Ale widzisz - właśnie w tym cały sęk, że mi do czołówki daleeeeeeko =) jak popracuję solidnie to się może w przyszłym sezonie na krótszych biegach będę łapał w ogon peletonu
Ja jestem cienki jak dupa węża
Co więcej - 100km to dla mnie sporo za długi dystans na ten moment. Żeby przyzwoicie napierać pary wystarcza mi na jakieś 50-60km, do 70-80 jestem jeszcze w stanie trzymać fason i dlatego w tym sezonie nie latałem nic dłuższego niż 80. Jak komuś pary brakuje już na Radziejowej to potem ma do końca SufferFest.
Pod łagodny podbieg jestem w stanie IŚĆ po 7:50, biec pewnie byłoby ciut szybciej. a spora część podbiegów na B7D jest łagodna. Dla mnie np. ten odcinek z agrawką i kawałek dalej to jest właśnie 'płasko', płasko jest też po asfalcie i większość drogi pod Wierchomlę.
Robiłem ostatni dwa treningi w górach świętokrzyskich, trasa momentami bardzo łagodna ale podejścia pod św. Krzyż czy Łysicę (te trudniejsze) trochę w kość dają i tempo wychodziło 6:30 z 42km i 6:09 z 31km a to jednak trening nie zawody. Strome i bardzo techniczne podejście na św. Krzyż wychodziło nam na świeżo po ok. 10min/km, na sporym zmęczeniu 11-12min/km.
Ale to piszemy o osobie, która się przygotowuje czy idzie z ulicy na 100km czy na UTMB? Bo już się trochę pogubiłem. W jednym momencie piszemy o zmieszczeniu się w limicie (ponad 10min/km) a za chwilę na poparcie swoich tez wyskakujesz z 6:00. A to płasko jest różnica jak 4h12 a 7h. Sam fakt przyznawania punktów nie przeświadcza o trudności biegu. I tak dobrze, że w końcu zaostrzyły się kryteria żeby bieg dostał punkty. B7D w stosunku do Rzeźnika, Chudego, BUTa, czy nawet Mnicha jest biegiem stosunkowo łatwym. I to bardzo fajnie, bo debiutanci mogą w miarę łagodnie wejść w ultra. Jak ktoś woli pobiegać niż się mozolnie wspinać to też doceni łagodną i szybką trasę. Ale pisać, że trzeba cisnąć na limit.. To jest właśnie ta 'magia dystansu' i to o czym było w 'ultra jest dla cieniasów'. Pewnie, że to wybór każdego osobisty czyli woli porządnie napierać na krótszym dystansie czy umierać na dłuższym, ale skoro wybiera to drugie to nie ma co udawać, że to ostre tempo. Bo trudność nie wynika z trudności trasy czy ostrego limitu tylko - nie boję się tego napisać - BRAKU PRZYGOTOWANIA. i ok - ukończenie biegu, do którego się NIE JEST PRZYGOTOWANYM jest w jakiejś kategorii wyczynem.. ale sportowo.. czy ja wiem(?)
kamilv - ale ja nie jestem żadnym mocnym zawodnikiem. Robert Korzeniowski by mnie wciągnął nosem, to prawda :D