
WBnP 2.0
- Jarek Gniewek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1227
- Rejestracja: 28 maja 2003, 21:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Dokładnie, dlatego tez szykuje cały zestaw tras o róznej długosci i profilach. Miałem tez podobna do Wapienickiej Petli ale w konkursie nie mogłem wystartowac
Zrobie wiec odnosnik do tamtego artykułu

"Umysł jest wszystkim; mięśnie - tylko kawałkami gumy. Stałem się taki, jaki jestem,
właśnie dzięki mojemu umysłowi".
właśnie dzięki mojemu umysłowi".
- JosefBB
- Stary Wyga
- Posty: 159
- Rejestracja: 01 mar 2004, 14:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
czytałem ideę "Nie biegaj sam"...
trudna sprawa z tą deklaracja że będę tam i tam o konkretnej godzinie w każdy xxxx. W moim przypadku niewykonalne. Ja biegam trochę intuicyjnie a przede wszystkim kiedy mam ochotę i czas.
jestem zainteresowany, choć propozycja WBnP jest dla mnie sensowniejsza.
Umawiamy się na godz, miejsce, planujemy trening - każdy wie czego sie spodziewać i ... jazda.
Absolutnie jednak jestem otwarty na luźne bieganie mające na celu wsparcie chetne a niedoswiadczone ... osoby.
P.S. Piszę to tutaj bo przyjemne bieganie w Bielsku-B to bieganie po górkach, górach, lasach i przełajach i nie ma sie czego bać!
trudna sprawa z tą deklaracja że będę tam i tam o konkretnej godzinie w każdy xxxx. W moim przypadku niewykonalne. Ja biegam trochę intuicyjnie a przede wszystkim kiedy mam ochotę i czas.
jestem zainteresowany, choć propozycja WBnP jest dla mnie sensowniejsza.
Umawiamy się na godz, miejsce, planujemy trening - każdy wie czego sie spodziewać i ... jazda.
Absolutnie jednak jestem otwarty na luźne bieganie mające na celu wsparcie chetne a niedoswiadczone ... osoby.
P.S. Piszę to tutaj bo przyjemne bieganie w Bielsku-B to bieganie po górkach, górach, lasach i przełajach i nie ma sie czego bać!
Co tu dużo gadać - trzeba robić swoje
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 03 lut 2008, 18:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziś Jacek zarządził spotkanie w Targanicach o 4:30 rano! Trochę ćwiczeń i ruszamy 4:40. Na początek biegniemy asfaltem, ważną drogą Andrychów-Żywiec. Ale o tej porze nie ma aut! W nocy mrozu nie było, słyszymy wiosenne śpiewy ptaków. Po odcinku w miarę płaskim rozpoczyna się "wspinaczka" serpentynami. W pewnym momencie Jacek daje sygnał do tempówki, przyspieszam, ale i tak zostaję z tyłu. Na Przełęczy Kocierskiej przy zajeździe miałem straty 2 minuty (międzyczas 40:43). Jacek "czeka" na mnie biegnąc w kółko wokół stolików knajpki. Zbiegamy zielonym szlakiem, śnieg jeszcze się trzyma, ale jest zupełnie rozmiękły, toteż nie jest łatwo. Po prawie 20' jesteśmy na Przełęczy Targanickiej. Teraz będzie ciekawie, stromy podbieg na Małą Bukową! Jacek lekko podbiega, więc muszę "puścić kółko". Po kolejnych 20' jestem na Przełęczy Bukowej, skręcam w żółty szlak i ciekawie się rozglądam. Kiedyś tu zabłądziliśmy, dziś jest szansa poznania właściwej drogi. Zbliża się Złota Góra, znów dużo rozlazłego śniegu, pod którym znajduje się rozmiękła ziemia. Jeszcze skręt w lewo i krótki, bardzo stromy wbieg na kulminację Złotej Górki. Na górze (1:33:26) zadowolony robię rundę honorową w śniegu, ale nogi widać zmęczone, bo nagle przewróciłem się na kolano! Wstaję, trzeba w dół - przypominam sobie rady Jarkovskiego dotyczące techniki, staram się więc nie odchylać za bardzo do tyłu. Zbieganie nie idzie łatwo, kolano trochę daje znać o sobie. Kiedy rozpoczynają się pierwsze zabudowania Targanic, spotykam baraszkującą na drzewie wiewiórkę. Jest przyjemny ranek, gdy dobiegam na metę przy targanickim kościele, Jacek czeka jeszcze w aucie by się ze mną pożegnać, pokonał trasę 14.7km (+550, -550m) w około 1:46, ja o 10' dłużej...
ani rac
- Jarek Gniewek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1227
- Rejestracja: 28 maja 2003, 21:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Rac to taka "cicha woda" mało co sie odzywa, ale biega konkretnie 

"Umysł jest wszystkim; mięśnie - tylko kawałkami gumy. Stałem się taki, jaki jestem,
właśnie dzięki mojemu umysłowi".
właśnie dzięki mojemu umysłowi".
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 03 lut 2008, 18:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kiedy w Paryżu działy się wielkie rzeczy i "nasze" Enterki pokazały charakter i ambicję :shock: , "górale" walczyli na żywieckiej pętli...
Nim przejdę do relacji, powiem, że trzy ostatnie dni upłynęły mi bardzo ciekawie, co wiązało się z wejściem do klubu "40"
: w piątek kilka godzin na biegówkach w pięknej, zimowej scenerii Beskidu Żywieckiego, w sobotę 2-godzinna eksploracja rowerem zdrojowego Jaworza i dziś półmaraton wokół Jeziora Żywieckiego... Dzień był chłodny, słońce od czasu wyglądało zza chmur, chwilami zrywał się wiatr. Na starcie stanęło około 450 biegaczy. Pierwszy błąd popełniłem właśnie tam :oops: , stanąłem z Jackiem Bribramem prawie na samym końcu, no i daliśmy się zamknąć, truchtaliśmy z 10" nim minęliśmy linię startu. Chciałem ruszyć spokojnie, zamiast tego rozpoczęło się mijanie biegaczy, poruszających się wyraźnie wolniejszym tempem. Na pierwszym kilometrze - 5'07" :x trzeba nadrabiać straty! Ktoś z rywali zobaczył naraz z daleka Skrzyczne - "O! Widzę śnieg!", przesuwamy się z Jackiem do przodu. Widzę koło siebie znajomych biegaczy, tempo już optymalne, na 5km - 23'19", nieźle. Skręcamy z głównej drogi Żywiec - Bielsko i udajemy się w stronę Tresnej. Powoli wyrastają górki. Czuję się nieźle, łapię swój rytm. Podbieg, na zbiegu pamiętam o wskazówkach Jarkovskiego - pochylam się do przodu i ze zdziwieniem obserwuję, że wyprzedzam rywali! Ta zabawa zaczyna mi się podobać, przychodzi myśl, że to chyba po życiówkę tak się biegnie... Wskazanie na 10km uspokaja mnie - 46'48", dalej nieźle, ale walka toczy się zgodnie z pierwotnym planem o złamanie 1:40. Przebiegamy przez tamę w Tresnej, gdzie podtrzymuje nas na duchu kapela żywiecka, mijam grupę Wojtylasa (w której okazało się, że biegł z "anginką
" JosefBB), po chwili "odjeżdża" mi Jacek B. Odcinek do Oczkowa, oczywiście falisty, już nie biegnie mi się tak entuzjastycznie, ale jeszcze "ciągnę". 15km - 1:10:07, powinienem być na mecie zgodnie z planem. Ale teraz zaczynają się "schody" - dwa ostatnie podbiegi. Czuję, że jest ciężko, ledwo wbiegam na pierwszą górę, a druga przecież jest najwyższa na całej trasie! Kiedy osiągam drugą kulminację, podejrzliwie patrzę dalej czy aby nie ma następnego podbiegu. Ostatni zbieg jest stromy, ale idzie mi już przeciętnie. Teraz już płaski odcinek do rynku, 20km - 1:35:03, chyba zdążę! Spora grupa biegaczy przede mną przyspiesza, też próbuję to robić, ale z niepokojem sprawdzam zegarek, czy starczy mi czasu? Przecinamy skrzyżowanie, a tam jakiś mężczyzna woła: "brawo, Wy biegacze macie silne ciała i dusze!" Ostatni wysiłek na finiszu, wbiegam na rynek - końcowe metry, już wiem, że minimalnie zabraknie, nagle okrzyk: "dawaj Daniel" - to Mama Ewena, i osiągam metę, 1:40:10. Trudno, ale i tak było fajnie. Dodam, że Mirek Krywult był 88 z czasem 1:32:50, a Jacek zrobił życiówkę 1:37:05.
PS. Dzięki Jarkovsky za doping na trasie, choć bałem się o Ciebie, gdy kamerowałeś bieg, byś nie wyleciał z otwartego auta!
Nim przejdę do relacji, powiem, że trzy ostatnie dni upłynęły mi bardzo ciekawie, co wiązało się z wejściem do klubu "40"


PS. Dzięki Jarkovsky za doping na trasie, choć bałem się o Ciebie, gdy kamerowałeś bieg, byś nie wyleciał z otwartego auta!
ani rac
- JosefBB
- Stary Wyga
- Posty: 159
- Rejestracja: 01 mar 2004, 14:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Fajna relacja rac!
Ja o swoim wczorajszym bieganiu nie powiem nic...
No może tyle że poniosłem klęskę - 15min słabiej niz przed rokiem.
Na 13 km po prostu stanąłem, a chory tak naprawdę to jestem dzisiaj...
Do zobaczenia na ... Grojcu?
Ja o swoim wczorajszym bieganiu nie powiem nic...
No może tyle że poniosłem klęskę - 15min słabiej niz przed rokiem.
Na 13 km po prostu stanąłem, a chory tak naprawdę to jestem dzisiaj...
Do zobaczenia na ... Grojcu?
Co tu dużo gadać - trzeba robić swoje
- Jarek Gniewek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1227
- Rejestracja: 28 maja 2003, 21:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
No widac Joosef ze brakowało mnie jako peacemarkera
Rac gratuluje. Widzisz jak to jest skoro nie bylo mnie na trasie jako biegacz to chodziaz w inny sposób chciałem sie udzielac.

Rac gratuluje. Widzisz jak to jest skoro nie bylo mnie na trasie jako biegacz to chodziaz w inny sposób chciałem sie udzielac.
"Umysł jest wszystkim; mięśnie - tylko kawałkami gumy. Stałem się taki, jaki jestem,
właśnie dzięki mojemu umysłowi".
właśnie dzięki mojemu umysłowi".
- Jarek Gniewek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1227
- Rejestracja: 28 maja 2003, 21:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
No plany sa takie ze wroce i na trasy i tu tez troche sie poudzielam. Teraz niestety tyram ja wół. Od 7 rano do 21 wieczorem jestem w pracy! Ale po slubie 31 maja i mam nadzieje w nowej pracy zwiazanej z bieganiem spelnie sie w koncu jako biegacz 

"Umysł jest wszystkim; mięśnie - tylko kawałkami gumy. Stałem się taki, jaki jestem,
właśnie dzięki mojemu umysłowi".
właśnie dzięki mojemu umysłowi".
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
Fajna relacja rac, zabrakło 10 sekund, czyli tyle co nic
ale nie czas się liczy tylko uciecha, a tej jak czytam nie zabrakło 
My wczoraj polataliśmy po falenickich wzniesieniach, zaczęliśmy za dnia, a skończyliśmy po ciemku
Ostatnią prostą, gdzie na BG wszyscy lecą jak na skrzydłach, my ostrożnie, żeby czegoś nie skręcić.
A wszystko to jako przygotowanie, żeby Wam dać radę, jak zajedziemy do BB.
Jarkovsky, trzymamy kciuki za Twoje projekty


My wczoraj polataliśmy po falenickich wzniesieniach, zaczęliśmy za dnia, a skończyliśmy po ciemku

A wszystko to jako przygotowanie, żeby Wam dać radę, jak zajedziemy do BB.

Jarkovsky, trzymamy kciuki za Twoje projekty

Pozdrawiam,
Darek
Darek
- darek284
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 748
- Rejestracja: 23 kwie 2004, 11:11
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Gocław
- Kontakt:
Pisałem odpowiedź w sobotę, ale coś się porobiło, odpowiedź wcięło, a razem z nią Mozillę
i muszę nadawać przez Explorera, a nie lubię go
W Beskidy jedziemy w weekend 26-27, za namową Wojtka wybraliśmy Beskid Wyspowy. Myślę o dwóch wycieczkach: z Rabki na Luboń Wielki, Szczebel do Lubienia i z powrotem (28 km + 1990 m przewyższenia), a druga to z Kasiny Wielkiej na Śnieżnicę, Ćwilin, Czarny Dział i z powrotem.
Chodzi mi o to, żeby trasa miała około 30-34 km i jak najwięcej przewyższenia. Dużo podchodzenia i dużo zbiegania, rac jak masz jakieś ciekawe trasy to napisz.
Wczoraj byliśmy w Górach Świętokrzyskich i pobiegliśmy od Św. Katarzyny do Klasztoru i z powrotem (ok. 31,5 km) Marszobieg według schematu: marsz na mocnym podejściu i stromym zejściu, tam gdzie się da biec, biegniemy. Było bardzo miło, byliśmy z Scarabeusem z SBBP. Dziś lekkie zmęczenie nóg, jak na pierwszy raz to jestem bardzo zadowolony. Całą trasę prowadziła Renia, ma dziewczyna siły
Zdjęcia są tutaj
Wszystko to z myślą o Rzeźniku, ale my to nic. Wawer razem z Tadkiem polecieli 52,5 km, a MEL 35 km.


W Beskidy jedziemy w weekend 26-27, za namową Wojtka wybraliśmy Beskid Wyspowy. Myślę o dwóch wycieczkach: z Rabki na Luboń Wielki, Szczebel do Lubienia i z powrotem (28 km + 1990 m przewyższenia), a druga to z Kasiny Wielkiej na Śnieżnicę, Ćwilin, Czarny Dział i z powrotem.
Chodzi mi o to, żeby trasa miała około 30-34 km i jak najwięcej przewyższenia. Dużo podchodzenia i dużo zbiegania, rac jak masz jakieś ciekawe trasy to napisz.
Wczoraj byliśmy w Górach Świętokrzyskich i pobiegliśmy od Św. Katarzyny do Klasztoru i z powrotem (ok. 31,5 km) Marszobieg według schematu: marsz na mocnym podejściu i stromym zejściu, tam gdzie się da biec, biegniemy. Było bardzo miło, byliśmy z Scarabeusem z SBBP. Dziś lekkie zmęczenie nóg, jak na pierwszy raz to jestem bardzo zadowolony. Całą trasę prowadziła Renia, ma dziewczyna siły

Zdjęcia są tutaj
Wszystko to z myślą o Rzeźniku, ale my to nic. Wawer razem z Tadkiem polecieli 52,5 km, a MEL 35 km.

Pozdrawiam,
Darek
Darek
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 03 lut 2008, 18:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Brawo Rzeźnicy, to są osiągi!
Beskid Wyspowy daje w kość, w końcu "Kierat" tam się odbywa...
Kiedyś byłem w tych górach większą paczką. Zrobiliśmy Ćwilin, Mogielicę i Turbacz, a poza tym strasznie lało, ale przewyższenia tam są eleganckie!
Beskid Wyspowy daje w kość, w końcu "Kierat" tam się odbywa...
Kiedyś byłem w tych górach większą paczką. Zrobiliśmy Ćwilin, Mogielicę i Turbacz, a poza tym strasznie lało, ale przewyższenia tam są eleganckie!
ani rac