Komentarz do artykułu Bieg ultra. Asfalt bardziej wyboisty niż górski szlak
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
bru, bardzo się cieszę, że zająłeś głos w dyskusji.
w pierwszych akapitach swojej wypowiedzi piszesz o bardzo przykrym zjawisku - oczywiście zgadzam się z tobą, że taka lekceważąca postawa jest niewłaściwa. mnie nie przyszłoby do głowy sadzić podobnymi tekstami w kierunku kolegów ścigających się na piątkę czy dychę. jest mi bardzo przykro, że dla niektórych biegaczu ultra ukończenie np. Rzeźnika jest pretekstem do przechwałek i niemiłego traktowania innych, biegających krótsze dystanse. Wierzę, że jest to zdecydowana mniejszość, również dlatego, że znam mnóstwo osób biegających ultra w górach i w ogromnej większości są to ludzie przemili, sympatyczni i pełni pokory.
tym niemniej dziękuję za przypomnienie, że zdarzają się również takie niechlubne wypadki - chciałbym, by nie rzutowały na cały obraz...
czasami pewnie zdarza się, że ultrasi racjonalizują sobie w przytoczony sposób brak odpowiedniego progresu, ale znowu uważam, że to raczej odosobnione przypadki, a większość osób biegających w górach po prostu to kocha i naprawdę uważa, że rywalizacja nie jest aż tak ważna.
co do mnie - to rozumiem pewną twoją osobistą alergię, ale wolałbym, żeby nie wpływała Tobie na stosunek do innych amatorów gór Oczywiście, ze nie podoba mi się taki wynik w Kuperze, szczególnie, że tyle biegałem już 3 lata temu. Jest to wynik skupienia się na wytrzymałości ogólnej i sile, braku jakichkolwiek intensywnych treningów oraz 10-kilogramowej różnicy w wadze mojego szlachetnego ciała. Spieszę poinformować, że w ramach pewnej odmiany zacząłem trening do ulicznego maratonu i mam nadzieję stopniowo wynik w Kuperze poprawiać ku własnej satysfakcji (nie rezygnując z gór). W ramach treningu będę startował w CIty Trailu na 5km, czyli rewelacyjnych zawodach, których jestem fanem od lat i w których startowałem już bardzo dawno temu
Bardzo Cię proszę, żebyś nie wmawiał mi braku szacunku względem innych biegaczy. Rozumiem, że robisz to, ponieważ w głębi ducha mocno mi kibicujesz i chciałbyś, żeby biegał szybciej, dlatego nie mam pretensji
Pozdrawiam Cię ultraserdecznie!
w pierwszych akapitach swojej wypowiedzi piszesz o bardzo przykrym zjawisku - oczywiście zgadzam się z tobą, że taka lekceważąca postawa jest niewłaściwa. mnie nie przyszłoby do głowy sadzić podobnymi tekstami w kierunku kolegów ścigających się na piątkę czy dychę. jest mi bardzo przykro, że dla niektórych biegaczu ultra ukończenie np. Rzeźnika jest pretekstem do przechwałek i niemiłego traktowania innych, biegających krótsze dystanse. Wierzę, że jest to zdecydowana mniejszość, również dlatego, że znam mnóstwo osób biegających ultra w górach i w ogromnej większości są to ludzie przemili, sympatyczni i pełni pokory.
tym niemniej dziękuję za przypomnienie, że zdarzają się również takie niechlubne wypadki - chciałbym, by nie rzutowały na cały obraz...
czasami pewnie zdarza się, że ultrasi racjonalizują sobie w przytoczony sposób brak odpowiedniego progresu, ale znowu uważam, że to raczej odosobnione przypadki, a większość osób biegających w górach po prostu to kocha i naprawdę uważa, że rywalizacja nie jest aż tak ważna.
co do mnie - to rozumiem pewną twoją osobistą alergię, ale wolałbym, żeby nie wpływała Tobie na stosunek do innych amatorów gór Oczywiście, ze nie podoba mi się taki wynik w Kuperze, szczególnie, że tyle biegałem już 3 lata temu. Jest to wynik skupienia się na wytrzymałości ogólnej i sile, braku jakichkolwiek intensywnych treningów oraz 10-kilogramowej różnicy w wadze mojego szlachetnego ciała. Spieszę poinformować, że w ramach pewnej odmiany zacząłem trening do ulicznego maratonu i mam nadzieję stopniowo wynik w Kuperze poprawiać ku własnej satysfakcji (nie rezygnując z gór). W ramach treningu będę startował w CIty Trailu na 5km, czyli rewelacyjnych zawodach, których jestem fanem od lat i w których startowałem już bardzo dawno temu
Bardzo Cię proszę, żebyś nie wmawiał mi braku szacunku względem innych biegaczy. Rozumiem, że robisz to, ponieważ w głębi ducha mocno mi kibicujesz i chciałbyś, żeby biegał szybciej, dlatego nie mam pretensji
Pozdrawiam Cię ultraserdecznie!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 376
- Rejestracja: 04 lut 2009, 10:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Piaseczusetts
Ja tak mambrujeria pisze: Propozycja pobiegnięcia w Parkrunie złożona takiemu ultra koledze, wywołuje zazwyczaj uśmieszek politowania, albo teksty, że nawet butów się nie opłaca zakładać.
Na takie dystanse jestem za wolny i wolę poszurać coś dłuższego
p.s. Aczkolwiek ostatnio popędziłem trzy "piąteczki" w dwa weekendy
- MEL.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1590
- Rejestracja: 18 wrz 2007, 12:27
- Życiówka na 10k: 46:56
- Życiówka w maratonie: 3:43
- Lokalizacja: Las Kabacki
- Kontakt:
Eee, nie jest tak źle z tymi ultrasami. U mnie na Ursynowie piątki biegają. Wiem, że czasami robią sobie wcześniej trening w lesie, a końcowy akcent na parkrunie. Albo biegną sobie spokojnie z dzieckiem na końcu wyścigu.
- krunner
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 978
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 10:32
- Życiówka na 10k: 42:53
- Lokalizacja: Warszawa
Często jest tak, że niektórym osobom brakuje talentu biegowego, talentu do sportu, talentu do sportu wytrzymałościowego. Nie ma wyników, jest środek stawki, mimo dużych ambicji i sporej ilości czasu poświęcanej na sport. Wtedy często pojawia się górskie ultra jako odpowiedź na słabe wyniki na asfalcie.brujeria pisze:Tylko na kim wrażenie zrobi na fejsie fotka z piątki w 17 minut, skoro można mieć fotkę z Rzeźnika w limicie czasu?
To jest oczywiście jeden z przypadków i nie opisuje całej grupy ultra-biegaczy, bo są wśród nich także po prostu pasjonaci gór.
p. krunner
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Qba, bądźmy realistami, przecież dobrze wiesz, że ja kibicuję tylko sobieQba Krause pisze: Rozumiem, że robisz to, ponieważ w głębi ducha mocno mi kibicujesz i chciałbyś, żeby biegał szybciej, dlatego nie mam pretensji
Pozdrawiam Cię ultraserdecznie!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
oświadczam, że chcę widzieć dobro w ludziach! (w sobie też)
umówmy się - ja kibicuję Tobie, a ty mnie jakie masz plany startowe?
umówmy się - ja kibicuję Tobie, a ty mnie jakie masz plany startowe?
-
- Wyga
- Posty: 56
- Rejestracja: 07 mar 2014, 20:28
- Życiówka na 10k: 36:27
- Życiówka w maratonie: 2:55:04
A jak biegam 5km w 17:20, ale zwyczajnie nie lubię i robię to od wielkiego święta (po części obowiązku), typu bieg firmowy, to co? Lubię biegi po asfalcie 10km do maratonu, ale w takim samym stopniu jak nie ciągnie na bieg na 5 km, nie ciągnie mnie w ogóle do ultra po asfalcie. Może kiedyś spróbuję, ale póki co nie znajduję się to w moich planach.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1060
- Rejestracja: 30 lis 2009, 11:32
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
kamils pisze:A jak biegam 5km w 17:20, ale zwyczajnie nie lubię i robię to od wielkiego święta (po części obowiązku), typu bieg firmowy, to co? Lubię biegi po asfalcie 10km do maratonu, ale w takim samym stopniu jak nie ciągnie na bieg na 5 km, nie ciągnie mnie w ogóle do ultra po asfalcie. Może kiedyś spróbuję, ale póki co nie znajduję się to w moich planach.
I co teraz?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 362
- Rejestracja: 08 maja 2007, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Luboń k/Poznania
brujeria pisze:
Tylko na kim wrażenie zrobi na fejsie fotka z piątki w 17 minut, skoro można mieć fotkę z Rzeźnika w limicie czasu?
Ale podobnie jest z maratonem... - nawet kiepski wynik robi lepsze wrażenie wśród znajomych np. z pracy, niż dużo bardziej wartościowy na krótszym dystansie.
- kuczi
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1809
- Rejestracja: 20 maja 2014, 13:14
- Życiówka na 10k: 41:20
- Życiówka w maratonie: 3:30:12
- Lokalizacja: Sieradz
- Kontakt:
To trzeba mówić znajomym, byłem na XX pozycji na XXXX startującychmichu77 pisze:nawet kiepski wynik robi lepsze wrażenie wśród znajomych np. z pracy, niż dużo bardziej wartościowy na krótszym dystansie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1627
- Rejestracja: 17 gru 2012, 13:28
- Życiówka w maratonie: 2:59:50
Za wyjatkiem autentycznie nielicznych przypadkow wynikajacych z rozwoju zawodniczego wydluzanie dystansu jest swoista ucieczka do przodu.
Jest to generalna zasada i nie ma znaczenia, czy mowimy o plaskim, czy po gorach.
Oczywiscie ze gory, a szerzej urozmaicony teren ma duzo wiecej uroku niz jakies klepanie kilometrow na malych petlach.
Nawet nie trzeba sie natrudzic by sprzedac to marketingowo bo fotki "pikne" wychodza.
Jednak mimo wszystko, z uwagi na powtarzalnosc (oraz dostepnosc tej powtarzalnsci bo 100km w Polsce to to samo co 100km w USA, Francji, czy gdzie tam jeszcze) wieksza konkurencyjnosc jest na plaskich ultra niz tych gorskich. Bo w gorach to mozemy miec co najwyzej mierzenie sie w ramach JEDNEJ imprezy i to w danym roku bo warunki pogodowe maja kolosalne przelozenie - cos jak z ironmanami - gdzie wrecz mamy przeliczniki pomiedzy imprezami by niejako sprawdzic jak "wypadlibysmy" gdzie indziej.
I teraz, jak wszedzie, sa tacy, ktorzy "ida w dlugie" (plaskie, czy po gorach), bo tak im wygodniej, bo nie moga/nie chca/ popracowac nad wytrzymaloscia tempowa lub im sie to juz przejadlo i tyle. Jest tez cala masa, ktora "idzie na zaliczenie" by sie wypromowac, bo on/ ona Rzeznika przeszli w 16h, czyli w normalnym tempie PIECHURA. To nie jest ZADEN wyczyn. Jesli to ktos tak odbiera, to faktycznie za dlugo siedzi przed kompem, a za malo chodzi/biega po parku (plywa, tanczy, jezdzi na rowerze czy co tam lubi). Podobnie z plaska 100km zrobiona w 12h.
Tak sie nieszczesliwie porobilo, ze dluzszy wysilek urasta to niebotycznych mitycznych wrecz odbiorow.
Jest to generalna zasada i nie ma znaczenia, czy mowimy o plaskim, czy po gorach.
Oczywiscie ze gory, a szerzej urozmaicony teren ma duzo wiecej uroku niz jakies klepanie kilometrow na malych petlach.
Nawet nie trzeba sie natrudzic by sprzedac to marketingowo bo fotki "pikne" wychodza.
Jednak mimo wszystko, z uwagi na powtarzalnosc (oraz dostepnosc tej powtarzalnsci bo 100km w Polsce to to samo co 100km w USA, Francji, czy gdzie tam jeszcze) wieksza konkurencyjnosc jest na plaskich ultra niz tych gorskich. Bo w gorach to mozemy miec co najwyzej mierzenie sie w ramach JEDNEJ imprezy i to w danym roku bo warunki pogodowe maja kolosalne przelozenie - cos jak z ironmanami - gdzie wrecz mamy przeliczniki pomiedzy imprezami by niejako sprawdzic jak "wypadlibysmy" gdzie indziej.
I teraz, jak wszedzie, sa tacy, ktorzy "ida w dlugie" (plaskie, czy po gorach), bo tak im wygodniej, bo nie moga/nie chca/ popracowac nad wytrzymaloscia tempowa lub im sie to juz przejadlo i tyle. Jest tez cala masa, ktora "idzie na zaliczenie" by sie wypromowac, bo on/ ona Rzeznika przeszli w 16h, czyli w normalnym tempie PIECHURA. To nie jest ZADEN wyczyn. Jesli to ktos tak odbiera, to faktycznie za dlugo siedzi przed kompem, a za malo chodzi/biega po parku (plywa, tanczy, jezdzi na rowerze czy co tam lubi). Podobnie z plaska 100km zrobiona w 12h.
Tak sie nieszczesliwie porobilo, ze dluzszy wysilek urasta to niebotycznych mitycznych wrecz odbiorow.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 10 lis 2015, 14:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Poważnie? Jeśli mamy takich gimnazjalistów to chapeau bas. Biorę 30 i mamy kadrę narodową na złoto i dominację w biegach górskich na 10 lat.a jeżdżący na obozy gimnazjalista stawiający pierwsze kroki w lekkiej atletyce, będzie truchtał po płaskich odcinkach i zakończy wspinaczkę po 1:15-1:20.
Autor chyba nigdy nie przebył tej trasy. Biegałem tam wiele razy i żeby mieć taki czas na górze nie wystarczy tylko truchtać po płaskich odcinkach, których może jest z 5 i nawet nie mają w sumie 1km.
Może się czepiam ale żeby zrobić taki czas trzeba już trochę poważniej trenować a nie stawiać pierwsze kroki...
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 10 lis 2015, 14:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak3,56
I po co te frustracje? Jakiś czas temu czytałem, że biegacze górscy są rozżaleni, bo na ich imprezach nigdy nie będzie pokaźnych nagród a jak się pojawią, to wtedy zaczną tam się zjeżdżać po nie, przygotowani górsko Kenijczycy. W ogóle myślę, że nie o to chodzi. Sam przebiegłem (przeszedłem jak ktoś chce) ostatnio Łemkowynę 150 i dumny jestem z tego, bo biegam dopiero od 2,5 roku i był to dla mnie kawał roboty biorąc pod uwagę życie rodzinne i zawodowe i wszelakie, które skutecznie konkurują z przygotowaniami. Płaski bieg ultra jest wyzwaniem i chcę to przeżyć i wielu moich znajomych biegających ultra po górach myśli dokładnie tak samo. Kompletnie w tym nie chodzi o to, że ktoś się będzie chwalił górskim czy asfaltowym. Pięknie jest biegać po górach (i super jak to komuś wystarcza) ale i owszem ultra płaskie bardzo się liczy i fajnie jest się wszechstronni rozwijać.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 02 lip 2010, 18:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ze strony organizatorów i uczestników górskich ultra też już widać coraz częściej dystansowanie się od słowa "bieg". Choćby w nazwach. Starsze górskie ultramaratony to Bieg Rzeźnika czy Bieg Siedmiu Dolin. Nowsze to np. Beskidy Ultra Trail czy Łemkowyna Ultra Trail. Bieg staje się coraz mniej wyraźnym komponentem takich imprez i to według mnie dobrze. Określenie "trail" mówi mile witanemu gościowi na starcie: "Stary, super że dołączyłeś, wcale nie musisz zasuwać równo aż padniesz, ciesz się szlakiem, widokami, zmiennością sposobu poruszania, musisz tylko tu i tam wyrobić się w limicie takim a takim, żebyśmy potem po nocy cię po górach nie szukali". Gdzieś ucieka rywalizacja między współuczestnikami, zastępuje ją walka z ograniczeniami wewnętrznymi. Zerojedynkowa: dam radę ukończyć czy nie. Asfalt już tak raczej nie ma. Trudno mi coś powiedzieć o ultra asfaltowym, nie zaliczyłem ani jednego. Nawet się nie zastanawiałem, czy może jednak. Jakoś nie było to dla mnie nigdy atrakcyjne. Poza sferą zainteresowania. I nie ja jeden tak mam, więc takie już są proporcje chętnych, sponsorów, frekwencji jednego i drugiego typu imprez. Za to zastanawiam się nad udziałem w styczniu w Mariott Everest Run, bardzo koncepcyjnie podobnego do np. 24-godzinnego biegu asfaltowego, z zasuwaniem jak szczur po małej pętli. Ale w MER nie ma ani asfaltu ani biegu, są schody. Alternatywą jest niemal jednoczesna Zamieć - podobnie trochę, ale w naturze i zimie. Jak widać, coraz dalej to wszystko od biegania...
Aby tylko nogi nieśli...