IV Bieg 7 Dolin
-
- Wyga
- Posty: 81
- Rejestracja: 27 wrz 2010, 21:02
- Życiówka na 10k: 00:39:37
- Życiówka w maratonie: 3.28.46
Z jedzeniem każdy ma swoje patenty, ja mimo, że jestem mięsożercą to przekonałem się, że przy długotrwałym wysiłku nie daję rady strawić np. kiełbasy. Na B7D wziąłem trzy kawałki podsuszanej kiełbasy, po jednym na każdy przepak i w Rytrze zjadłem pół małego pętka bo więcej nie mogłem, na pozostałych przepakach nawet nie próbowałem kiełbasy.
-
- Wyga
- Posty: 146
- Rejestracja: 13 lut 2013, 00:10
- Życiówka na 10k: 00:36:33
- Życiówka w maratonie: 02:57:47
- Lokalizacja: kozia wólka
Skoro rozmawiamy o kiełbasie to u mnie podczas terenowych setek zdarzało się w okolicach 80km mieć ochotę na kiełbasę z musztardą .Podczas drugiego biegu 7 dolin kupiłem sobie w sklepiku w Wierchomli musztardę ,kawałek kiełbasy ,bułkę,piwo.Muszę przyznać ,że po konsumpcji tego zestawu udało mi się dziarsko pokonać łączkę pod wyciągiem na Wierchomli i wyprzedzić nawet jednego z zawodników
.Szkoda tylko że impetu starczyło mi tylko na podejście ,bo na zbiegu znów byłem trupem 


- lapka88
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1193
- Rejestracja: 08 lip 2011, 15:42
- Życiówka na 10k: 00:47:14
- Życiówka w maratonie: 04:10:12
- Lokalizacja: Gdańsk
Może to przez to piwo ;] Byłeś taki zmęczony, że się upiłeś i myślałeś, że jesteś bogiem....ale na jedno podejście, no a potem to już wiadomo :D
-
- Wyga
- Posty: 146
- Rejestracja: 13 lut 2013, 00:10
- Życiówka na 10k: 00:36:33
- Życiówka w maratonie: 02:57:47
- Lokalizacja: kozia wólka
Piwo to ja szybko wypociłem ,już na górze musiałem wypić puszkę coli .Myślę ,że przyczyną mojego kryzysu który objawił się krytycznie na 60km na ostatnim zbiegu do Piwnicznej było oprócz mojej nieumiejętności zbiegania był mój sposób odżywiania.Wymyśliłem sobie że cały bieg pokonam na dwóch batonikach mars ,dwóch kanapkach i dwóch litrach herbaty i ewentualnie wodzie .Nie przetestowałem tych moich wynalazków wcześniej i to był mój błąd
W sumie od 60 do 90 km czyli do bacówki pod Wierchomlą nie byłem w stanie zmusić się do dłuższego biegu ,dopiero dwa kubki izo z bacówki dały mi kopa i na tych ostatnich kilometrach nieco się odrodziłem .
Wariant z 3 piwami w plecaku przerabiałem na innej imprezie ,byłem tak zmęczony ,że dotarły ze mną na metę

W sumie od 60 do 90 km czyli do bacówki pod Wierchomlą nie byłem w stanie zmusić się do dłuższego biegu ,dopiero dwa kubki izo z bacówki dały mi kopa i na tych ostatnich kilometrach nieco się odrodziłem .
Wariant z 3 piwami w plecaku przerabiałem na innej imprezie ,byłem tak zmęczony ,że dotarły ze mną na metę

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 617
- Rejestracja: 11 sty 2012, 19:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: mazowsze
Xodusy polecam, bardzo dobre buty. Podeszwa akurat pod krynickie tereny, zrownowazona pomiedzy trzymaniem na kamieniach i blotem i komfortem na twardszym podlozu. Jesli nie bedzie jakiegos mega blota to powinny sie sprawdzic.
- sobek76
- Wyga
- Posty: 76
- Rejestracja: 09 wrz 2011, 02:14
- Życiówka na 10k: 43:19
- Życiówka w maratonie: 3:59:35
- Lokalizacja: Warszawa Ursynów
Zawiniesz w folię spożywczą i dadzą radę. W Himalajach tydzień bez skutków ubocznych wytrzymałykisio pisze:I w tą stronę kombinuję, trochę się tylko boję jak po kilku godzinach w upale taki kabanos będzie wyglądał :D

- Rychu
- Wyga
- Posty: 150
- Rejestracja: 12 sie 2009, 16:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
moje kabanosy na b7d nie nadawały się do spożycia już od Rytra.
polecam jedynaki. nie potrzebują lodówki ale lepiej przetestować ten syf wcześniej, czy aby z żołądkiem problemów potem nie będzie (cholera wie czego tam na upychali)
polecam jedynaki. nie potrzebują lodówki ale lepiej przetestować ten syf wcześniej, czy aby z żołądkiem problemów potem nie będzie (cholera wie czego tam na upychali)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 19 sie 2011, 08:58
- Życiówka na 10k: 36.45
- Życiówka w maratonie: 3.02,17
Pomyślałam, że skoro miałam okazję biegać B7D i mam już sprawdzone patenty na przetrwanie całej 100 w dobrej formie, to napiszę coś niecoś od siebie.
Biegałam z camelbagiem 1,5 l, w którym miałam swój izotonik. Obowiązkowym wyposażeniem, oprócz wymaganych przez Orga przedmiotów, były odżywki i coś niecoś na ząb:
- dobrze sprawdziły się suszone daktyle (bez pestek) ale mogą też być rodzynki (te drugie trochę słabiej mi smakowały w trakcie biegu),
- żele energetyczne spożywane w trakcie zawodów (popijane wodą),
- małe dawki magnesu i potasu w saszetkach (stosowane gdy pojawią się pierwsze oznaki skurczów, zapobiegają lub też szybko je eliminują),
- batony energetyczne (ale bez czekolady i o jednolitej konsystencji),
- banany (w dużej ilości),
a na punktach odżywczych banany, pita na każdym punkcie gorąca herbata, a na 60 km gorąca kawa z mleczkiem i cukrem a nawet kilka łyków coca coli (o dziwo ta bardzo mnie ożywiła).
Nie zabierałam kanapek ani kabanosów. To jest jedzenie obciążające żołądek, a więc niekorzystnie wpływające na formę (2 banany do plecaka na wszelki wypadek zupełnie wystarczą).
Ale najważniejsze jest aby samemu przetestować na sobie różne jedzenie
. Np. Iwona Lewandowska przed maratonem zjada ponoć jajecznicę ale ja nawet nie ryzykuję takiego menu 
Biegałam z camelbagiem 1,5 l, w którym miałam swój izotonik. Obowiązkowym wyposażeniem, oprócz wymaganych przez Orga przedmiotów, były odżywki i coś niecoś na ząb:
- dobrze sprawdziły się suszone daktyle (bez pestek) ale mogą też być rodzynki (te drugie trochę słabiej mi smakowały w trakcie biegu),
- żele energetyczne spożywane w trakcie zawodów (popijane wodą),
- małe dawki magnesu i potasu w saszetkach (stosowane gdy pojawią się pierwsze oznaki skurczów, zapobiegają lub też szybko je eliminują),
- batony energetyczne (ale bez czekolady i o jednolitej konsystencji),
- banany (w dużej ilości),
a na punktach odżywczych banany, pita na każdym punkcie gorąca herbata, a na 60 km gorąca kawa z mleczkiem i cukrem a nawet kilka łyków coca coli (o dziwo ta bardzo mnie ożywiła).
Nie zabierałam kanapek ani kabanosów. To jest jedzenie obciążające żołądek, a więc niekorzystnie wpływające na formę (2 banany do plecaka na wszelki wypadek zupełnie wystarczą).
Ale najważniejsze jest aby samemu przetestować na sobie różne jedzenie


-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 02 lip 2010, 18:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zastanawiające jest systematyczne zaostrzanie limitów czasowych na B7D. Pierwsze dwie edycje dawały 19 godzin na dystans 100 km. Uzasadnienie oczywiste, bo po limicie było już bardzo ciemno i jak ktoś ledwo wie jak się nazywa na finiszu, to o wypadek nietrudno. Trzecia edycja to 17 godzin limitu na setkę. Ale teraz będzie 16 godzin. Czy czasem trochę nie za ostro? W zeszłym roku z czasem 15:30 byłem nieco za połową sklasyfikowanych i biegłem sporą część, czasem całkiem szybko. No i oczywiście limity na punktach etapowych też zaostrzono. Tak jakby orgom zależało na obniżeniu frekwencji B7D.
Nie rozumiem tego. Zależy im na wysokiej frekwencji Koral Maratonu, można tam wylosować samochód, ale to maraton jakich w roku w Polsce dużo, a B7D to coś znacznie bardziej wyjątkowego.
Nie rozumiem tego. Zależy im na wysokiej frekwencji Koral Maratonu, można tam wylosować samochód, ale to maraton jakich w roku w Polsce dużo, a B7D to coś znacznie bardziej wyjątkowego.
Aby tylko nogi nieśli...
- rockduck
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1077
- Rejestracja: 12 lip 2011, 14:26
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
chyba się przestraszyli zainteresowania jakie jest w tej edycji.
16h jednak odrzuci sporo osób, które skalkulują ten czas.
16h jednak odrzuci sporo osób, które skalkulują ten czas.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tiaaa.. bo tak się już utarło, że te ultra to jest jakiś piknik.. idzie sobie człowiek, widoczki podziwia, zje dobrze na punkcie, pogada z ludźmi, zdjęcia porobi, filmik nakręci, znowu się trochę przejdzie. Może nawet kawałek podbiegnie z górki.
Moim skromnym zdaniem to ruch w dobrym kierunku. Ilekroć widzę limity, które pozwalają na nocleg w schronisku (albo i dwa) to się zastanawiam jaki jest tego sens.
Moim skromnym zdaniem to ruch w dobrym kierunku. Ilekroć widzę limity, które pozwalają na nocleg w schronisku (albo i dwa) to się zastanawiam jaki jest tego sens.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 02 lip 2010, 18:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
16 godzin na 100 km po górach przy sumie podejść 4500 m to trochę mało, zanocować się nie da. Taki właśnie limit jest w Biegu Rzeźnika, a to przecież "tylko" 76-78 km. Jak dla mnie te 16 godzin w B7D to zarzynanie imprezy. Jak będzie padać i dopisze błocko, to odpadnie więcej niż połowa startujących.
Aby tylko nogi nieśli...
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
UTMB kończy około połowa startujących. Nawet 'prostszego' TDS nie kończy 30%.
Pisząc o noclegu w trakcie myślałem raczej o takich zawodach jak TransJura, gdzie na pokonanie całkiem płaskich 160km mamy prawie dwie doby. Można nie przebiec nawet metra i to ukończyć jedząc posiłki w przydrożnych restauracjach.. No ale jest się ultrasem.
Limity BUT też wydają się łagodne, choć to nowe zawody więc trudno coś szacować a przy paskudnej jesiennej pogodzie te szlaki potrafią być trudne. Ale gdybym się porywał na ukończenie 220 to pewnie bym się gdzieś przespał po drodze.
Obowiązkiem organizatora nie jest zagwarantowanie ukończenie uczestnikom. To uczestnik musi się przygotować tak, żeby bieg ukończyć. Jeśli od tego czy spadnie trochę deszczu czy nie zależy czy się zmieści w limicie czy nie to może w ogóle powinien się zastanowić na co się porywa. Co to za frajda wiedzieć, że i tak się zmieścisz w limicie? Ja tam wolę czuć presję i w pewnym sensie czekam na zawody, w których np. pogoda mnie pokona i nie ukończę.
Najtrudniej do biegu było mi się zmusić kiedy na B7D miałem 10km do mety i świadomość, że nawet gdybym się miał czołgać to zmieszczę się w limicie.
Janku, trasa B7D jest nieporównywalnie łatwiejsza niż Rzeźnika więc i porównywanie tych limitów dla mnie nie ma większego sensu.
Pisząc o noclegu w trakcie myślałem raczej o takich zawodach jak TransJura, gdzie na pokonanie całkiem płaskich 160km mamy prawie dwie doby. Można nie przebiec nawet metra i to ukończyć jedząc posiłki w przydrożnych restauracjach.. No ale jest się ultrasem.
Limity BUT też wydają się łagodne, choć to nowe zawody więc trudno coś szacować a przy paskudnej jesiennej pogodzie te szlaki potrafią być trudne. Ale gdybym się porywał na ukończenie 220 to pewnie bym się gdzieś przespał po drodze.
Obowiązkiem organizatora nie jest zagwarantowanie ukończenie uczestnikom. To uczestnik musi się przygotować tak, żeby bieg ukończyć. Jeśli od tego czy spadnie trochę deszczu czy nie zależy czy się zmieści w limicie czy nie to może w ogóle powinien się zastanowić na co się porywa. Co to za frajda wiedzieć, że i tak się zmieścisz w limicie? Ja tam wolę czuć presję i w pewnym sensie czekam na zawody, w których np. pogoda mnie pokona i nie ukończę.
Najtrudniej do biegu było mi się zmusić kiedy na B7D miałem 10km do mety i świadomość, że nawet gdybym się miał czołgać to zmieszczę się w limicie.
Janku, trasa B7D jest nieporównywalnie łatwiejsza niż Rzeźnika więc i porównywanie tych limitów dla mnie nie ma większego sensu.