Komentarz do artykułu Już jutro w Szklarskie Porębie Mistrzostwa Świata w biegach górskich

Dla biegowych górali wyżynnych i nizinnych!
puchacz
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 06 sie 2013, 06:44
Życiówka na 10k: 42:24
Życiówka w maratonie: 3:32:12

Nieprzeczytany post

Zasady eliminacji były proste:
Kwalifikuje się po 5 pierwszych kobiet i 5 pierwszych mężczyzn z Biegu Marduły pod warunkiem uzyskania czasu nie gorszego niż 10% od zwycięzcy.
Dlaczego Bieg Marduły ? Bo daje rękojmię, że na tej imprezie, będącej jednocześnie mistrzostwami Polski w skyrunningu zjawi się czołówka zainteresowana startem w mistrzostwach świata w długodystansowym biegu górskim.
Dlaczego po 5 osób ? Bo tyle maksymalnie można zgłosić z każdego kraju w tych zawodach. Na imprezy za granicą zgłaszamy po 3, bo za 2 pozostałe trzeba zapłacić.
Dlaczego 10% ? Na początku polskich startów w mistrzostwach świata byłem zszokowany sytuacją, że czołowi nasi biegacze w międzynarodowej rywalizacji przybiegają, czy wręcz przychodzą na ostatnich miejscach. Niejeden biegacz stracił w tej sytuacji chęć do dalszych startów w biegach górskich, bo skoro jest się tak beznadziejnym .... Nie wystarczy radość z możliwości startu z orzełkiem na piersi. Do pełnej satysfakcji potrzebny jest jeszcze udany start w tej reprezentacji. Nieraz musiałem przekonywać osoby, które nawet nieźle wypadły jak na swoje możliwości, że dały z siebie wszystko i zaliczyły całkiem udany start. Te 10% sprawdza się w klasycznych biegach górskich, takich jakie odbędą się podczas mistrzostw świata w Krynicy. Ktoś, kto w polskich eliminacjach mieści się w tym czasie do zwycięzcy powinien wypaść w międzynarodowej rywalizacji przyzwoicie, chyba że z założenia pojedzie na wycieczkę.
Osoby, które w eliminacjach mieszczą się limicie osobowym oraz w tych 10% mają zagwarantowany udział w imprezie rangi mistrzowskiej. Oczywiście o ile mają na to ochotę.
W Biegu Marduły 6 pierwszych mężczyzn zmieściło się w „magicznych 10%”. Drugi na mecie Daniel Wosik po tym biegu stwierdził, że nie czuje się na siłach, aby dobrze się przygotować do Maratonu Karkonoskiego i tym samym zwolnił miejsce w reprezentacji dla 6 na mecie Pawła Dybka.
Co do kobiet to będąca w życiowej formie Dominika Wiśniewska zawiesiła bardzo wysoko poprzeczkę. W 10% zmieściły się tylko Ania Celińska i Marysia Cebo. Dominika i Marysia nie zdecydowały się na start w MŚ. Tosia Rychter uzyskała czas o 11,45 % gorszy od zwyciężczyni, ale Tosia potrzebuje dłuższego przygotowania do docelowego maratońskiego startu i wiadomo było, że jej forma będzie teraz rosnąć. Następna na mecie Magda Łączak to biegaczka ultradystansowa i z wydłużeniem dystansu jej wartość jako biegaczki rośnie. To samo dotyczyło Danuty Piskorowskiej, która jest dobrą biegaczką maratońską z górskimi predyspozycjami. Dlatego te zawodniczki zostały zakwalifikowane do składu. Następna na mecie zawodniczka uzyskała czas o 23 % gorszy od zwyciężczyni i w historii nie było przypadku, aby ktokolwiek z taką stratą do zwycięzcy zakwalifikował się do reprezentacji. Pozostało jedno miejsce, które czekało na kogoś, kto mógł się objawić w czasie pozostałym do mistrzostw świata. W roku ubiegłym takim objawieniem była Ewa Majer. W tym roku nikt taki się nie pojawił. Na 6 dni przed Maratonem Karkonoskim okazało się, że kontuzja wyeliminowała Danusię Piskorowską. Wtedy właśnie odezwała się Dominika Stelmach. Mistrzyni Polski na długim dystansie z 2011 roku, 21. zawodniczka długodystansowych mistrzostw świata 2011, 27. mistrzostw świata w biegu anglosaskim, w tym samym roku. „Nie jestem w szczytowej formie, ale swoje w lipcu przebiegłam, może mogłabym się przydać drużynie, bo przy prognozie 35 stopni, w sobotę wszystko może się przydarzyć”. To nie dosłowny cytat, ale sens wiadomości. Dominika już i tak była zgłoszona do MK toteż nie było żadnych problemów ze zmianą jej statusu z indywidualnego na reprezentantkę. Stąd jej udział. W efekcie pobiegła tak, jak można było oczekiwać od Danusi Piskorowskiej, która ostatnio przybiegała w niewielkiej odległości za Magdą Łączak.
Co do Roberta Farona, to należą mu się wielkie brawa za świetny wynik. Ale w biegu eliminacyjnym zajął 14 miejsce ze stratą 8 minut i 5 sekund do 6 na mecie Pawła Dybka, który jako piąty i ostatni został zakwalifikowany do reprezentacji. Forma Roberta Farona systematycznie rosła w ciągu ostatnich dwóch miesięcy i tydzień temu, po mistrzostwach Polski w biegu alpejskim było jasne, że mógłby być silnym punktem reprezentacji w MK. Właśnie, mógłby, ale jak mówią Rosjanie, „pojezd ujechał”. Tak, pociąg z napisem „medal brązowy w klasyfikacji drużynowej” odjechał 2 czerwca w Zakopanem i jeśli ktoś nazywa to „czyjąś głupotą” lub „dziwnymi układami w ustalaniu składu drużyny”, to niech w przyszłości sfinansuje dobrą wróżkę, która ustali skład reprezentacji bez konieczności organizowania jakichkolwiek biegów eliminacyjnych.
Co do "sensu istnienia takich organizacji jak PZLa i tworu/sekcji odpowiedzialnej za biegi górski w tymże skompromitowanym postkomunistycznym bastionie dyletanctwa" to jako działacz społeczny, który pracuje całkowicie za darmo jestem gotów DZISIAJ zrezygnować z zajmowania się górskimi biegami długodystansowymi. Niech ta „inicjatywa społeczna, czy coś podobnego” zajmie się:

1 - ustalaniem miejsca i terminu mistrzostw Polski w długodystansowym biegu górskim
2 – ustalaniem miejsca, terminu i zasad eliminacji do długodystansowych mistrzostw świata
3 – pozyskaniem środków na przygotowania reprezentantów Polski do ww.
4 – pozyskaniem środków na pokrycie kosztów wyjazdu ww.
5 – zorganizowaniem wyjazdu reprezentacji na ww.
6 – wyposażeniem reprezentacji w stroje startowe i reprezentacyjne

Ja, na miarę swoich skromnych możliwości postaram się zapewnić, aby PZLA:

1 - nie ingerowało w powyżej wymienione punkty 1-6
2 – nie narzucało reprezentantom Polski w DBG konieczności posiadania aktualnej licencji PZLA
3 – nie wystawiało zawodnikom zaświadczeń o wynikach w długodystansowym biegu górskim
4 – nie wpisywało imprez rangi mistrzowskiej w DBG do swojego kalendarza.

Po sukcesie tej inicjatywy należy przekazać „inicjatywie społecznej, czy czemuś podobnemu” pozostałe imprezy rangi mistrzowskiej:

1 – mistrzostwa świata seniorów i juniorów w biegach górskich
2 – mistrzostwa Europy juniorów młodszych
3 – mistrzostwa Europy juniorów i seniorów

Z tą ostatnią imprezą może być problem, bo zawiaduje nią European Athletics. Nie tłumaczę tej nazwy na polski, bo przecież każdy z uczestników tej dyskusji, w których inteligencję nie wątpię ani przez chwilę, zrobi to we własnym zakresie. Aby uczestniczyć w tej imprezie trzeba mieć kody dostępu i całą korespondencję trzeba przesyłać przez PZLA, ale przecież „inicjatywa społeczna, czy coś podobnego” może taką imprezę wyrzucić ze swojego zakresu działania.

Zanim jednak to nastąpi wypadałoby, aby swoje zdanie na ten temat wypowiedzieli aktualni reprezentanci Polski, bo to ich omawiany w tym tekście problem dotyczy.

Jestem znany z ironizowania i nadawaniu swoim tekstom żartobliwej treści. Ale w tym przypadku nie ma nawet cienia ironii.

9 września 2013 roku jestem gotów zrezygnować z zajmowania się biegami górskimi w Polsce w ogóle.

Andrzej Puchacz
New Balance but biegowy
D.Z.
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 21 wrz 2007, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój
Kontakt:

Nieprzeczytany post

W pełni popieram wyważone słowa Robert Celińskiego.
Po fakcie łatwo jest gdybać - czemu ten a czemu nie ten.
Uważam jednak że w biegach otwartych nie powinno być podziału na reprezentację i resztę "tłumu" - powinni po prostu punktować najlepsi zawodnicy na mecie z danego kraju bez względu czy w kadrze są czy nie.
Kadra oczywiście powinna być - i (na miarę możliwości) zostać np. wysłana na koszt związku na zawody, ubrana czy otrzymywać stypendia na przygotowania, obozy itp.

W obowiązującym schemacie może się teoretycznie okazać że Mistrzem świata zostanie 10 zawodnik na mecie - bo pierwsza 9 będzie spoza kadr narodowych - niby to tylko teoria - ale pokazuje że chyba w takim podejściu światowych władz - jest jakiś błąd ... będący pozostałością epoki gdzie rzeczywiście kadrowcy nie dawali najczęściej szans "amatorom", zresztą ścigali się częściej na "zamkniętych" zawodach - teraz ten podział się zmienia - no i zawody mają coraz częściej rangę "otwartych".
Pokazują najlepiej to wyniki ostatnich Mistrzostw afryki w biegach górskich - gdzie w czołówce było kilkudziesięciu zawodników z poza kadr - więc się nie liczyli do punktacji ani nie mogli zdobyć medalu .. mimo iż byli przed medalistami - którymi zostali zawodnicy słabsi - tylko dlatego że byli zgłoszeni jako "kadra".

P.S. Co do wypowiedzi Piotra Łobodzińskiego - to zauważyłem ze niestety bardzo często są "mało przyjazne".... szkoda ...
puchacz
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 06 sie 2013, 06:44
Życiówka na 10k: 42:24
Życiówka w maratonie: 3:32:12

Nieprzeczytany post

To nie jest tak, że mistrzem może zostać tylko osoba zgłoszona przez związek. W zeszłym roku mistrzynią świata została Amerykanka Stevie Kremer, która startowała jako singiel. Jej czas nie liczył się w drużynie, ale Amerykanki i tak zdobyły złoto.
Zgłoszeni oficjalnie, "związkowe" dotyczy jedynie klasyfikacji drużynowej. Dodatkową korzyścią z tego zgłoszenia jest fakt, że po 3 osoby spośród zgłoszonych w danej ekipie kobiet i mężczyzn mają zapewnione zakwaterowanie na czas zawodów. Przepis mówiący o punktowaniu tylko przez zgłoszonych oficjalnie ma na celu wyrównanie szans. W przeciwnym razie gospodarze byliby zawsze w lepszej sytuacji.
Piotr Łobodziński
Wyga
Wyga
Posty: 134
Rejestracja: 23 kwie 2009, 11:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Muszę się bardziej hamować w moich negatywnych komentarzach, bo czasami żałuję swoich wypowiedzi wywołujących burzę na forum. Jakoś tak łatwo przychodzi mi krytykowanie, z pochwałami i wyrazami podziwu trudniej:(
Gdybym wiedział, że maksymalny skład drużyny to 5 zawodników (wyniki drużynowe Walii wprowadziły mnie w błąd) nie poruszałby tematu obecności Roberta Farona na forum. Tylko małe sprostowanie: z jego czasem byłoby 4 miejsce a nie brąz. Nie zakwalifikował się i tyle, nie ma co gdybać.
"Przepis mówiący o punktowaniu tylko przez zgłoszonych oficjalnie ma na celu wyrównanie szans. W przeciwnym razie gospodarze byliby zawsze w lepszej sytuacji." - a co w tym złego? Trzeba jakoś uhonorować gospodarzy. Po co sztucznie blokować udział w drużynie lokalnych talentów, które czasami zaskakują formą w danej imprezie mistrzowskiej. Jak dla mnie przepis do poprawy przez WMRA.
Panie Andrzeju zapewne w niczyim interesie nie leży aby Pan rezygnował. Wykonuje Pan kawał dobrej roboty i pewnie większość zawodników to docenia. Proszę się nie obrażać na krytyczne komentarze na forum o pańskiej działalności - wynikają one z braku wiedzy i realiów jakie w tym sporcie panują.
ODPOWIEDZ