Było to zapalenie rozcięgna podeszwowego, na USG wyszło "lekkie" zapalenie, ale to dopiero stwierdził ortopeda. Pierwsze leczyłem się u znajomego fizjoterapeuty, ale na mój chłopski rozum w tedy wydawały mi się jego wskazówki dziwne, zatem zrezygnowałem i poszedłem do ortopedy. Tutaj pierwsze podejście do powrotu było błędne(miałem wrócić do lekkiego biegania) i zaś pojawił się mały ból, więc ortopeda wybrał inną drogę i odstawiliśmy bieganie na rzecz wzmacniania nogi.
Przyczyną mogło być przeciążenie, bo dość dużo z racji wolnego czasu biegałem po górach(nigdy przez ten czas nie czułem się jakoś zajechany itp. rozciąganie, rolowanie, basen były cały czas dla lepszej regeneracji), obuwie(które zmieniłem na bardziej dostosowane do gór).
Z tym moim nie bieganiem, to było bardzo dziwne. Można powiedzieć, że było to coś w rodzaju 2-3tyg przerwy i 2-3tyg lekkiego biegania, cały czas I zakres, bez akcentów, siły itp. gdzieś tak od połowy sierpnia to tak trwało.
Teraz mam za sobą 2 tygodnie biegania, a wcześniej były dokładane marszobiegi(przez 3 tygodnie). Miałem przez ten czas robione USG kilkukrotnie, ostatnie właśnie 2 tygodnie temu i było wszystko OK. Cały czas były spacery z psem po kilka km w szybkim marszu.
Moje tempo to różnie od 6-6:30 na km, zależności po jakim terenie biegnę. Niby jest to w granicach mojego I zakresu, ale generalnie ja mam bardzo wysokie tętno i czasem pokazuje mi pulsometr II zakres, a fizycznie tego nie czuje, mogę normalnie rozmawiać i nie męczy mnie to tempo. Biegam różnie od 40-90min, po treningu nie czuję zmęczenia, bólu itp. bardziej jest to dla mnie monotonne i czasem muszę brać mp3:)
Mały edit, bo z nudów przeglądając forum właśnie nasunęło mi się pewne pytanie. Jako, że jestem amatorem(z historią uprawiania sportu od dzieciństwa, ale dalej amatorem), to jak to z tym tętnem w sumie jest? Pisałem powyżej, że czasami wchodzę w II zakres(dane z zegarka), a ja nie czuje się źle, mogę normalnie rozmawiać, nie mam zadyszki. Max tętno ustalałem dosyć dawno temu(czas przed kontuzją), wiadomo że teraz tempo do tego tętna jest niższe, ale wydaje mi się, że mam bardzo dużo zapasu.
Pytanie trochę odbiegające, ale jednak chyba ma powiązanie. Powiązanie z tego względu, że przed kontuzją biegałem na samopoczucie(okres letni, więc nie patrzyłem zbytnio na tętno) i może ja po prostu za szybko biegałem i dlatego ta kontuzja?
Teraz staram się trzymać tych widełek tętna, ale czy to ma sens skoro ja czuję po organizmie, że dam radę te kilka sekund szybciej biec i nie mam zadyszki?