Rondo Babka
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
Te treningi kolarskie na "Rondzie" to chyba najbardziej wartościowy trening jaki robię. Aż sam się sobie dziwię, że podołałem np. dzisiejszemu wyzwaniu. Łącznie z dojazdem z domu zrobiłem 127km w 4 godziny, średnia prędkość wyniosła 33.8km/h, a maksymalna wyszła 53.4km/h i wcale nie na jakimś zjeździe, ale na płaskim jak zaatakowałem przed "lotną premią" na "grilowym wzgórzu" za Łomiankami. To nie robi żadnego wrażenia ani na Zbyszku (był 4 na premii, a ja daleko w tyle), ani na Bogdanie (pamiętam jak pisał o treningu ze średnią 36km/h), ani też na pozostałych kolegach, bo w końcu na Tour de France na czasówkach jadą po 47km/h średnio. Ale cholera, ja sam z siebie jestem zadowolony.
Od dzisiaj ruszamy o 9 rano, a nie o 10 jak to było całą zimę (sobota, niedziela Rondo Babka). Z tygodnia na tydzień będzie coraz więcej ludzi (dzisiaj było około 20 osób), będą się tworzyć mniejsze grupy, każdy znajdzie tempo dopasowane do siebie. Rondo ma jeszcze jedną zaletę. Jadąc w grupie cały pas jest dla nas, jest dużo bezpieczniej, samochody omijają nas dużym łukiem.
Zaobserwowałem nawet ciekawe zjawisko - jak jechaliśmy pod wiatr to zrobił się wachlarzyk. Ale wiatr czasem wiał nie wprost w twarz, ale pod kątem z prawej strony, więc wachlarzyk się formował tak w sposób naturalny (każdy chciał jechać z tyłu po lewej stronie koła jadącego przed nim), tak że ogon wachlarza zajmował pas dla jadących z przeciwka. Dziwić się musieli kierowcy, którzy jechali z przeciwka widząc podobne zjawisko. Oczywiście wachlarzyk się prostował i ci z przeciwka mogli przejechać i wszystko odbywało się bezpiecznie. A nikt z kolarzy się oczywiście jadącymi z tyłu samochodami nie przejmował. Jak wachlarzyk znowu się przesunął za bardzo do środka jezdni to czasem dało się słyszeć przyjazne trąbienie chcącego naszą kolumnę wyprzedzić.
Ech ci kolarze, w dodatku tylko połowa na głowach ma kaski.
Od dzisiaj ruszamy o 9 rano, a nie o 10 jak to było całą zimę (sobota, niedziela Rondo Babka). Z tygodnia na tydzień będzie coraz więcej ludzi (dzisiaj było około 20 osób), będą się tworzyć mniejsze grupy, każdy znajdzie tempo dopasowane do siebie. Rondo ma jeszcze jedną zaletę. Jadąc w grupie cały pas jest dla nas, jest dużo bezpieczniej, samochody omijają nas dużym łukiem.
Zaobserwowałem nawet ciekawe zjawisko - jak jechaliśmy pod wiatr to zrobił się wachlarzyk. Ale wiatr czasem wiał nie wprost w twarz, ale pod kątem z prawej strony, więc wachlarzyk się formował tak w sposób naturalny (każdy chciał jechać z tyłu po lewej stronie koła jadącego przed nim), tak że ogon wachlarza zajmował pas dla jadących z przeciwka. Dziwić się musieli kierowcy, którzy jechali z przeciwka widząc podobne zjawisko. Oczywiście wachlarzyk się prostował i ci z przeciwka mogli przejechać i wszystko odbywało się bezpiecznie. A nikt z kolarzy się oczywiście jadącymi z tyłu samochodami nie przejmował. Jak wachlarzyk znowu się przesunął za bardzo do środka jezdni to czasem dało się słyszeć przyjazne trąbienie chcącego naszą kolumnę wyprzedzić.
Ech ci kolarze, w dodatku tylko połowa na głowach ma kaski.
ENTRE.PL Team
- monka
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 540
- Rejestracja: 26 cze 2002, 23:31
Wiatr był dziś dość porwisty i zimny - jak wyszłam z pływalni poczułam lodowaty podmuch w plecy. Ciekawe jak przy wyczynowej jeździe w takich warunkach odczuwa się "temperaturę na skórze"? Wyobrażam sobie że czoło musi zamarzać, a stopy - też?
[b]99% DOBRZE = 100% ŹLE![/b]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
pytasz Monka o wyczynową jazdę, więc... nie odpowiem. My amatorzy cały czas czapki pod kaski zakładamy i ciżemki na buty.
jeszcze jedna historyjka.
Jedzie grupa kolarzy. Jest pod wiatr. Jeden śmiałek ucieka i zyskuje 100m przewagi, ale przy takim wietrze w twarz jest skazany na niepowodzenie. Ale jest ambitny i parę kilometrów tak jedzie. Musi go to wiele kosztować. A w grupie spokój, zmiany, więc nie czuje się wiatru, zwłaszcza jeśli tak jak ja jedzie się w ogonie. Potem powoli przewaga topnieje. W pewnym momencie z tyłu grupy ktoś woła: "Panowie, wolniej, niech się jeszcze pomęczy". Grupa zwalnia. Po jakimś czasie jednak dochodzi śmiałka, który ląduje na końcu grupy. Po chwili na początku grupy dwóch rowerzystów wymienia porozumiewawcze spojrzenia, coś tam dochodzi mi do uszu o "wyczepianiu" i po chwili czołówka tak mocno przyspiesza, że ledwo się utrzymuję. Ale niedawny śmiałek zostaje "wyczepiony". Ktoś jednak z nim zostaje i pomaga mu dojść grupę.
Takie jest Rondo.
jeszcze jedna historyjka.
Jedzie grupa kolarzy. Jest pod wiatr. Jeden śmiałek ucieka i zyskuje 100m przewagi, ale przy takim wietrze w twarz jest skazany na niepowodzenie. Ale jest ambitny i parę kilometrów tak jedzie. Musi go to wiele kosztować. A w grupie spokój, zmiany, więc nie czuje się wiatru, zwłaszcza jeśli tak jak ja jedzie się w ogonie. Potem powoli przewaga topnieje. W pewnym momencie z tyłu grupy ktoś woła: "Panowie, wolniej, niech się jeszcze pomęczy". Grupa zwalnia. Po jakimś czasie jednak dochodzi śmiałka, który ląduje na końcu grupy. Po chwili na początku grupy dwóch rowerzystów wymienia porozumiewawcze spojrzenia, coś tam dochodzi mi do uszu o "wyczepianiu" i po chwili czołówka tak mocno przyspiesza, że ledwo się utrzymuję. Ale niedawny śmiałek zostaje "wyczepiony". Ktoś jednak z nim zostaje i pomaga mu dojść grupę.
Takie jest Rondo.
ENTRE.PL Team
- Kazig
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2518
- Rejestracja: 01 paź 2001, 11:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa Targówek
- Kontakt:
szkoda, że nie ma żadnych zdjęć
-
- Stary Wyga
- Posty: 182
- Rejestracja: 23 kwie 2003, 13:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
- Kontakt:
Pawel średnia 33,8 km/h jest bardzo dobrą i wysoką średnią, moja srednia 36 km/h była na treningu 70 km i przy bardzo dobrych warunkach atmosferycznych. Zobaczysz że na Rondzie też będziecie wykręcać takie średnie tylko niech zrobi się cieplej. Wczoraj jeździłem z kolarzami 90 km warunki kiepskie , mocno wiało i średnią mieliśmy 32 km/h , maxymalną na płaskim również wykręciliśmy 54,8 km/h, były odcinki przy jeździe wachlarzem że tempo nie spadało z 40-45 km/h, ale wczoraj węcej się gadało i słuchało opowieści Z. Sprucha o wyścigach zawodowych. Wyczepianie wygląda podobnie.
Bogdan Sądel
Pulsar Sport
Pulsar Sport
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Zima zaliczalem regularnie takie sobotnie treningi .
Najciezszy byl dystans 125 mil ( okolo 200 km ) z 8000 stop kumulatywnych przewyzszen ( okolo 2600 m) . Srednia predkosc okolo 32 km/h . Na polmetku postoj w sklepie .
Najciezszy byl dystans 125 mil ( okolo 200 km ) z 8000 stop kumulatywnych przewyzszen ( okolo 2600 m) . Srednia predkosc okolo 32 km/h . Na polmetku postoj w sklepie .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Tylko właściwie nie wiem po co jeździć po zasmrodzonej Warszawie, z Ursynowa aż na rondo, no chyba że jest to punkt zbiorczy dla innych uczestników. Z tego, co się orientuję, Paweł jest z Natolina (minęliśmy się kilka razy z rana na rozbieganiach w Kabatach). Ja ostatnio więcej jeżdżę na rowerze i uważam, że Kabaty są idealne - trzy pętelki z dojazdem i mam około 50 km, a jak chcę się rozpędzić, to jadę do Góry Kalwarii nadwiślańskimi szosami, gdzie nie ma w ogóle ruchu. W Górze można przeskoczyć mostem przez Wisłę do lasów otwockich i wrócić drugą stroną Wisły. Polecam i do zobaczenia na rowerowo - biegowych trasach, beata.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
Monka, po upadku nie ma juz śladów, jeżdżę już normalnie na rowerze.
Beata, mijamy sie rzeczywiście w Kabatach? Wstyd mi, bo cie nie rozpoznaję. A w Kabatach o każdej porze dnia biega sporo dziewcząt i dorosłych pań. Może nastepnym razem jak się będziemy mijać powiesz: "to ja Beata"?
Ja generalnie nie lubię jeździć po lesie. Las to idealne miejsce do biegu, ale przygotowuję się do Ironmana i treningi rowerowe muszą być długie - 3-4 godziny jazdy non-stop to wekendowy standard. Na najbliższy np. planuje nawet 5.5 godziny (wyjdzie pewnie 160km i tego nie da sie zrobić jeżdżąc po Lesie Kabackim. I to nie tylko ze wzgkledu na dystans, ale też ze wzgledu na wyrzymałość części ciała, które opierają się o siodełko. Co innego jazda po asfalcie, gdzie 2 godzinnej jazdy w ogóle się nie czuje.
Ja powoli odrywam te mniej uczęszczane drogi asfaltowe, a jest ich sporo właśnie na wschód od lini wytyczonej przez trakt Wilanów - Góra Kalwaria. Jeździłem tam nawet wczoraj. Ruch tak mały, że dzieci graja na drodze w piłkę i trzeba uważać, żeby ich nie przejechać.
Jeździłem na Rondo, bo to miejsce skąd rusza grupa. Jazda w grupie ma swoje zalety, ale ma i swoje wady, o czy przekonałem sie dwa tygodnie temu uczestnicząc w kraksie.
Beata, mijamy sie rzeczywiście w Kabatach? Wstyd mi, bo cie nie rozpoznaję. A w Kabatach o każdej porze dnia biega sporo dziewcząt i dorosłych pań. Może nastepnym razem jak się będziemy mijać powiesz: "to ja Beata"?
Ja generalnie nie lubię jeździć po lesie. Las to idealne miejsce do biegu, ale przygotowuję się do Ironmana i treningi rowerowe muszą być długie - 3-4 godziny jazdy non-stop to wekendowy standard. Na najbliższy np. planuje nawet 5.5 godziny (wyjdzie pewnie 160km i tego nie da sie zrobić jeżdżąc po Lesie Kabackim. I to nie tylko ze wzgkledu na dystans, ale też ze wzgledu na wyrzymałość części ciała, które opierają się o siodełko. Co innego jazda po asfalcie, gdzie 2 godzinnej jazdy w ogóle się nie czuje.
Ja powoli odrywam te mniej uczęszczane drogi asfaltowe, a jest ich sporo właśnie na wschód od lini wytyczonej przez trakt Wilanów - Góra Kalwaria. Jeździłem tam nawet wczoraj. Ruch tak mały, że dzieci graja na drodze w piłkę i trzeba uważać, żeby ich nie przejechać.
Jeździłem na Rondo, bo to miejsce skąd rusza grupa. Jazda w grupie ma swoje zalety, ale ma i swoje wady, o czy przekonałem sie dwa tygodnie temu uczestnicząc w kraksie.
ENTRE.PL Team
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
cytat z maila, który dzisiaj dostałem od Zbyszka, triatlonisty, kwadratlonisty, mastersa, członka Ironman Team Poland i wielkiego entuzjasty Ronda:
"Na Rondzie zaczęło się już konkretne jeżdżenie. Wczoraj średnia wyniosła ok 37/h a biorąc pod uwagę wolny(<30/h) przejazd przez miasto i kilka postojów na światłach to myślę, że z samego treningu śr powinna wyjść 42-45/h. Ja na samym początku tuż przed Laskiem Młocińskim złapałem kapcia i po szybkiej wymianie goniłem grupę. Było z wiatrem więc jechałem 48-54/h i w Łomiankach ich naszedłem. Nie zdążyłem porządnie odpocząć jak chłopcy zaczęli smażyć ponad 50. Raz nawet mnie odczepili ale ponieważ nie zostałem sam, jeden z młodych mnie dociągnął. Maxymalną wykręcili 62/h i o to chodzi. Po nawrocie liczyłem, że będzie spokojnie. Nic z tego, odjechało trzech silnych a pozostali gonili jak wściekli. Ja i kilku słabszych po jakimś czasie przestaliśmy dawać zmiany bo tempo było za wysokie(cały czas ponad 40/h pod wiatr) i dyndaliśmy na zapieku. Uciekinierów dopadliśmy dopiero na światłach w Lomiankach. Jak tak jeżdżę to sobie myślę, że pora zmienić rower, bo facet, który był na Cyprze i sobie a nim radziłem, złożył Gianta (nówka sztuka) i teraz objeżdża mnie jak psa. Ale przyjdzie godzina zemsty! A zemsta jest rozkoszą bogów!"
"Na Rondzie zaczęło się już konkretne jeżdżenie. Wczoraj średnia wyniosła ok 37/h a biorąc pod uwagę wolny(<30/h) przejazd przez miasto i kilka postojów na światłach to myślę, że z samego treningu śr powinna wyjść 42-45/h. Ja na samym początku tuż przed Laskiem Młocińskim złapałem kapcia i po szybkiej wymianie goniłem grupę. Było z wiatrem więc jechałem 48-54/h i w Łomiankach ich naszedłem. Nie zdążyłem porządnie odpocząć jak chłopcy zaczęli smażyć ponad 50. Raz nawet mnie odczepili ale ponieważ nie zostałem sam, jeden z młodych mnie dociągnął. Maxymalną wykręcili 62/h i o to chodzi. Po nawrocie liczyłem, że będzie spokojnie. Nic z tego, odjechało trzech silnych a pozostali gonili jak wściekli. Ja i kilku słabszych po jakimś czasie przestaliśmy dawać zmiany bo tempo było za wysokie(cały czas ponad 40/h pod wiatr) i dyndaliśmy na zapieku. Uciekinierów dopadliśmy dopiero na światłach w Lomiankach. Jak tak jeżdżę to sobie myślę, że pora zmienić rower, bo facet, który był na Cyprze i sobie a nim radziłem, złożył Gianta (nówka sztuka) i teraz objeżdża mnie jak psa. Ale przyjdzie godzina zemsty! A zemsta jest rozkoszą bogów!"
ENTRE.PL Team
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 709
- Rejestracja: 12 wrz 2002, 00:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
hehe , takie posty mnie nakrecaja .
W przyszlym tygodniu tez "uruchamiam" mojego nowego Gianta - jest piekny -ale sie bedzie dzialo .
W poznaniu mam tez swoje "rondo" , z podobnymi
srednimi i mistrzem/wicemistrzem swiata mastersow .
Wlasnie jestem w trakcie wyrabiania licencji masters .
Kilka startow nie zaszkodzi przed triathlonowym lipcem i sierpniem
W przyszlym tygodniu tez "uruchamiam" mojego nowego Gianta - jest piekny -ale sie bedzie dzialo .
W poznaniu mam tez swoje "rondo" , z podobnymi
srednimi i mistrzem/wicemistrzem swiata mastersow .
Wlasnie jestem w trakcie wyrabiania licencji masters .
Kilka startow nie zaszkodzi przed triathlonowym lipcem i sierpniem
[i]swim - bike - run [/i]