Po pierwsze
Gratuluje Grzesiowi Foremnemu, Michałowi Kiełbasińskiemu i Remikowi Nowakowi i koledze, ktorego nie znam, pokazali ze są na prawdę mocni !!! Szkoda, że nie zauważyli tego organizatorzy.
Dwa!
Organizatorzy zbudowli trasę nie zgodną z ŻADNYMI zasadami biegów/marszów na orientację (na szczęście dali na starcie mapę). Punkty w lesie to dwie litery napisane na drzewie, często od strony lasu, a nie ścieżki. Tak więc jeśli trafiłeś na odpowiednie miejsce (co z mapą ksero czarno-bialą 1: 50 000 nie było łatwe) traciłeś czas na poszukiwaniu napisu na drzewie. Jak wszyscy wiemy czesto leśnicy/drwale opisuja drzewa przed wycinka, więc o pomyłkę z taką mapą nie problem. Poza tym budowniczy wypatrzył mostek w miejscu gdzie go nie bylo (itp.), ale to szczegół chyba nie potrzebnie się czepiam.
Trzy!
Ww napieracze przeszli jako jedyni całą trasę, robili ją 23h i 51 min, ostatnie 20 km biegli by zmieścić sie w limicie i co, i przysłowiowe Gówno. Organizatorzy stwierdzili, że gdzieś Panowie spisali to co nie trzeba i trasa nie zaliczona. Ludzie tak sie nie robi !!! To był wasz błąd że nie mogli być pewni czy piszą to co mają czy tylko bazgroły drwala !!!
Jesli ktoś tak walczy to na pewno nie spisał punktu z głowy, by skrócić trasę, nie przy tej klasie, która posiadają. Wam jej jednak zabrakło.
Życze wielu Harpaganów - ale nie takich jak ten ostatni !!!
Harpagan = 100km pomyłek
- matejko
- Dyskutant
- Posty: 45
- Rejestracja: 09 gru 2001, 17:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań (Murowana Goślina)
- Kontakt:
Pozdrawiam
[b]matejko[/b]
[i][b]S[/b]zybka [b]P[/b]aczka [b]T[/b]eam[i]
[b]matejko[/b]
[i][b]S[/b]zybka [b]P[/b]aczka [b]T[/b]eam[i]
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Po poprzedniej edycji obiecano, że będzie trudniej, nie ukrywam, że mnie to ucieszyło, ale najwyraźniej budowniczemu trasy pomieszało sie kilka rzeczy.
1- [ocenzurowane] nie robi się typowo InOwskich punktów dając zawodnikom czarno-białe ksero z pięćdziesiątki!
2 - [ocenzurowane] punkty kontrolne służąprzede wszystkim wyznaczeniu trasy, ich szukanie nie jest zadaniem samym w sobie! Szuka się miejsca, gdzie według mapy jest punkt. Powinno być tak, że znajduję to miejsce, rozglądam się i widzę punkt, a nie rozpoczynam czesanie lasu w promieniu dwustu metrów, do tego znajdując napis na drzewie, nie mam żadnej pewności, że to jest ten właściwy. BTW - organizatorzy jako orientaliści powinni wiedzieć, jak wygląda i do czego służy lampion...
3 - sprawa czwórki, która ukończyła zawody. Rozmawiałem z Michałem - nikt nie zwrócił im uwagi na niewłaściwy wpis na półmetku (a sprawdzano im karty, Grzesiek nawet wziął nową i zostawił starą, rozlatującą się kartę) ani mecie. Podczas zakończenia nikt nawet słowem nie zająknął się, że było takich czterech, co przeszło całą trasę, ale nie będą klasyfikowani... Nie dziwię się że Michał głośno podziekował za wspaniałą organizację i wyszedł.
Za swoje największe osiagnięcie na tych zawodach uważam szybką (10,5 km według oficjalnej rozpiski) decyzję o wycofaniu się . Nie widzę żadnej przyjemności w polowaniu na Czerwony Październik na kolejnych punktach. Zaliczenie jeszcze kilku punktów nie jest dla mnie żadnym celem, celem było ukończenie zawodów, a na to raczej, skoro z mapy wynikało, że kolejne punkty są równie oczywiste, jak te, na których byłem, szans nie miałem. Przynajmniej zaoszczędziłem sobie zakwasów, odcisków, pęcherzy i byłem jednym z pierwszych, którzy mieli przyjemność powiedzieć w sekretariacie, co sądzą o organizacji rajdu.
Niestety wszystkie ciepłe słowa pod adresem tejze imprezy nalezy odnosić do jej poprzednich edycji. Jeżeli impreza ma iść w tą stronę, nie widzę żadnego sensu w startowaniu w kolejnych. Gdyby ciągnęło mnie do takich zawodów, jeździłbym na Puchar Polski w turystycznych marszach na orientację czy różne harcerskie imprezy. A nie ciągnie mnie absolutnie.
Pod rozwagę organizatorom (o ile tu zajrzą) i potencjalnym uczestnikom...
(Edited by krzycho at 9:22 am on Oct. 21, 2002)
1- [ocenzurowane] nie robi się typowo InOwskich punktów dając zawodnikom czarno-białe ksero z pięćdziesiątki!
2 - [ocenzurowane] punkty kontrolne służąprzede wszystkim wyznaczeniu trasy, ich szukanie nie jest zadaniem samym w sobie! Szuka się miejsca, gdzie według mapy jest punkt. Powinno być tak, że znajduję to miejsce, rozglądam się i widzę punkt, a nie rozpoczynam czesanie lasu w promieniu dwustu metrów, do tego znajdując napis na drzewie, nie mam żadnej pewności, że to jest ten właściwy. BTW - organizatorzy jako orientaliści powinni wiedzieć, jak wygląda i do czego służy lampion...
3 - sprawa czwórki, która ukończyła zawody. Rozmawiałem z Michałem - nikt nie zwrócił im uwagi na niewłaściwy wpis na półmetku (a sprawdzano im karty, Grzesiek nawet wziął nową i zostawił starą, rozlatującą się kartę) ani mecie. Podczas zakończenia nikt nawet słowem nie zająknął się, że było takich czterech, co przeszło całą trasę, ale nie będą klasyfikowani... Nie dziwię się że Michał głośno podziekował za wspaniałą organizację i wyszedł.
Za swoje największe osiagnięcie na tych zawodach uważam szybką (10,5 km według oficjalnej rozpiski) decyzję o wycofaniu się . Nie widzę żadnej przyjemności w polowaniu na Czerwony Październik na kolejnych punktach. Zaliczenie jeszcze kilku punktów nie jest dla mnie żadnym celem, celem było ukończenie zawodów, a na to raczej, skoro z mapy wynikało, że kolejne punkty są równie oczywiste, jak te, na których byłem, szans nie miałem. Przynajmniej zaoszczędziłem sobie zakwasów, odcisków, pęcherzy i byłem jednym z pierwszych, którzy mieli przyjemność powiedzieć w sekretariacie, co sądzą o organizacji rajdu.
Niestety wszystkie ciepłe słowa pod adresem tejze imprezy nalezy odnosić do jej poprzednich edycji. Jeżeli impreza ma iść w tą stronę, nie widzę żadnego sensu w startowaniu w kolejnych. Gdyby ciągnęło mnie do takich zawodów, jeździłbym na Puchar Polski w turystycznych marszach na orientację czy różne harcerskie imprezy. A nie ciągnie mnie absolutnie.
Pod rozwagę organizatorom (o ile tu zajrzą) i potencjalnym uczestnikom...
(Edited by krzycho at 9:22 am on Oct. 21, 2002)
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
I jeszcze jedno - hurrra, hurra, już wiem, co to była "granica kultur" na PK2!!! Otóż wracając z zawodów, w niedzielę, z samochodu zobaczyłem las, w którym był zlokalizowany ten punkt. Wyraźnie dzielił się on na starszą i młodszą, niższą o kilka metrów część (uprzedzam, że znam pojęcia w rodzaju "szkółka" czy "młodnik" , i nie była to żadna z owych formacji roślinnych). A ja głupi szedłem brzegiem lasu...
ps. ciekaw jestem, na ilu punktach trasy pieszej budowniczy był w nocy, a jeżeli tak, to z jak silnym halogenem chodził, że mógł ową granicę kultur zauważyć
ps. ciekaw jestem, na ilu punktach trasy pieszej budowniczy był w nocy, a jeżeli tak, to z jak silnym halogenem chodził, że mógł ową granicę kultur zauważyć
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
-
- Stary Wyga
- Posty: 230
- Rejestracja: 05 lip 2002, 15:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
punkt 2 to byla kompletna schiza: calkiem jeszcze spory peleton z czolowkami na glowach szukal tego drzewa probujac wszystkich mozliwych sposobow: wygladalo to jak szukanie ET, co dopiero wyladowal.
kompletna kpina zafundowana przez organizatorow uczestnikom. arogancja i brak profesjonalizmu. ekstremalnosc rajdu byla moim zdaniem efektem ubocznym - PK pochowane w lesie na pojedynczych drzewach w miejscach nie zgadzajacych sie z opisem na mapie (wirtualne polany, skrzyzowania nieistniejacych drog itp). Dodatkowym utrudnieniem byl fakt, ze PK w swojej konstrukcji (namalowane litery na drzewie) nie roznily sie od oznakowania sporzadzonego przez lesniczych. Niektorzy uczestnicy wpisywali wiec jako pkty kontrolne litery DS (do scinki ). Bylo wiec kilka wersji punktu 3, odwolany przez telefon komorkowy punkt 5 (na nieistniejacej polanie). Podobnie jak krzycho jestem zadowolony, ze w pore podjalem decyzje o zejsciu z trasy.
W sumie przy zachowaniu odrobimy dystansu do rzeczywistosci mozna bylo sie niezle bawic, co z kumplem probowalismy robic )
Nigdy wiecej w tej formie.
kompletna kpina zafundowana przez organizatorow uczestnikom. arogancja i brak profesjonalizmu. ekstremalnosc rajdu byla moim zdaniem efektem ubocznym - PK pochowane w lesie na pojedynczych drzewach w miejscach nie zgadzajacych sie z opisem na mapie (wirtualne polany, skrzyzowania nieistniejacych drog itp). Dodatkowym utrudnieniem byl fakt, ze PK w swojej konstrukcji (namalowane litery na drzewie) nie roznily sie od oznakowania sporzadzonego przez lesniczych. Niektorzy uczestnicy wpisywali wiec jako pkty kontrolne litery DS (do scinki ). Bylo wiec kilka wersji punktu 3, odwolany przez telefon komorkowy punkt 5 (na nieistniejacej polanie). Podobnie jak krzycho jestem zadowolony, ze w pore podjalem decyzje o zejsciu z trasy.
W sumie przy zachowaniu odrobimy dystansu do rzeczywistosci mozna bylo sie niezle bawic, co z kumplem probowalismy robic )
Nigdy wiecej w tej formie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 12 kwie 2002, 10:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świnoujscie
- Kontakt:
Przyłączam się w pełni do opinii Matejki, co do trasy pieszej. Niestety, ale na trasie rowerowej było podobnie. Co gorsza budowniczy trasy rowerowej nie raczył nawet przejechać trasy, wytyczył ją przynajmniej w połowie na podstawie mapy do trasy pieszej. Budowniczy trasy pieszej mimo błędów, jakie popełnił to przynajmniej był na trasie i sam malował kody. Dla mnie na długo w pamięci symbolem Harpagana 24 będzie PK-15, którego obsługa sędziowska pozostawiła kartkę na PK nakazują rowerzystą udanie się 2,5 km od punktu zaznaczonego na mapie do knajpy. Po przyjeździe zastaliśmy sędziów pijących wódę i piwo. Mam nadzieję, że to wrażenie zostanie zatarte na kolejnym Harpaganie.
WiechoR