Przyjemnie - nieprzyjemnie.

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
tomasz

Nieprzeczytany post

Im więcej godzin upynie do przebudzenia, tym lepiej mi się biega.
Kiedy zachodzi słońce to biegam o wiele szybciej a zmęcznie jest mniejsze.
Po 30`-40` nadchodzi dopiero świeżość.
Źle mi się biega po przebudzeniu.
Źle również jest po dniu wolnym.

Liczę na wasze uwagi oraz doświdczenia.
PKO
pikonrad
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 363
Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

ciekawe mi żle się biega przez pierwsze 20 min. potem jest super.
Tomasz może po prostu źle się czujemy wypoczęci?
tomasz

Nieprzeczytany post

pikonard - ja podejrzewam, że to ma o wiele głębsze dno.
Ja cokolwiek bym nie robił fizycznie, to zawsze "rozkręcam" się długo. Po prostu takie ze mnie typ - mało ruchliwy, nieenergiczny, spokojny, wręcz ślamazarny.
Jeśli chodzi o porę dni, to ona wpływa na moją kondycję psycho-emocjonalną również. Rano mało mówię, mam zły i się zamykam w sobie. Wieczorem jestem pełen radości i wigoru. Dosłownie wszytsko jest lepiej. Gdybym mógł - żyłbym w nocy a spał w dzień.
pikonrad
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 363
Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

tomasz pisze: mało ruchliwy, nieenergiczny, spokojny, wręcz ślamazarny.
ciekawe żona tak o mnie mówi, chociaż ja to inaczej widzę
maneater1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 18 cze 2004, 20:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Kilka uwag które pewnie coś wyjasnią :

1. człowiek ma różny poziom aktywności w zależności od pory dnia...
2. ćwiczac w okreslonych porach dnia możemy przyzwyczaić organizm do wysiłku w określonej porze ( często sportowcy np. piłkarze mają treningi o przewidywanej porze zawodów ) a więc do pewnego stopnia zmienić pory dnia w których organizm jest najbardziej aktywny.
3. po około 15-20 minutach od rozpoczecia treningu ( jest to czas orientacyjny i może byc inny dla każdego człowieka ) następuje adaptacja organizmu do wysiłku.W okresie poprzedzającym ten moment odczuwalne jest uczucie osłabienia, brak sił, zniechęcenie a nawet potrzeba przerwania treningu.jest to zjawisko fizjologiczne i całkowicie normalne.Według moich obserwacji jest to związane ze stopniem wytrenowania i zależność jest taka że czym lepiej jesteś wytrenowany a bodziec treningowy słabszy tym adaptacja następuje pożniej
Awatar użytkownika
MichalJ
Ekspert/Trener
Posty: 2107
Rejestracja: 18 lut 2006, 07:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Peru
Kontakt:

Nieprzeczytany post

ja znam jeszcze inny powod. Wieczorem jest wiecej tlenu w powietrzu niz rano.
Michal. J
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac

www.rodzinkamisyjna.pl
tomasz

Nieprzeczytany post

Kiedyś rozmawialiśmy Michale o tym (jeśli pamiętasz).
Serce nie widzi, więc wydaje mi się, że czy rano wolniej czy wieczorm szybciej znaczenia chyba nie ma? W końcu liczy się tętno.

Mi się wydaje, że chodzi o to, iż wieczorem wydolność organizmu jest najwyższa. Tlenu jest więcej wieczorem? Pytam bo jeż jeden mit znamy tego typu - ileż ślepo wierzy, że na dużej wysokości jest mniej tlenu a przecież to bzdura.

No ale ja psychicznie się również czuję o wiele lepiej wieczorem a zwłaszcza po zachodzie słońca. Z kolei rano jest nieprzytomny - ile bym nie spał, zawsze "budzę się" kilka godzin. Zaś wieczorem rozpiera mnie energia kosmicznie mocno.

Więc mam robić trening 2h po przebudzeniu - czyli po śniadaniu. Wówczas przyjmność jest średnia. Czy tak jak lubię, czyli około 15 - wtedy jest bardzo przyjemnie?
Awatar użytkownika
MichalJ
Ekspert/Trener
Posty: 2107
Rejestracja: 18 lut 2006, 07:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Peru
Kontakt:

Nieprzeczytany post

oczywiscie ze wtedy kiedy jest ci najprzyjemniej:) Po co sie katowac i zostawac meczenikiem biegow dlugich. Chyba ze to takie adwentowe postanowienie
Michal. J
MOIM TRENEREM JEST JEZUS-strasznie wymagajacy ale warto mu zaufac

www.rodzinkamisyjna.pl
pikonrad
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 363
Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

Najtrudniej jest zebrać mi się rano do biegania, z drugiej jednak strony po biegu do końca dnia czuję się znacznie lepiej, więc zysk z porannego biegu jest bez porównania większy. Poza tym poranne biegi mają lepszy wpływ na kształt mojego brzucha (29 BMI :hahaha: tylko od grubasów nie wyzywać bo się obrażę :hej: )
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Jest takie powiedzenie, że ludzie maja naturę albo skowronka albo sowy - i chyba coś w tym jest :-)
Jako młodziak na rajdach turystycznych cierpiałem bardzo, kiedy śpiąc w śpiworach wśród tłumu ludzi na jakiejś sali gimnastycznej budziłem się jako pierwszy skoro świt, a reszta obok chrapała :hej: Nie można było wydostać się z tej sali chyba że po łbach i kończynach innych :hej:
I tak mi zostało do dzisiaj: zero kłopotów z budzeniem o 5 czy 6.oo. Budzę się momentalnie, w ciągu paru sekund. A wieczorem, kiedy czas na imprezy to mnie ok 22.oo głowa ciąży jak kula armatnia :hej:
Więc bieganie z rana to dla mnie nie problem i faktycznie człowiek jest pozytywnie nastawiony przez cały dzień (jeśli nie przesadziło się z dystansem).
Co do pierwszej fazy biegu - u mnie jest to ok. 10 minut, kiedy "docieram" sie i wpasowuje do wysiłku. Inna sprawa, że moja codzienna pętla zaczyna sie od biegu pod lekkie nachylenie terenu. :-)
Awatar użytkownika
Fist
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 949
Rejestracja: 18 lip 2005, 22:44
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Rumia/Gdańsk
Kontakt:

Nieprzeczytany post

U większości ludzi sa 2 szcyty wydolności w ciągu dnia :
1. do 11 rano, zaczyna sie roznie 7-9 (ze wskazaniem na 9)
2. od 17-do 20 (ze wskazaniem na 17-19)
Kryzys jest o 3 (w nocy i po poludniu), choc u TOmka to sie nie potwierdza
oczwiscie zalez to tez od klimat, nawodnienia ...
to tak w ramach ciekawostki
Mateusz
Dare for more!
tomasz

Nieprzeczytany post

U mnie raczej przebiega to liniowo.
Jednak zauważam, że kryzys jest od 11 do 13.
Po prostu jestem 'sową" :oczko:
Zorza2
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 35
Rejestracja: 25 lis 2006, 10:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Gdynia

Nieprzeczytany post

No Tomaszu ja właściwie też mam kryzys między 11-13 o tej godzinie mam zawsze trening piłki noznej i nienajlepiej się czuje :bum: najlepsze godziny do biegania i wogóle uprawiania sportu to 16-21 :hej:
Awatar użytkownika
dargch
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 783
Rejestracja: 09 gru 2003, 14:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa, Bemowo

Nieprzeczytany post

Faktem jest również, że spora grupa ludzi w dzisiejszych czasach ma rozregulowane cykle senne. I to, według mnie, jest główna przyczyna różnego rodzaju "kryzysów".

U mnie wydolność rozkłada się chyba równomiernie :niewiem: .
[i]poranne biegi nikomu nie zaszkodziły[/i]
anulka-biegaczka
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 16
Rejestracja: 29 paź 2006, 22:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: śląsk

Nieprzeczytany post

W ubiegłą niedziele próbowałam pobiegać rano, niestety nic z tego nie wyszło, wróciłam do domu- bo zupełnie nie miałam siły. Za to wieczorem dystans 12 km bez problemu, pozdrawiam wszystkich
ania
anulka -wieczorna biegaczka
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ