wyrabiac kondycje i chudnac?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Magda123
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43

Nieprzeczytany post

Da sie?

biegalam wlasciwie od zawsze, do ostatnich wakacji bardzo nieregularnie i bez konkretnego treningu. Od zawsze tez borykalam sie z lekka nadwaga, jako ze sport byl nieregularny, a i jadlam za duzo. Teraz jest juz prawie ok.

Od kilku miesiecy biegam 4-6 razy w tygodniu (w lecie bylo blizej 6 razy, teraz blizej 4). Uwielbiam dlugie dystanse. W mieszkam w pagorkowatej, okolicy, takze nawet jak bym chciala nie moge na zewnatrz biegac po plaskiej nawierzchni. Na cale szczescie uwielbiam dlugie "trudne" lesne dystanse.
Biegam najchetniej dlugo...choc staram sie mieszac dlugosci. Przykladowy tydzien: 1*50 min. intensywnie, 2-3*80 min. kondycyjnie,1* 120 min. spokojnie, ale tez po gorkach. Nie mam pojecia ile to jest w kilometrach jako ze biegam w lesie. Wiem, ze np. przy tempie 10 km na godzine po godzinie biegu mam ochote na wiecej i podczas biegu moge swobodnie rozmawiac.

CELE:
- chce zrzucic pozostaly tluszczyk: mam go 18,5%, chetnie bym zrzucila - tak na oko do 14% (na boczkach i udach troszke go siedzi).
Chcialabym zroznicowac moj trening - dorzucic biegi na szybkosc, podobno rozkrecaja metabolizm...Nie wiem tez jaka dobrac diete: chcialabym jesc na tyle duzo, zeby miec duzo sily na bieganie, ale na tyle malo, zeby zrzucic ten ostatni uparty tluszczyk. Jem zdrowo i weglowodanowo (warzywa, owoce, produkty pelnowartosciowe i naturalne), choc czasami za duzo (np. "zdrowych" slodkosci, bakalii itp.)

Nie jest latwo, zauwazylam, ze od biegania juz tak nie chudne. Moze zatem zmniejszyc ilosc treningow do 3-4 w tygodniu i dorzucic inne sporty? Czy wystarczy zroznicowac trening?

CEL 2: to powolne przygotowywanie sie do maratonu.Poooooowolne. Moze w przyszlym roku o tej porze. Zywie duzy szacunek do tego dystansu i nie chce sie na niego porywac przedwczesnie. Chcialabym jednak podczas mojego odchudzania wzmacniac kondycje, albo przynajmniej ja utrzymac (jesli zdecyduje sie na zmniejszenie ilosci biegow na rzecz innych sportow).
Z gory dziekuje za pomoc,
Magda

Prosze, nie odpowiadajcie zaszyfrowanymi skrotami, nic z tego nie rozumiem :ech:
Magda
PKO
tomasz

Nieprzeczytany post

Żeby spalić zbędny tłuszcz musisz biegać bardzo wolno i długo. Pulsometr by to doprecyzował, ale domyślam się, że biegasz na "wyczucie", kótrego nie polecam jeśli poważnie myślisz o bieganiu. Jeśli jednak poprawianie wyników ma być tylko przy okazji, to nie jest Ci potrzebny.

50` intensywnie to biegać sensu nie ma. Mocniejszy trening raz w tygodniu interwałowo pod próg. Ale bez pulsometra i całej bogatej złożoności progu - biegaj po prostu te odnicki nieco szybciej. Pragmatycznie ujmując średnim tempem, ale lepiej wolniej niż za szybko. I tak robisz przyspieszenia po 6`, po czym przechodzisz do truchtu 5` i powtarzasz to kilka razy. W kolejnym tygodniu możesz zwiększyć o 30s biegany szybciej odcinek, aż w końcu dojdziesz do 10` i więcej nie trzeba.

Od czasu do czasu, raz na 2 tygodnie możesz przepleść wolne bieganie żywszymi odcinkami po 30s nieco już szybszym żwawym biegiem - znów pulosmetr by się przydał. Więc 30s mocniej, kilka minut powoli.

Raz w tygodniu dłuższy trening. Dowaj co tydzień 5-10` aż dojdziesz do 2h 30` - i starczy.

Nie chudniesz - bo może nie ma z czego. Ile ważysz, jaki masz wzrost.
Albo zwyczajnie biegasz za szybko. Im szybciej biegasz tym mniej chudniesz.

O maratonie na forum jest strasznie dużo. Proponuje poczytać o tym.
Magda123
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43

Nieprzeczytany post

Na poczatek: dziekuje za odpowiedz,

Żeby spalić zbędny tłuszcz musisz biegać bardzo wolno i długo.


Przeciez biegam dlugo, sprinty to tez nie sa. Mam idealne stale tetno (czuje staly rowny wysilek, ale moge spokojnie rozmawiac).Mam raczej wrazenie, ze moj organizm "przyzwyczail" sie do tego typu wysilku.


Pulsometr by to doprecyzował, ale domyślam się, że biegasz na "wyczucie", kótrego nie polecam jeśli poważnie myślisz o bieganiu. Jeśli jednak poprawianie wyników ma być tylko przy okazji, to nie jest Ci potrzebny.


Boje sie kupic cos takiego, boje sie stac jego niewolnikiem i utracic cala radosc z biegania;(. Moze przesadzam.


50` intensywnie to biegać sensu nie ma. Mocniejszy trening raz w tygodniu interwałowo pod próg. Ale bez pulsometra i całej bogatej złożoności progu - biegaj po prostu te odnicki nieco szybciej. Pragmatycznie ujmując średnim tempem, ale lepiej wolniej niż za szybko. I tak robisz przyspieszenia po 6`, po czym przechodzisz do truchtu 5` i powtarzasz to kilka razy. W kolejnym tygodniu możesz zwiększyć o 30s biegany szybciej odcinek, aż w końcu dojdziesz do 10` i więcej nie trzeba.


Pytam dla pewnosci: "pod prog" tj. beztlenowy, tak? "Po 6'? , po 5` minut?


Od czasu do czasu, raz na 2 tygodnie możesz przepleść wolne bieganie żywszymi odcinkami po 30s nieco już szybszym żwawym biegiem - znów pulosmetr by się przydał. Więc 30s mocniej, kilka minut powoli.
Raz w tygodniu dłuższy trening. Dowaj co tydzień 5-10` aż dojdziesz do 2h 30` - i starczy.


Ok, czyli raz w tygodniu interwaly, raz dluuuugo, raz na dwa tygodnie przeplatany. A pozostale treningi zostawic jak sa? Wystarczy trzy razy w tygodniu (jesli planuje tez basen i troche tanca), czy lepiej wiecej?


Nie chudniesz - bo może nie ma z czego. Ile ważysz, jaki masz wzrost.
Albo zwyczajnie biegasz za szybko. Im szybciej biegasz tym mniej chudniesz.


Mam, mam. Nie tragizuje, jestem szczupla, ale mam oponki i tzw. mocne uda. Waze 55 kilo/160 wzrostu, 18.5% tluszczu, ktory gromadzi sie glownie w okolicach talii (70 cm, wczesniej mialam figure jak "jablko"). Do tego mam bardzo waskie biodra i mocne uda (51 cm), takze szlag mnie trafia, jak mam sobie dobrac spodnie. Nie czuje sie gruba, ale proporcje bym zmienila.
A co do szybkiego biegania - wiem, ze sa rozne teorie. Powolujesz sie teraz na te o idealnej proporcji spalanego tluszczu, czytalam jednak, ze lepiej zwrocic uwage na calodniowy bilans energetyczny w ciagu dnia, podobnie jak na calosciowy wydatek energetyczny podczas biegu...



O maratonie na forum jest strasznie dużo. Proponuje poczytać o tym.


Pewnie, ze poczytam. Z tym, ze z reguly nie sa to porady dla tych, ktorzy chca se odtluszczac...
Dziekuje bardzo!
Magda
Magda123
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43

Nieprzeczytany post

A juz nawet wiem, gdzie czytalam, w jedynym numerze "Runners`World" jaki posiadam;) (Luty 2006, wyd. niemieckie). Moje - nieco koslawe - tlumaczenie:
"W bieganiu nalezy rozrozniac pomiedzy poszczegolnymi formami obciazenia, ktore w rozny sposob nadaja sie do spalania kalorii i tluszczu. Najlatwiejsza "metoda" jest bieg dlugodystansowy. W dzisiejszych czasach zmierza sie raczej w kierunku biegow o wyzszym tempie, poniewaz wtedy duzo efektywniej daje sie spalic kalorie (a co za tym idzie i tluszcz). Badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Texasie udowodnily, ze szybkie bieganie pozwala spalic o 33% wiecej kalorii niz wolne. Jest to przydatna wiedza dla kazdego, kto ma malo czasu na bieganie.
Im wyzsza intensywnosc biegu i im dluzszy czas trwania wysilku tym wiecej kalorii zostanie zuzytych i tym wiecej tluszczu zostanie spalone. Nawet jesli udzial spalanego tluszczu w ogolnym zuzyciu energii jest wyzszy przy wysilku o nizszej intensywnosci, to przy intensywnym wysilku spala sie LACZNIE wiecej "kalorii z tluszczu" ("Fettkalorien") w jednostce czasu. Udzial spalania tluszczu w calosciowym bilansie energetycznym jest niemniej jednak bardzo zmienny. Przy wysokim obciazeniu spala sie mniej tluszczu podczas wysilku, jako ze wiekszy udzial ma zuzycie weglowodanow. TO NIE ZNACZY JEDNAK, ze LACZNIE przy wyzszym obciazeniu spala sie mniej tluszczu. "Ilosc absolutna" spalania tluszczu rosnie mianowicie rowniez lacznie z obciazeniem, tyle ze wolniej niz "obrot" weglowodanami. Wnosek: im wyzsze wydawkowanie energii, tym wieksze zuzycie tluszczu".

Co do interwalow:
"Treningowi interwalowemu towarzyszy efekt spalania po samym treningu: organizm spala po treningu jeszcze przez dluzszy czas wiecej kalorii niz w normalnym stanie spoczynku. W ten sposob mozna spalic dodatkowych 200 kalorii."

A tu jest wlasnie cos co mnie zastanawia:

""Poprzez spokojny wysilek aerobowy mozna zatem podwyzszyc udzial spalanego tluszczu w ogolnym wydatku energii. Dlugofalowo nie oznacza to jednak, ze zostanie zwydatkowana wieksza ilosc energii. Przeciwnie: trening aerobowy prowadzi do ekonomizacji przemiany materii, co prowadzi do tego, ze przy takim samym poziomie wysilku z czasem bedzie zuzywana mniejsza ilosc energii. Biegacz jest za to w stanie z czasem wytrzmac dluzsze i intensywniejsze biegi, poprzez co efekt zostanie wyrownany."

Buuuuuuu, jesli to zrozumialam dobrze, to moim problemem nie jest to, ze biegam za szybko, lecz, ze sie "zekonomizowalam". I ze powinnam biegac jeszcze dluzej i szybciej. Albo inaczej. Albo dodac inne sporty, nie mam pojecia. Albo nic nie zmieniac, lecz skupic sie na diecie...
Magda
tomasz

Nieprzeczytany post

Takie pierdoły oczywiście można znaleźć, owszem - na przykład tutaj. To jest po prostu bezsensu myślenie, istna herezja. Uwierz, albo poczytaj coś normalnego.

-Większe tętno sygnalizuje między innymi to, że energia jest czerpana z glikogenu, a nie z wolnych kwasów tłuszczowych.
-Szybsze bieganie nie doskonali lipolizy, czyli czerpania energii właśnie z wolnych kwasów tłuszczowych.
-Szybki bieg powoduje zakwaszanie się jeśli biegasz nad progiem, a to obniża ten próg. Dodatkowo glikemiczny trening osłabia doskonalenie lipolizy konsekwencją czego jest niemożność długiego biegania.
-W przedziale 60-70% HRmax spalanie tłuszczu przebiega najefektywniej
-Kalorie to inaczej eneria, ale ogólna, która może być generowana z pozatłuszczowych źródeł.
-Ekonomizajca, czyli pisząc normalniej udoskonalona lipoliza pozwala biegać dłużej gdyż glikogen jest oszczędzany, WKT wówczas dominuje w uwalnianiu energi.
-Trenując nad progiem ubytek glikogenu wymusza dłuższą regenerajcę, oraz konieczność luźniejszego, krótszego treningu na drugi dzień. A przecież można zastąpić go "normalnym" treningiem.
-A w dzisiejszych czasach biega się lepiej, bo wolniej.
-"Korzeń uwierzył..." - to już słynne na forum określenie tego, co się stało z Robertem Korzeniowskim kiedy posłuchał Szula i Żołądzia. Oni kazali mu wolniej.

Stałe tętno o niczym nie świadczy. Można mieć 60% HRmax, można mieć 90% HRmax i przy odpowiednio nie za długim czasie trwania będzie równe tak tętno, jak i tempo. Przyzwyczajenie nie ma nic wspólnego z fizjologią, a ściślej ujmując z procesem odpowiednich proporcji czerpania energii z pożądanych substratów energetycznych

Z pulsometrem masz o wiele więcej radości niż bez. Dlaczgo? Bo dzięki niemu begasz lepiej. A nie ma nic przyjekniejszego dla bigacza jak życiówka. Kwsetia kolejnego poświęcenia w kierunku biegania, które się opłaca.

Próg LT - czyli mleczanowy. Można nazywać bezltenowy, gdyż po przekroczniu zaczynają się beztlenowe procesy energetyczne.

wb2 6` + owb1 5` InterV - czyli 6 minut minimalnie pod progiem, później przejście do wolnego biegu przed 5 minut. Do 6 minut w kolejnych treningach dodajesz po 30-60` aż dochodzisz do 10 mint.

Więcej efektów będzie z 6 treningów w tygodniu niż z 3. Pływasz - wiesz... "serce nie widzi", jeśli Twoję tętno jest w przedziale 60-70% HRmax wówczas wszystko jest w porządku.

Trenując po maraton zaczniesz chudnąć. Trening maratoński to głównie dokonalenie przemian tłuszczowych i bieganie coraz szybciej na progu. A do tego potrzebne jest właśnie wolne i długie bieganie.

P.S - załóż pulsometr wówczas Ci udowodnie, że biegsz za szybko. Jestem tego pewien w 100%.
Awatar użytkownika
Bartosh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 771
Rejestracja: 02 maja 2006, 02:49

Nieprzeczytany post

Magda,
Wiem, że to ciężko przyjąć od razu, bo zdroworozsądkowo się wydaje, że szybciej znaczy lepiej, że trzeba się spocić porządnie, że trzeba stracić oddech i że - generalnie - musi boleć.
Jest nas tu grupka zwoleników Kościoła Lipolizy. Mamy swoich przywódców duchowych i aktywnych kapłanów. Na podstawie Przekazów zawartych na tym forum oraz Literatury Fachowej cytowanej przez Ojców Kościoła stoimy na stanowisku, że doskonalenie przemian WKT jest kluczem do Rozwoju Biegowego Długodystansowca.
Choć niektórzy z nas dopiero co zaczęli przygodę z tą religią, odprawiamy na treningach ryty w postaci biegania z Pulsometrem. Nie odbiera nam to jednakowoż przyjemności z pokonywania tej Drogi, bowiem Objawienia utwierdzają nas w przekonaniu, że warto trenować w zgodzie z Dogmatami.

Niechaj efektywne przemiany tłuszczowe będą z Tobą, a stężenie mleczanu nie przekracza wartości spoczynkowych.

Amen
Awatar użytkownika
Acid
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 303
Rejestracja: 22 lis 2003, 10:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bedlno k/Kutna

Nieprzeczytany post

Magda a jak u Ciebie z dietą? niestety samo bieganie nie pomoże.
Greg
Awatar użytkownika
outsider
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1858
Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: warszawa

Nieprzeczytany post

Bartosh pisze:
Jest nas tu grupka zwoleników Kościoła Lipolizy. Mamy swoich przywódców duchowych i aktywnych kapłanów. Na podstawie Przekazów zawartych na tym forum oraz Literatury Fachowej cytowanej przez Ojców Kościoła stoimy na stanowisku, że doskonalenie przemian WKT jest kluczem do Rozwoju Biegowego Długodystansowca.
Choć niektórzy z nas dopiero co zaczęli przygodę z tą religią, odprawiamy na treningach ryty w postaci biegania z Pulsometrem. Nie odbiera nam to jednakowoż przyjemności z pokonywania tej Drogi, bowiem Objawienia utwierdzają nas w przekonaniu, że warto trenować w zgodzie z Dogmatami.

Niechaj efektywne przemiany tłuszczowe będą z Tobą, a stężenie mleczanu nie przekracza wartości spoczynkowych.

Amen


Jestem ateistą.


---------------------------

Do Magdy
O odchudzaniu nie będę pisał, bo zabrania mi tego wskazówka na wadze.

O bezbożnym bieganiu pisał tutaj
jakiś ateusz.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
Leo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 06 cze 2006, 14:49

Nieprzeczytany post

Bartosh, znowu brawo za tekst - rodzynek! Przednia zabawa słowem na niezabawny (czytaj: poważny) temat!! :-)
Magda, jako były grubas, a obecny "nadwagowiec" popieram opinię i wywód Tomasza. To po prostu działa. Niestety nie tak szybko jakbyśmy sobie życzyli, ale działa!
Co do ubytku tłuszczu w konkretnych miejscach tu jest pewien problem. Czasem szybciej znika z jednej części, a na innej trzyma się dłużej. Nie potrafię do końca tego wyjaśnić :hej: Jesteś pewna, że na udach to tłuszcz, a nie były tłuszcz obecnie zamieniony w mięśnie?
No i racjonale odżywianie to podstawa.
Magda123
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43

Nieprzeczytany post

Dzien dobry chlopaki!
Po kolei:

Co do maratonu: odstawiam na razie ten temat, jak wspominalam - nie spieszy mi sie. Celem jak na razie jest zrzucenie zbednego tluszczyku i utrzymanie/poprawienie kondycji jaka mam pod katem biegow dlugodystansowych.

Co do pulsomierza - mozecie mnie przekonywac ile sie da, ale moj portfel niestety wie swoje, przynajmniej w tym miesiacu;(((

Na dzisiejszym porannym treningu mierzylam pracowicie tetno. Wybralam w miare "plaska"i nietrudna trase wokol okolicznego jeziora, ale jak wspominalam mieszkam na pogorzu (na wysokosci 600 metrow) i w ktora strone sie nie rusze nie ma tu plaskiego kilometra. Musialabym biegac po biezni, ale przed tym sie jak na razie rekami i nogami bronie (nudno, kosztuje i brakuje mi swiezego powietrza:).

Mam 26 lat, czyli jesli to dobrze wyliczylam 60-70% max. pulsu (220-26), to bedzie 116 do 135 uderzen na minute.
Pierwszych 7 km staralam sie trzymac taki puls. Czyli biec tak wolno jak sie da. Udalo mi sie trzymac staly puls ok. 120-125 przy najmniejszej mozliwej szybkosci, mialam wrazenie, ze wolniej to juz musialabym isc.
Przebieglam te trase z predkoscia 8,5 km na godzine, az mi ciezko w to uwierzyc - "wewnetrznie" czulam, ze biegne jeszcze wolniej, musialam sie strasznie koncentrowac, zeby automatycznie nie przyspieszac, nie czulam zadnego wysilku. Moglabym tak godzinami.

Kolejnych 7 km przebieglam tak jak lubie i robie to zwyczajowo. Jest to predkosc 10,5 - 11 km na godzine, jak dzisiaj zauwazylam. Rowniez mierzylam puls kilkakrotnie - i przyznaje bez bicia - za wysoki. Jest to stale tetno 78-80% max. pulsu (145-150 uderzen), ktore utrzymuje tez jak biegam pod gorke(automatycznie zwalniam). Moge przy nim rozmawiac, choc juz nie tak spokojnie jak wczesniej (spiewalam sobie troche;)))).
Zauwazylam niestety, ze jestem przyzwyczajona sie do tego tempa. Nie poce sie W OGOLE, moge rozmawiac i przede wszystkim odstresowuje mnie to strasznie, wiec myslalam, ze wszystko jest w porzadku, ze biegam dobrze - bo nie czuje sie przetrenowana ani spocona (moglabym np. biegac wiecej), ale czuje radosne odprezenie, "zdrowy wysilek". Po bieganiu na 60-70% nie czuje NIC.
Takie tetno trzymam czesto na dlugich biegach (13, 15, 18 km...), pewnie mnie teraz skrzyczycie...

O ile dobrze zrozumialam, biegac moge chocby codziennie, byle na 60-70%. Do tego raz w tygodniu interwaly, raz na dwa tygodnie przyspieszenia. Jak dlugo?
Na moim za wysokim tetnie biegalam do 20 km; nie padalam potem na nos - tyle ze nie chcialam biegac wiecej, zeby sie nie przetrenowac. Dodam, ze do tej pory nie mialam zadnych problemow ze sciegnami, kolanami, miesniami itd. moze dzieki temu, ze sie porzadnie rozciagam przy treningu, a dodatkowo cwicze joge.

Zalozmy, ze nie bede patrzec na kilometry, tylko na czas i na puls. Ile godzin w tygodniu moge przebiegac, zeby nie bylo za malo, ani za duzo? Moze byc 1*2 godziny, 1* 1 godzina, 3-4* 1,5 godziny +1* interwaly czy to za duzo? A jak wymienie dwa treningi na basen (puls ten sam) to mi kondycja biegowa nie spadnie?

Co do diety:
- jem duzo weglowodanow zlozonych (kasz, platkow, razowego chleba, pelnoziarnistych makaronow, pelnych ziaren i posilkow z pelnej swiezo zmielonej maki), prostych nie uzywam do przygotowywania posilkow, ale zdarzaja sie w postaci slodyczy:(
- jem duzo warzyw: jarzyn, zielonych, kiszonych (min. 800 gr dziennie),
- gotuje sobie glownie sama, staram sie jesc swieze, nieprzetworzone rzeczy,nie jestem rowniez zwolenniczka odzywek,
- ostatnio jem malo bialka zwierzecego i nabialu tez jakos za malo.
Wiem, ze w kaszach jest go troche, ale sama nie wiem jaka ilosc jest optymalna przy bieganiu. Chetnie zwieksze, byle na rzecz bialek roslinnych i ryb. Tym bardziej, ze jak laduje w siebie za duzo blonnika, a za malo bialka pojawiaja sie wzdecia:(
- jem zdrowe tluszcze, nieduzo
- moja slaboscia sa bakalie,owoce, slodycze, pestki. Slodyczami nie objadam sie strasznie, staram sie wybierac tez te "zdrowsze" (np. czarna czekolada)..problemem jest raczej ilosc. Poza tym, jak przesadze z pestkami to automatycznie przesadzam z tluszczem...Generalnie wszystko co wymienilam powyzej jem "na intuicje" (powoli, do sytosci), nie chudne - chociaz sporo biegam, ale tez nie tyje (ok, minimalnie, jak naprawde prrzesadze z lakociami)...

Pozdrowienia i dzieki za pomoc!
Magda
Magda123
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43

Nieprzeczytany post

Mam tluszcz, mam! Jak uszczypne udo, to trzymam w reku spory waleczek tluszczu. A pod spodem mam twarde jak skala fajne miesnie, nie potrzebuje tego cholernego tluszczowego plaszczyku:(.
Co do talii - tak samo. Wiem, ze z jednej strony taka mam budowe (szeroka talia, waskie biodra) i tego zmíeniac nie chce ani nie moge, ale w talii moge sobie porzadny waleczek uszczypnac.A to z moja budowa nie nic wspolnego i da sie zmienic.

Wiem, ze na ten "ostatni" tluszczyk trzeba masy cierpliwosci i JA SIE NIE SPIESZE, chcialabym miec poczucie sensu - wiedziec, ze nad soba stale pracuje, ale nie przesadzam...

Ok, musze uciekac, do wieczora!
Magda
tomasz

Nieprzeczytany post

Tylko pochwalić za dietę ;-)
Tętno maksymalne wyznacza sie empirycznie. 1500m na czas zakończone 300-200m finiszem. Może się okzazać, że masz 200, możesz mieć o 180, zaś 220-wiek to tylko statystyka.
60-70% najefektywniej spala tłuszcz.
70-75% to owb1, czy niemalże wyłączny środek treningowy martończyków (nie licząc tych co biegają ponizej 2:30)
Za 150 zł na allegro kupisz sobie dobrą Sigmę Fit Watch - polecam.
Nie słuchaj się żadnych subiektywnych i "poza-tętnowych" podpowiedzi w trakcie biegu. Czy rozmawiasz swobodnie czy nie, czy się pocisz, czy Ci lekko czy ciężko... zapomnij o tym - to tęto Ci mówi, co się dzieje "w środku" Ciebie.

Zacznij tak:
1x 1,5h - i dodawaj do tego 10` co tydzień aż dojdziesz do 2,5h
1x interwałem II zakres, czyli pod próg. 6` szybciej, 5` wolniej (bez pulsometra i tak nie trafisz ile to jest szybciej) i dodawaj co tydzień do tych 6 minut 30s aż dojdziesz do 10 minut.
pozostałe dni wolne bieganie zakończone przebieżkami.
Polecam poczytać outsaiderowski mini-poradnik.
Nie zapomnaj o rozciąganiu

Basen dla serca to to samo, ale dla mieśni już nie, i dla techniki biegu też nie.
Magda123
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 19 paź 2006, 21:43

Nieprzeczytany post

Tętno maksymalne wyznacza sie empirycznie. 1500m na czas zakończone 300-200m finiszem. Może się okazać, że masz 200, możesz mieć o 180, zaś 220-wiek to tylko statystyka.

Ok, jutro sobie sprawdze.Jesli dobrze zrozumialam - tych 1500 metrow mam biec na maxa, (ten "finisz" nalezy do tego dystansu, tak)? A potem zmierze sobie recznie, inaczej na razie sie nie da...

...a jesli faktycznie biegalam na za wysokim?
Jest takie bieganie niezdrowe? Szkodzi serduszku? Musze przyznac, ze sprawialo mi ono ogromna frajde!W zyciu nie mialam tez takiej kondycji - nie zmuszam sie do biegania, lecz odwrotnie - wkurzam sie jesli z jakichs powodow nie moge trenowac, na imprezach z parkietu schodze nad ranem i tylko slysze pytania "co bralam";))), przescigam mojego chlopaka ex-pilkarza (z naciskiem na "ex", pewnie dlatego mi sie udaje;)), podbiegam sprintem do autobusu bez zadyszki i spocenia sie, nie to co kiedys...Notabene - moj chlopak twierdzi, ze mam predyspozycje.
Moze sobie odpuscic to cale odchudzanie i jednak wziac sie za przyszloroczny maraton, to mi ten zbedny tluszczyk przy okazji zejdzie, hm...Ale poki nie mam pulsomierza nie ma co dywagowac;)

Co do diety: ile bialka/wegli/tluszczu: proporcjonalnie sie zaleca przy takim treningu?
Magda
tomasz

Nieprzeczytany post

1500 na czas z mocnym finiszem. Pomiar ręczny również będzie nieco odbiegał od elektronicznego.
Tutaj Ryszard pisał nieco o przetrenowaniu.
Bieganie za szybko, w skrócie, nie przynosi efektów. A wyżej napisałem już więcej.
pikonrad
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 363
Rejestracja: 15 maja 2006, 14:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Toruń

Nieprzeczytany post

Biegasz za szybko, wnioski:
jesteś dobrze wytrenowana na wyższych tętnach i dlatego dajesz radę, ja po 20 km na 80% padłbym na twarz i wstał jutro. Dobrze Ci się tak biega, ale spalasz głównie węglowodany, które zjadasz i dlatego tłuszczyk trzyma się niewzruszenie.
Zaczniesz bieganie wolniejsze i wtedy:
1. Nauczysz organizm biegać na tłuszczyku,
2. Podniesiesz tempo na OBW1 i w efekcie tempo na wyższych tętnach samo się podniesie.
3. Za pól roku będziesz gotowa do przebiegnięcia maratonu na tętnie 80%.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ