Biegnąc 400 m biegnę w każdym pojedynczym kroku z największą prędkością, jaką w danym momencie jestem w stanie osiągnąć. To tak, jakby mnie gonił jaguar (tak, wiem, że atakują raczej stare lub chore osobniki, ale weźmy jaguara) i od ucieczki zależało moje życie.
Tymczasem biegnąc 800 m zawsze próbowałem "rozkładać siły", podczas gdy mój maksymalny wysiłek robiłem dopiero na 100-150 ostatnich metrach. A przynajmniej naoglądałem się na YouTube, że należy rozkładać siły na 800 m -nie wiem, czy jest to słuszne-. Ludzie na YouTube podają "ile sekund trzeba wymierzyć na którą pętlę", więc rozkładają siły.

Biegnąc 400 m, z jednej strony pod koniec biegu moja prędkość frustrująco spadła, a z drugiej strony czułem, że mogę biegnąć z maksymalnym wysiłkiem dłużej, a ta meta jest za szybko.

Z tego by wynikało, że granica pomiędzy tymi dwiema strategiami jest na jakimś mniej standardowym dystansie pomiędzy 400 m, a 800 m. Tylko gdzie? 500 m, 600 m, 700 m? Jaka jest technika w biegu na 600 m? Te dystanse są rzadkie, ale np. kobiety do Straży Granicznej przechodzą test na 600 m - biegnie się to sprintem jak 400 m, czy rozkładając siły jak 800 m?
Próbowałem zadawać to pytanie modelom językowym, ale zapętlają się powtarzając, że prędkość biegu spada... Tak, wiem, że biegnąc w ten sposób dłużej, prędkość spadnie nawet przy maksymalnym wysiłku. Pytanie, jak długo można maksymalny wysiłek utrzymać przed śmiercią lub na jakim maksymalnym dystansie ta strategia się opłaca, a przy jakim należy siły rozkładać.
Zastanawia mnie też sens treningu na "maksymalny dystans, jaki mogę pokonać z maksymalnym wysiłkiem w każdym pojedynczym kroku bez rozkadania sił, jakby od każdego kroku zależało moje życie". Chodzi o to, by na każdym kolejnym treningu biegnąć z maksymalnym wysiłkiem dalszy dystans niż na poprzednim treningu, czy np. najpierw 400 m, potem 500 m, potem 600 m, itd. Do jakiej odległości można dociągnąć w ten sposób? Czy jest granica odległości, do której się ta strategia opłaca na zawodach?