Positive Split

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
harpaganzwola
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 940
Rejestracja: 11 sty 2009, 22:07
Życiówka na 10k: 32.55
Życiówka w maratonie: 2.38
Lokalizacja: ZWOLA

Nieprzeczytany post

Zastanawiałem się nad taką metodą biegu. Zresztą często tak biegałem. Rozpoczynałem bieg w mocniejszym tempie a później lekko zwalniałem. Metoda dobra ale trzeba mieć mocną psychikę i byc silnym. Czytając na temat dawnych zawodników z 60 czy 70 zdarzało się, że niektórzy tak bili rekordy. Ciekawe co o tym myślicie.
R.S.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4923
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nie slyszalem, zeby ktos polecal PS jako dobra metode.
Najczesciej zalicza sie PS, gdy sie przestrzeli z zakladanym tempem, zacznie za szybko, albo zaliczy "energetyczna sciane" (przy dluzszych biegach).
Nie przypominam sobie prawde mowiac, zeby ktos tutaj planowal PS na zawodach.
Ale pamiec bywa zawodna...
yaaceek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 508
Rejestracja: 14 sty 2017, 18:22
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jeśli mnie pamięć nie myli, to któryś z czołowych polskich maratończyków wspominał to jako opcję przy analizie profilu trasy i zmiennych warunków. Przykładowo druga część trasy z wiatrem w twarz. Stara trasa Orlenu i wiatr w twarz od Kabat do centrum. Ostatnia trasa i dwa podbiegi.
dziki_rysio_997
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 715
Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20

Nieprzeczytany post

Positive splitem była nabiegana zdecydowana większość (?) najlepszych wyników na 800 m. Zwykle mówi się o 2s wolniejszym drugim kole jako o optymalnym biegu.

W biegach długich ta różnica może być już raczej minimalna między równym biegiem, NS i PS. Negative split w maratonie jest chyba lubiany przede wszystkim za to, że zmniejsza ryzyko kompletnej klapy wciąż dając szansę na niezły wynik.
Nastawienie na positive split chyba faktycznie wymaga gotowości na to, że będzie bardzo ciężko.

Jeśli chodzi o rozważania o PS, to jeszcze byłoby fajnie skonfrontować to, jak biegi wychodziły zawodnikom z ich założeniami przed biegiem. Tzn. pytanie, ilu maratończyków faktycznie nastawia się na "zwolnię w drugiej połowie/pod koniec", a ilu to "tak wychodzi". ;)

Na zawodowym poziomie jest jeszcze kwestia podłączania się do grupy, która niekoniecznie biegnie na idealnie dopasowane tempo. Poza tym (o czym np. Henryk Szost wspominał w książce), zawodnicy mogą biec ponad szacowane możliwości również po to, by się pokazać sponsorom, dłużej być w zasięgu kamery itd.
10k: 35:42
Awatar użytkownika
keiw
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 8777
Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Sikor pisze:Nie slyszalem, zeby ktos polecal PS jako dobra metode.
Najczesciej zalicza sie PS, gdy sie przestrzeli z zakladanym tempem, zacznie za szybko, albo zaliczy "energetyczna sciane" (przy dluzszych biegach).
Nie przypominam sobie prawde mowiac, zeby ktos tutaj planowal PS na zawodach.
Ale pamiec bywa zawodna...
Ja biegłem 3 lata temu maraton w Poznaniu, przeanalizowałem trasę i świadomie zaplanowałem bieg PS
-> https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php ... 34#p956534
-> https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php ... 62#p956562
Tak też wtedy pobiegłem osiągając zamierzony wynik.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze

Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

Co w tym wątku rozumiecie pod pojęciem "Positive Split"? Wszyscy macie to samo na myśli? Czym jest dla Was PS - macie może jakieś kryterium (np. wystarczy sekunda różnicy?)
azyl-biegacza
Wyga
Wyga
Posty: 64
Rejestracja: 21 paź 2020, 11:20
Życiówka na 10k: 35:04
Życiówka w maratonie: 2:57:36

Nieprzeczytany post

To nie jest tak, że PS stosuje ktoś kto przestrzelił z tempem.
Jest to świadoma decyzja, żeby np. pierwszą połowę danego dystansu przebiec szybciej niż zakładane średnie tempo końcowego czasu.
I w drugiej połowie zwolnić.
Przykładowo biegnąc maraton na 4 min/km, zacząć w tempie 3:50, a od połowy systematycznie zwalniać.
Najczęściej mimo wszystko stosowana na krótkich dystansach przez zawodowców o silnej psychice, którzy są w stanie przetrzymać kryzys związany ze zbytnim zmęczeniem na początku wyścigu.
Czas tak naprawdę będzie różny w zależności od poziomu wytrenowania danej osoby.
Osobiście uważam, że jak każda metoda ma swoich zwolenników i faktycznie wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji zawodnika.
Dariush
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 255
Rejestracja: 23 kwie 2014, 12:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Po któryś MP w przełajach chyba Arek Gardzielewski( choć pewny, że właśnie on) w wywiadzie mówił, że bardzo dobrze radzi sobie z utylizacja kwasu mlekowego, lepiej niż konkurenci- dlatego jego taktyką było podkręcić tempo i zakwasić wszystkich. Później wszyscy zwolnili ale on zwolnił najmniej. Zakładany i wykonany PS.
Tu kiedyś był link do bloga i komentarzy :)
Furman
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 176
Rejestracja: 24 wrz 2013, 16:36
Życiówka na 10k: 43:29
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pewnie inaczej to wygląda w przypadku maratonów, ale kiedyś po którymś z półmaratonów w którym brałem udział z nudów przeanalizowałem międzyczasy zawodników z top20. Niemal wszyscy najszybciej pokonywali pierwsze 5-10km, a potem na kolejnych piątkach zwalniali nieznacznie. To była duża impreza biegowa, top20 to już byli zawodnicy na naprawdę wysokim poziomie, nie wydaje mi się, że wszyscy "przestrzelili z tempem" :) Tak więc wydaje się, że w przypadku biegów krótszych taka taktyka ma zastosowanie, przynajmniej u biegaczy na wysokim poziomie.
Blog: viewtopic.php?f=27&t=59926
Komentarze: viewtopic.php?f=28&t=59927
paweu92
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 414
Rejestracja: 24 kwie 2017, 15:19

Nieprzeczytany post

Furman pisze:Pewnie inaczej to wygląda w przypadku maratonów, ale kiedyś po którymś z półmaratonów w którym brałem udział z nudów przeanalizowałem międzyczasy zawodników z top20. Niemal wszyscy najszybciej pokonywali pierwsze 5-10km, a potem na kolejnych piątkach zwalniali nieznacznie. To była duża impreza biegowa, top20 to już byli zawodnicy na naprawdę wysokim poziomie, nie wydaje mi się, że wszyscy "przestrzelili z tempem" :) Tak więc wydaje się, że w przypadku biegów krótszych taka taktyka ma zastosowanie, przynajmniej u biegaczy na wysokim poziomie.

Po prostu jak jesteś w TOP20-10 to biegniesz zazwyczaj na wynik a nie czas. Więc albo ciśniesz z grupą mimo, że to jest powyżej Twoich sił z nadzieją że jakoś wytrzymasz albo inni bardziej odpadną, albo biegniesz o pietruszkę :D
Awatar użytkownika
Poranny Biegacz
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 413
Rejestracja: 26 sie 2013, 12:10
Życiówka na 10k: 34:41
Życiówka w maratonie: 2:37:41
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Nieprzeczytany post

azyl-biegacza pisze: Jest to świadoma decyzja, żeby np. pierwszą połowę danego dystansu przebiec szybciej niż zakładane średnie tempo końcowego czasu.
I w drugiej połowie zwolnić.
Przebiegłem 13 maratonów. Wszystkie chciałem na NS, nie wszystkie wyszły. Ale na mecie czy na trasie nigdy nie spotkałem zawodnika który by zaplanował "systematyczne zwalnianie" Zawsze są to goście którzy wyrywają do przodu po starcie a potem cierpią niemożebnie. Nie spotkłem nikogo kto pobiegłby PS, a na mecie twierdził że tak planował. Przeciwnie - zawsze jest gadka typu Szost "kto nie ryzykuje ten nie pije szampana" no i ryzykują te nasze chłopaki a pysk coraz suchszy.

Tymczasem przypadki takiego odrodzenia na trasie to ogromna rzadkość w maratonie, zaskakujące nie tylko widzów ale samych biegaczy. Zakładanie że to się wydarzy w kontekście organizacji całego życia przez wiele lat pod konkretne wydarzenia to lekkomyślność.

Co do mocnej psychy też się nie zgodzę. Mocną psychę to trzeba mieć żeby z zimną krwią zejść z trasy biegu. Nie schodzimy z trasy przede wszystkim ze strachu. Wolimy ryzykować zdrowie i przecierpieć niż zmagać się z myślami typu słabiak, przegrany, poddał się (niezależnie od rzeczywistej przyczyny)
ODPOWIEDZ