Komentarz do artykułu Piątka nie wybacza

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1738
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł Piątka nie wybacza
New Balance but biegowy
szczeposlaw
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 11
Rejestracja: 12 paź 2015, 19:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 3:57

Nieprzeczytany post

Z perspektywy typowego biegacza amatora, który zaczynał od biegania maratonu i pierwszy uczciwie przepracowany sezon treningowy był treningiem maratońskim podczas którego biegałem Parkrun w Rzeszowie:
Piątka to rzeczywiście specyficzny dystans, ale ja miałem odniesienie zupełnie z innej strony. Amatora, który nie ma przeszłości ze stadionu a bieg na 5km to jedynie trening po drodze do maratonu. Nigdy nie biegałem szybkości, jedyny szybki trening który miałam wtedy w planie to podbiegi i przebieżki, reszta pracy to wytrzymałość tempowa i długie biegi pod maraton. Starty na 5km w ramach parkrun były dla mnie niesamowicie szybkimi biegami, gdzie do końca czułem że brakuje mi prędkości, choć mocy i tlenu mam pod dostatkiem. Nie biegałem wtedy ani interwału, ani zabawy biegowej, ani powtórzeń typu 400m na stadionie. O teście na 1000m nawet nie myślałem. Z tygodnia na tydzień przez okres kilku zimowych miesięcy poprawiałem życiówkę od ~20min do pamiętnych dla mnie 18:03. Chyba 3 tygodnie z rzędu na parkun zrobiłem wyniki 18:03, 18:07, 18:05 ale poniżej 18 min nie zszedłem. Pamiętam że bieganie w granicach 3:35/km było tak szybkie, że bałem się że zaraz nogi się poplączą i się wywrócę. I tydzień po tym jak nie udało mi się złamać 18min na 5km pobiegłem 10km w Krakowie w 36:25, a kolejny tydzień później 1:19:49 w półmaratonie. Wtedy bieganie 10km czy półmaratonu było o wiele prostsze niż 5km i dawało teoretycznie lepszy wynik wg Danielsa, bo mój trening był bliższy dystansom dłuższym.

W sezonach w których porzuciłem maraton i skupiłem się na biegach 5-21km i krótkich biegach trailowych, gdzie w treningu nie brakowało zarówno treningów szybszych, powtórzeń 200m, 400m na pełnym wypoczynku, krótkich i długich interwałów udało się zdobyć zapas prędkości i jako amator zbliżyłem się do 3min/km. 5km okazało się długim biegiem, miałem zapas prędkości więc spokojnie mogłem ruszyć pierwszy kilometr za szybko i pod koniec cierpieć. Spokojnie mogłem biegać szybkie biegi na 5km czy taktyczne biegi gdzie ostatnie 400m wychodziły w granicach 2:50/km Z perspektywy biegacza który jest obiegany na szybkich, krótkich odcinkach 5km jest długie, ale jest na tyle krótkie że wybaczy błędy. 10km natomiast jest wg mnie dystansem trudniejszym - na tyle długi, że ciężko dowieźć do końca wynik kiedy pierwsze kilometry poszliśmy za mocno, jednocześnie na tyle szybki, że biegany na bardzo wysokim zakwaszeniu. Półmaraton jest przyjemniejszy niż 10km bo biegany delikatnie pod progiem mleczanowym nie zakwasza tak mięśni jak 10km, 5km zakwasza i męczy bardziej ale trwa zdecydowanie krócej. A 10km które jest pośrodku między szybkością a wytrzymałością potrafi człowieka sponiewierać.
upoconejajka
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 248
Rejestracja: 12 sie 2015, 13:40
Życiówka na 10k: 41:40
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

5km - kocham i nienawidzę jednocześnie :bum:
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13299
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Zbyt wolny lub zbyt mocny początek może skutecznie zaprzepaścić szansę na rekordowy bieg.
Zgada sie. Ale porównując bieg na 800m, gdzie mijając linie 200m o jedna sekundę za szybko albo za wolno można sobie podarować resztę zawodów, to te 5000m juz przebaczy trochę więcej.
Awatar użytkownika
j.nalew
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 737
Rejestracja: 31 gru 2015, 09:24
Życiówka na 10k: 42:49
Życiówka w maratonie: 3:35:01
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

5 km, mój ukochany dystans :). Zawsze najlepiej wychodziły mi starty właśnie na piątkę. Z osobami z którymi nie miałam szans na 10 km czy tym bardziej na HM wygrywałam właśnie podczas tego krótkiego biegu. Wiadomo, że nie obyło się początkowo bez błędów czyli za szybkiego początku, ale jak już zdobyłam większe doświadczenie to lepiej wychodziło rozłożenie sił.
Za co kocham piątkę? Za dynamikę, za to że cały czas coś na nim się dzieje, za to iż bieg trwa na tyle krótko że mogę sobie wyobrazić jak biorę głęboki wdech i zanurzam mocno, po uszy w ból. Tutaj trzeba być cały czas skupionym. Najtrudniejszy zazwyczaj był dla mnie 3 km - już zaczynało boleć, a do mety wciąż jeszcze daleko. Na 4 km czuć już przyciąganie mety, to ostateczna mobilizacja i głębsze zanurzenie w cierpienie. Przy najbardziej udanych biegach koncentracja nie opuszczała mnie od początku do końca, mogłam nic nie widzieć, nic nie słyszeć za to cały czas napierać i koncentrować się tylko na tym by za wszelką cenę trzymać tempo. Zazwyczaj gdy była najlepsza forma, udawało mi się na finiszu wykrzesać dodatkowe siły i bezlitośnie przeganiać panów :hej: . Z paniami gorzej bo albo to stricte top, albo panie za mną. Bieg na 5 km to też taka biegowa agresja, tu trzeba atakować, walczyć, kiedy inni słabną - wyprzedzać, jak drapieżnik. To też agresja skierowana w samego siebie, bo musisz sobie ten ból zadać samemu. Szybką piątkę czuje się we wszystkich komórkach, przeszywa ciało na wskroś, ale podstawowa zaleta - to trwa krótko! Jedna z moich strategii to "branie na przeczekanie" - to jeszcze tylko np. 6 minut wysiłku, to tylko chwila - po prostu takie zawieszenie w próżni.
Po raz ostatni 5 km biegłam 19.01 tego roku. Dopóki nie osiągnę lepszego poziomu (tak, po ponad roku od przetrenowania wciąż baaardzo dużo brakuje do formy sprzed) nie planuję startów nawet jeśli będą możliwe, ale wierzę że kiedy przyjdzie na to właściwy moment, to jeszcze zaatakuję :). Wystarczy że teraz o tym piszę i pojawia się głód startu na tym dystansie :)
IG jnalew
www.strava.com/athletes/19149633

Blog viewtopic.php?f=57&t=56963
Blog - komentarze viewtopic.php?f=28&t=56993

5km 20:11, 2018
10km 42:49 2018
HM 1:37:29, 2023
M 3:35:01, 2023
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13299
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

j.nalew pisze:5 km, mój ukochany dystans :). Zawsze najlepiej wychodziły mi starty właśnie na piątkę. Z osobami z którymi nie miałam szans na 10 km czy tym bardziej na HM wygrywałam właśnie podczas tego krótkiego biegu. Wiadomo, że nie obyło się początkowo bez błędów czyli za szybkiego początku, ale jak już zdobyłam większe doświadczenie to lepiej wychodziło rozłożenie sił.
Za co kocham piątkę? Za dynamikę, za to że cały czas coś na nim się dzieje, za to iż bieg trwa na tyle krótko że mogę sobie wyobrazić jak biorę głęboki wdech i zanurzam mocno, po uszy w ból. Tutaj trzeba być cały czas skupionym. Najtrudniejszy zazwyczaj był dla mnie 3 km - już zaczynało boleć, a do mety wciąż jeszcze daleko. Na 4 km czuć już przyciąganie mety, to ostateczna mobilizacja i głębsze zanurzenie w cierpienie. Przy najbardziej udanych biegach koncentracja nie opuszczała mnie od początku do końca, mogłam nic nie widzieć, nic nie słyszeć za to cały czas napierać i koncentrować się tylko na tym by za wszelką cenę trzymać tempo. Zazwyczaj gdy była najlepsza forma, udawało mi się na finiszu wykrzesać dodatkowe siły i bezlitośnie przeganiać panów :hej: . Z paniami gorzej bo albo to stricte top, albo panie za mną. Bieg na 5 km to też taka biegowa agresja, tu trzeba atakować, walczyć, kiedy inni słabną - wyprzedzać, jak drapieżnik. To też agresja skierowana w samego siebie, bo musisz sobie ten ból zadać samemu. Szybką piątkę czuje się we wszystkich komórkach, przeszywa ciało na wskroś, ale podstawowa zaleta - to trwa krótko! Jedna z moich strategii to "branie na przeczekanie" - to jeszcze tylko np. 6 minut wysiłku, to tylko chwila - po prostu takie zawieszenie w próżni.
Po raz ostatni 5 km biegłam 19.01 tego roku. Dopóki nie osiągnę lepszego poziomu (tak, po ponad roku od przetrenowania wciąż baaardzo dużo brakuje do formy sprzed) nie planuję startów nawet jeśli będą możliwe, ale wierzę że kiedy przyjdzie na to właściwy moment, to jeszcze zaatakuję :). Wystarczy że teraz o tym piszę i pojawia się głód startu na tym dystansie :)
+1 !!
paul
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 18 lip 2018, 18:14

Nieprzeczytany post

5km jest o tyle fajne, że można pół nocy przed startem nie przespać, nie trzeba tak bardzo pilnować diety czy nawodnienia a nawet pomimo gorszego poczucia przed zawodami, i tak da się pobiec mocno.

Ostatnio, z uwagi na pojawienie się drugiego dziecka w rodzinie, mam nieco mniej czasu na bieganie. Znalazłem taki plan:
https://bieganie.pl/?cat=19&id=293&show=1

Co o nim myślicie? W tygodniu 10-11 w środkowym treningu jest przeskok z minutówek (w poprzednich tygodniach 3- i 2-minutówek) od razu na 2x3km, teoretycznie na tej samej intensywności. Zastanawiam się czy rzeczywiście próbować to pobiec podobnym tempem?
RysK0
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 388
Rejestracja: 29 maja 2019, 09:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Piątkę dotychczas biegłem 2 razy i to specyficzną bo ze startu indywidualnego, zawodnicy ruszają co 15 sekund. Z jednej strony startujesz sam, widzisz przed sobą plecy poprzednika i wewnętrzny głos kusi " bierz go " z drugiej strony ta obawa przed spaleniem początku i świadomość rywala za plecami potrafią namieszać w glowie i nogach.
Po dwóch startach wydaje mi się, że mam " zbyt silny " wewnętrzny hamulec, po przekroczeniu mety czuję, że mogłem pociągnąć trochę mocniej , nie ma podpierania kolan itp. jest niedosyt.
5 km będę biegać przy kolejnych okazjach, ciekawi mnie jak się zachowam w biegu ze startem wspólnym, czy będzie trudniej czy łatwiej za to nie mam takiej ciekawości odnośnie maratonu, połówkę biegam ale do maratonu nie ciągnie mnie wcale.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13299
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

paul pisze:5km jest o tyle fajne, że można pół nocy przed startem nie przespać, nie trzeba tak bardzo pilnować diety czy nawodnienia a nawet pomimo gorszego poczucia przed zawodami, i tak da się pobiec mocno.
No to raczej pobiegłeś ten dystans daleko od maksa.
qamil
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 156
Rejestracja: 23 kwie 2013, 22:04
Życiówka na 10k: 38:07
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oj nie wybacza. Można pobiec 2km na kozaku i wydaje się, że jest dobrze. Na 3km często okazuje się, że było za dobrze i krążą najgorsze myśli po głowie by zejść. Aczkolwiek to śliski temat bo kryzys na 3 i 4km jeśli biegniesz optymalnie i tak przyjdzie. Większy lub mniejszy. Potem gdy przetrwasz i czujesz "zapach" mety to nagle cudownie okazuje się, że możesz jakieś tam opary z siebie jeszcze wycisnąć. Dystans fascynujący ale raczej tylko, dla tych którzy lubią się sponiewierać :oczko:
Awatar użytkownika
sultangurde
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1856
Rejestracja: 10 paź 2018, 10:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Nie mam zbyt dużego doświadczenia z 5 km, bo biegłem raptem chyba z 5 razy i 2 razy solo, ale pamiętam jakieś półtora roku temu jak byłem na poziomie 22:50 jakoś i na pierwszych 400 metrach parkruna odpaliłem na podbiegu 3-4% tempo 4:00. Ale miałem bombę, nawet fakt, że była nawrotka i zbieg nie pomógł. Cierpiałem od chyba 3 minuty do końca tak bardzo, że aż się wtedy tego dystansu wystraszyłem. Teraz jak łamałem 20 minut nie byłem nawet blisko takiego bólu jaki przeżyłem wtedy.
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3892
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

Czy piątka nie wybacza, może i tak ale Każdy dystans nie wybacza.
A "najzabawniejsza" jest trójka. :hej:
50latek
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 901
Rejestracja: 18 wrz 2019, 21:23
Życiówka na 10k: 47:47
Życiówka w maratonie: - - -
Lokalizacja: wieś na Mazowszu

Nieprzeczytany post

Jak każdy wie, Piątka to mój ulubiony dystans. Biegam od roku, a tak sensowniej po chorobach i kontuzji od kwietnia i tego roku i tego lata i jesienią biegłem najpierw 2 piątki jako sprawdzian na treningu (asfalt i stadion), a potem to już ciąg 8 różnych zawodów (zarówno las, park, asfalt, ulica, stadion, mieszana nawierzchnia). Każdy bieg był właściwie inny, ciągle dobierałem taktykę, raz szybko zaczynałem, potem 3 i 4 km wolniej i ostatni szybko, albo od początku na 100% i niestety na ostatniej prostej ledwo doszedłem na wacianych nogach, mając odruchy wym... itd. , zawsze starałem się biec na maksa, dając z siebie wszystko. Wiele razy na 4 czy 5 km myślałem, po co ja startuję i to ostatni raz, a potem zapisywałem się na kolejne zawody. Zwykle miałem pecha, bo akurat na dzień zawodów był szczyt gorąca, czasami jednodniowy. Nie biegam szczególnie szybko, a w roku covida-19 startujących jak na lekarstwo, więc zwykle ścigałem się z samym sobą, raz tylko w biegu dzika było ponad 200 biegaczy i biegaczek i tam można było rywalizować na trasie, udało mi się przybiec około 25% startujących (czyli na każdych 4 biegnących 1 mnie wyprzedził, a ja 3), a na finiszu stoczyłem "walkę" z jakąś babką z miejscowego klubu, która była mocno zagrzewana dopingiem, było to nawet zabawne, bo dała gazu jakby walczyła o czołowe miejsca, co i mnie dodatkowo zmotywowało.
Jeszcze bardziej od samych zawodów lubię "trening" do piątki, co właściwie jest tożsame z moim bieganiem dla zdrowia. Dystans ten chyba najbardziej łączy wytrzymałość i elementy szybkościowe, więc jest bardzo urozmaicony. Biegam więc zarówno BS (raczej krótsze niż dłuższe), przebieżki, podbiegi, różne biegi progowe, interwały i rytmy. Każdy trening staram się dostosować do aktualnych potrzeb, moich braków, stanu zdrowia, samopoczucia, pogody itd. Chociaż w życiu lubię wszystko planować, to nauczyłem się, że w bieganiu trochę jak na giełdzie, najlepszy plan to brak twardego planu i reagowanie na bieżąco (choć zawsze trzeba wiedzieć jak już wybieram jakiś trening, czemu on ma służyć, może to być tylko dla przyjemności, poprawy samopoczucia).
Jedyne co zmienię w przyszłym roku, to na pewno zmniejszę częstotliwość startów.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13299
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

50latek pisze:Jak każdy wie, Piątka to mój ulubiony dystans. Biegam od roku, a tak sensowniej po chorobach i kontuzji od kwietnia i tego roku i tego lata i jesienią biegłem najpierw 2 piątki jako sprawdzian na treningu (asfalt i stadion), a potem to już ciąg 8 różnych zawodów (zarówno las, park, asfalt, ulica, stadion, mieszana nawierzchnia). Każdy bieg był właściwie inny, ciągle dobierałem taktykę, raz szybko zaczynałem, potem 3 i 4 km wolniej i ostatni szybko, albo od początku na 100% i niestety na ostatniej prostej ledwo doszedłem na wacianych nogach, mając odruchy wym... itd. , zawsze starałem się biec na maksa, dając z siebie wszystko. Wiele razy na 4 czy 5 km myślałem, po co ja startuję i to ostatni raz, a potem zapisywałem się na kolejne zawody. Zwykle miałem pecha, bo akurat na dzień zawodów był szczyt gorąca, czasami jednodniowy. Nie biegam szczególnie szybko, a w roku covida-19 startujących jak na lekarstwo, więc zwykle ścigałem się z samym sobą, raz tylko w biegu dzika było ponad 200 biegaczy i biegaczek i tam można było rywalizować na trasie, udało mi się przybiec około 25% startujących (czyli na każdych 4 biegnących 1 mnie wyprzedził, a ja 3), a na finiszu stoczyłem "walkę" z jakąś babką z miejscowego klubu, która była mocno zagrzewana dopingiem, było to nawet zabawne, bo dała gazu jakby walczyła o czołowe miejsca, co i mnie dodatkowo zmotywowało.
Jeszcze bardziej od samych zawodów lubię "trening" do piątki, co właściwie jest tożsame z moim bieganiem dla zdrowia. Dystans ten chyba najbardziej łączy wytrzymałość i elementy szybkościowe, więc jest bardzo urozmaicony. Biegam więc zarówno BS (raczej krótsze niż dłuższe), przebieżki, podbiegi, różne biegi progowe, interwały i rytmy. Każdy trening staram się dostosować do aktualnych potrzeb, moich braków, stanu zdrowia, samopoczucia, pogody itd. Chociaż w życiu lubię wszystko planować, to nauczyłem się, że w bieganiu trochę jak na giełdzie, najlepszy plan to brak twardego planu i reagowanie na bieżąco (choć zawsze trzeba wiedzieć jak już wybieram jakiś trening, czemu on ma służyć, może to być tylko dla przyjemności, poprawy samopoczucia).
Jedyne co zmienię w przyszłym roku, to na pewno zmniejszę częstotliwość startów.
Moge tu na wszystkie wpisy napisać jedno zdanie:
Spróbujcie MD, to dopiero jest urozmaicone i poniewiera.

Ale mam pytanie, dlaczego:
Jedyne co zmienię w przyszłym roku, to na pewno zmniejszę częstotliwość startów.
Mamy lata w których biegamy z grupa do 30 zawodów w roku.
Przy tym musisz sie nauczyc dzielić zawody na:
- przygotowawcze
- testowe
- na przetarcie
- treningowe
- główne
- plan B
Dariush
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 255
Rejestracja: 23 kwie 2014, 12:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Na piątkę to lubię się podczepić się pod silniejszą grupę i wytrzymać ile się da. Jeżeli pociągnę tak z 3,5km to już jest dobrze. Ostatnie kilkaset metrów, może kilometr dać jeszcze z wątroby, głową dobiegnąć i jest świetny wynik. Przebiegłem kilkanaście piątek, może nawet z dwadzieścia kilka - po asfalcie po ścieżkach gruntowych, przełaje i jakieś miksy ale że nigdy na atestowanej trasie wiec teoretycznie nie mam nawet życiówki z tego dystansu :)
Tu kiedyś był link do bloga i komentarzy :)
ODPOWIEDZ