Jak szybciej wejść w dobry rytm biegu?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 lip 2018, 19:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich!
Dopiero od niedawna (marzec) zacząłem w miarę regularnie biegać – pomijając zeszłoroczne niezbyt regularne „treningi” – i zauważyłem, że mam spory problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu biegu (z braku lepszego określenia).
Z reguły do 6-7 km biegnie mi się słabo i dziwnie, nie mam w ogóle poczucia, że kontroluję swoje ciało, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Dopiero od ok. 8-9 km zaczynam powoli łapać odpowiedni rytm, lepiej panować nad oddechem i kadencją itd. I tak jest właściwie od początku tegorocznego biegania – pierwsze kilometry są jak przekopywanie torfowiska w ulewnym deszczu, a od magicznej granicy mniej więcej 8 km jak ręką odjął, normalnie Kipchoge mode on
Przykład z dzisiejszej przebieżki: miało być 10km, ale do siódemki biegło mi się super fatalnie i to przy relatywnie komfortowym dla mnie tempie w granicach 5.20-5.30. Od ósmego km jest coraz lepiej, na tyle, że prawdziwą przyjemność z biegu zaczynam czerpać w okolicach jego planowanego końca. Biegnę więc jeszcze kilka okrążeń „na czuja”, kończąc – jak mi się wydawało – lekko mocniejszym finiszem. Na zegarek patrzę dopiero po powrocie do domu. Efekt – ostatnie 4 km każdy szybszy od poprzedniego, ogółem ponad 12, ostatni poniżej 4.20, a czułem, że chcę jeszcze. Absurd.
W czym tkwi problem? Zawsze biegam 1.5 km rozgrzewki w bardzo wolnym tempie + rozciąganie, może to za mało? 11 maja pierwszy start w życiu (10km), głupio by wyszło rozegrać go w takim scenariuszu, jak opisany powyżej
Nie znalazłem w internetach opisu podobnego problemu. Liczę na Waszą pomoc, z góry dzięki!
Dopiero od niedawna (marzec) zacząłem w miarę regularnie biegać – pomijając zeszłoroczne niezbyt regularne „treningi” – i zauważyłem, że mam spory problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu biegu (z braku lepszego określenia).
Z reguły do 6-7 km biegnie mi się słabo i dziwnie, nie mam w ogóle poczucia, że kontroluję swoje ciało, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Dopiero od ok. 8-9 km zaczynam powoli łapać odpowiedni rytm, lepiej panować nad oddechem i kadencją itd. I tak jest właściwie od początku tegorocznego biegania – pierwsze kilometry są jak przekopywanie torfowiska w ulewnym deszczu, a od magicznej granicy mniej więcej 8 km jak ręką odjął, normalnie Kipchoge mode on
Przykład z dzisiejszej przebieżki: miało być 10km, ale do siódemki biegło mi się super fatalnie i to przy relatywnie komfortowym dla mnie tempie w granicach 5.20-5.30. Od ósmego km jest coraz lepiej, na tyle, że prawdziwą przyjemność z biegu zaczynam czerpać w okolicach jego planowanego końca. Biegnę więc jeszcze kilka okrążeń „na czuja”, kończąc – jak mi się wydawało – lekko mocniejszym finiszem. Na zegarek patrzę dopiero po powrocie do domu. Efekt – ostatnie 4 km każdy szybszy od poprzedniego, ogółem ponad 12, ostatni poniżej 4.20, a czułem, że chcę jeszcze. Absurd.
W czym tkwi problem? Zawsze biegam 1.5 km rozgrzewki w bardzo wolnym tempie + rozciąganie, może to za mało? 11 maja pierwszy start w życiu (10km), głupio by wyszło rozegrać go w takim scenariuszu, jak opisany powyżej
Nie znalazłem w internetach opisu podobnego problemu. Liczę na Waszą pomoc, z góry dzięki!
-
- Dyskutant
- Posty: 44
- Rejestracja: 15 lut 2019, 16:52
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Może do rozgrzewki w wolnym tempie dorzucić na końcu jakieś przebieżki w szybszym tempie żeby pobudzić nogi do działania?
Ja zauważyłem, że jak na pierwszych kilometrach zrobię sobie z 3-4 takie przebieżki po 60 kroków w mocnym tempie, to trening przeważnie biega mi się lepiej niż jeśli to pominę. Nawet w przypadku lekkich treningów, gdzie teoretycznie tempo nie ma znaczenia.
Ja zauważyłem, że jak na pierwszych kilometrach zrobię sobie z 3-4 takie przebieżki po 60 kroków w mocnym tempie, to trening przeważnie biega mi się lepiej niż jeśli to pominę. Nawet w przypadku lekkich treningów, gdzie teoretycznie tempo nie ma znaczenia.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 lip 2018, 19:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Brzmi jak dobry patent, dzięki! Przed startem muszę zdecydowanie wypróbować jakieś urozmaicenia, bo czuję, że inaczej będzie kichajak na pierwszych kilometrach zrobię sobie z 3-4 takie przebieżki po 60 kroków w mocnym tempie, to trening przeważnie biega mi się lepiej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Po 1,5km truchtu nie rób żadnego rozciągania, bo po co Ci ono. Dynamiczna rozgrzewka -> wymachy, trochę skipów, przeplatanki, podskoki etc. Na koniec 2-3 przebieżki po 60 metrów. Po rozgrzewce masz być rozgrzany, a jak Ty truchtasz 1,5km i tylko się rozciągasz to absolutnie nie jest to rozgrzewka do szybkiego biegu - bardziej przed maratonem w 30 stopniach
biegam ultra i w górach
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 lip 2018, 19:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Na koniec 2-3 przebieżki po 60 metrów
Dzięki za radę! Jeszcze tylko się upewnię, czy dobrze wyszukałem definicję "przebieżek" - że to ma być "bardzo szybki bieg od 90 do 100% możliwości szybkościowych", czyli de facto taki prawie-sprint, jak mniemam?
Dzięki za radę! Jeszcze tylko się upewnię, czy dobrze wyszukałem definicję "przebieżek" - że to ma być "bardzo szybki bieg od 90 do 100% możliwości szybkościowych", czyli de facto taki prawie-sprint, jak mniemam?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Szybko, ale nie sprint. JA to definiuję tak: masz biec szybko, ale gdyby wyskoczył za Tobą jakiś kundel to dałbyś radę jeszcze przyspieszyć i uciecempathymachine pisze:Na koniec 2-3 przebieżki po 60 metrów
Dzięki za radę! Jeszcze tylko się upewnię, czy dobrze wyszukałem definicję "przebieżek" - że to ma być "bardzo szybki bieg od 90 do 100% możliwości szybkościowych", czyli de facto taki prawie-sprint, jak mniemam?
biegam ultra i w górach
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 lip 2018, 19:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No to jestem już po pierwszym w życiu starcie, i chciałbym z tej okazji bardzo podziękować wszystkim za dobre rady rozgrzewkowe, które (czułem to) zaprocentowały na trasie.
Pozostaje mi jeszcze wyrobienie w sobie paru podstawowych nawyków, jak na przykład uprzednie zaznajomienie się z profilem trasy - nie skumałem, że "bieg przełajowy" = podbiegi z błotem , ale ogólnie nie było tak źle. Czas netto wg organizatora to 42:08, więc jak na debiut jestem w miarę zadowolony. Jeszcze raz dzięki za treningowe wsparcie!
Pozostaje mi jeszcze wyrobienie w sobie paru podstawowych nawyków, jak na przykład uprzednie zaznajomienie się z profilem trasy - nie skumałem, że "bieg przełajowy" = podbiegi z błotem , ale ogólnie nie było tak źle. Czas netto wg organizatora to 42:08, więc jak na debiut jestem w miarę zadowolony. Jeszcze raz dzięki za treningowe wsparcie!
-
- Stary Wyga
- Posty: 238
- Rejestracja: 28 mar 2018, 15:25
- Życiówka na 10k: 0:40:38s
- Życiówka w maratonie: brak
A jaki był dystans?
5K - 18.57.3, 10K - 39.34 , 15K - 1.03.50, HM - 1.30.53, M - 3.28.47.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 lip 2018, 19:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Teoretycznie 10k, ale mój zegarek wskazywał na mecie okolice 9.2, a i później organizatorzy przyznali, że nie do końca dobrze wymierzyli trasę. Ale to bieg 100% charytatywny organizowany przez uczelnię, więc wspaniałomyślnie im wybaczamA jaki był dystans?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Jeśli to nie był atestowany płaski asfalt, to czas na mecie / dystans niewiele powie.exorcist83 pisze:A jaki był dystans?
biegam ultra i w górach