Biegam od 4 lat około 100 km/miesiąc i te przebiegi miesięczne przed maratonem 150 i więcej choć nie porażające to myślałem że wystarczą ale widzę że na 3.30 to było za mało. Biegałem bez jakiegoś planu całkiem na czuja. Miałem ochotę na interwały to dobiłem.Często biegi tempem 4.45-5.00 W weekend dłuższe wybiegania ok20-24 km.pod koniec czerwca tylko raz 34 km. Później jeszcze chciałem ale nie wyszło.Przed maratonem miałem świadomość że utrzymanie tempa poniżej 5min do końca mi się nie uda ale atmosfera wyścigu "doda mi skrzydeł" i jakoś to będzie.Ale że aż tak się wyłożę to sie nie spodziewałem. Na metę dotarłem z czasem 4h16 ostatnie 10 kilometrów idąc.Czas w sumie nie jest tragiczny dzięki temu że na początku zasuwałem patrząc z perspektywy czasu ponad siły.Może gdybym założył od początku bardziej realny wynik i biegł na 3.40 albo 3.50 to finisz mógł wyglądać całkiem inaczej.
Piszę to jako przestrogę dla innych którym się wydaje że jakoś to będzie bo maraton wyciąga i potęguje wszystkie niedoróbki i zaniedbania.Teraz już wiem. Na końcowy wynik wpływ napewno też ma fakt że startuję w kategorii M50 chociaż nie takie dziadki robią wyniki z dwójką z przodu co widać na tym forum najlepiej
