Czy to dobry postęp?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
runmoregirl
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 42
Rejestracja: 15 maja 2018, 11:34
Życiówka na 10k: 53:10
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Biegam od kilku lat, z paroma kilkumiesięcznymi przerwami spodowodowanymi sprawami osobistymi, ale krótkie dystanse w wolnym tempie, po 5 kilometrów w tempie 6:30-7:00min/km. W zeszłym roku od lata pobiegałam może kilka razy... Nie mam żadnego "tła" sportowego, ale życie umila mi astma wysiłkowa (czasem jest, czasem nie ma - nie stosuję leków), niedoczynność tarczycy i parę innych, uciążliwych pierdół, ale to mniej ważne. :hej: Mam 27 lat.

Na początku tego roku postanowiłam przebiec półmaraton w marcu i wzięłam się za treningi. Miałam 2,5 miesiąca, żeby od człapania piątek przejść do 21km. Nie odpuściłam żadnego treningu bez względu na panujące warunki pogodowe (chyba łatwiej było mi dzięki temu znieść tę zimę). W lutym przebiegłam swoje pierwsze 10km w "biegu masowym" i uzyskałam wynik 55:18 (05:36 min/km).
Potem półmaraton w marcu w czasie 1:54:36 (5:25 min/km).
Na ostatnim treningu przed półmaratonem mocno się przeciążyłam ("pomógł" błąd zegarka, naklepałam więcej kilometrów niż powinnam), teraz wiem, że winę za to ponoszą słabe mięśnie brzucha oraz zła postawa spowodowana pracą siedzącą (ponad 8h dziennie) i nie oszukujmy się - moim zaniedbaniem, bo nie przywiązywałam do tego wagi. Wypadłam z tego powodu z biegania na ponad miesiąc ze względu na ból kolana, który uniemożliwiał bieganie, a po próbie biegu - chodzenie (a czasem i spanie :bum: ). Tak, tak - dojechałam się tym półmaratonem, ale to w tamtym czasie była jedyna rzecz, która się dla mnie liczyła. Nie mogłam odpuścić.

Tak czy inaczej taki moment i tak by nadszedł z uwagi na słabe mięśnie i wspomniane wcześniej problemy, z których do momentu pojawienia się bólu nie zdawałam sobie sprawy. Teraz widzę jak pięknym tworem jest ludzkie ciało i jak dużo pracy wymaga bieganie - nie tylko klepania kilometrów.

Zatem od niedawna wzięłam się za wzmacnianie słabszych partii, koryguję sylwetkę, zaczynam siłownię, dbam o wzmacnianie mięśni głębokich, więcej czasu poświęcam na rozciąganie. Z każdym treningiem zwiększa się dystans jaki jestem w stanie przebiec bez bólu (konsultowane z fizjo - mogę biegać, ale po prostu zmniejszyłam ilość treningów).

Najświeższą dychę w upale strzeliłam w czasie 53:10 (05:16 min/km), co sama, zważywszy na ponad miesiąc przerwy i zminimalizowaną ilość treningów, uważam za sukces (no dobra, sukcesik). :bum: Przed startem nie miałam nawet pewności czy uda mi się całe 10 km przebiec bez bólu. Niestety mniej treningów = mniej testowania własnego organizmu, więc oczywiście zjadłam nie to co trzeba i praktycznie cały bieg miałam kolkę. Cóż, jedzenie przed biegiem to rzecz nad którą też muszę pracować, bo ostatnio ja i mój brzuch nie możemy dojść do porozumienia w tej kwestii.

Ale do rzeczy.
Wiem, że na początku jest najłatwiej robić postępy, bo startuje się z niskiego poziomu, ale czy to jest w miarę przyzwoity i obiecujący progres czy powinnam wycisnąć z siebie więcej? Czy jest szansa na to, żeby ostatnią dychę w roku, w listopadzie, przebiec w tempie 4:30 min/km?

Niestety jak czytam niektóre wpisy tu na forum i widzę, jak ludzie zwiększają kilometraż, to mam wrażenie, że stoję w miejscu. Albo jak widzę, że ktoś po 2 miesiącach robi dychę poniżej 50 minut :tonieja: to do głowy dochodzi mi wtedy głos mówiący, że straszny ze mnie cienias.
New Balance but biegowy
alyjen
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 23 sie 2016, 09:02
Życiówka na 10k: 52:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Biegasz dla siebie a nie dla innych więc się tak nie spinaj, ja niby zacząłem biegać z bratem ale on ma kilka lat mniej, w przeszłości ćwiczył sporty walki, dużo jeździł na rowerze i inne takie, i mimo tych samych treningów dużo szybciej i z mniejszym wysiłkiem przychodzi mu uzyskiwanie tych samych wyników, sporo osób z mocnymi debiutami ma po prostu na starcie lepsze karty.

Moim zdaniem realnym planem żeby sobie kolejnej krzywdy nie zrobić byłoby złamanie 50 minut, czy wyjdzie Ci 47:xx czy 49:xx to już drugorzędne. Przeskok z 5:xx do 4:30 wymaga trochę pracy i samą siłą woli i uwalnianiem rezerw, które masz aktualnie tego raczej nie zrobisz.
Jak ostatnio przeglądałem plany na 10km w 45minut to tam często pojawia się jednostka treningowa 6x1km po 4:30 na 2min odpoczynku (trucht), dasz radę coś takiego zrobić i następnego dnia wyjść na trening? :)
runmoregirl
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 42
Rejestracja: 15 maja 2018, 11:34
Życiówka na 10k: 53:10
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pewnie dam radę, pytanie tylko po co robić trening dwa dni pod rząd. :oczko: A poważnie, myślę, że 3 powtórzenia bym zrobiła, a 4, 5 i 6 przyszłoby mi z trudem, o ile w ogóle. Ale nie planuję biegać w tempie 4:30 za miesiąc czy dwa, ale za pół roku.

Biegam dla siebie, no jasne, czerpię z tego radość, ale jeszcze większą mam frajdę jak widzę poprawiające się tempo na zawodach. Lubię się zmęczyć i dać sobie porządnie w kość.

Raczej nie zrobię sobie już krzywdy, z tego względu że trafiłam pod skrzydła dobrego fizjoterapeuty i tak jak pisałam, patrzę teraz na bieganie całościowo, a nie tylko przez pryzmat klepanych kilometrów. Wiem już, że w bieganiu samo bieganie to nie wszystko i wiem też, jak bardzo boli taka przerwa kiedy już trenuje się regularnie, więc za wszelką cenę nie chcę znów do tego doprowadzić.

Z tego też względu o tym 4:30 pomyślałam dopiero w kontekście listopadowego startu. W październiku mam kolejny półmaraton i wiem, że do niego przygotuję się już lepiej - z uwagi na większą świadomość swojego ciała, jak i więcej czasu.

I nie chcę tego zrobić siłą woli i uwalnianiem rezerw, a zbilansowanym treningiem. Jak już wejdę na obroty i się "wyprostuję", planuję poniedziałek, środa, piątek, niedziela biegać, do tego wtorek i czwartek siłownia, a po drodze basen, stabilizacja i joga.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Ja bym wpierw zabrał się za plan na 50min. Np. ten od Szmajlechal 10km, 50min, 4-tyg -> http://www.szmajchel.naszebieganie.pl/p ... -tygodnie/
stadwor
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 40
Rejestracja: 14 lis 2016, 10:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Raczej nie zrobię sobie już krzywdy, z tego względu że trafiłam pod skrzydła dobrego fizjoterapeuty i tak jak pisałam, patrzę teraz na bieganie całościowo, a nie tylko przez pryzmat klepanych kilometrów
Fizjoterapeuta to nie trener, nie da Ci wskazówek jak trenować bieganie, raczej nie przyspieszy również adaptacji Twojego ciała do wysiłku (nie uchroni przed wszystkimi kontuzjami).
Wydaje mi się, że aby z Twojego poziomu uzyskać pod koniec roku wynik 45 min / 10 km powinnaś trenować mądrze. Napisałaś, że patrzysz na bieganie całościowo, ale czy naprawdę wiesz, jak trenować ? Z czego czerpiesz swoją wiedzę ?
Awatar użytkownika
kojer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1757
Rejestracja: 26 lip 2013, 11:09
Życiówka na 10k: 46:03
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

runmoregirl pisze: Ale do rzeczy.
Wiem, że na początku jest najłatwiej robić postępy, bo startuje się z niskiego poziomu, ale czy to jest w miarę przyzwoity i obiecujący progres czy powinnam wycisnąć z siebie więcej? Czy jest szansa na to, żeby ostatnią dychę w roku, w listopadzie, przebiec w tempie 4:30 min/km?

Niestety jak czytam niektóre wpisy tu na forum i widzę, jak ludzie zwiększają kilometraż, to mam wrażenie, że stoję w miejscu. Albo jak widzę, że ktoś po 2 miesiącach robi dychę poniżej 50 minut :tonieja: to do głowy dochodzi mi wtedy głos mówiący, że straszny ze mnie cienias.
Zejście do 45 minut może być trochę za ambitnym celem a część treningów z planu może być nierealizowalna na ten moment, z drugiej strony 50 minut przy regularnym treningu prawdopodobnie przyjdzie szybko. Do listopada sporo czasu, ja bym wziął jakiś 4-8tygodniowy plan na 50 minut a potem się zastanawiał co dalej :).
runmoregirl
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 42
Rejestracja: 15 maja 2018, 11:34
Życiówka na 10k: 53:10
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Treningi biegowe rozpisuje mi trener, też biegacz.
Fizjoterapeuta pomaga mi pozbywać się napięć i identyfikować obszary wymagające poprawy.
Trener personalny obecnie pomaga mi na siłowni wypracować odpowiednią technikę ćwiczeń, by to co wymaga poprawy, rzeczywiście poprawiać, a nie pogarszać. :oczko:

Zatem nie realizuję żadnego planu dostępnego w internecie, tylko mam treningi rozpisane z tygodnia na tydzień w oparciu o formę i z uwzględnieniem innych treningów. Jedynym problemem w tym wszystkim jest praca i inne rzeczy, które trzeba ogarniać, ale jak to w życiu, różnie bywa.
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Jeżeli nie jesteś szczególnym talentem albo nie masz sportowej przeszłości to łatwo nie będzie. Mnie 50 minut przyszło bardzo szybko, 45 minut to już dużo więcej pracy i czasu. Popełniłam po drodze co prawda parę błędów, przez które trochę tego czasu straciłam, ale nadal nie byłoby to pół roku. Nie próbuj porównywać się z mężczyznami - dla nich to przeciętny wynik, dla kobiet to już kręcenie się w okolicy pudła w K20-K30 w lokalnych biegach (powiedzmy 200-300 startujących kobiet) - weź to pod uwagę. Nie napalaj się na łamanie okrągłych, ładnie wyglądających, odległych granic. Małe kroczki i powodzenia, zawsze dobrze, gdy jest się z kim ścigać. ;)
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
runmoregirl
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 42
Rejestracja: 15 maja 2018, 11:34
Życiówka na 10k: 53:10
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Nie no, nie napalam się. Ogólnie cieszę się z każdej urwanej sekundy w tempie podczas biegu, a te 4:30 to tak chciałam tylko wiedzieć, czy jest realne.

Niestety talentu nie mam, tak samo jak sportowej przeszłości, a jeszcze mi astma przeszkadza (na szczęście tylko czasami, wspomagam się witaminą C i cytruliną :bum:) ale mam dużo samozaparcia i nigdy nie odpuszczam "bo mi się nie chce, bo pogoda jest zła, bo za długo w pracy". Jest mnie w stanie powstrzymać jedynie kontuzj i w tym upatruję swojej szansy na rozwój. :oczko:
alyjen
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 250
Rejestracja: 23 sie 2016, 09:02
Życiówka na 10k: 52:00
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No to tak jak kilka osób napisało, porozmawiaj z trenerem o konkretnych celach i złam 50 minut, będziesz wiedziała na czym stoisz i z czym się to je. Do biegania w 45 minut będziesz te 50tki później robić w ramach regularnych treningów (w pewnym uproszczeniu) więc i tak trzeba to przygotować ;)

No i jak pisałem, wszyscy mamy różne karty, z tego samego biegania co ja złamałem 50 minut na 10km bracik złamał 1h45 w półmaratonie ;) do dzisiaj nie wiem czy bardziej dumny jestem czy zazdrosny :niewiem:
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

To teraz ja nie rozumiem. Masz 'sztab ludzi' co się Tobą zajmuje, rozpiski prywatne, a pytasz na forum? Trenera powinnaś się zapytać i tyle. Wpierw myślałem, że sama szukasz planu do realizacji.
runmoregirl
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 42
Rejestracja: 15 maja 2018, 11:34
Życiówka na 10k: 53:10
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Taaaak, sztab. :lalala:

Nie wiedziałam, że nie wolno pytać na forum by poznać doświadczenia różnych biegaczy i zasięgnąć opinii innych, a nie bazować tylko na jednej.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Ale pytasz na forum tak jakby nikt się Twoim treningiem nie zajmował. A tu się okazuje, że jest i trener i personalna rozpiska. To nie lepiej było wpier zacząć od tego oraz co na temat tego progresu i czasu myśli Twój trener, który w końcu zna Ciebie najlepiej?
Nawet i nam by to dało sporo, bo wiedzielibyśmy co on uważa za dobry czas oraz jak on widzi atak na sub50 czy sub45.
runmoregirl
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 42
Rejestracja: 15 maja 2018, 11:34
Życiówka na 10k: 53:10
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No dobra, pochwalę się, bo mnie wynik cieszy, w piątek wybiegałam 10km w 48:39. Łatwo nie było, dużo mnie ten bieg kosztował i obiektywnie patrząc widzę małe szanse na zejście do 45 minut w listopadzie.

Cieszę się tym bardziej, że na początku maja klepnęłam dychę w 53 minuty, a tu nagle nie tylko poniżej 50, ale nawet poniżej 49 udało się zejść.
Awatar użytkownika
Sikor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4923
Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
Życiówka na 10k: 40:35
Życiówka w maratonie: 3:13:29
Kontakt:

Nieprzeczytany post

runmoregirl pisze:No dobra, pochwalę się, bo mnie wynik cieszy, w piątek wybiegałam 10km w 48:39. Łatwo nie było, dużo mnie ten bieg kosztował i obiektywnie patrząc widzę małe szanse na zejście do 45 minut w listopadzie.

Cieszę się tym bardziej, że na początku maja klepnęłam dychę w 53 minuty, a tu nagle nie tylko poniżej 50, ale nawet poniżej 49 udało się zejść.
Rozumiem, ze to byl bieg na treningu?
Jezeli tak, to na zawodach bylo by pewnie lepiej (jak u wiekszosci).
Do listopada jeszcze sporo czasu na przepracowanie jakiegos planu pod 45min/10km.
Moim zdaniem, to jest do zrobienia. Powodzenia :taktak:
ODPOWIEDZ