faraon828 napisał(a):
Jak bumerang w tej dyskusji powraca jakieś mityczne "poświęcenie się" dla wyniku. Co Wy przez to rozumiecie? Że ciemną nocą zrobię napad na bank i za hajs zdobyty "chwilą strachu" przeprowadzę się do Oregonu, żeby trenować pod okiem Salazara a dzieciom na święta wyślę pocztówkę z życzeniami i swoją fotką jak dotykam czołem kolan, żeby nie zapomniały jak wygląda tata? Tutaj muszę przyznać, że byłoby to całkiem duże poświęcenie, ryzyko itd.
Ale to, żeby regularnie potrenować 1-2h dziennie, po 6 dni w tygodniu przez rok pod okiem jakiegoś pierwszego lepszego trenera z internetu, jednocześnie zadbać kapkę o swoje ogólne zdrowie poprzez zbilansowaną dietę i rozsądny sen - to też jest poświęcenie się?
Trochę inaczej się ten temat postrzega, jak się jest starszym, ma dom (co niektórzy i mniejszym/większym ogrodem) do ogarnięcia (w tym tak przyziemne rzeczy jak zakupy, remonty, samochody, przeglądy tego czy tamtego), zdrowie (tu regularne badania, tam stomatolog, tam ktoś inny), rodzinę (w tym np. dzieci lub rodziców, którymi trzeba się zająć), pracuje się na etacie po 8-9h (+ niejednokrotnie nadgodziny i dojazdy w korkach do pracy). No i jeszcze by się przydało ze znajomymi czasem spotkać...
Doba niestety nie jest z gumy i trzeba szukać kompromisów :/
mach82 napisał(a):
marek84 napisał(a):
- łapanie 100 srok za ogon. Próba poprawy wyniku na 10km o 40 sekund niejako przy okazji treningu pod maraton albo i ultra w górach. To nie przejdzie (chyba, żeś utalentowany)
Paula Radcliffe osiągnęła swoje najlepsze wyniki w biegu na 3000m i 5000m z pełnego treningu maratońskiego. Żeby uzmysłowić skalę poprawy, to dodam że w latach 1994-2000 poprawiła się na 3000m z 8:31 na 8:28, aby w 2002 roku pobiec 8:22 60 dni po tym jak przebiegła maraton w Londynie w 2:18. Trening maratoński jest znakomitą bazą do poprawy w biegach długich, co również potwierdzają wyniki osób prowadzących blogi.
Porównywanie zawodowców lub wyczynowych amatorów nie ma sensu. Słowo klucz: regeneracja.
mpruchni napisał(a):
marek84 napisał(a):
[35/10] Jest to bardzo trudne, ale nie niemożliwe.
Natomiast to, co można dostrzec:
- wielu ludzi [i tutaj różne trafne spostrzeżenia]
Widzę tutaj pewne mankamenty w logicznej argumentacji. To, że ktoś czegoś nie robi i biega wolniej nie oznacza, że robiąc to będzie biegał 10 km w 35minut. To równie dobrze można tam wpisać 33 albo 32 minuty, bo są to wartości tak samo z sufitu wzięte, a nie z jakichkolwiek przesłanek.
To samo dotyczy tego, co pisze Logadin - w jaki sposób to, że (jak dla mnie) poświęcając mnóstwo biega 10<36,5 dowodzi tego, że
każdy, jak się poświęci, będzie biegał 10 w 35. Chyba w żaden. I, za Faronem, co w ogóle oznacza to magiczne "poświęcenie"? Metod treningowych jest multum - nie każda dla każdego - niech nawet będzie - "poświęcę wszystko", wyprowadzę się z domu, jaka pewność, że trafię w tę czarodziejską metodę 35min-dla-mnie? Pomijacie też to, co np w pierwszym akapicie swojego planu 42<3h zaznacza Skarżyński - "warunek: musisz mieć końskie zdrowie", co w wieku 40+ ma już naprawdę duże znaczenie i czego się, w odróżnieniu od diety, nie przeskoczy. Ja np. biegając >70km/tydz. nie jestem już w stanie się zregenerować, akurat dla 10 km kilometraż jest nie tak istotny, ale to tylko przykład.
Nie rozumiem sprzeczności. Nie opisuję jedynej słusznej drogi, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że jeśli większość ludzi biegających szybciej ode mnie odrabia pracę domową na siłowni to ja robiąc to samo również nieco przyspieszę. Dlatego piszemy od początku, że nie każdy (bo podajemy wiek + dobry stan zdrowia + brak zapuszczenia): to jednak nieco populacji weryfikuje. Co do cyfry - no im niższą wstawisz, tym trudniej będzie. Gdzie jest subiektywnie ocena, że bez talentu się nie da? Cieżko powiedzieć, ale kilku tzw "wyczynowych amatorów" łamiących 32 minuty nazywa samych siebie beztalenciami więc...