Od zera do bohatera, czyli 10 km w 45 min

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
mach82
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 786
Rejestracja: 09 lis 2015, 17:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

marek84 pisze: - łapanie 100 srok za ogon. Próba poprawy wyniku na 10km o 40 sekund niejako przy okazji treningu pod maraton albo i ultra w górach. To nie przejdzie (chyba, żeś utalentowany)
Paula Radcliffe osiągnęła swoje najlepsze wyniki w biegu na 3000m i 5000m z pełnego treningu maratońskiego. Żeby uzmysłowić skalę poprawy, to dodam że w latach 1994-2000 poprawiła się na 3000m z 8:31 na 8:28, aby w 2002 roku pobiec 8:22 60 dni po tym jak przebiegła maraton w Londynie w 2:18. Trening maratoński jest znakomitą bazą do poprawy w biegach długich, co również potwierdzają wyniki osób prowadzących blogi.
Blog
Komentarze do bloga

10 km: 45:24 (2017) -> 42:04 (2018) -> 41:15 (2019)
HM: 1:42:54 (2017) -> 1:36:33 (2018) ->1:31:20 (2019)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
jacekww
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2332
Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
Życiówka na 10k: 38:27
Życiówka w maratonie: 3:53:44
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Arek Bielsko pisze:świeżynka z wczoraj (tłusty czwartek), kiedy to nasłuchałem się wielu przykładów "trzymania michy", oczywiście po zjedzeniu kilku (3,4,5...) pączków - spokojnie, wieczorem se potruchtam to przecież spale... :hahaha: :ojnie:

dla wielu "niewyobrażalnym, nieosiągalnym i bezsensownym poświęceniem się" jest zjedzenie TYLKO 1 pączka i uwzględnienie go w dziennym bilansie kcal :taktak:
W kwestii zaangażowania i poświęceń dla jakiegoś tam biegania, ,mój wczorajszy dylemat o 20-tej; zjeść, nie zjeść, tak, nie - przekroiłem i połówkę zjadłem :bum:
funthomas.com
Wyga
Wyga
Posty: 90
Rejestracja: 23 kwie 2018, 11:55
Życiówka na 10k: 54:47 min
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

jacekww pisze: W kwestii zaangażowania i poświęceń dla jakiegoś tam biegania, ,mój wczorajszy dylemat o 20-tej; zjeść, nie zjeść, tak, nie - przekroiłem i połówkę zjadłem :bum:
miło powitać :usmiech:
pewnie tego nie wiesz, ale bieganie rozpocząłem od przeczytania (od deski do deski) calutkiego wątku, w którym opisywałeś swoją historię. mimo że czytałem to jakiś rok lub później po opisywanych wydarzeniach, to niemal z wypiekami na policzkach śledziłem twoje przygotowania do maratonu, a później relację z biegu, zderzenie ze ścianą na 34. km i baton od nieznajomej :usmiech:
5 km: 24:05
10 km: 49:24
półmaraton: 2:04:34
mpruchni
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 526
Rejestracja: 13 gru 2013, 08:51
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

marek84 pisze:[35/10] Jest to bardzo trudne, ale nie niemożliwe.
Natomiast to, co można dostrzec:
- wielu ludzi [i tutaj różne trafne spostrzeżenia]
Widzę tutaj pewne mankamenty w logicznej argumentacji. To, że ktoś czegoś nie robi i biega wolniej nie oznacza, że robiąc to będzie biegał 10 km w 35minut. To równie dobrze można tam wpisać 33 albo 32 minuty, bo są to wartości tak samo z sufitu wzięte, a nie z jakichkolwiek przesłanek.
To samo dotyczy tego, co pisze Logadin - w jaki sposób to, że (jak dla mnie) poświęcając mnóstwo biega 10<36,5 dowodzi tego, że każdy, jak się poświęci, będzie biegał 10 w 35. Chyba w żaden. I, za Faronem, co w ogóle oznacza to magiczne "poświęcenie"? Metod treningowych jest multum - nie każda dla każdego - niech nawet będzie - "poświęcę wszystko", wyprowadzę się z domu, jaka pewność, że trafię w tę czarodziejską metodę 35min-dla-mnie? Pomijacie też to, co np w pierwszym akapicie swojego planu 42<3h zaznacza Skarżyński - "warunek: musisz mieć końskie zdrowie", co w wieku 40+ ma już naprawdę duże znaczenie i czego się, w odróżnieniu od diety, nie przeskoczy. Ja np. biegając >70km/tydz. nie jestem już w stanie się zregenerować, akurat dla 10 km kilometraż jest nie tak istotny, ale to tylko przykład.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3274
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

"o samo dotyczy tego, co pisze Logadin - w jaki sposób to, że (jak dla mnie) poświęcając mnóstwo biega 10<36,5 dowodzi tego, że każdy, jak się poświęci, będzie biegał 10 w 35" - właśnie chodzi o to, że ja mam jeszcze co poświęcać ale nie chcę jeszcze tych wyrzeczeń. I tak rok do roku schodzę. Wolno, bo wolno ale jednak idzie. Wywaliłbym pewnie alkohol, imprezy, jedzenie, dodał więcej regeneracji etc. i by pewnie poleciało - jak dojdę do momentu, gdzie obecne poświęcenia już nie wystarczą na dalszy progres to poświęcę kolejną rzecz (chociażby spokojnie 5-6kg biegowej 'nadwagi').
Czy przekonam ludzi do swoich argumentów? Nie. Ci co są po drugiej stonie dalej będa po drugiej stronie. Tym niemniej zdania nie zmienię.
napad
Wyga
Wyga
Posty: 126
Rejestracja: 26 kwie 2018, 07:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Od paru stron wątek ewoluuje w stronę gdybologii stosowanej, zatem ja również pozwolę sobie poteoretyzować.

Hipoteza 1) Uwarunkowania genetyczne oraz wynikające z nich cechy fizyczne osobnika mają wpływ na najlepszy możliwy do uzyskania przez daną osobę czas w biegu na danym dystansie. (Tu 10km)
Hipoteza 2) Istotność powyższego wpływu jest tym większa im bardziej przesuwamy się w stronę wyników lepszych, wyższych temp.

Próba uzasadnienia będzie intuicyjna, poprzez odpowiedzenie sobie na pytania czy:
- Zakładając trening idealny, stuprocentową koncentrację na osiągnięcu celu, ten sam wiek itp, czy każdy osobnik homo sapiens jest w stanie osiągnąć czas na 10 km kolejno: 60,50,45,40,35,30?
- Który z tych czasów jest jeszcze osiagalny dla każdego? (biorąc pod uwagę powyższe założenia)
- Jaki czas będzie możliwy do uzyskania przez 75%, 50%, 25%, 10%, 1% badanej populacji?
- Rozpatrując idealny trening dwóch osób, gdzie pierwsza będzie w stanie osiagnąć co najwyżej 35 min, a druga 30 min, to która z tych osób będzie "progresowała" szybciej w zakresie czasowym 50 min - 40 min?

Celowo zakładam trening idealny, gdyż liczba zmiennych pozagenetycznych z treningiem związanych, a które raczył bym nam wylistować @Arek_Bielsko jest imponująca, natomiast uwzględnienie ich nie jest konieczne przy rozpatrywaniu powyższych hipotez.
Awatar użytkownika
jacekww
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2332
Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
Życiówka na 10k: 38:27
Życiówka w maratonie: 3:53:44
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

funthomas.com pisze: miło powitać :usmiech:
pewnie tego nie wiesz, ale bieganie rozpocząłem od przeczytania (od deski do deski) calutkiego wątku, w którym opisywałeś swoją historię. mimo że czytałem to jakiś rok lub później po opisywanych wydarzeniach, to niemal z wypiekami na policzkach śledziłem twoje przygotowania do maratonu, a później relację z biegu, zderzenie ze ścianą na 34. km i baton od nieznajomej :usmiech:
Miło mi :usmiech:, dobrze, że powstała taka przestroga, dla tych co myślą że mogą i dadzą radę...:bum:

Już uciekam ze sobą, bo to Twój temat.
Wooki
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 199
Rejestracja: 21 mar 2018, 14:58
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

"Paula Radcliffe osiągnęła swoje najlepsze wyniki w biegu na 3000m i 5000m z pełnego treningu maratońskiego. Żeby uzmysłowić skalę poprawy, to dodam że w latach 1994-2000 poprawiła się na 3000m z 8:31 na 8:28, aby w 2002 roku pobiec 8:22 60 dni po tym jak przebiegła maraton w Londynie w 2:18."

To jest bardzo fajny przykład. Kobieta mogła uznać, że ogranicza ją już "genetyka" i nie da rade szybciej. A jednak po 8 latach treningu na światowym poziomie mega poprawa czasu na 3k.
[url=viewtopic.php?f=27&t=63661]BLOG[/url]
[url=viewtopic.php?f=27&t=63662]KOMENTARZE[/url]
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

faraon828 pisze:Jak bumerang w tej dyskusji powraca jakieś mityczne "poświęcenie się" dla wyniku. Co Wy przez to rozumiecie? Że ciemną nocą zrobię napad na bank i za hajs zdobyty "chwilą strachu" przeprowadzę się do Oregonu, żeby trenować pod okiem Salazara a dzieciom na święta wyślę pocztówkę z życzeniami i swoją fotką jak dotykam czołem kolan, żeby nie zapomniały jak wygląda tata? Tutaj muszę przyznać, że byłoby to całkiem duże poświęcenie, ryzyko itd.
Ale to, żeby regularnie potrenować 1-2h dziennie, po 6 dni w tygodniu przez rok pod okiem jakiegoś pierwszego lepszego trenera z internetu, jednocześnie zadbać kapkę o swoje ogólne zdrowie poprzez zbilansowaną dietę i rozsądny sen - to też jest poświęcenie się?
Trochę inaczej się ten temat postrzega, jak się jest starszym, ma dom (co niektórzy i mniejszym/większym ogrodem) do ogarnięcia (w tym tak przyziemne rzeczy jak zakupy, remonty, samochody, przeglądy tego czy tamtego), zdrowie (tu regularne badania, tam stomatolog, tam ktoś inny), rodzinę (w tym np. dzieci lub rodziców, którymi trzeba się zająć), pracuje się na etacie po 8-9h (+ niejednokrotnie nadgodziny i dojazdy w korkach do pracy). No i jeszcze by się przydało ze znajomymi czasem spotkać...

Doba niestety nie jest z gumy i trzeba szukać kompromisów :/
mach82 pisze:
marek84 pisze: - łapanie 100 srok za ogon. Próba poprawy wyniku na 10km o 40 sekund niejako przy okazji treningu pod maraton albo i ultra w górach. To nie przejdzie (chyba, żeś utalentowany)
Paula Radcliffe osiągnęła swoje najlepsze wyniki w biegu na 3000m i 5000m z pełnego treningu maratońskiego. Żeby uzmysłowić skalę poprawy, to dodam że w latach 1994-2000 poprawiła się na 3000m z 8:31 na 8:28, aby w 2002 roku pobiec 8:22 60 dni po tym jak przebiegła maraton w Londynie w 2:18. Trening maratoński jest znakomitą bazą do poprawy w biegach długich, co również potwierdzają wyniki osób prowadzących blogi.
Porównywanie zawodowców lub wyczynowych amatorów nie ma sensu. Słowo klucz: regeneracja.

mpruchni pisze:
marek84 pisze:[35/10] Jest to bardzo trudne, ale nie niemożliwe.
Natomiast to, co można dostrzec:
- wielu ludzi [i tutaj różne trafne spostrzeżenia]
Widzę tutaj pewne mankamenty w logicznej argumentacji. To, że ktoś czegoś nie robi i biega wolniej nie oznacza, że robiąc to będzie biegał 10 km w 35minut. To równie dobrze można tam wpisać 33 albo 32 minuty, bo są to wartości tak samo z sufitu wzięte, a nie z jakichkolwiek przesłanek.
To samo dotyczy tego, co pisze Logadin - w jaki sposób to, że (jak dla mnie) poświęcając mnóstwo biega 10<36,5 dowodzi tego, że każdy, jak się poświęci, będzie biegał 10 w 35. Chyba w żaden. I, za Faronem, co w ogóle oznacza to magiczne "poświęcenie"? Metod treningowych jest multum - nie każda dla każdego - niech nawet będzie - "poświęcę wszystko", wyprowadzę się z domu, jaka pewność, że trafię w tę czarodziejską metodę 35min-dla-mnie? Pomijacie też to, co np w pierwszym akapicie swojego planu 42<3h zaznacza Skarżyński - "warunek: musisz mieć końskie zdrowie", co w wieku 40+ ma już naprawdę duże znaczenie i czego się, w odróżnieniu od diety, nie przeskoczy. Ja np. biegając >70km/tydz. nie jestem już w stanie się zregenerować, akurat dla 10 km kilometraż jest nie tak istotny, ale to tylko przykład.
Nie rozumiem sprzeczności. Nie opisuję jedynej słusznej drogi, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że jeśli większość ludzi biegających szybciej ode mnie odrabia pracę domową na siłowni to ja robiąc to samo również nieco przyspieszę. Dlatego piszemy od początku, że nie każdy (bo podajemy wiek + dobry stan zdrowia + brak zapuszczenia): to jednak nieco populacji weryfikuje. Co do cyfry - no im niższą wstawisz, tym trudniej będzie. Gdzie jest subiektywnie ocena, że bez talentu się nie da? Cieżko powiedzieć, ale kilku tzw "wyczynowych amatorów" łamiących 32 minuty nazywa samych siebie beztalenciami więc...
biegam ultra i w górach :)
djhonda
Wyga
Wyga
Posty: 71
Rejestracja: 15 lis 2018, 02:32
Życiówka na 10k: 45:15
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Sadzac po wpisach i kierunku w ktorym potoczyla sie dyskusja wnioskuje, ze czesc z Was zrozumiala m.in. moje slowa o ograniczeniach genetycznych jako wymowce od treningu, czy dalszej walki o progres. Tak absolutnie nie jest. Piekno biegania, nawet dla takiego amatora jak ja, to wlasnie to poszukiwanie limitu, ktory jest duuuuuuzo dalej niz sie nam zdaje. To wlasnie ta droga do konca naszych mozliwosci, albo w poblize tego miejsca, jest tak atrakcyjna w bieganiu (i nie tylko bieganiu zreszta). Co nie zmienia faktu ze ten koniec gdzies jest i ze dla kazdego jest gdzie indziej, oraz ze droga do niego prowadzaca rowniez jest dla kazdego inna bo takze zalezy od naszej genetyki.
kon
Wyga
Wyga
Posty: 110
Rejestracja: 24 lip 2018, 19:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

faraon828 pisze: Ale to, żeby regularnie potrenować 1-2h dziennie, po 6 dni w tygodniu przez rok pod okiem jakiegoś pierwszego lepszego trenera z internetu, jednocześnie zadbać kapkę o swoje ogólne zdrowie poprzez zbilansowaną dietę i rozsądny sen - to też jest poświęcenie się?
Skoor pisze:Nie, to jet dbanie o siebie, ale musisz na to poświęcić czas który mógłbyś poświęcić na picie browara i zagryzanie go czipsami w trakcie grania na konsoli. Czyli musisz poświęcić jakiś tam mentalny komfort, a to nie zawsze i dla każdego jest łatwe ;)
Albo czas spedzany z dziećmi, czas pracy, czy grabienie liści w ogrodzie.
Nie mierzcie wszystkich swoją miarą!
Dla jednego wygospodarownie 15h w tygodniu to pryszcz, a dla drugiego wyciśnięcie choćby 3 to sukces.
Chyba, że rozmawiamy o zawodowstwie, ale z tego co widzę, to wszyscy tu jesteśmy amatorami.
pussy-monster
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 01 mar 2019, 20:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Słowa wstępu: ta wiadomość jest adresowana do użytkownika forum "BIEGANIE.PL" o nazwie "logadin" oraz
innych, pokrewnych autorów na temat wątku, związanych z ograniczeniami biegowymi i łamaniem 50, 45, 40, 35... minut (..).
Pierwsza kardynalna, główna kwestia do definowania biologicznego pułapu i wydajnośći ludzkiego ciała. Jak wiadomo na kondycje człowieka oprócz trengiów które dzielą sie na:
- umiarkowane i intensywne anaerobowe,
- lekkie, umiarkowane i cięzkie aerobowe,
- znacząco siłowe oraz umiarkowane
- ekscentryczne (moto-fizyczne elementy trengiu np:
streching.
Drugą ważną zależnośćią jest szerokość geograficzna oraz warunki klimatyczno-strefowo-przyrodnicze. Nie od dziś wiadomo że Argina, która jest prekursorem tlenki azotu, które rozszerza naczynia krwionośne, cytrulina, 3-hyrdoksylo-3 maślan czy neowaskulizacji, które zależą od dwóch wyżej wymienionych czynników.
No i żywność. Jedzenie jeśli nie zaburza mi.n:
- steżenia albumin i prealbumin,
- stężenia ciał ketonowych,
- 3 rodzajów krwinek (ale przede wszystkich czerwonych-erytorcytów),
- liczby immuogloubin.
To nie wpyłwa na kondycje. A i warto dodać że choroby serca, oun, płuc czy nerek obniżają wytrzymałość organizmu.
Bibliografia:
- Goldsmith B. Pedatail Pathor and med,
- Astrand po.
Oprócz tego wiedza własna.
Awatar użytkownika
Arek Bielsko
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1004
Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Nieprzeczytany post

marek84 pisze:Trochę inaczej się ten temat postrzega, jak się jest starszym, ma dom (co niektórzy i mniejszym/większym ogrodem) do ogarnięcia (w tym tak przyziemne rzeczy jak zakupy, remonty, samochody, przeglądy tego czy tamtego), zdrowie (tu regularne badania, tam stomatolog, tam ktoś inny), rodzinę (w tym np. dzieci lub rodziców, którymi trzeba się zająć), pracuje się na etacie po 8-9h (+ niejednokrotnie nadgodziny i dojazdy w korkach do pracy). No i jeszcze by się przydało ze znajomymi czasem spotkać...
Doba niestety nie jest z gumy i trzeba szukać kompromisów :/
ech... i znowu wymówki... :spoczko:
czyli każdy kto biega szybciej (np.35') to już nie ma domu, rodziny, samochodu, nie robi zakupów, nie chodzi do stomatologa i nie pracuje... generalnie żyje w jakimś inkubatorze w strefie 44... no tak, teraz to jasne... :hahaha:
no to ja mam kilku dziwnych znajomych amatorów w moim wieku, którzy robią te ~35' i jakimś cudem mają te wszystkie "straszne przeszkadzacze" które wymieniłeś...
aha... oni nie narzekają, nie szukają wymówek, tylko ostro zapierd...ją na treningach :taktak:
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
Awatar użytkownika
Arek Bielsko
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1004
Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Nieprzeczytany post

kon pisze:Albo czas spedzany z dziećmi, czas pracy, czy grabienie liści w ogrodzie.
Nie mierzcie wszystkich swoją miarą!
Dla jednego wygospodarownie 15h w tygodniu to pryszcz, a dla drugiego wyciśnięcie choćby 3 to sukces.
Chyba, że rozmawiamy o zawodowstwie, ale z tego co widzę, to wszyscy tu jesteśmy amatorami
i znowu te legendarne godziny spędzane codziennie na treningach...

jakie 15h???
tyle to trenują do tri amatorzy robiący 9-10h w pełnym IM
tyle to może robi Świercu trenując pod UTMB gdzie celuje w okolicach pudła :hahaha:

to jest temat o wynikach 45' na 10km, a do tego wystarczy 5h w 3-4 rozsądnych treningach na tydzień,
tylko, że te treningi muszą być konkretne, przemyślane, do tego odpowiednia waga, micha, sen,
a nie tylko bezsensowne klepanie km (im więcej, tym lepiej) + zlewka na michę i wagę (ta jeb...na genetyka!) + imprezki alko + wszystkie najnowsze seriale
"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
kon
Wyga
Wyga
Posty: 110
Rejestracja: 24 lip 2018, 19:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Arek Bielsko pisze: i znowu te legendarne godziny spędzane codziennie na treningach...
Przeczytaj do czego się odniosłem.
ODPOWIEDZ