Jaca_CH pisze:zdolność do wysiłku, ja dodałbym, że możliwość trwania w nim, ale nie z powodów mentalnych (psycha) tylko fizjologicznych - wydolność. Co z tego, że ktoś pobiegnie 3 min/km (i nie będzie to sprint) skoro po 500 metrach sapie jak lokomotywa a tętno szybuje już wysoko.
Tak z jednych powodów, jak i z drugich. Można sapać jak lokomotywa, ale biec, a można się zatrzymać albo zwolnić, z lęku przed wysiłkiem albo z powodu nadmiernego cierpienia po prostu.
Wooki pisze:Czy jest szansa, że osoba po treningu sprinterskim, która słabo biega krótkie biegi miała źle poprowadzony trening?
I mam szalone wytłumaczenie dla takiego przypadku w którym ktoś od początku nie ma problem ze złamaniem 40 minut.
- w młodości zbudował bazę pod te 40 minut i nie nabawił się poważnych dysfunkcji
Nie, tak nie jest. Akurat konstrukcja mięśni - przewaga włókien szybkokurczliwych nad wolnokurczliwymi, dynamika itp., to cechy wodzone, powiedzmy - owe predyspozycje. Po dzieciach to widać, w jaki sposób się ruszają: jedne nadzwyczaj dynamicznie i szybko, inne spokojniej. Dynamika i szybkość manifestują się nie tylko w treningu biegowym, widać to w każdej inne dziedzinie życia, w sposobie, jak się człowiek rusza, mówi, itp. I wg mnie dlatego, że taki jest, zostaje sprinterem albo skoczkiem, a nie odwrotnie - jest taki, bo jest sprinterem. Ci ludzie mają też inny próg pobudzenia, inaczej się w ogóle zachowują.
Ja np. mając lat 15 zaczęłam jeździć na obozy sportowe, i już na pierwszym zimowym obozie treningowa wycieczka górska nie była dla mnie żadnym problemem i szłam pierwsza, choć wcześniej sportu nie uprawiałam. A moje koleżanki sprinterki, trenujące od młodzika, nie dawały rady, były za to znacznie szybsze na bieżni, choć często obijały się na treningach.
Co to tej bazy do złamania 40 min. na 10k, to też się nie zgodzę, mój brat mając lat 29 pobiegł coś około 39 min. po 4 m-cach biegania, a wcześniej nie biegał, wiec żadnej bazy nie miał. Ot, w miarę sprawny, i w miarę młody człowiek, ze sprawnym układem oddechowym, bo od dzieciństwa gra na klarnecie.
Znam natomiast osoby, które nigdy nie złamią tych 40 min pomimo wielu lat treningów i najróżniejszych specjalistycznych planów.