
W ramach budowania napięcia i jakieś lekkiej fabuły napisałem trochę przydługi wstęp natomiast analityków zapraszam od 3 paragrafu.
Tak jak w tytule chciałbym powrócić do formy sprzed kilku lat czyli łamać na dzień dobry 17 minut na 5 km. Lecz nie chćę też sobie jeszcze bardziej zaszkodzić. Ogólnie rzecz biorąc gdzieś od roku absolutnie nic z sobą nie robię (w 2017 może z 5 biegów zaliczyłem gdzie łącznie pokonałem dystans 30 km). W 2016 z racji studiów byłem w dosyć dobrej dyspozycji, kilka razy w miesiącu siłka, właściwie codziennie jakiś trucht, basen, kajaki, piłka nożna. Bez specjalnego treningu 5km pokonywałem w 17:30 raz przebiegłem 10 km w 39:40. A, jeszcze wcześniej w czasach szkoły średniej biegało się trochę "poważniej", przeszedłem wszystkie dystanse przez 800 do 21km.
Wracając do teraźniejszości, to ostatni rok z małymi wyjątkami wygląda następująco. 6:00 pobudka, i potem dużo pracy, dużo kawy, kilka fajków, mało snu i od początku. No ale za tydzień kończę ten wyścig szczurów. Zmieniam pracę, miejsce życia itd, itp. Nie piszę tego by się żalić jak mam kijowo, bo sam tego chciałem i sam do tego doprowadziłem, a teraz wiem już że do niczego to wszystko nie było mi potrzebne

Powiedzmy że w jakimś stopniu udało mi się poznać swój organizm podczas licealnej kariery (i zapiski z dzienniczka) i byłem zdecydowanie długasem treningowo jak i na zawodach, jak przyrównamy moje 5 do 10 czy 10 do 21 to tabelki np. Pana Danielsa mogą się paść (zawsze dłuższy dystans wypadał o wiele lepiej w odniesieniu do krótszego). Na treningach przykładowo 20 km wybieganie w czasie 1:20 nie stanowiło żadnego problemu, tak samo codzienny rozruch czy dzień z biegiem spokojnym robiłem w tempie po 4:00- 4:20 /km potem dostawałem od wszystkich gromy że czemu tak szybko, a ja się po prostu tak czułem tętno też miałem spokojne. Zaś z drugiej strony najgorsze treningi to były jakieś interwały fartleki itd. Jaką katorgą było zrobienie 6x1km. Na zawodach też dużo lepiej było jak bieg był jednostajnym tempem z mocną końcówką, jak zaczynała się szarpanina od początku to już było po igrzyskach.
I jeszcze 3xW:
Wiek 23lata
Waga 85kg (w formie zawsze było po 73kg)
Wzrost 190
Dobra a skoro wiecie już o mnie wszystko to do sedna chce pobiec w 2018 roku atestowane 5km na 16:59:99. I teraz zaczyna się Wasza rola!!! Przedstawię swój pomysł jak dojść do celu a Wy proszę rzućcie okiem czy jest to w porządku i co byście zmienili. W ogóle wypowiedzcie się czy jest to możliwe.
Grudzień
Rozumiem że muszę swoje zastygnięte, zasiedziałe, zatłuszczone, zapierdziałe mięśnie rozruszać i przyzwyczaić do takiego wyzwania jak ruch. Widzę to tak
Codziennie jakaś aktywność ale bieganie tylko 3-4 razy w tygodniu (jakieś 40min?). Pozostałe to łyżwy, narty (o ile śnieg dopisze), basen i kalistnika. Na koniec miesiąca robię test coopera otrzymuje wynik i wiem już z czym zaczynam styczeń.
Styczeń (40km na tydzień)
Bieganie 4 razy w tygodniu + łyżwy + narty+ wolne ciężary
Z tymi łyżwami to nie tak że będę stać przy bandzie, tylko wchodzę i zacinam na tętnie 40minut a taki trening ma za zadanie poruszyć trochę inaczej układ ruchu niż przy bieganiu, a że byłem dosyć kruchym zawodnikiem to nie chcę narażać się od razu na kontuzje. A wiem że łyżwy czy rolki bardzo dobrze mi robiły.
Luty
Tak samo jak styczeń, a na koniec test coopera.
Dalej nic nie piszę by nie zapeszyć
Co wy na to, będzie coś z tego ?