Napad niemocy podczas biegu
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 20 lis 2016, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
Biegam okresami reguralnie z całkowitymi przerwami lub niereguralnie. Generalnie przygodę z bieganiem rozpocząłem latem 2014 roku. Biegałem wtedy regularnie 3x w tygodniu. W listopadzie 2014 bieg ograniczyłem do 1x w tygodniu z braku czasu, po czym od czerwca 2015 do listopada 2015 zarzuciłem bieganie z wielu powodów. Od listopada biegałem 1 - 2x na tydzień, czasem rzadziej z braku czasu. Jednak niemal zawsze biegało mi się umiarkowanie lekko lub lekko. Od lipca 2016 zacząłem znów regularnie biegać początkowo 2x w tygodniu a później już 3x w tygodniu. Teraz we wrześniu zacząłem mieć wyraźne przyspieszenia w tempie biegu, zawsze ograniczał mnie układ oddechowy na początku biegu, a pod koniec zmęczenie mięśni, lecz w ostatnim czasie miałem na tyle kopa w mięśniach że tylko cały bieg układ oddechowy mnie stopował.
Coś się podziało, bo 3 tygodnie temu miałem mocny spadek siły, godzinę po śniadaniu wyszedłem biegać i po 15 minutach zacząłem się bardzo męczyć, takie uczucie słabych nóg miałem i tak jakby mi sztywniały. Domęczyłem ten bieg do końca. Kolejne biegi były już normalne, aż do dziś. Poszedłem po południu ale przed obiadem. Zacząłem bieg i nie powiem pierwsze 15 min miałem kopa podczas biegu i wydawało mi się że tak już będzie całą trasę. No i nagle jakoś mi się słabo zrobiło - tzn jakbym siły stracił. Myślałem że to chwilowe ale było coraz gorzej, do tego stopnia że zacząłem stopniowo zwalniać tempa aż do tempa jakie miałem gdy zaczynałem w ogóle biegać a i tak się niezwykle męczyłem. Znów miałem narastające uczucie słabnących nóg a później cały czułem się osłabiony tak jakbym był chory albo na kacu i próbował biegać. Skróciłem trasę którą i tak ledwo przebiegłem. Ten dzisiejszy bieg mnie bardzo zaniepokoił bo nigdy takiego spadku siły nie miałem. Dodam, że dziś biegłem tylko po śniadaniu i to trochę marnym bo 3 kromki chleba, które jadłem 4h przed biegiem. Może to jest powód osłabienia, może cukier mi spadł czy coś ale niektórzy biegają przed śniadaniem i jakoś mają siły więc o co może chodzić ?
Miał ktoś podobnie ?
Dodam, że nie miałem żadnych zawrotów głowy ani plam przed oczami, tylko takie osłabienie w nogach i ogólny brak siły w mięśniach.
Biegam okresami reguralnie z całkowitymi przerwami lub niereguralnie. Generalnie przygodę z bieganiem rozpocząłem latem 2014 roku. Biegałem wtedy regularnie 3x w tygodniu. W listopadzie 2014 bieg ograniczyłem do 1x w tygodniu z braku czasu, po czym od czerwca 2015 do listopada 2015 zarzuciłem bieganie z wielu powodów. Od listopada biegałem 1 - 2x na tydzień, czasem rzadziej z braku czasu. Jednak niemal zawsze biegało mi się umiarkowanie lekko lub lekko. Od lipca 2016 zacząłem znów regularnie biegać początkowo 2x w tygodniu a później już 3x w tygodniu. Teraz we wrześniu zacząłem mieć wyraźne przyspieszenia w tempie biegu, zawsze ograniczał mnie układ oddechowy na początku biegu, a pod koniec zmęczenie mięśni, lecz w ostatnim czasie miałem na tyle kopa w mięśniach że tylko cały bieg układ oddechowy mnie stopował.
Coś się podziało, bo 3 tygodnie temu miałem mocny spadek siły, godzinę po śniadaniu wyszedłem biegać i po 15 minutach zacząłem się bardzo męczyć, takie uczucie słabych nóg miałem i tak jakby mi sztywniały. Domęczyłem ten bieg do końca. Kolejne biegi były już normalne, aż do dziś. Poszedłem po południu ale przed obiadem. Zacząłem bieg i nie powiem pierwsze 15 min miałem kopa podczas biegu i wydawało mi się że tak już będzie całą trasę. No i nagle jakoś mi się słabo zrobiło - tzn jakbym siły stracił. Myślałem że to chwilowe ale było coraz gorzej, do tego stopnia że zacząłem stopniowo zwalniać tempa aż do tempa jakie miałem gdy zaczynałem w ogóle biegać a i tak się niezwykle męczyłem. Znów miałem narastające uczucie słabnących nóg a później cały czułem się osłabiony tak jakbym był chory albo na kacu i próbował biegać. Skróciłem trasę którą i tak ledwo przebiegłem. Ten dzisiejszy bieg mnie bardzo zaniepokoił bo nigdy takiego spadku siły nie miałem. Dodam, że dziś biegłem tylko po śniadaniu i to trochę marnym bo 3 kromki chleba, które jadłem 4h przed biegiem. Może to jest powód osłabienia, może cukier mi spadł czy coś ale niektórzy biegają przed śniadaniem i jakoś mają siły więc o co może chodzić ?
Miał ktoś podobnie ?
Dodam, że nie miałem żadnych zawrotów głowy ani plam przed oczami, tylko takie osłabienie w nogach i ogólny brak siły w mięśniach.
5km - 18:41 (1.12.2018)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 20 lis 2016, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Standardowy dystans to 12 - 14 km w czasie 55 - 70 min na czas obecny.
Czasem robię krótsze dystanse lub mniej intensywne, czasem robię dłuższe trasy 18km'etrowe.
Tylko dodam że akurat ten bieg dzisiejszy był po tygodniowej przerwie.
W zasadzie to teraz w ostatnim czasie miałem same takie życiówki bo tak jak w pierwszym poście napisałem w ostatnim okresie non stop podbijałem swoje osiągi.
Czasem robię krótsze dystanse lub mniej intensywne, czasem robię dłuższe trasy 18km'etrowe.
Tylko dodam że akurat ten bieg dzisiejszy był po tygodniowej przerwie.
W zasadzie to teraz w ostatnim czasie miałem same takie życiówki bo tak jak w pierwszym poście napisałem w ostatnim okresie non stop podbijałem swoje osiągi.
Ostatnio zmieniony 20 lis 2016, 19:45 przez Kordyt, łącznie zmieniany 2 razy.
5km - 18:41 (1.12.2018)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
- Bogil
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1908
- Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
- Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skawina
Prawdopodobnie bardzo zróżnicowanie się odżywiasz i masz różną podaż kalorii oraz makroskładników każdego dnia, do czego organizmowi cieżko się przyzwyczaić. Warto by było zrobić badanie Glukozy i insuliny na czczo , pełen lipidogram, morfologia, HbA1C oraz ALT.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 936
- Rejestracja: 16 cze 2015, 15:59
- Życiówka na 10k: 34'08
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bieruń
- Kontakt:
taka niemoc że zwalniasz to jeszcze nie powód do niepokoju bo czasami mamy gorszy dzień. Jakbyś miał coś z sercem od razu byś się męczył a dobrze że nie osłabłeś nagle tylko stopniowo zapewne brakowało ci paliwa energii czyli za mało glukozy we krwi.
1000 2;42'83
1500 m 4;17'59
3000 m 9'44
5000 m 16;49
10000 34'08
1500 m 4;17'59
3000 m 9'44
5000 m 16;49
10000 34'08
- jumper1
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 18 lis 2016, 10:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Mam takie samo zdanie - zazwyczaj jest to gorszy dzień i nie ma powodów aby coś innego podejrzewać. Oczywiście możesz sobie zrobić badankaZbigniew94 pisze:taka niemoc że zwalniasz to jeszcze nie powód do niepokoju bo czasami mamy gorszy dzień. Jakbyś miał coś z sercem od razu byś się męczył a dobrze że nie osłabłeś nagle tylko stopniowo zapewne brakowało ci paliwa energii czyli za mało glukozy we krwi.

Walcz z cellulitem - zniszcz-cellulit.pl/
- atomekd
- Wyga
- Posty: 65
- Rejestracja: 22 lip 2011, 09:08
- Życiówka na 10k: 00:37:44
- Życiówka w maratonie: brak
Pewnie wina tego, że za każdym razem dajesz w palnik, albo zabrakło Ci węglowodanów.
Jak chcesz poeksperymentować, to następnym razem weź ze sobą coś słodkiego i jak opadniesz z sił, zjedz to i zobacz, czy po kilku minutach siły Ci nie wrócą. Tak czy siak bieganie za każdym razem w palnik, to nie to o co chodzi. Ja ostatnio zaliczyłem taki niespodziewany zgon, nie wiedziałem dlaczego, okazało się, że to był początek choroby, o tu.
pozdro


pozdro
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 414
- Rejestracja: 20 lis 2016, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziękuję wszystkim za odpowiedź. No ja akurat nie byłem chory i nie jestem, ale w czasie tamtego biegu pod koniec czułem się jakbym biegł mając gorączkę, nogi jak z waty i dreszcze. Może faktycznie brak cukru, bo dość mocno zacząłęm a byłęm tylko na kiepskim śniadaniu składającym się z 3 kromek pompowanego konserwowego chleba, w dodatku dojadłem czymś słodkim; od czasu posiłku minęły 4 godziny, więc pewnie po takim żarciu skoczył mi cukier, a potem gwałtownie spadł. W sumie zawsze jak pojawił się słabszy bieg to był to bieg przed obiadem (zwykle biegam po obiedzie albo dużo zjadam przed biegiem).
No i też wezmę jako cenną uwagę, żeby przejść na lżejszy bieg i mocniejsze bieganie przeprowadzać od czasu do czasu.
No i też wezmę jako cenną uwagę, żeby przejść na lżejszy bieg i mocniejsze bieganie przeprowadzać od czasu do czasu.
5km - 18:41 (1.12.2018)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
HM - 1:28:18 (14.10.2018)
M - 3:08:32 (6.10.2019)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13785
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Tez nie umrzesz, jak pobiegnies na czczo bez jedzenia. Wlasnie... po prostu zwolnisz albo staniesz.Kordyt pisze:Dziękuję wszystkim za odpowiedź. No ja akurat nie byłem chory i nie jestem, ale w czasie tamtego biegu pod koniec czułem się jakbym biegł mając gorączkę, nogi jak z waty i dreszcze. Może faktycznie brak cukru, bo dość mocno zacząłęm a byłęm tylko na kiepskim śniadaniu składającym się z 3 kromek pompowanego konserwowego chleba, w dodatku dojadłem czymś słodkim; od czasu posiłku minęły 4 godziny, więc pewnie po takim żarciu skoczył mi cukier, a potem gwałtownie spadł. W sumie zawsze jak pojawił się słabszy bieg to był to bieg przed obiadem (zwykle biegam po obiedzie albo dużo zjadam przed biegiem).
No i też wezmę jako cenną uwagę, żeby przejść na lżejszy bieg i mocniejsze bieganie przeprowadzać od czasu do czasu.
Twoj organizm ma tyle energii odlozone w tluszczu, ze mozna nawet po tygodniu na samej wodzie troche pobiegac... ale na pewno nie na zyciowke.
- Piotrolll
- Stary Wyga
- Posty: 221
- Rejestracja: 20 lip 2016, 22:24
- Życiówka na 10k: 33:18
- Życiówka w maratonie: 02:35:54
- Lokalizacja: Tychy
Hej, miałem identycznie. Rozwiązaniem problemu okazało się lepsze odżywianie. Sam założyłem podobny wątek w tej sprawie jakiś czas temu:
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... 59#p879459
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... 59#p879459
[b]Instagram:[/b] [url]http://www.instagram.com/biegnepo230.pl[/url]
[b]Fanpage:[/b] [url]https://www.facebook.com/Biegnepo230[/url]
[b]Blog:[/b] [url]https://biegnepo230.pl/[/url]
[b]-5k:[/b] 16:38
[b]-10k:[/b] 33:18
[b]-HM:[/b] 01:12:57
[b]-M:[/b] 02:35:54
[b]Fanpage:[/b] [url]https://www.facebook.com/Biegnepo230[/url]
[b]Blog:[/b] [url]https://biegnepo230.pl/[/url]
[b]-5k:[/b] 16:38
[b]-10k:[/b] 33:18
[b]-HM:[/b] 01:12:57
[b]-M:[/b] 02:35:54
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 21 gru 2010, 12:23
- Życiówka na 10k: 42:12
- Lokalizacja: Londyn
Mialem podobne objawy podczas wczorajszego BS-a, z ta roznica, ze rozmyslnie je wywolalem.
Na codzien jestem na diecie keto, wiec glikogenu miesniowego mam mniej, niz przecietna osoba, ale zuzywam jeszcze mniej, wiec per saldo wychodze na swoje. Glikogenu watrobowego (paliwo dla mozgu) z kolei nie uswiadczysz u mnie prawie w ogole, tutaj polegam na ketonach. Wczoraj jednak 2 godziny przed biegiem zjadlem dwa ciasta, zdaje sie Oreo lub podobne - energii w tym niewiele, ale indeks glikemiczny bardzo wysoki, wiec z pewnoscia wywolaly skok insuliny. Chcialem przetestowac na sobie wyniki badan mowiace, ze skok insuliny blokuje uwalnianie kwasow tluszczowych na dluzszy czas, niz trwa sam skok (czyli blokujacy efekt trwa rowniez po wyrownaniu poziomu insuliny). W zalozeniu, powinno to spowodowac, ze zarowno miesnie, jak i mozg beda mialy do dyspozycji wylacznie te mizerne ilosci paliwa z dwoch ciastek, plus w przypadku miesni niewielki zmagazynowany zapas glikogenu.
Dwie godziny pozniej ruszylem w droge, nogi chcialy niesc ale tempo trzymalem niskie i ubieglem tak 3, moze 4 kilometry - czyli jakies 200-250 kalorii. Potem jakbym w leb dostal - zaczalem dyszec, pocic sie na potege, widzenie zawezilo mi sie do tunelowego, po prostu rozbilem sie o sciane. Mozgowi skonczylo sie paliwo, a dostep do tluszczu mial zablokowany. Nogi podobnie - zdechly, bo mimo niskiego tempa musialy spalac wylacznie glikogen, skoro nic innego nie bylo pod reka. Przemeczylem sie okrutnie przez kolejne pol godziny, czujac sie jak zombie i poruszajac zapewne podobnie, dopoki w domu nie zjadlem sobie kilku bomb tluszczowych i wszystko wrocilo do normy (zablokowane jest uwalnianie kwasow tluszczowych z zapasow, ale nie z pozywienia).
Tak wiec, gdybym mial wyrokowac, to uznalbym, ze Twoje sniadanie wywolalo u Ciebie skok insuliny i w efekcie zmusilo miesnie do spalania glikogenu w znacznie wyzszym procencie, niz zwykle. Gdy ten sie skonczyl, zaczela sie zabawa. Ominely Cie za to efekty specjalne w postaci glodujacego mozgu, bo Twoj jedzie na glikogenie watrobowym, ktorego zapasy masz wystarczajace.
Na codzien jestem na diecie keto, wiec glikogenu miesniowego mam mniej, niz przecietna osoba, ale zuzywam jeszcze mniej, wiec per saldo wychodze na swoje. Glikogenu watrobowego (paliwo dla mozgu) z kolei nie uswiadczysz u mnie prawie w ogole, tutaj polegam na ketonach. Wczoraj jednak 2 godziny przed biegiem zjadlem dwa ciasta, zdaje sie Oreo lub podobne - energii w tym niewiele, ale indeks glikemiczny bardzo wysoki, wiec z pewnoscia wywolaly skok insuliny. Chcialem przetestowac na sobie wyniki badan mowiace, ze skok insuliny blokuje uwalnianie kwasow tluszczowych na dluzszy czas, niz trwa sam skok (czyli blokujacy efekt trwa rowniez po wyrownaniu poziomu insuliny). W zalozeniu, powinno to spowodowac, ze zarowno miesnie, jak i mozg beda mialy do dyspozycji wylacznie te mizerne ilosci paliwa z dwoch ciastek, plus w przypadku miesni niewielki zmagazynowany zapas glikogenu.
Dwie godziny pozniej ruszylem w droge, nogi chcialy niesc ale tempo trzymalem niskie i ubieglem tak 3, moze 4 kilometry - czyli jakies 200-250 kalorii. Potem jakbym w leb dostal - zaczalem dyszec, pocic sie na potege, widzenie zawezilo mi sie do tunelowego, po prostu rozbilem sie o sciane. Mozgowi skonczylo sie paliwo, a dostep do tluszczu mial zablokowany. Nogi podobnie - zdechly, bo mimo niskiego tempa musialy spalac wylacznie glikogen, skoro nic innego nie bylo pod reka. Przemeczylem sie okrutnie przez kolejne pol godziny, czujac sie jak zombie i poruszajac zapewne podobnie, dopoki w domu nie zjadlem sobie kilku bomb tluszczowych i wszystko wrocilo do normy (zablokowane jest uwalnianie kwasow tluszczowych z zapasow, ale nie z pozywienia).
Tak wiec, gdybym mial wyrokowac, to uznalbym, ze Twoje sniadanie wywolalo u Ciebie skok insuliny i w efekcie zmusilo miesnie do spalania glikogenu w znacznie wyzszym procencie, niz zwykle. Gdy ten sie skonczyl, zaczela sie zabawa. Ominely Cie za to efekty specjalne w postaci glodujacego mozgu, bo Twoj jedzie na glikogenie watrobowym, ktorego zapasy masz wystarczajace.
- marcinostrowiec
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 859
- Rejestracja: 17 maja 2012, 17:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
jeżeli to sie zdażyło tylko raz to jedyne co rozsądnego możesz zrobic to o tym zapomniec
Moje wpisy, moje doświadczenie, każdy jest indywidualnym przypadkiem, ale prawidłowości występują
Forumowym nauczycielom gramatyki ortografii oraz stylu mówie zdecydowane NIE
Forumowym nauczycielom gramatyki ortografii oraz stylu mówie zdecydowane NIE