Może śmieszny temat ale interesuje mnie Wasze doświadczenie i zdanie na ten temat. Jak myślicie: czy lepiej biec wypstrykany czy nabuzowany?

Nie wiem, nie wiem, sam nie wiem

Nie mogę się zdecydować. A za tydzień mam wystartować pierwszy raz od prawie 20 lat. Muszę ten tydzień przypilnować z dietą i w ogóle. Poważna sprawa. Sami wiecie. To tylko 5 km ale jednak pewnie się zestresuje. Wiosną to jeszcze truchtałem to w 35 minut. Potem apetyt miałem na 25 minut i to pewnie uda się zrealizować bez problemu, ale teraz bym chciał koło 22 minut się zakręcić.
Co byście nie robili przed startem a co zalecacie w ostatnie 2 dni? No i w ostatnim tygodniu? Dzisiaj robiłem mocny trening, w poniedziałek jeszcze chcę zrobić kilometrówki, w środę niewielkie rozbieganie i ogólną sprawność i w piątek tylko rozruch 10 minut.