Z mniejszą, bądź większą systematycznością biegam od marca 2013. Był to mój sposób na poprawę kondycji i przede wszystkim zrzucenie zbędnych kilogramów. Pamiętam mój pierwszy bieg i... 4.5km w 45min. Dziś jest mnie o prawie 30kg mniej i udaje mi się już wykręcać trochę dłuższe czasy i dystanse

Od ubiegłorocznych wakacji udawało mi się biegać dość regularnie, 2-3 razy w tygodniu po 12-16km, zazwyczaj po krakowskich bulwarach wiślanych, czasem urozmaicając trasę wbieganiem na Kopiec Kościuszki. W wakacje pobiegałem też trochę w Tatrach, ale głównie dolinami więc nie ma tu mowy i dużych przewyższeniach. Po drodze zaliczyłem pierwsze starty w zawodach, pobiegłem m.in. w Biegu Trzech Kopców w Krakowie, 1. PZU Cracovia Półmaratonie czy Niepodległościowej "11" w Białym Kościele. Moje najdłuższe wybiegania do tej pory to wspomniany Półmaraton PZU oraz trzykrotnie dystans z zakresu 24-25km.
Sprawy skomplikowały mi się trochę w listopadzie, kiedy zacząłem się przeziębiać i ponownie straciłem przez to regularność treningów. Grudzień to już niestety tylko uczelnia, praca i L4. Choruję od dziecka na astmę i niestety często bywa tak, że drobna infekcja gardła kończy się w oskrzelach, ale nawet mimo ostrzejszego nawrotu tej choroby nieco ponad rok temu udawało mi się trenować i dobrze przy tym czuć. Także astmę i jej wpływ na moje bieganie chciałbym oddzielić na bok i po prostu potraktować jako element mojej "kondycji". Grudniowe chorowanie znalazło finał w zapaleniu płuc i oskrzeli, które właśnie kończę leczyć silnymi antybiotykami i sterydami. Międzyczasie udało mi się zaliczyć tylko trzy, kilkunastu kilometrowe treningi na bieżni pod koniec grudnia, ale potem nadeszła już gorączka 40 stopniowa i to był finał jak do tej pory mojego biegania. Teraz mamy 2015 rok, jeżeli wszystko pójdzie dobrze planuję 24/25 stycznia wrócić na siłownię na bieżnię i odbudowywać spustoszenie pochorobowe. Jest jaszcze jedna istotna kwestia dotycząca spraw zdrowotnych. Ze względu na inne problemy zawsze biegam na czczo. Ostatni, lekkostrawny posiłek przed dłuższym biegiem zjadam co najmniej 6-7h przed startem. Biegam zawsze rano. Przed i w trakcie zawodów stosowałem żele Ale (czy pomagały? nie wiem...), czasem izotonik do tego.
Nie mam pojęcia jak ta przerwa i choroba wpłyną na moją kondycję, ale jednego jestem pewien, mam ogromna dawkę mobilizacji w sobie. I tak, przechodząc do meritum wątku, chciałem zapytać czy jest realnym przygotowanie się do startu w Cracovia Maraton na 19 kwietnia? Wiem jak absurdalnie to brzmi z ust chłopaka, który nie przebiegł w życiu więcej niż 25km do tej pory a teraz chce po dłuższej przerwie przygotować się w około 10 tygodni do... 42km.
Pierwszy miesiąc w obawie o starcie zdrowie vs. aura chcę biegać jedynie na bieżni, a kiedy pogoda pozwoli mi już bez obaw trenować na zewnątrz chciałbym wrócić na otwartą przestrzeń. Chcę aby jakimś punktem kontrolnym moich przygotowań był udział 22 marca w Półmaratonie Marzanny. Jednak po drodze chcę trenować trzy razy w tygodniu z maksymalną systematycznością i zaangażowaniem.
Stąd moja prośba o wskazówki. Jak trenować przez najbliższy miesiąc na bieżni, ile km, w jakim tempie? Biegać po prostu od klasycznej dychy dokładając z każdym treningiem 1-2 km, czy urozmaicać jakoś trening? Nigdy nie stosowałem treningu na szybkość czy wzmocnienie, zawsze po prostu.... biegałem, czasami dorzucając podbiegi pod górę. Co zmienić kiedy wrócę do biegania w terenie, czy najistotniejsze będą długie wybiegania? Po treningu rozciąganie, czy coś jeszcze? Jak wykorzystać miesiąc na siłowni by się ogólnie wzmocnić, jakiś trening z ciężarami może być przydatny?
Reasumując; poszukuje informacji:
1. Jak zaplanować trening na bieżni (miesiąc czasu, 3 wizyty tygodniowo)
2. Na jaki rodzaj stretchingu zwrócić szczególna uwagę? Jakie ćwiczenia stosować?
3. Jakie ćwiczenia siłowe z wykorzystaniem urządzeń na siłowni mogą być pomocne?
4. Jak trenować mniej więcej od początku marca w terenie? Jakie dystanse, jaki tryb, tempo itd?
5. Wszelkie inne wskazówki i uwagi o które nie poprosiłem, a są istotne i mogą mi pomóc.
Na koniec jeszcze kilka informacji o mnie:
Mam 24 lata, ważę 78kg i mam 187cm wzrostu. Półmaraton przebiegłem w 1h41min, 10 km biegam w około 44min. Trenuję z pulsometrem, zazwyczaj biegając w tętnie ~160-165/min.
Przepraszam za chaotyczność wątku, chciałem w miarę krótko, ale i dokładnie przedstawić swoją sytuacje. Z wielką przyjemnością odpowiem na dodatkowe pytania i wysłucham każdej opinii.
Zakończę marzeniem: "19 kwietnia dobiec do mety łamiąc 4h".
Pozdrawiam i wierzę, że z wyrozumiałością podejdziecie do mojej sprawy i podzielicie się swoim doświadczeniem.