wasza technika biegu!
- lukaskl123
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 265
- Rejestracja: 19 lut 2012, 20:44
- Życiówka na 10k: 45
- Życiówka w maratonie: brak
witam chcialbym sie dowiedziec jak wygladaje wasze treningi techniki biegowej , jakie wplatacie cwiczenia jak długo ten trg wykonujecie ? chwalcie sie a zarazem moze wzbogace swoja wiedze jakimis nowymi cwiczeniami?
- adam1adam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1754
- Rejestracja: 20 lis 2011, 09:59
- Życiówka na 10k: 33:10
- Życiówka w maratonie: 2:32:24
Technika biegu -chodzi ci o "krok" , ladowanie na palce, srodstopie czy piete ,
"ciagniecie nogi" -kolana wysoko itp.
Widzisz duzo elementow, ale o ktore ci chodz?
Pozatym co wplywa na to wszystko: Crossy , skip B i C , kadencja-lepiej drobic niz
wyciagac nogi no i troche obserwacji.
"ciagniecie nogi" -kolana wysoko itp.
Widzisz duzo elementow, ale o ktore ci chodz?
Pozatym co wplywa na to wszystko: Crossy , skip B i C , kadencja-lepiej drobic niz
wyciagac nogi no i troche obserwacji.
- lukaskl123
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 265
- Rejestracja: 19 lut 2012, 20:44
- Życiówka na 10k: 45
- Życiówka w maratonie: brak
ogolnie
chodzi mi o wszystkie cwiczenia jakie wykonujecie w treningu technicznym moze jakies nowe zauwaze to sobie podłape ;]

- toxic
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 360
- Rejestracja: 12 lis 2011, 08:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Skracanie kroku aby osiągnąć konkretną kadencję jest błędem. Prawidłowa kadencja to efekt końcowy prawidłowego ruchu. Przeczytaj http://www.bieganie.pl/?cat=2&id=4671&show=1 i drugie też możesz skoro mowa o prawidłowej technice http://www.bieganie.pl/?cat=16&id=4918&show=1adam1adam pisze:Technika biegu -chodzi ci o "krok" , ladowanie na palce, srodstopie czy piete ,
"ciagniecie nogi" -kolana wysoko itp.
Widzisz duzo elementow, ale o ktore ci chodz?
Pozatym co wplywa na to wszystko: Crossy , skip B i C , kadencja-lepiej drobic niz
wyciagac nogi no i troche obserwacji.
"Niesamowite, jak mało wiesz o grze, w którą grasz całe życie."
- lukaskl123
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 265
- Rejestracja: 19 lut 2012, 20:44
- Życiówka na 10k: 45
- Życiówka w maratonie: brak
tak te artykuly juz czytalem o kadencji i przesuwanie miednicy
- dezo66
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1235
- Rejestracja: 23 paź 2012, 15:50
- Życiówka na 10k: 31:17
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
wiesz co ciężko rozpisać tak by każdy zrozumiał łatwiej pokazać :D
Do techniki najlepsza jest osoba, która też patrzy czy dobrze wykonujesz te ćwiczenia - Trener
Do techniki najlepsza jest osoba, która też patrzy czy dobrze wykonujesz te ćwiczenia - Trener
Wygrać wyścig z metrem M2 ? - https://www.youtube.com/watch?v=AsDMXatPHNA
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jestem niespecjalnie doświadczonym biegaczem rekreacyjnym, któremu udaje się regularnie truchtać dość lekko i przyjemnie i praktycznie bez traum i kontuzji. Przypisuję to dwóm rzeczom: cierpliwości (nic za szybko, mocno, długo, często - bo nigdzie mi się nie spieszy) oraz unikaniu, jak mi się wydaje, ewidentnych błędów technicznych. Acha, nadmienię też, że biegam w butach mini i ultra-mini, także trochę na bosaka.
Co do techniki, staram się pilnować 4 głównych elementów:
1) sylwetka/postawa: swobodnie wyprostowana, bez pochylania głowy, garbienia się, wypychania tyłka;
2) kolana: ugięte;
3) krok: dość szybka kadencja, staram się by był lekki i "sprężysty", czyli czuć odbijanie a nie odpychanie;
4) luz: bez napinania, siłowania się z ciałem i krajobrazem, swobodne wahadła rąk z nadgarstkami zataczającymi łuki gdzieś pomiędzy biodrem a sutkiem (od pracy rąk zależy kadencja i długość kroku, bo stopa zwykle ląduje pod dłonią), swobodna rotacja barków i bioder, układanie się stóp jak sobie tego życzą itp. Jak już napisano powyżej: wiele rzeczy dzieje się "samo", bo jest wynikiem poprawnej pracy innych rzeczy.
Oczywiście czasem sukces polega właśnie na tym, żeby tego za bardzo nie pilnować, bo prowadzi to do spiny
Co do ćwiczeń - to ponieważ nie mam zacięcia sportowego to nie stosuję jakichś skomplikowanych metod. Wręcz przeciwnie, dążę do swobodnego rytmu i szukam poczucia, że mnie "samo niesie". Staram się jednak, aby powyższe 4 elementy dotrwały do końca biegu - czyli nie pozwolić, aby w zmęczeniu mimowolnie odpuszczać sylwetkę, prostować kolana, zwalniać kadencję. Nieraz na prostym równym odcinku zamykam oczy, wtedy lepiej czuję ruch ciała. Staram się skupić na środku ciężkości/równowagi (pod pępkiem) i spowodować, aby przesuwał się on płynnie do przodu w 1 linii, nie gibiąc na boki i nie podskakując w górę - mimo, że nad nim (barki) i pod nim (biodra) trwa ruch. Wybieram punkt na horyzoncie i staram się, aby jak najmniej podskakiwał. Czasem biorę do kieszeni 2 klucze i staram się, aby jak najmniej pobrzękiwały...
Ot i tyle tego
Co do techniki, staram się pilnować 4 głównych elementów:
1) sylwetka/postawa: swobodnie wyprostowana, bez pochylania głowy, garbienia się, wypychania tyłka;
2) kolana: ugięte;
3) krok: dość szybka kadencja, staram się by był lekki i "sprężysty", czyli czuć odbijanie a nie odpychanie;
4) luz: bez napinania, siłowania się z ciałem i krajobrazem, swobodne wahadła rąk z nadgarstkami zataczającymi łuki gdzieś pomiędzy biodrem a sutkiem (od pracy rąk zależy kadencja i długość kroku, bo stopa zwykle ląduje pod dłonią), swobodna rotacja barków i bioder, układanie się stóp jak sobie tego życzą itp. Jak już napisano powyżej: wiele rzeczy dzieje się "samo", bo jest wynikiem poprawnej pracy innych rzeczy.
Oczywiście czasem sukces polega właśnie na tym, żeby tego za bardzo nie pilnować, bo prowadzi to do spiny

Co do ćwiczeń - to ponieważ nie mam zacięcia sportowego to nie stosuję jakichś skomplikowanych metod. Wręcz przeciwnie, dążę do swobodnego rytmu i szukam poczucia, że mnie "samo niesie". Staram się jednak, aby powyższe 4 elementy dotrwały do końca biegu - czyli nie pozwolić, aby w zmęczeniu mimowolnie odpuszczać sylwetkę, prostować kolana, zwalniać kadencję. Nieraz na prostym równym odcinku zamykam oczy, wtedy lepiej czuję ruch ciała. Staram się skupić na środku ciężkości/równowagi (pod pępkiem) i spowodować, aby przesuwał się on płynnie do przodu w 1 linii, nie gibiąc na boki i nie podskakując w górę - mimo, że nad nim (barki) i pod nim (biodra) trwa ruch. Wybieram punkt na horyzoncie i staram się, aby jak najmniej podskakiwał. Czasem biorę do kieszeni 2 klucze i staram się, aby jak najmniej pobrzękiwały...
Ot i tyle tego

- niuniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 398
- Rejestracja: 14 gru 2010, 16:14
- Życiówka na 10k: 48:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łask
- Kontakt:
Można powiedzieć że biegam dość podobnie( ofc nie we wszystkich aspektach które wymieniłeś). Tak co do techniki to staram się wymachiwać rękami tak by były lekko ugięte, dłonie na wysokości miednicy, nigdy nie uginam tak by pracowały na wysokości klatki. Jeśli chodzi o nogi, to staram się o symetryczność ruchu(dla mnie to ważne), by każdy krok przebiegał podobnie do poprzedniego/przeciwnego, a samo stąpanie/lądowanie, staram się tylko i wyłącznie na palce/śródstopie, praktyczny brak kontaktu pięta podłoże, chyba że wyboistość drogi do tego zmusza. Takie lądowanie w moim odczuciu, jest bardziej amortyzujące/przeciwdziałające kontuzji, naturalne z punktu widzenia bieganie na boso.hassy pisze:Jestem niespecjalnie doświadczonym biegaczem rekreacyjnym, któremu udaje się regularnie truchtać dość lekko i przyjemnie i praktycznie bez traum i kontuzji. Przypisuję to dwóm rzeczom: cierpliwości (nic za szybko, mocno, długo, często - bo nigdzie mi się nie spieszy) oraz unikaniu, jak mi się wydaje, ewidentnych błędów technicznych. Acha, nadmienię też, że biegam w butach mini i ultra-mini, także trochę na bosaka.
Co do techniki, staram się pilnować 4 głównych elementów:
1) sylwetka/postawa: swobodnie wyprostowana, bez pochylania głowy, garbienia się, wypychania tyłka;
2) kolana: ugięte;
3) krok: dość szybka kadencja, staram się by był lekki i "sprężysty", czyli czuć odbijanie a nie odpychanie;
4) luz: bez napinania, siłowania się z ciałem i krajobrazem, swobodne wahadła rąk z nadgarstkami zataczającymi łuki gdzieś pomiędzy biodrem a sutkiem (od pracy rąk zależy kadencja i długość kroku, bo stopa zwykle ląduje pod dłonią), swobodna rotacja barków i bioder, układanie się stóp jak sobie tego życzą itp. Jak już napisano powyżej: wiele rzeczy dzieje się "samo", bo jest wynikiem poprawnej pracy innych rzeczy.
Oczywiście czasem sukces polega właśnie na tym, żeby tego za bardzo nie pilnować, bo prowadzi to do spiny
Co do ćwiczeń - to ponieważ nie mam zacięcia sportowego to nie stosuję jakichś skomplikowanych metod. Wręcz przeciwnie, dążę do swobodnego rytmu i szukam poczucia, że mnie "samo niesie". Staram się jednak, aby powyższe 4 elementy dotrwały do końca biegu - czyli nie pozwolić, aby w zmęczeniu mimowolnie odpuszczać sylwetkę, prostować kolana, zwalniać kadencję. Nieraz na prostym równym odcinku zamykam oczy, wtedy lepiej czuję ruch ciała. Staram się skupić na środku ciężkości/równowagi (pod pępkiem) i spowodować, aby przesuwał się on płynnie do przodu w 1 linii, nie gibiąc na boki i nie podskakując w górę - mimo, że nad nim (barki) i pod nim (biodra) trwa ruch. Wybieram punkt na horyzoncie i staram się, aby jak najmniej podskakiwał. Czasem biorę do kieszeni 2 klucze i staram się, aby jak najmniej pobrzękiwały...
Ot i tyle tego
Pozdrowionka Niuniek
- To niemożliwe!!
- Tylko jeśli w to wierzysz.
- Tylko jeśli w to wierzysz.
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
CO?!Hassy pisze:swobodne wahadła rąk z nadgarstkami zataczającymi łuki
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bylon, uściślam: wiadomo, że nie chodziło mi o to, że nadgarstki żyją własnym życiem i kręcą jakieś swoje prywatne esy-floresy
Chodziło mi o to, że jeśli zegnie się ręce w łokciach (nie spieramy się o ile stopni) i zacznie nimi w miarę swobodnie machać, to wtedy - zaczepione od góry w stawie barkowym, bez jego blokowania czy przykurczania rąk przy ciele - zaczną robić wahadła i wtedy (także) końcówki kończyn (czyli dłonie, nadgarstki) poruszają się po trajektorii łukowatej. W moim przypadku jest to łuk ograniczony mniej więcej biodrem i cyckiem. Twoje nadgarstki nie robią wahadła wraz z resztą ręki? 
Brak lądowania pięty w moim przypadku nie wchodzi w grę. Od razu mam skatowane łydki i poodciskane poduchy palców bo cały ciężar ciała ląduje na dużo mniejszej powierzchni niż cała stopa, a dodatkowo ta powierzchnia (przodostopie) jest usztywniona, a dodatkowo łuki podłużne są silnie podparte na przednim końcu a wiszą na tylnym, a to tworzy mega dźwignie i obciążenia. Staram się zdecydowanie lądować tak, aby w fazie pełnego podparcia ciało było wsparte pi razy równo na całej, swobodnie rozklapionej na podłożu stopie ("rozklapianie się" jest ponoć istotne z punktu widzenia amortyzacji - rozpraszania/wytłumiania energii). No ale to ja, każdy ma prawo lądować jak chce
Jeszcze jedno ćwiczenie mi się przypomniało - dobra demonstracja zależności tego, co robią nogi od tego, co robią ręce. Jeśli w trakcie biegu wysunie się ręce do przodu (zacznie machać bardziej przed ciałem) to ja np. obserwuję, jak krok się robi dłuższy i bardziej nienaturalny. Cofnięcie rąk (dłoni, nadgarstków) bliżej ciała powoduje, że i stopy lądują bliżej, przy ugiętych kolanach "samo się robi śródstopie" itp. To relacjonują także inni: stopy mają tendencję do lądowania mniej więcej na linii bezpośrednio pod nadgarstkami/dłońmi.


Brak lądowania pięty w moim przypadku nie wchodzi w grę. Od razu mam skatowane łydki i poodciskane poduchy palców bo cały ciężar ciała ląduje na dużo mniejszej powierzchni niż cała stopa, a dodatkowo ta powierzchnia (przodostopie) jest usztywniona, a dodatkowo łuki podłużne są silnie podparte na przednim końcu a wiszą na tylnym, a to tworzy mega dźwignie i obciążenia. Staram się zdecydowanie lądować tak, aby w fazie pełnego podparcia ciało było wsparte pi razy równo na całej, swobodnie rozklapionej na podłożu stopie ("rozklapianie się" jest ponoć istotne z punktu widzenia amortyzacji - rozpraszania/wytłumiania energii). No ale to ja, każdy ma prawo lądować jak chce

Jeszcze jedno ćwiczenie mi się przypomniało - dobra demonstracja zależności tego, co robią nogi od tego, co robią ręce. Jeśli w trakcie biegu wysunie się ręce do przodu (zacznie machać bardziej przed ciałem) to ja np. obserwuję, jak krok się robi dłuższy i bardziej nienaturalny. Cofnięcie rąk (dłoni, nadgarstków) bliżej ciała powoduje, że i stopy lądują bliżej, przy ugiętych kolanach "samo się robi śródstopie" itp. To relacjonują także inni: stopy mają tendencję do lądowania mniej więcej na linii bezpośrednio pod nadgarstkami/dłońmi.
- stf
- Wyga
- Posty: 84
- Rejestracja: 04 lis 2012, 14:22
- Życiówka na 10k: 46:30
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Ursynów
Mężczyzna, ur. 1980, wzrost 185 cm
* 10 km: 0h:46m:30s
* Półmaraton: 1h:50m
* 10 km: 0h:46m:30s
* Półmaraton: 1h:50m
- dezo66
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1235
- Rejestracja: 23 paź 2012, 15:50
- Życiówka na 10k: 31:17
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
ładnie :D
Wygrać wyścig z metrem M2 ? - https://www.youtube.com/watch?v=AsDMXatPHNA