Adam Klein pisze:Michumor - chodzi mi o udowodnienie, że najlepsze jest 5 minut. Czy minimum 5 minut? A jeśli minimum to ile wynosi maksimum?
Do WT minimum 5 minut - przecież jest to napisane w moim poście, wystarczyło przeczytać z uwagą

Napisałem też, że podobny trening to powtórki odcinków milowych na minutowej, na tym poziomie trudno to biegać poniżej 5 minut, Maksimum? To zależy od tego co chce się osiągnąć, do jakiego to dystansu i jakim tempem czy tempami te odcinki, czyli mnóstwo zmiennych i różne metody. Powiedzmy skrótowo i ogólnie, że dwadzieścia minut ale umówmy się - to nie jest "bezdyskusyjne" bo sam termin WT jest mocno płynny, na upartego mogę stwierdzić, że treningi 25km TM, które biegałem były treningami WT - czas prawie dwie godziny. Mi nie chodzi o promowanie pewnej metody tylko o rozmowę o optymalizacji treningu, o tym, by praca włożona przekładała się maksymalnie na efekt, nie sztuka się natyrać i latać na granicy możliwości i zdrowia (często poza taką granicą) by z tego zrobić średni wynik - to tylko świadczy o dobrym zdrowiu i marnowanych możliwościach a niestety każdy, kto tak czyni jest święcie przeświadczony, że odkrył "biegowy kamień filozoficzny" - wielkich efektów końcowych z takich działań na razie nigdzie nie widziałem a trochę czytam i oglądam.
Tajt - dycha na tydzień przed M jak najbardziej, nawet na maksa, połówka na dwa tygodnie przed Maratonem na maksa też jeszcze może być ale to słabszy pomysł - tylko wtedy już tą dychę trzeba by odpuścić. Najlepiej to by było poszukać innej połówki, 3-4 tygodnie przed M, wtedy też te 10km można pobiec i to mogłaby być fajna kombinacja.
Moje słowa, o postępie mają też drugi koniec, który może brzmieć, zły trening, za mocny, niewłaściwy, za dużo biegania w beztlenie, za dużo III zakresu, na dłuższą metę taki trening może przynosić więcej szkody niż pożytku. To są dwie skrajności a ty sam musisz ocenić gdzie się między nimi znajdujesz - czy biegasz optymalnie dla efektu końcowego czy głównie szukasz potwierdzania się na treningach.