
Szybko napiszę, o co chodzi. Nie biegam od 2 miesięcy. Na początku chodziło o ból łydki i barku. Miałam robiony szereg badań, w tym rezonans magnetyczny kręgosłupa. Okazało się, że nie mam uszkodzeń mięśni i ścięgien, a problemem jest krzywy kręgosłup. Mam taki plan, żeby zapisać się na basen i pływać pod okiem trenera, który pokaże mi, jak ćwiczyć, żeby ulżyć moim bólom.
Chcę też wrócić do biegania - skoro już na 100% wiem, że nie mam konkretnego urazu, w końcu mogę to zrobić. Pytanie - jak? Wcześniej biegałam ok. 40-60 km na tydzień. Na początku czerwca przebiegłam Półmaraton w Grodzisku Wlkp. i to był mój ostatni dłuższy bieg. Po PM bóle były tak duże, że zaprzestałam biegania i zaczęłam łażenie po lekarzach. W połowie czerwca miałam zacząć przygotowania pod Maraton Warszawski - oczywiście, plan poszedł się &*%#@! Myślicie, że mogę w ogóle jeszcze pobiec? Ja gdzieś tam wewnętrznie już się poddałam - boję się, że mój powrót do biegania znów będzie się wiązał z mega bólem.
Jak wrócić do treningów? Ile km biegać na początek? Darować sobie mocne treningi interwałowe i podbiegi, czy realizować normalny plan? Co mi radzicie?