Kilka istotnych info o mnie. Biegam od stycznia 2012 , w swoim debiucie na Orlen maratonie miałem czas 4:09, półmaraton 1:53 na treningu. Od lipca zacząłem mocne przygotowania wydłużyłem swój tygodniowy kilometraż o około 20km.Obecnie jest to w granicach 55km. W początkowej fazie przygotowań miałem, zamiar zaatakować złamanie 4:00h, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zauważyłem znaczny wzrost formy względem wcześniejszych przygotowań, stąd ochota na 3:45.Co rozumiem poprzez wzrost formy... mianowicie w przygotowaniach do Orlen Maratonu długie wybiegania miałem w granicach 6:00, przy tętnie średnim 150 uderzeń, natomiast obecnie przy tym samym tętnie wychodzi mi 5:20 - 5:25 na km.
Proszę o opinię doświadczonych biegaczy( może mieliście podobny dylemat), czy mogę marzyć o 3:45, czy raczej skoncentrować się na złamaniu 4 h?
