Dzień Dobry wszystkim, jestem tu po raz pierwszy. Dlatego serdecznie pozdrawiam.
Całe życie przesiedziałem przy biurku. Jestem już starym człowiekiem, mam 37 lat

No i teraz pytanie:
Pojawiło mi się pewne ograniczenie. Otóż biegam trochę szybciej niż na początku. I nie wiem czy nie dochodzę do sufitu jeśli chodzi o oddech. Jak to rozćwiczyć? Czy można jakoś specjalnie polepszać wydolność oddechową czy po prostu normalnie biegać i za rok

Nie wiem co to może być, słuchajcie, w moim wieku trzeba być trochę hipochondrykiem. Albo jest tak, że nie jestem przyzwyczajony jeszcze do takiego impulsowego wysiłku (bo po za tym bieganiem, nie tak częstym, ruchu nie mam). Byłem dwa lata temu u kardiologa, miałem echo itd. Oczywiście są tam jakieś błędy w pracy, ale lekarz je zignorował i powiedział że mogę robić wszystko, tylko bezstresowo.
Z drugiej strony, jak ostatnio biegam szybciej, to czuję że płuca więcej już nie podają. Potem nawet mnie trochę bolą - nie jest to ból niepokoju, tylko taki fizyczny ból płuc jakbym zmuszał je do pracy, do której nie są przyzwyczajone.
I jeszcze jeden efekt, nie wiem czy też tak macie: dawniej miałem kłopot z oddychaniem w czasie biegu, tzn. jakby takim dobrym zadawalającym dotlenieniem. Dlatego co jakiś czas musiałem brać jakby głębszy oddech, albo jakby ziewać. Teraz nauczyłem się to niwelować. Na samym początku biegu nabieram powietrza przeponą również i staram się tak oddychać w trakcie biegu. Wtedy czuję jakby mi się coś przepychało mentalnie, jakby krążenie zaczęło być pełne, jakby mi się czakra splotu słonecznego aktywowała

Jak to jest z tym oddychaniem. Mieliście coś podobnego?