stary człowiek pyta: jak biegać?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
mistixusx
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 23 lip 2013, 10:12
Życiówka na 10k: 63
Życiówka w maratonie: 0

Nieprzeczytany post

Witam,
Dzień Dobry wszystkim, jestem tu po raz pierwszy. Dlatego serdecznie pozdrawiam.

Całe życie przesiedziałem przy biurku. Jestem już starym człowiekiem, mam 37 lat :). Ponieważ od kilku lat permanentnie bolało mnie lewe biodro (pobolewało) postanowiłem się ruszać. Więc moja biegowa przygoda trwa mniej więcej od wczesnej wiosny 2012. Ból rozbiegałem i biodro mnie nie boli. Naturalnie jakoś tak wyszło, że kondycję miałem dobrą. Nie męczyłem się. Natomiast przy biegu na 5KM - a tak z marszu zacząłem biegać - bolały mnie jakby więzadła gdzieś przy biodrach. W tym roku przeszedłem na wegetarianizm w kierunku lekkiego weganizmu. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale: w tym roku wreszcie cieszę się biegiem: nogi mnie przestały boleć, mam znacznie wyższą wytrzymałość biegową: chodzi o to, że jak biegnę to mi się chce. Bo w ubiegłym roku to była jakby walka z samym sobą: walka ze zmęczeniem. Ale nie chodzi o zmęczenie od biegania, tylko jakieś takie wewnętrzne oklapnięcie. W tym roku jest tak, że nawet jak mnie zaczyna coś boleć, bo ostro cisnę, to nie jest to brak energii. Myślę, że wynika to z lepszego odżywiania się, jem więcej zbóż. Ważę około 81-83kg, mam 190cm wzrostu, szczupły, ale brzuch przydałoby się zrzucić trochę (bieganie nie pomaga, chyba za mało).

No i teraz pytanie:
Pojawiło mi się pewne ograniczenie. Otóż biegam trochę szybciej niż na początku. I nie wiem czy nie dochodzę do sufitu jeśli chodzi o oddech. Jak to rozćwiczyć? Czy można jakoś specjalnie polepszać wydolność oddechową czy po prostu normalnie biegać i za rok :) znowu może być z tym lepiej? Mój największy dystans to było w tym roku 12KM w leśnej scenerii, i ze dwa razy na 10KM. Ale raz miałem tak, że chyba nie byłem zbyt wyspany, jakiś zmęczony i wieczorem pobiegłem na 10KM. Potem byłem jakby roztrzęsiony trochę, szybki płytki oddech, przyspieszony puls i kołatanie (tak przez pół nocy), następnego dnia przeszło. Podobny efekt miałem piłując raz piłą dużo desek, robiłem to bardzo intensywnie.
Nie wiem co to może być, słuchajcie, w moim wieku trzeba być trochę hipochondrykiem. Albo jest tak, że nie jestem przyzwyczajony jeszcze do takiego impulsowego wysiłku (bo po za tym bieganiem, nie tak częstym, ruchu nie mam). Byłem dwa lata temu u kardiologa, miałem echo itd. Oczywiście są tam jakieś błędy w pracy, ale lekarz je zignorował i powiedział że mogę robić wszystko, tylko bezstresowo.
Z drugiej strony, jak ostatnio biegam szybciej, to czuję że płuca więcej już nie podają. Potem nawet mnie trochę bolą - nie jest to ból niepokoju, tylko taki fizyczny ból płuc jakbym zmuszał je do pracy, do której nie są przyzwyczajone.
I jeszcze jeden efekt, nie wiem czy też tak macie: dawniej miałem kłopot z oddychaniem w czasie biegu, tzn. jakby takim dobrym zadawalającym dotlenieniem. Dlatego co jakiś czas musiałem brać jakby głębszy oddech, albo jakby ziewać. Teraz nauczyłem się to niwelować. Na samym początku biegu nabieram powietrza przeponą również i staram się tak oddychać w trakcie biegu. Wtedy czuję jakby mi się coś przepychało mentalnie, jakby krążenie zaczęło być pełne, jakby mi się czakra splotu słonecznego aktywowała :)

Jak to jest z tym oddychaniem. Mieliście coś podobnego?
PKO
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Nasuwam mi się na myśl jedno -zwolnij! Po tym co napisałeś wydaje mi się, że biegasz po prostu za szybko. Zwolnij, stopniowo wydłużaj czas treningu, kilometraż, a kondycja podskoczy tak jakby przy okazji. Nie chodzi o to, żeby się zajechać na każdym treningu. Co do oddychania to jakoś specjalnie nigdy się na nim nie skupiałem. Wydaje mi się, że organizm dostosuje oddech do wysiłku.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
zapa
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 200
Rejestracja: 29 sie 2012, 19:53
Życiówka na 10k: 46:00
Życiówka w maratonie: 03:48:52
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Żeby biegać szybko, najpierw trzeba biegać powoli. Zdecydowanie pierwszych kilka tygodni a nawet dłużej powinieneś moim zdaniem pomału truchtać. Organizm przyzwyczai się do systematycznego wysiłku. Aparat ruchowy przyzwyczai się do biegu. Dopiero potem możesz przyspieszać. Przesadzajac na początku, łatwo o kontuzję.
Zapraszam: http://www.biegamblog.pl - wyjątkowy blog o bieganiu :) - testy, recenzje, porady, relacje,
saper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 631
Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

Skoro chłopak biega już od 1,5 roku to o jakich pierwszych kilku tygodniach my tu mówimy ? :-).

Ogólnie bieganie jest nieco męczące - więc potrzeba nieco motywacji (tudzież je polubić) aby to uprawiać. Ale skoro biegasz już 1,5 roku to powinnieneś już dawno polubić więc to pewnie nie to.

Skoro Cie bolą płuca, to biegasz za szybko - powinieneś wolniej. O ile wolniej ? Tak, żeby swobodnie oddychać, choć trochę porozmawiać móc. Strzelam że tempo 6 min / km będzie w Twoim przypadku ok. Jeśli chcesz wiedzieć dokładnie to zrób sobie zawody na 5 km i tabelki Danielsa powiedzą Ci dokładnie jakie są Twoje tempa dla poszczególnych rodzajów biegów.
mistixusx pisze:Czy można jakoś specjalnie polepszać wydolność oddechową czy po prostu normalnie biegać i za rok znowu może być z tym lepiej?
Na tym poziomie będzie coraz lepiej od samego normalnego luźnego biegania. Jeśli chcesz przyspieszyć to do tego służą akcenty. Ale odnoszę wrażenie że Tobie na tym aż tak bardzo nie zależy.

I przestań z tą starością młokosie.
mistixusx
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 23 lip 2013, 10:12
Życiówka na 10k: 63
Życiówka w maratonie: 0

Nieprzeczytany post

Noo, z tą starością to oczywiście mała prowokacja. To prawada, biegam 1.5roku. I lubię to. Niestety czasem zmuszony jestem robić przerwy, z powodu wyjazdu albo czegoś tam. Ale najdłuższe przerwy to około 3tyg i oczywiście okresy gdy są mrozy - wtedy też nie bardzo mi się chce.
Większym zmartwieniem jest dla mnie mobilizacja do większej częstotliwości biegów w okresach gdy biegam. Z drugiej strony, właśnie po kilkudniowej przerwie nogi same niosą i jest taki fajny power do biegania.

Saper, masz rację. Nie zależy mi na super wynikach itd. To jest potrzebne zawodowcom lub ludziom, którzy nie umieją się inaczej nagradzać. Ja mam satysfakcję ogromną z tego że w końcu od wielu lat udało mi się coś zrobić: biegać i nie zarzucić tematu. Bardziej zresztą skłaniam się ku dłuższym dystansom. Po pierwsze dlatego że nie jest mi potrzebny taki mega uderzeniowy wysiłek (tempo). Po drugie długi dystans to dłuższy bieg, a to sprzyja spalaniu tłuszczu - a jest to jeden z celów biegania.

Nie wiem dokładnie jakie mam czasy, bo nawet jak coś mierze to dość niechlujnie i na pewno nie są to wyniki rzetelne. Dla przykładu: w tym roku jak zacząłem biegać to chyba mój drugi bieg (nie byłem więc dobrze rozbiegany) zrobiłem na 12KM (miało być na 10KM ale w lesie zabłądziłem i trasa się wydłużyła) i miałem czas 1h:15min. Potem raz mierzyłem sobie na 10KM, to wyszło mi 63min - czyli dość proporcjonalnie. I robię to bez forsowania, bo dla mnie to za duży dystans żeby się forsować (bałem się że dostanę zawału). Najczęściej biegam na dystans około 4-5KM z domu do pracy. Dla 4.8KM wychodzi mi gdzieś 21minut, ale to wtedy już pędzę, przebiegam na czerwonym i mam dobry dzień.

To co opisałem w pierwszym poście - te efekty powysiłkowe, oddychanie itd. dotyczą sytuacji incydentalnych gdy pobiegnę szybciej może za szybko - bo tak się zdarza. Czasem nogi mnie same niosą i wtedy jakoś tak przyspieszam, mówię wtedy sobie: trzeba to wykorzystać i pobiec szybciej, zostanę mistrzem :). Ale z reguły nie lubię się męczyć. I tak jak doradzacie: wolę tempo umiarkowane i pewnie też nie może być tak, że jednego tygodnia biegam trzy razy, kolejnego biegam raz, w następnym dwa razy itd itd. Brak regularności.
saper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 631
Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wroclaw

Nieprzeczytany post

mistixusx pisze:Po drugie długi dystans to dłuższy bieg, a to sprzyja spalaniu tłuszczu - a jest to jeden z celów biegania.
Sprzyja ... ale pisales ze "Ważę około 81-83kg, mam 190cm wzrostu" .. wiec tego tluszczu tam u Ciebie za wiela nie ma :-). Jak chcesz sie pozbyc resztek brzucha to wg mnie cwiczenia jakies by raczej pomogly zeby te resztki tluszczyku co masz na miesnie zamienic a nie na NIC ... bo jak zamienisz na NIC to juz chudzinka z Ciebie bedzie (oj babci sie nie spodoba). Ale moze tak lubisz.
mistixusx pisze:zrobiłem na 12KM (miało być na 10KM ale w lesie zabłądziłem i trasa się wydłużyła) i miałem czas 1h:15min. Potem raz mierzyłem sobie na 10KM, to wyszło mi 63min
Czyli ok 6min/km, i to jest wlasnie twoj luzny bieg.
mistixusx pisze:Dla 4.8KM wychodzi mi gdzieś 21minut, ale to wtedy już pędzę, przebiegam na czerwonym i mam dobry dzień.
No Paaanie ... 21min/4,8 km to jest 22min/5km. Ja mam gorsza zyciowke i jak biegne 5ke na maxa to tez mnie pluca bola (i brzuch i nogi i pare innych rzeczy pewnie tez). To nie dziwota ze sie meczysz :-)

A w kwestii regularnosci ... ja w dni w ktore nie moge pobiegac smutniejszy chodze ... wiec to kwestia lubienia / motywacji. I moze wlasnie dlatego powinienes sprobowac jakis zawodow. A nuz poczujesz atmosferke wykrecisz jakis czas .. i zaczniesz sie zastanawiac jak tutaj urwac z niego kolejne minutki ... i sie zacznie :-) Na mnie to dziala.
mistixusx
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 23 lip 2013, 10:12
Życiówka na 10k: 63
Życiówka w maratonie: 0

Nieprzeczytany post

Tak jak napisałem wcześniej: ten pomiar to mało wart jest, bo był robiony zegarkiem wskazówkowym. Za jakiś czas zmierzę to dokładniej.

Odnośnie masy. Wiem, oczywiście że nie jestem grubasem. Ale bardziej o sylwetkę chodzi. Tłuszcz zbiera mi się na brzuchu i nie wygląda to nadzwyczajnie. Postawiłem w biurze siłownie. Tylko jakoś nie mogę się zmusić do ćwiczeń - małpia robota. Bieganie to co innego... uśmiechy dziewczyn... to naprawdę lubię :)
Awatar użytkownika
Wegejazz
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 35
Rejestracja: 19 maja 2004, 14:52
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Rakowo k. Czerniejewa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

taki maly offtopic u mnie w lasach co najwyżej mogę liczyć na zające i sarny przemykające przez las a też przydałaby się jakaś uśmiechnięta Pani :)
Wegejazz nie jem mięsa i uwielbiam jazz!
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Wegejazz pisze:taki maly offtopic u mnie w lasach co najwyżej mogę liczyć na zające i sarny przemykające przez las a też przydałaby się jakaś uśmiechnięta Pani :)
O kurcze jak to czytam to po prostu szok - uśmiechnięta pani to widok nie do pogardzenia ale sarenki czy tam zające to miodzio. Ja kiedyś spotkałem jeża na drodze i stanąłem trochę mu się poprzyglądałem, trochę mi ten trening rozbił ale cotam. Wspomnienia zostały, później jeszcze przez jakiś czas tej okolicy jak biegłem to zwalniałem i się rozglądałem czy znów go nie ma.
Awatar użytkownika
Wegejazz
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 35
Rejestracja: 19 maja 2004, 14:52
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Rakowo k. Czerniejewa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

szczerze praktycznie codziennie są zające sarny trochę rzadziej raz przebiegło 10 metrów ode mnie stado z kozłem z porożami jak z ulotki reklamującej koło łowieckie :)
Wegejazz nie jem mięsa i uwielbiam jazz!
Awatar użytkownika
Andyql
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 328
Rejestracja: 30 mar 2012, 13:55
Życiówka na 10k: 48
Życiówka w maratonie: 4:05
Lokalizacja: Kielce

Nieprzeczytany post

mistixusx pisze:Witam,


Całe życie przesiedziałem przy biurku. Jestem już starym człowiekiem, mam 37 lat :) ... moja biegowa przygoda trwa mniej więcej od wczesnej wiosny 2012.
Hej !!! patrz, moja przygoda z bieganiem tez trwa od wiosny 2012 i jestem coraz młodszym człowiekiem a mam 47 lat . Myślę , że Ty po prostu zbyt mało biegasz, wydłużaj sobie te swoje dystanse, nie przejmując się szybkoscią. Tez kiedys myślałem, że jak pobiegnę 5 km to padnę na zawał , teraz ganiam 10 km cały czas pod górę i zyję. Też mi się nie chciało biegać kiedy jest mróz bo mozna dostać zapalenia płuc i chciałem kupic bieżnię. Przelatałem całą zimę ,w mrozy się najlepiej biega , wiosną zaliczyłem maraton, teraz szykuję się do kolejnego. Przekraczaj swoje wyobrażenia , będziesz zdziwiony na ile Cię stać tylko trzeba zap .... ;)

Powodzenia !!!
Obrazek
mistixusx
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 23 lip 2013, 10:12
Życiówka na 10k: 63
Życiówka w maratonie: 0

Nieprzeczytany post

Praca, systematyczność. No pewnie. Tzn. wiesz, ja nie myślę o ograniczeniach, nie sądzę żeby coś mi przeszkadzało po za własnym lenistwem albo raczejbrakiem ukierunkowania na to działanie. Tak - powinienem po prostu więcej biegać.

W temacei scenerii biegowej.
Ja mam tak, że biegam trochę w mieście i trochę na wsi, gdzie wypoczywam. Lubię to i to. Na wsi jest pięknie. Bieg jest doświadczeniem bardziej intymnym. Frajdę sprawia wybór trasy, zawsze można coś zmienić. Jesteś sam ze sobą.
Z kolei bieganie w miejskim parku jest fajne inaczej - właśnie, czuję się przynależny do jakiegoś zjawiska, więcej ludzi uprawia sport, czujesz się kimś. Może to małe, ale ja lubię to uczucie, pomaga mi. Ogólnie lubię bieganie wieczorne, mimo zmęczenia (za mało śpię i to uważam za główny problem) uwielbiam boczne żółte wieczorne światło słoneczne. Bieganie w tym to jakaś ekstaza.
Awatar użytkownika
kosa_sw4
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 7
Rejestracja: 20 cze 2013, 21:15
Życiówka na 10k: 40:27
Życiówka w maratonie: 03:22:12

Nieprzeczytany post

Ja też dołączę do dyskusji. Zanim to nastąpi, to pozdrawiam wszystkich i zarazem się przedstawię. Nazywam się Mariusz Kowalewski mam 29 lat (1984 rocznik) i od 20.07.2013 roku jestem świeżym ultrasem. Za drugim razem ukończyłem 109 km w Biegu 7 Szczytów, gdzie moja trasa nazywała się K-B-L, czyli Kudowa Zdrój - Bardo Śląskie - Lądek Zdrój. Bieganie zacząłem od września 2008 kiedy po ukończeniu planu pół godziny w 10 tygodni zacząłem biegać pół godziny bez przerwy. Od listopada 2008 zacząłem biec plan maraton w 24 tygodnie. Niestety ze względu na kontuzję musiałem przerwać cykl i miałem 2 miesiące przerwy. Od wiosny 2009 chciałem spróbować od nowa ten cykl i niestety znowu klapa, bo się zajechałem. Wtedy to bieganie było bardzo słabe, ale za to od początku rozpoczęcia biegania - biegałem szybko - tempem 4:30/km i czasami szybciej. Rok 2009 był słaby, ale najgorszy był 2010 kiedy to już myślałem, że to koniec z bieganiem. Tymczasem gdy w ostatni dzień stycznia 2011 biegałem z dwoma przyjaciółmi, to tego dnia okazało się jaki jestem cienias - biegałem 2 km i musiałem przerwać. Potem kolejne 2 km, a średni czas tych dwóch okrążeń (1 okrążenie 2 km) wynosił 6:20/km, co wtedy dla mnie było katastrofę, gdzie ja biegałem zawsze poniżej 5 min/km. Od tej pory się przełamałem i powiedziałem, że tak dłużej być nie może. Wkurzyłem się bardzo mocno i od tej pory powiedziałem, że będę biegał regularnie. I też tak jest. Do dzisiaj jestem bardzo regularny w bieganiu i coraz to bardziej stawiam sobie coraz wyższe poprzeczki. Rok temu (tj 15.08.2012) zadebiutowałem w maratonie. Tym maratonem był Gdynia-Sopot-Gdańsk, czyli Maraton Solidarności. O dziwo mój czas na tym dystansie był bardzo dobry, bo wynosił 03h 32m 41s. No i jak to się mówi jak coś cię nakręci, to idziesz dalej. I proszę bardzo drugi maraton w roku zaliczony, czyli Poznań Maraton 14.10.2012 roku. Czas zdecydowanie gorszy, bo 03:47:08. Jednak też byłem zadowolony z tego biegu, bo już wiedziałem co i jak. Jednak maraton nie był moim pierwszym biegiem w zawodach, ale półmaraton, który biegałem w 2011 roku dokładnie 4.06.2011 w Bytowie w Półmaratonie Gochów. Pogoda była bardzo ciężka i się słabo biegło, dlatego czas wykręciłem słaby, bo 01h 56m 02s. Inna ciekawostka tego debiutu jest taka, że raz na komisie samochodowym, gdzie pracowałem - przyjechał gość ze swoim synem kupić samochód i ten gość miał ukończone 42 maratony. No i rozmawialiśmy o bieganiu i się nakręciłem i przygotowywałem i w końcu podjąłem decyzję, że wystartuję w zawodach. I stało się te zawody były moim debiutem ogólnym. Następnie zanim wystartowałem w kolejnych zawodach, to minęło sporo czasu, bo dopiero w marcu 2012 roku... c.d.n.
mistixusx
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 17
Rejestracja: 23 lip 2013, 10:12
Życiówka na 10k: 63
Życiówka w maratonie: 0

Nieprzeczytany post

kosa_sw4, faktycznie kosa jesteś.

Ja tam mam inne problemy.Ostatnio postanowiłem pobiec w tym słońcu 10KM. Inspirowany wypowiedziami na forum, postanowiłem biec wolno. I biegłem wolno. Słońce paliło. Ale gorszy okazał się las na dwóch ostatnich kilometrach - zostałem zaatakowany przez owady, jakieś chmary much! To tak odnośnie tego biegania po lasach. Po raz któryś się przekonałem, że bieganie w lesie z powodu robactwa jest uciążliwe, przynajmniej o niektórych porach roku.

A teraz zapytam Was o pewien problem. Biegłem wolno i zaczęło mnie boleć biodra, tak jak kiedyś. Generalnie zauważyłem, że jak biegnę b.wolno to mnie boli. Przy szybszym bieganiu tego nie ma. Nie jest to mocny ból, który uniemożliwiłby dalszy trening. Ale nie powinno tak być. Staram się wtedy zmieniać mechanikę biegu, np. bardzo rozluźniam mięśnie pasa miednicowgo, biegnę trochę jak chodziaż kręcąc dupą. To powoduje jakby rozmasowanie. Co o tym myślicie?
Awatar użytkownika
kosa_sw4
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 7
Rejestracja: 20 cze 2013, 21:15
Życiówka na 10k: 40:27
Życiówka w maratonie: 03:22:12

Nieprzeczytany post

c.d.
W kwietniu był mój debiut na odległość 5.8 km, w XXIX Biegu Szpęgawskim 14.04.2012 r. w Szpęgawsku. Poszło mi słabo i nie byłem zadowolony, bo czas miałem 26 m 42 s (4:36/km). Kolejnym biegiem był debiut na 10 km i to było w XXII Sztumskim Biegu Solidarności 03.05.2012 rokuw Sztumie. Pogoda była ciężka, więc mój czas na te 10 km wynosił co do sekundy 50m 00s. (5min/km). Byłem tutaj zadowolony, bo miałem dobre miejsce. Następny mój bieg, to III Kwidzyński Bieg Papiernika 19.05.2012 roku w Kwidzynie też na 10 km. tutaj to mi poszło super, bo wykręciłem czas 45m 13s (4:31/km). Następnie po raz drugi biegałem Półmaraton Gochów, czyli XXXII edycja tego półmaratonu 02.04.2012 r po raz drugi w Bytowie. Tutaj kolejny rekord pobity, bo względem tamtego roku poprawiłem się o bardzo sporo, bo aż o około 18 minut, bo wykręciłem czas 01h 38m 51s (4:41/km). Po półmaratonie po miesiącu czasu powrót do 10 km i tutaj pobiłem po raz kolejny swój rekord w VIII Nocnym Bieg Świętojańskim 07.07.2012 na dystansie 10 km osiągając czas 40m 27s (4:03/km). Pobiegłem po prostu rewelacyjnie. Bardzo byłem zadowolony z tego. No i skoro już miałem przebiegnięte dwa półmaratony, to czas w końcu na debiut w maratonie. Tym debiutem był Energa XVIII Maraton Solidarności w Trójmieście (Gdynia-Sopot-Gdańsk) 15.08.2012 roku. Debiut był bardzo udany, bo biegałem z kumplem i to była taka rywalizacja przyjacielska. No i biegliśmy przez jakiś czas razem i niestety od 23 km uciekł mi i ostatecznie przegrałem z nim o 10 minut, ale też wykręciłem czas bardzo dobry, bo 03h 32m 46s. Byłem bardzo zadowolony i zarazem bardzo zmęczony, że aż padłem ze zmęczenia na mecie, ale za to gloria i chwała postawiła mnie później na nogi i czułem się świetnie będąc maratończykiem. Po ponad miesiącu czasu po raz trzeci w karierze biegałem półmaraton. Tym razem biegałem w Pile w 22 Półmaratonie Philipsa. Tutaj chciałem pobić swoją życiówkę z Bytowa, ale niestety nie udało się, bo źle wystartowałem, ale czas był bardzo dobry, bo przebiegłem go w 01h 41m 45s (4:49/km). Następne starty były w październiku, bo aż 3 starty. Pierwszy to XXI Bieg Kociewski z Polpharmą na 10 km. Tutaj czas był słaby, bo też za szybki start i nie służyło mi to coś bieganie w Starogardzie Gdańskim i Szpęgawsku, dlatego miałem słaby czas, bo 46m 40s (4:40/km). Kolejny start, to po raz drugi start w maratonie. Tym razem to był maraton w Poznaniu, czyli 13 Poznań Maraton. Tutaj też raczej poszło mi dobrze, bo byłem po chorobie i byłem osłabiony (stąd słaby czas w Biegu Kociewskim) dlatego mój czas to 03h 47m 08s. No i kolejne zawody - ale nie biegowe, tylko ekstremalne, to ERnO Harpagan. Niestety to był mój najgorszy występ, bo nie ukończyłem, zresztą jak poprzednich kilka edycji, oprócz kwietniowego, gdzie udało mi się ukończyć. A tak w statystykach wyglądało, że na 5 startów ukończyłem tylko jeden, więc zrezygnowałem z tego typu imprezach. Po seriach nieudanych występów powróciłem do miejsca, gdzie po raz kolejny udowodniłem sobie, że Gdynia, to jest moje najlepsze miasto biegania i najlepiej się tutaj czuję na 10 km. No i po rekordzie z lipca powróciłem do Gdyni w listopadzie w XV Biegu Niepodległości 11.11.2012 roku. Tutaj wykręciłem czas 43m 41s (4:22/km). Byłem też bardzo zadowolony z tego biegu. No i to był ostatni bieg w tym roku i zamykał stawkę sezonową 2012 roku. Debiutem roku 2013 był Bieg Urodzinowy w Gdyni (09.02.2013) gdzie po raz kolejny pokonałem 10 km w czasie bardzo dobrym czyli w 41m 16s (4:08/km). Byłem kompletnie zaskoczony, że tak ładnie mi poszło. Następnie w marcu miałem biegać w Półmaratonie Dookoła Jeziora Żywieckiego, ale niestety nie wystartowałem, bo byłem chory, więc marzec tylko biegałem treningi. Za to kwiecień był obfity w zawody i to od razu w maratonach. Pierwszy to Maraton Dębno w Dębnie (07.04.2013), gdzie wykręciłem czas 03h 46m 06s (5:17/km). Byłem zadowolony z tego biegu i podobało mi się tam. Następnie dwa tygodnie później tj 21.04.2013 roku wystartowałem w Orlen Warsaw Marathon. To był mój dzień i to tutaj pobiłem swój rekord maratonu i to aż o 10 minut, bo rekordowy okazał się debiut w Maratonie Solidarności 15.08.2012 roku. Tym razem czas mój wynosił 03h 22m 12s. Ciekawostką jest to, że rywalizację z kumplem wygrywam oficjalnie teraz o zaledwie 28s, bo on miał wtedy na tym maratonie w Trójmieście 03h 22m 40s. Po OWM. wystartowałem tydzień później w XII Cracovia Maraton. Tutaj w Krakowie biegało się niezbyt dobrze, bo było bardzo zimno i czułem się źle. Natomiast pomimo tego udało mi się też dobry czas osiągnąć, bo przebiegłem go w 03h 32m 33s. Wbiegając na metę też byłem bardzo zadowolony. Po tylu startach w maju miałem tylko jeden bieg - zgadnijcie gdzie? Brawo - jasne, że w Gdyni. Dokładnie 11.05.2013 roku na 10 km. Niby nie byłem zadowolony, bo czas wykręciłem 43:30, ale przecież to i tak bardzo dobry czas, więc byłem później zadowolony. Więcej startów w maju nie było z tego względu, że w czerwcu przygotowywałem się do ultramaratonu. Ten bieg odbywał się ze Szczecina do Kołobrzegu. Odbywał się 7-9 czerwca 2013 roku. Impreza była bardzo fajna i za rok od razu na początku imprezy powiedziałem, że powrócę. Jednak niestety nie udało mi się ukończyć, z tego względu, że pomyliłem trasę i limit mi nie pozwolił na ukończenie. Powiedziałem sobie, że skoro tego nie ukończę, to zrobię wszystko, żeby ukończyć ultra w lipcu. W lipcu biegałem w Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich. Tutaj miałem różne przeboje. To źle dojechałem nie do tego Stronia, bo to było w Stroniu Śląskim, a ja dojechałem do Stroń koło Krakowa. No i tam kombinowałem jak dojechać do Stroń Śląskich. No i gdy wysiadałem w Kalwarii Zebrzydowskiej, to kombinowałem jak się wydostać do tych Stroń Śląskich. No i po kilku rozmowach z ludźmi udało mi się w końcu wydostać stamtąd. Jechałem busem z Kalwarii do Krakowa. Z Krakowa do Katowic innym busem. No i z Katowic też miałem szczęście i wydostałem się do Kłodzka. Z Kłodzka było już łatwiej i o 18:10 miałem PKS do Stroń Sląskich. Stamtąd jednak musiałem się dostać do Lądka Zdrój i tam musiałem się zweryfikować i niestety zgubiłem portfel z dokumentami i nie wystartowałem w Biegu 7 Szczytów. Za to następnego dnia wystartowałem w innej trasie, czyli K-B-L od nazw miast Kudowa Zdrój, Bardo Śląskie, Lądek Zdrój. Trasa miała 103 km i ja przebiegłem ten dystans, czy to raczej marszowałem, bo tylko początkowo biegałem i ostatecznie zajęło mi to 18h 36m 22s (10:50/km). Jestem bardzo zadowolony z tego występu i w końcu po nieudanym Szczecin-Kołobrzeg - tutaj już mogę mówić, że jestem ultramaratończykiem. Teraz najbliższy start to niestety nie maraton w Trójmieście, ale w Warszawie półmaraton 15.08.2013. I wtedy wrzesień to ultramaraton 6-8 września Bieg 7 Dolin. Następnie co będzie to nie wiem może jakiś maraton w październiku. Na pewno będę biegał w biegu niepodległości w Gdyni 11.11.2013 roku. Reszta pozostaje zagadką. Sporo tego wyszło, ale warto poczytać :).
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ