Szykuję się na Dębno. Będzie to maraton 'zamykający' Koronę Maratonów.
Jak szykowałem się na Kraków 2012 (wyszło 4:18) biegałem tylko od początku marca czyli jakieś półtora miesiąca.
Teraz chciałem zaatakować 4 godziny i dlatego pierwszy raz realizuję "zimowy" plan treningowy.
Do tej pory nie biegałem w śniegu i mrozie.
Moje wrażenia :
1. Trudniej się zebrać na trening jak wokół ciemno (biegam wieczorami jak dzieciaki pójdą spać),
2. Trening np. 10km daje po nogach bardziej niż 20km w ciepłe miesiące,
3. Przy padającym śniegu nie daję rady trzymać założonego tempa,
4. Żel zabrany na trasę treningu np. 20km po chwili jest bardzo zimny (też odkrycie) ... jak sobie z tym radzicie ?
5. Nogi wolniej się regenerują.
Reasumując : wolę przygotowania pod jesienne maratony

Czy u was jest podobnie?. Czy tylko ja jestem "ciepłolubnym" biegaczem?

Arek