Mam pytanie. I pewnie jakoś dziwaczne odczucia.
Otóż jak biegnę na bieżni elektrycznej to prędkości, które pokazuje bieżnia wydają mi się znacznie zaniżone.
Tj. biegnąc w tempie 6 min / km (10 km/h) czuję się dużo bardziej pompowany niż biegnąc z tą samą prędkością w terenie.
Godzinne wybieganie 10km w terenie nie sprawia problemu.
Tymczasem na bieżni czuję się jakbym biegł w okolicach 5.15 min / km.
Biegam od 4 lat i trochę wyczucia prędkości mam. (mierzę się często Garminem)
Czy Wy też macie podobne odczucia? Szukałem w necie ale ludzie pisali wręcz odwrotnie.
To samo czuję na wielu różnych bieżniach elektrycznych.
biegania na bieżni mechanicznej i terenie nie można porównywać. To są kompletnie inne rodzaje ruchu. Na bieżni to podłoże biegnie, a ty się masz głównie utrzymać by nie spaść. Stad wynika twoje subiektywne odczucie. ie jesteś przyzwyczajony i tyle.
No dobrze, ja rozumiem technika.
Technika techniką a prędkość prędkością.
Przebieram nogami jak królik wyścigowy , tętno o ok. 10% wyższe niż przy tej samej prędkości w terenie...
Albo wszystkie bieżnie które testowałem są zepsute albo podają w milach / min
(i wtedy zgadzam się, że biegnie się super lekko )
Mam tak samo. Sądzę, że dodatkowy wysiłek na bieżni to koncentracja i skupienie na utrzymaniu dokładniej tej prędkości jaką dyktuje bieżnie, a w terenie nie ma tego obciążenia - tam jak zwalniamy to nie spadamy na pysk.
Maurice pisze:nie muszą być zepsute, wystarczy że są rozkalibrowane
otóż to. spróbuj pobiec z tą samą prędkością na innej bieżni - możesz być nieźle zaskoczony. swego czasu biegałam na (zawsze tej samej) biezni interwały po 4'/km i nie sprawiało mi to żadnego problemu. po jakims czasie zmieniłam siłownię i na bieżni innego modelu było odczuwalnie tak samo, ale jak przeniosłam się raz na jeszcze inny egzemplarz, to.. hoho ... myślałam że pogubię nogi przy teoretycznie tej samej prędkości
a potem na tartanie i tak było zupełnie inne bieganie...
Rzecz w tym, że to odczucie mam prawie przy każdej bieżni elektrycznej.
Może idzie rzeczywiście jednak o nudę i technikę inną.
A klima jest . Jakżeby inaczej.
Co i tak niewiele pomaga bo po 20-30 minutach z człowieka i tak leje się jak z prosiaka
Mylisz dwa byty.
Po pierwsze, bieżnia może być rozkalibrowana, tak jak podają Ci przed mówcy.
Po drugie, problem jest inny. Mylisz lub sugerujesz się odczuwalnością treningową na bieżni. To, że nie męczysz się na bieżni nie wynika z tego ( zazwyczaj ), że bieżnia jest zepsuta lecz z innej techiki biegu i paru jeszcze innych elementów. Należą do nich"
- brak oporu powietrza,
- równe tempo które dyktuje taśma,
- brak podbiegów i zbiegów,
- inna technika biegu i brak obciążenia wynikającego z przenoszenia swojego ciała do przodu. Zwróć uwagę, że biegnąc na bieżni, stoisz w miejscu i przebierasz nogami, biegnąć w terenie pokonujesz opór powietrza, zwykle w lecie wyższą temperaturę i niesiesz te swoje kg. Jeżeli chcesz zoptymalizować trening na bieżni, podnoś bieżnię o jeden procent.
Dodatkowo,
- nie opierają swoich planów biegowych o soiągi z bieżni, może nie źle zaboleć,
- nie biegaj na bieżni po za przypadkami kiedy nie ma innego wyjścia, np. zimowe roztopy, super wysokie temperatury, itd.
Aby było sprawiedliwie, znam osoby które trenując całą zimę na bieżni na wiosnę pobiegły maraton poniżej 3 godzin. Nie wiem jak jest u Ciebie ale oni mają talent do biegania,...
Nie zrozumiałeś mnie. Ja właśnie paradoksalnie meczę się na bieżni BARDZIEJ.
Ale ok, nie ma co ciągnąć tego wątku.
Być może po prostu spadła mi forma (co byłoby dziwne akurat, bo byłem na fali rosnacej a po przyjeździe tu, czyli Turcja, przed przerzuceniem się na bieżnię tydzień zasuwałem normalne treningi na dworze.
To już temat na inny wątek, bo przy terenie pofałdowanym nie ma mowy o rozbieganiach i wychodzą same 2-3 zakresy. Co chwila podbiegi i to o nachyleniu nieraz znacznie przekraczającym 5-10%.
Plus wiatr i 30 stopni o 7 rano...
Nie ma to jak własny płaski polski teren ... (i brak jedzenia all inclusive )
Może sam sobie odpowiedziałeś i nam wszystkim na swoje pytanie. Wydaje mi się, choć pewny nie jestem, że główną przyczyną takiego stanu może być to, że jesteś w Turcji, o czym wcześniej nie było mowy. Zmiana klimatu i tyle
Mi sie wydaje ze podstawa tego zmeczenia, jest zmeczenie psychiczne, a wlasciwie znuzenie, stoi sie w jednym miejscu i macha nogami, caly czas to samo, a to troche monotonne jest. Do tego dochodzi brak owiewajacego powietrza i juz calkiem sie odechciewa takiej aktywnosci. Jak jezdze na trenazerze w domu to mam podobne odczucia, trening taki wydaje sie strasznie ciezki.
A kebabów zero. Nie ma tak dobrze.
Jem tylko zdrowe i zbilansowane posiłki, choć pokus od groma. Ryz, makarony, zielenina (połowa porcji na talerzu) gotowane mięsko, trochę grilla, muesli.
Niech będzie że to aklimatyzacja. Jutro teren i jak znowu wyjdzie 3 zakres zamiast rozbiegania (jestem tu tydzień) to bedzie wiadomo, że to albo Turcja albo nie
Jeszcze w temacie psów w Turcji (już znacząco odchodzimy od wątku głownego).
Tu się psów nie szczepi a na tutejszych stepach biega ich niemało.
Wszystkie warczą bo prawdopodobnie biegaczy znają tylko z perspektywy gonienia za nimi.
Sprzyja to zmianie planów treningu z rozbiegania na wytrzymałość tempową i zmianie tras
Mnie też męczy bardziej bieżnia niż teren,ale u mnie w klubie nie ma klimy na tej sali.
A i tak w zimie udało mi się zrobic na niej 21km.
Prawie 3 kilo mnie ubyło