Chciałbym mieć formę dopiero w okolicach kwietnia-maja 2012 tak, że się zupełnie nie pali. Dystanse, które mnie interesują to głównie 5 i 10 km (ze wskazaniem na piątkę).
Rozważam wykorzystanie pierwszych 6-ściu tygodni z tego planu: http://www.bieganie.pl/?cat=19&id=1536&show=1 Później są już specjalistyczne treningi pod maraton i połówkę, które to dystanse totalnie mnie nie interesują (przynajmniej w moim wykonaniu bo pokibicować innym bardzo lubię).
I teraz moje pytanie - czy nie wartałoby dołożyć do tego planu trochę siły biegowej (podbiegi i skipy), trochę dłuższych przebieżek - takich po 200-300 m i jakichś biegów ciągłych - takich mniej więcej w tempie maratonu (w moim przypadku tabelarycznym

Czy też może dać sobie spokój i na razie, do końca roku tylko spokojnie tłuc kilometry?
Byłbym wdzięczny gdyby ktoś podzielił się swoimi doświadczeniami w tym temacie.