Zimowa moc a dwie jednostki treningowe w ciągu dnia

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Wuj Phyll
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 347
Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam, ostatnio zastanawiam się nad zasadnością wprowadzania dwóch jednostek treningowych w ciągu dnia, jako formy okresowego przygotowania wytrzymałościowego. Czy ktoś z Was ma doświadczenia z tego rodzaju treningiem (mówię tu o grupie tzw Ambitnych Amatorów, w skrócie AA ;-) o poziomie z grubsza 39-33 minut na 10km)? Jak oceniacie jego skuteczność i sensowność?

Moim zdaniem jest to dobry bodziec dla kogoś z 1,5-2 lat stażu, służący okresowemu wejściu na wysokie obroty. Oczywiście, nie dla wszystkich, bo niektórzy nie odniosą z tego wymiernych korzyści i po prostu będzie to zbyt intensywne pobudzenie.

Sam ustaliłem sobie taki plan:

2 tygodnie budowania siły, ogólnej sprawności, czyli trochę crossów, trochę pobiegów i spora dawka siłowni

2 tygodnie zwiększenia objętości 10-11 jednostek treningowych w tygodniu.

Coś takiego miałoby zwiększać wydolność, bez zaczłapywania się na śmierć, przy fazowej możliwości wypoczynku nóg przy tygodniu siłowym, gdzie gości tylko 4-5 jednostek stricte biegowych

Pojawia się jednak kilka zasadniczych problemów:

1. Właściwa regeneracja przy tak dużym wysiłku. Masaże, krioterapia i spora dawka rozciągania codziennie, to mus.
2. Właściwe ułożenie treningów- niby prosto, bo w tym okresie przeważa praca na poziomie 70-87% hrmax, ale w rzeczywistości, moim zdaniem, trzeba zwracać uwagę na:
- poranny bieg zawsze powinien być easy na poziomie 30-50 minut
- po zakresie, czy maratońskim o przyzwoitym czasie- ok 50-60 minut, kolejny dzień powinien być tym jedynym, z jedną jednostką treningową
- jedeń dzień wolnego w ciągu tygodnia warto zagospodarować na basen, wodny masaż, automasaż domowy i spędzanie go możliwie najspokojniej

3. Kontuzjogenność- duży problem. Te dwa tygodnie trzeba zaplanować tak, aby ryzyko przerwania młynka przez nagłą kontuzję było możliwie najmniejsze. Ja osiągam to przez bieganie po miękkim, odnowę biologiczną i usilne starania by poranna sesja była wstępem do popołudniowej (tutaj nie zawsze wychodzi, co widać po blogu)

Liczę na ciekawą dyskusję, bo według mnie okresowe wskakiwanie na wysoki kilometraż przy dwóch jednostkach biegowych dziennie, to dla ambitnego amatora z pewnym stażem dobre rozwiązanie, dające pewne pojęcie o własnych możliwościach i kształtujące moc tlenową
PKO
tompoz
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2698
Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja bym po 2 tygodniowym cyklu budowanie wytryzmalości silowej i siły uzytkowej zrobił tydzien wyluzowania. Albo jeszcze inaczej jesli to tej pory trenowałem w rytmie 3 tygodnie i tydzień wyzuzowania to jesli wprowadzasz 2 tygodnie pracy z treningmai 2 razy wtygodniu to zrób tylko 2 tygodnie i tydzien wyzuzowania.
I po tym cykl budowania wytryzmalości ogólnej kolejnie 2 tygodnie bardoz ciezkie tydzien wyzuzowania.

Reasumując niech ciezszej pracy towarzyszy dłuszy bad zczestszy odpoczynek.

Tompoz
Tompoz
Jurek z Lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1374
Rejestracja: 08 maja 2009, 08:32

Nieprzeczytany post

Jestem przeciwnikiem takiego rozwiazania. Dlaczego:
1. W mijajacym sezonie wskoczyłem tak ze dwa tygodnie na wysoki jak dla Mnie kilometraż 90-110 km tygodniowo. Nic Mi to nie dało - zamuliłem się - przy bieganiu systematycznie 60-70 km to jest za duży przeskok.
2. Jack Daniels jest także przeciwnikiem tego rodzaju ekperymentów - podaje nawet wzór jaki należy stosować w celu podwyzszania kilometrażu. Jest to podwyższanie płynne; góra 7 mil tygodniowo przy treningu 7/7 przy sesjach trwających minimum 3 tygodnie, czyli co min 3 tygodnie można wskoczyć wyżej.
3. Myślę że lepiej to robić liniowo niż skokowo - takie moje subiektywne zdanie.

Mieszczę sie mniej wiecej Twoich widełkach (2 lata treningu) - 10km coś koło 40 min. - na obecnym wstępnym poziomie wprowadzenia do sezonu.

Pozdro...
Wuj Phyll
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 347
Rejestracja: 04 paź 2008, 15:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jurek Kuptel pisze:Jestem przeciwnikiem takiego rozwiazania. Dlaczego:
1. W mijajacym sezonie wskoczyłem tak ze dwa tygodnie na wysoki jak dla Mnie kilometraż 90-110 km tygodniowo. Nic Mi to nie dało - zamuliłem się - przy bieganiu systematycznie 60-70 km to jest za duży przeskok.
2. Jack Daniels jest także przeciwnikiem tego rodzaju ekperymentów - podaje nawet wzór jaki należy stosować w celu podwyzszania kilometrażu. Jest to podwyższanie płynne; góra 7 mil tygodniowo przy treningu 7/7 przy sesjach trwających minimum 3 tygodnie, czyli co min 3 tygodnie można wskoczyć wyżej.
3. Myślę że lepiej to robić liniowo niż skokowo - takie moje subiektywne zdanie.

Mieszczę sie mniej wiecej Twoich widełkach (2 lata treningu) - 10km coś koło 40 min. - na obecnym wstępnym poziomie wprowadzenia do sezonu.

Pozdro...
Owszem, zamulenie się jest jednym ze scenariuszy, co widzę po sobie. Gdybym pociągnął jeszcze 10 dni na takim kilometrażu, skończyłoby się to raczej regresem niż progresem. Jednak myślę, że te dwa tygodnie w stosunku do moich możliwości i wcześniejszych eksperymentów (po 10 mies treningu wszedłem przez 3-4 tygodnie na 10 treningów tygodniowo, co skończyło się przetrenowaniem, głównie przez brak kontroli nad trenigniem), coś mi dały- przede wszystkim większą wytrzymałość mięśni i szybsze tempo dochodzenia do siebie (subiektywne odczucie).

Co do danielsa- według mnie, nie wszystko da się określić wzorem, szczególnie w tak zindywidualizowanej strefie jak znoszenie kilometrażu i korzyści z niego. Liniowe zwiększanie kilometrażu jest raczej wprowadzaniem go na dłuższy okres czasu. Jestem jeszcze młody i myślę, że nie wyszło by mi to na dobre. 70-90km tygodniowo z okresami po 100-130km to wystarczający bodziec
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ