Dwa tygodnie temu zabrałem się za bieganie. Biegam polnymi drogami u ukształtowaniu pagórkowatym. Za pierwszymi dwoma podejściami "puściłem pawia" po 2 km. Jednak z dnia na dzień poprawiałem swoje wyniki. Po czterech dniach pokonałem wyznaczoną przez siebie trasę (dziś sprawdziłem jej odległość samochodem - 7-7,5 km. Początkowe moje wyniki wynosiły 42-45 minut (wiem, że nie zawrotnie, ale cieszyłem się z tego, że to w ogóle przebiegłem w jakimkolwiek tempie i po tak nieprzyjaznym terenie) właśnie zaczyna się mój trzeci tydzień biegania. Mój obecny wynik na tej trasie kształtuje się w granicach 34-36 min. Czuję jednak, że mam coraz większą rezerwę i mam następujące pytania:
1) Czy próbować wydłużyć sobie dystans przykładowo do około 10 km, czy też po prostu próbować szybciej pokonywać tą trasę, czy może zmienić podejście i po prostu założyć sobie - biegam 1 h - ile przebiegnę, tyle przebiegnę. Zależy mi na utrzymaniu dobrej kondycji, poprawieniu własnej sylwetki (moją motywacją jest zrobienie prezentu na drugą roczną rocznicę dla dziewczyny (wraca za 3 tygodnie z praktyk) i zaskoczenie jej swoim wyglądem), no i wiadomo, na dobrej zabawie i pokonywaniu barier
2) Od pewnego czasu zauważyłem dziwną przypadłość. Na miejsce biegu muszę dojść spacerem około jednego kilometra. Od kilku dni gdy idę biegać, czuję jakby kolkę pod prawym żebrem, bardzo przeszywający ból zawsze w tym samym miejscu, jak się lekko pochylę przestaje boleć. Co to może być?
3) Przerwy w bieganiu. Dać sobie przykładowo dzień wolnego w tygodniu, czy wałkować bieg dzień w dzień?
Dziękuję z góry za odpowiedzi i porady. (Właśnie ruszam w trasę, będę za 1,5 h

Adam.