proszę Was o opinie na ten temat. co jecie przed zawodami, jak odczuwacie wspomnianą fazę "już nie mogę", jak sobie z nią radzicieWęglowodany z czekolady są szybko wchłaniane i wykorzystywane..gdy się skończą to organizm przez pewien czas jedzie na pusto i odczuwa się wtedy max zmęczenie jakby się już nie dało rady, jak ktoś tą faze przetrzyma to potem zaczyna się pobieranie substancji z magazynów w celu odżywienia komórek które mogły się już częściowo zakwasić, generalnie żeby nie mieszać to powiem tak.. czekoladke to przy biegu na 100 metrów można a przy większym dystansie warto pomyśleć o jakichś proteinach i nośniku ATP typu kreatyna, bądź jabłczan itd. Ja jednak preferuje metode "na głoda" wtedy szybko organizm korzysta z rezerw - magazynów bez tej fazy "już nie moge", a i tłuszczyk się szybciej zaczyna spalać Jakby ktoś nie rozumiał to powiem jeszcze prościej. Człowiek ma dwa baki - jeden to żołądek i jelita (tam gdzie jest wchłanianie i trawienie) a drugi to wszędzie gdzie mamy zmagazynowane jedzonko - jakiś np. feciorek - brzusio, bądź szybko syntezowalny cukier z wątróbki. Jak nam się kończy w tym pierwszym baku to zanim organizm włączy drugi bak to czujemy się zmęczeni - wtedy kto mniej wytrenowany się poddaje bo już myśli że nie ma sił. Jak organizm korzysta szybciej z drugiego baku - bo na wstępie pierwszy jest niezatankowany to organizm korzysta z drugiego baku a zmęczenie nie jest takie duże bo korzystamy najpierw z ATP które mamy już załadowane w mięśniach i transportuje je naturalnei wytworzona kreatyna, więc łątwiej się biega bez najedzenia bo i mniejszy balast, nic się nie cofa oraz nie ma fazy(bądź jest słabsza) - "już nie mogę".
chodzi mi szczególnie o krótkie dystanse