Eksperyment treningowy
-
- Wyga
- Posty: 54
- Rejestracja: 15 lip 2006, 19:37
Witam
Nie wiedziałem, czy ten post umieścić w dziale Trening czy Zdrowie, ostatecznie wybrałem ten dział, z racji tego, że wszystko, co chcę napisać wiąże się z eksperymentem treningowym.
Jakiś czas temu poczytałem na tym forum posty, które w przeważającej większości traktowały o wyższości wolnego, ale długiego biegania nad bieganiem intensywniejszym, ale krótkim. Posty były pisane w kontekście skuteczności w odchudzaniu. Wykazywano w nich większą skuteczność biegów długich ale mało intensywnych. Nie mam problemów z nadwagą, ale wyczytałem w tych postach, że intensywne i stosunkowo krótkie biegi mogą prowadzić do destrukcji („spalania” mięśni), a tego chciałbym uniknąć. Temat ten to jednak nie istota tego postu, zgłębię to sobie we własnym zakresie, między innymi odświeżając politechniczne wiadomości z biochemii. Lektura postów, o których wspomniałem stała się dla mnie impulsem do przeprowadzenia eksperymentu treningowego – długiego, wolnego biegu.
Tytułem wstępu – biegam co drugi dzień, w miarę systematycznie. Zdarzają się wpadki – czasem odpuszczę na trzy, cztery dni, czasem pobiegnę po dwa, a nawet trzy dni pod rząd, ale uśredniając systematyczność jest zachowana. Trasa w dwóch wariantach:
1)~ 6600m: 2600m szuter + 1470m asfalt (to jest pętla) + 2600m szuter + 2600m marszu (powrót do bazy, czyli do samochodu). Wszystko po płaskim.
2)~6900m: 2600m szuter + ~200m asfalt + ~1200m ścieżka gruntowa (w tym jeden zbieg około 50m i podbieg około 100m; nachylenie około 40 stopni oraz jeden krótki zbieg i bardzo łagodny podbieg, oba znacznie krótsze) + ~300m asfalt (to jest pętla) + 2600m szuter + 2600m marszu (powrót do bazy, czyli do samochodu).
Uśredniając, przebiegnięcie tej trasy zajmuje mi, w zależności od formy w danym dniu i warunków atmosferycznych około 30 minut, a tętno mierzone po ukończeniu biegu zawiera się w przedziale 162-210. Szczegółowo:
Wariant 1: rekord trasy 28:46, tętno 168
Wariant 2: rekord trasy 29:55, tętno 210 (jeden bieg na tej trasie zakończyłem przy tętnie 150, ale osiągnięty czas 32:23 świadczy, że słabo się starałem)
Wynika z tego, że biegam raczej intensywnie (chyba). Postanowiłem spróbować wolnego biegu i oto moje wrażenia:
1.Biegłem nie najwolniej jak się dało, ale zdecydowanie wolniej niż dotychczas. Na osiemsetnym metrze zaczęło mnie boleć prawe kolano. Umiejscowienie bólu: wyobraźmy sobie, że siedzimy na krześle, jedziemy palcem po prawej stronie prawego uda w stronę kolana, trafiamy w taki dołek przy kolanie, kierujemy się w dół i trafiamy na kość (to chyba kość piszczela, główka kości, czy jak to się nazywa) – tam bolało, ale raczej bardziej w środku kolana. Ból nie był powalający, takie średniej przyjemności kłucie.
2.Na trzecim kilometrze zalały mnie nagłe poty. Normalnie pocę się w czasie biegania intensywnie, w tym wypadku było inaczej – pociłem się słabo, aż tu nagle poczułem się jakby mi wylano na głowę wiadro wody. W minutę później to ustało i dalej pocenie było w normie.
3.Najdziwniejsze – na dwunastym kilometrze poczułem zapach ni to acetonu ni to amoniaku. Co to było? Niezamierzona autosugestia, coś normalnego czy jakaś patologia?
Bieg zakończyłem na 15km, chociaż zapasów mocy miałem na jeszcze dłuuuugo. Po prostu zaczęło mi się nudzić a i czasu nie miałem za wiele tego dnia. Ostateczny czas to 1h 20min 57s, tętno 150.
Najbardziej martwi mnie ten ból kolana, bo jest odczuwalny do dzisiaj, raz mniej, raz bardziej intensywnie. Co się stało? W wolnym biegu zmieniła się moja mechanika biegu i jako nieprzyzwyczajony do tej zmiany coś sobie narobiłem? Czy może ujawniła się jakaś kontuzja, a czas jej wystąpienia jest zwykłym zbiegiem okoliczności z owym długim biegiem?
Czy może zawiniły buty? Feralny bieg odbył się 26.10.2007, w nowych butach zacząłem biegać 24.09.2007. Od czasu rozpoczęcia użytkowania tych butów do owego długiego biegu przebiegłem w nich ~77km i przemaszerowałem ~23km.
Radźcie panowie i panie, co robić?:
1.Nie zawracać gitary i udać się do doktora?
2.Odpuścić bieganie na jakiś czas i może pomyśleć nad zmianą obuwia?
3. Jakieś inne sugestie?
Powiem tylko, że strasznie wkręciłem się w bieganie i ewentualna przerwa będzie dla mnie ciosem.
Pełna historia biegowa:
Pierwszy bieg 26.06.2006, rozpoczęcie planu dziesięciotygodniowego, biegałem w „adidasach” za ~30zł, po kilku czy kilkunastu biegach zaczęły mnie boleć stawy – skokowe, kolanowe a przede wszystkim biodrowe, nie tylko nie mogłem biegać, ale nawet chodzić, chodziłem jak robocop. Zrozumiałem, że oszczędzać można na wszystkim, ale nie na butach, kupiłem więc porządne buty – Asics 2100. Biegałem w tych butach do 16.09.2007 i nie było problemów. W końcu zakwalifikowałem je do wymiany z racji zużycia i przebiegu – przebiegłem w nich 941km + 321km przemaszerowałem i czułem, że amortyzacja w nich to już historia. Chciałem buty terenowe i kupiłem je – Asics Trabuco IX. Mocniejsze, lepiej trzymają stopę, bardziej dynamiczne – dają lepsze wybicie, ale amortyzacja słabsza w porównaniu do poprzednich.
Z góry przepraszam za długi post, ale, jak zawsze, chciałem rzeczowo i dokładnie.
P.S.
Do wszystkich początkujących i nie tylko – róbcie notatki z biegów, to naprawdę się przydaje.
Nie wiedziałem, czy ten post umieścić w dziale Trening czy Zdrowie, ostatecznie wybrałem ten dział, z racji tego, że wszystko, co chcę napisać wiąże się z eksperymentem treningowym.
Jakiś czas temu poczytałem na tym forum posty, które w przeważającej większości traktowały o wyższości wolnego, ale długiego biegania nad bieganiem intensywniejszym, ale krótkim. Posty były pisane w kontekście skuteczności w odchudzaniu. Wykazywano w nich większą skuteczność biegów długich ale mało intensywnych. Nie mam problemów z nadwagą, ale wyczytałem w tych postach, że intensywne i stosunkowo krótkie biegi mogą prowadzić do destrukcji („spalania” mięśni), a tego chciałbym uniknąć. Temat ten to jednak nie istota tego postu, zgłębię to sobie we własnym zakresie, między innymi odświeżając politechniczne wiadomości z biochemii. Lektura postów, o których wspomniałem stała się dla mnie impulsem do przeprowadzenia eksperymentu treningowego – długiego, wolnego biegu.
Tytułem wstępu – biegam co drugi dzień, w miarę systematycznie. Zdarzają się wpadki – czasem odpuszczę na trzy, cztery dni, czasem pobiegnę po dwa, a nawet trzy dni pod rząd, ale uśredniając systematyczność jest zachowana. Trasa w dwóch wariantach:
1)~ 6600m: 2600m szuter + 1470m asfalt (to jest pętla) + 2600m szuter + 2600m marszu (powrót do bazy, czyli do samochodu). Wszystko po płaskim.
2)~6900m: 2600m szuter + ~200m asfalt + ~1200m ścieżka gruntowa (w tym jeden zbieg około 50m i podbieg około 100m; nachylenie około 40 stopni oraz jeden krótki zbieg i bardzo łagodny podbieg, oba znacznie krótsze) + ~300m asfalt (to jest pętla) + 2600m szuter + 2600m marszu (powrót do bazy, czyli do samochodu).
Uśredniając, przebiegnięcie tej trasy zajmuje mi, w zależności od formy w danym dniu i warunków atmosferycznych około 30 minut, a tętno mierzone po ukończeniu biegu zawiera się w przedziale 162-210. Szczegółowo:
Wariant 1: rekord trasy 28:46, tętno 168
Wariant 2: rekord trasy 29:55, tętno 210 (jeden bieg na tej trasie zakończyłem przy tętnie 150, ale osiągnięty czas 32:23 świadczy, że słabo się starałem)
Wynika z tego, że biegam raczej intensywnie (chyba). Postanowiłem spróbować wolnego biegu i oto moje wrażenia:
1.Biegłem nie najwolniej jak się dało, ale zdecydowanie wolniej niż dotychczas. Na osiemsetnym metrze zaczęło mnie boleć prawe kolano. Umiejscowienie bólu: wyobraźmy sobie, że siedzimy na krześle, jedziemy palcem po prawej stronie prawego uda w stronę kolana, trafiamy w taki dołek przy kolanie, kierujemy się w dół i trafiamy na kość (to chyba kość piszczela, główka kości, czy jak to się nazywa) – tam bolało, ale raczej bardziej w środku kolana. Ból nie był powalający, takie średniej przyjemności kłucie.
2.Na trzecim kilometrze zalały mnie nagłe poty. Normalnie pocę się w czasie biegania intensywnie, w tym wypadku było inaczej – pociłem się słabo, aż tu nagle poczułem się jakby mi wylano na głowę wiadro wody. W minutę później to ustało i dalej pocenie było w normie.
3.Najdziwniejsze – na dwunastym kilometrze poczułem zapach ni to acetonu ni to amoniaku. Co to było? Niezamierzona autosugestia, coś normalnego czy jakaś patologia?
Bieg zakończyłem na 15km, chociaż zapasów mocy miałem na jeszcze dłuuuugo. Po prostu zaczęło mi się nudzić a i czasu nie miałem za wiele tego dnia. Ostateczny czas to 1h 20min 57s, tętno 150.
Najbardziej martwi mnie ten ból kolana, bo jest odczuwalny do dzisiaj, raz mniej, raz bardziej intensywnie. Co się stało? W wolnym biegu zmieniła się moja mechanika biegu i jako nieprzyzwyczajony do tej zmiany coś sobie narobiłem? Czy może ujawniła się jakaś kontuzja, a czas jej wystąpienia jest zwykłym zbiegiem okoliczności z owym długim biegiem?
Czy może zawiniły buty? Feralny bieg odbył się 26.10.2007, w nowych butach zacząłem biegać 24.09.2007. Od czasu rozpoczęcia użytkowania tych butów do owego długiego biegu przebiegłem w nich ~77km i przemaszerowałem ~23km.
Radźcie panowie i panie, co robić?:
1.Nie zawracać gitary i udać się do doktora?
2.Odpuścić bieganie na jakiś czas i może pomyśleć nad zmianą obuwia?
3. Jakieś inne sugestie?
Powiem tylko, że strasznie wkręciłem się w bieganie i ewentualna przerwa będzie dla mnie ciosem.
Pełna historia biegowa:
Pierwszy bieg 26.06.2006, rozpoczęcie planu dziesięciotygodniowego, biegałem w „adidasach” za ~30zł, po kilku czy kilkunastu biegach zaczęły mnie boleć stawy – skokowe, kolanowe a przede wszystkim biodrowe, nie tylko nie mogłem biegać, ale nawet chodzić, chodziłem jak robocop. Zrozumiałem, że oszczędzać można na wszystkim, ale nie na butach, kupiłem więc porządne buty – Asics 2100. Biegałem w tych butach do 16.09.2007 i nie było problemów. W końcu zakwalifikowałem je do wymiany z racji zużycia i przebiegu – przebiegłem w nich 941km + 321km przemaszerowałem i czułem, że amortyzacja w nich to już historia. Chciałem buty terenowe i kupiłem je – Asics Trabuco IX. Mocniejsze, lepiej trzymają stopę, bardziej dynamiczne – dają lepsze wybicie, ale amortyzacja słabsza w porównaniu do poprzednich.
Z góry przepraszam za długi post, ale, jak zawsze, chciałem rzeczowo i dokładnie.
P.S.
Do wszystkich początkujących i nie tylko – róbcie notatki z biegów, to naprawdę się przydaje.
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Moze przestan tak latac po tematach a skoncentruj sie na szczegolowych aspektach .
Z tym kolanem to typowe przeciazenie . Jak przywalisz z kopyta na niedotartym silniku rto efekt jest podobny .
Z tym kolanem to typowe przeciazenie . Jak przywalisz z kopyta na niedotartym silniku rto efekt jest podobny .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
-
- Dyskutant
- Posty: 37
- Rejestracja: 05 lis 2007, 17:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: bielsko-biała
strasznie się rozbiegałeś po tematach, tak do końca to nie wiem o co ci chodzi. Za dużo teoretyzujesz, za bardzo to sobie komplikujesz...do końca nie wiem jakie jest twoje pytanie do nas...?
Stary ! bieganie ma być przede wszystkim dla ciebie przyjemnością...run for fun...
Biegaj i baw się tym a przy okazji realizuj zamierzone cele.
Stary ! bieganie ma być przede wszystkim dla ciebie przyjemnością...run for fun...
Biegaj i baw się tym a przy okazji realizuj zamierzone cele.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
PO pierwsze kolega Gregor wcale nie skacze po tematach tylko przedstawił jasno i dokładnie swój problem. A jak koledzy nie są w stanie mu pomóc to nie piszcie bzdur w temacie że skacze po tematach i tak dalej bo po co.
a teraz sedno sprawy
Uważam ze dobrze kombinujesz albo coś nie podpasowało twojemu organizmowi i to człapanie trochę zaszkodziło bo jak instynktownie zauważyłęs to jedna trochę i naczej. Mi też bardzo żle się człapie wole zamiast człapania marszobiegować. A gdy biegne szybko to nie bola mnie nogi. Pewnie organizm się wcześniej czy póznije przyzwyczai.
Druga rzecz to rzeczywiscie jak pisesz moze był to zbieg okoliczności i organizm zareagował na poprzednie obciążenia i trafiło na ten nowy lekki trening.
Teraz moje sugestie co z tym zrobić
jeśli nie czujesz instynktownie że to mozę być duzy problem wymadajacy leczenia ortopedycznego czy innego to zastosuj sobie lekkie treningi ale by w tych treningach mieście pracowały pod innym kontem.
np. rób sobie na razie marszobiegi po pierwsze będzie lekka intensywność to drugie w trkacie marsozbiegu mozesz robic szybsze odcinki biegania po trzecie nie bedziesz meczył nogi bolacej człapaniem do takiej formy treningi znajdz sobie partnera to jak wkolarstwie jka ktoś robi lekki tlenowy treningi 3-4 godiznyy to najlepiej z kimś by sobie wtrkacie pogadac o pierdołach i szybko czas zleci sam pisałęs że po 80 minutach tego biegu lekkiego ci sie znudziło i się ci nie dziwie marszobieg jest forma mniej mudząca a najlepiej z parterem biegac te długfie lekie biegi
drugi pomysł weż rower górala i zrób sobie parę dni lekkich kolarskich treningów bez biegania przejażdzek po lesie niech noga odpocznie od wysiłku biegowego, pójdz n asiłownie lekko poćwicz basen daj nodze odpoczać ale jednoczęsnie zmószaj do pracy mieśniowej tylko pod innym kontem.
i obserwój jeśli to nie pomoże do zapraszam do lekarza.
Tompoz
a teraz sedno sprawy
Uważam ze dobrze kombinujesz albo coś nie podpasowało twojemu organizmowi i to człapanie trochę zaszkodziło bo jak instynktownie zauważyłęs to jedna trochę i naczej. Mi też bardzo żle się człapie wole zamiast człapania marszobiegować. A gdy biegne szybko to nie bola mnie nogi. Pewnie organizm się wcześniej czy póznije przyzwyczai.
Druga rzecz to rzeczywiscie jak pisesz moze był to zbieg okoliczności i organizm zareagował na poprzednie obciążenia i trafiło na ten nowy lekki trening.
Teraz moje sugestie co z tym zrobić
jeśli nie czujesz instynktownie że to mozę być duzy problem wymadajacy leczenia ortopedycznego czy innego to zastosuj sobie lekkie treningi ale by w tych treningach mieście pracowały pod innym kontem.
np. rób sobie na razie marszobiegi po pierwsze będzie lekka intensywność to drugie w trkacie marsozbiegu mozesz robic szybsze odcinki biegania po trzecie nie bedziesz meczył nogi bolacej człapaniem do takiej formy treningi znajdz sobie partnera to jak wkolarstwie jka ktoś robi lekki tlenowy treningi 3-4 godiznyy to najlepiej z kimś by sobie wtrkacie pogadac o pierdołach i szybko czas zleci sam pisałęs że po 80 minutach tego biegu lekkiego ci sie znudziło i się ci nie dziwie marszobieg jest forma mniej mudząca a najlepiej z parterem biegac te długfie lekie biegi
drugi pomysł weż rower górala i zrób sobie parę dni lekkich kolarskich treningów bez biegania przejażdzek po lesie niech noga odpocznie od wysiłku biegowego, pójdz n asiłownie lekko poćwicz basen daj nodze odpoczać ale jednoczęsnie zmószaj do pracy mieśniowej tylko pod innym kontem.
i obserwój jeśli to nie pomoże do zapraszam do lekarza.
Tompoz
Tompoz
-
- Wyga
- Posty: 54
- Rejestracja: 15 lip 2006, 19:37
Kolego wojtek oraz kolego kubek.74.
Jestem uczestnikiem kilku for internetowych i stwierdzam, że forum bieganie.pl, to najlepsze forum, w jakim uczestniczę – ludzie tu są mili, chętni do pomocy, nierzadko dysponują ogromną wiedzą i doświadczeniem, nie wykazują zacietrzewienia, nadmiernie rozbudowanego ego i nieuzasadnionej werbalnej agresji. Chciałbym, aby tak pozostało.
W moim poście nie skaczę po tematach, nie komplikuję sobie sprawy ani nie teoretyzuję. Nie wiecie, jakie jest moje pytanie – no cóż, nie moja w tym rola, aby uczyć czytania ze zrozumieniem. Mimo to, specjalnie dla Was, przedstawię konstrukcję mojego postu:
1.Przywitanie
2.Krótkie wyjaśnienie, co skłoniło mnie do napisania postu.
3.Szczegółowy opis dotyczący dotychczasowego treningu, mający na celu zobrazowanie różnicy pomiędzy tym treningiem a opisywanym eksperymentem treningowym, czyli bieg intensywny a bieg mało intensywny
4.Dokładny opis eksperymentu treningowego – przebieg, obserwacje.
5.Zaakcentowanie problemu głównego – bólu kolana wraz z osobistymi rozważaniami na temat przyczyn takiego stanu rzeczy.
6.Prośba o poradę, w której poddaję pod dyskusję możliwe warianty rozwiązań.
7.Zaakcentowanie, że bieganie jest dla mnie pasją
8.Opis pełnej historii biegowej, jako ułatwienie do rozstrzygnięcia, czy opisywany problem pojawił się w wyniku opisywanego eksperymentu treningowego, czy też jest wynikiem błędów popełnionych w szerszej skali czasu.
9.Wytłumaczenia, dlaczego post jest długi oraz mała, niezbyt związana z tematem, ale istotna, porada dla innych biegaczy.
Wasze odpowiedzi nie wniosły niczego rzeczowego do tematu. Zakładam jednak, że przynajmniej staraliście się, za co Wam dziękuję.
Kolego tompoz.
Dziękuję za rzeczowe porady. Najbardziej z nich podoba mi się pomysł z rowerem i to w pierwszej kolejności wypróbuję. Będzie przerwa w bieganiu, ale nie będzie przerwy w aktywności fizycznej. Rower mi pasuje, bo lubię jeździć i swego czasu bardzo intensywnie eksploatowałem mój pojazd – robiłem dziennie 30km, była to rekreacja połączona z pożytecznym – dojeżdżałem tak do pracy, przez trzy lata.
Jeżeli chodzi o partnera treningowego, to cóż…od kilkunastu miesięcy namawiam moją kobietę do wspólnych biegów, tym bardziej, że zaczyna stopniowo obrastać tłuszczykiem. Na razie bez efektów.
Co do wolnych biegów, to jednak chyba nie dla mnie, nie pasuje mi takie człapanie. Będę nadal biegał, tak jak opisałem wcześniej. Zapomniałem dodać, że oprócz tej techniki od niedawna robię czasami coś takiego, że biegnę powiedzmy minutę sprintu, potem krótki odpoczynek i znowu sprint – w sumie kilka takich cyklów.
Miałem też w planie biegać po terenie pofałdowanym, to się chyba cross nazywa. Wydaje mi się, że taki bieg jest dobry, bo pozwala na pracę w różnych zakresach obciążeń i prędkości. Na razie jednak jestem na etapie poszukiwania miejsca.
Wracając jednak do tematu – jeszcze raz dzięki za porady i zrozumienie. Jak po przerwie kontuzja nie zniknie, to spotkam się z ortopedą.
Mimo to wysłucham chętnie rzeczowych opinii innych użytkowników.
Jestem uczestnikiem kilku for internetowych i stwierdzam, że forum bieganie.pl, to najlepsze forum, w jakim uczestniczę – ludzie tu są mili, chętni do pomocy, nierzadko dysponują ogromną wiedzą i doświadczeniem, nie wykazują zacietrzewienia, nadmiernie rozbudowanego ego i nieuzasadnionej werbalnej agresji. Chciałbym, aby tak pozostało.
W moim poście nie skaczę po tematach, nie komplikuję sobie sprawy ani nie teoretyzuję. Nie wiecie, jakie jest moje pytanie – no cóż, nie moja w tym rola, aby uczyć czytania ze zrozumieniem. Mimo to, specjalnie dla Was, przedstawię konstrukcję mojego postu:
1.Przywitanie
2.Krótkie wyjaśnienie, co skłoniło mnie do napisania postu.
3.Szczegółowy opis dotyczący dotychczasowego treningu, mający na celu zobrazowanie różnicy pomiędzy tym treningiem a opisywanym eksperymentem treningowym, czyli bieg intensywny a bieg mało intensywny
4.Dokładny opis eksperymentu treningowego – przebieg, obserwacje.
5.Zaakcentowanie problemu głównego – bólu kolana wraz z osobistymi rozważaniami na temat przyczyn takiego stanu rzeczy.
6.Prośba o poradę, w której poddaję pod dyskusję możliwe warianty rozwiązań.
7.Zaakcentowanie, że bieganie jest dla mnie pasją
8.Opis pełnej historii biegowej, jako ułatwienie do rozstrzygnięcia, czy opisywany problem pojawił się w wyniku opisywanego eksperymentu treningowego, czy też jest wynikiem błędów popełnionych w szerszej skali czasu.
9.Wytłumaczenia, dlaczego post jest długi oraz mała, niezbyt związana z tematem, ale istotna, porada dla innych biegaczy.
Wasze odpowiedzi nie wniosły niczego rzeczowego do tematu. Zakładam jednak, że przynajmniej staraliście się, za co Wam dziękuję.
Kolego tompoz.
Dziękuję za rzeczowe porady. Najbardziej z nich podoba mi się pomysł z rowerem i to w pierwszej kolejności wypróbuję. Będzie przerwa w bieganiu, ale nie będzie przerwy w aktywności fizycznej. Rower mi pasuje, bo lubię jeździć i swego czasu bardzo intensywnie eksploatowałem mój pojazd – robiłem dziennie 30km, była to rekreacja połączona z pożytecznym – dojeżdżałem tak do pracy, przez trzy lata.
Jeżeli chodzi o partnera treningowego, to cóż…od kilkunastu miesięcy namawiam moją kobietę do wspólnych biegów, tym bardziej, że zaczyna stopniowo obrastać tłuszczykiem. Na razie bez efektów.
Co do wolnych biegów, to jednak chyba nie dla mnie, nie pasuje mi takie człapanie. Będę nadal biegał, tak jak opisałem wcześniej. Zapomniałem dodać, że oprócz tej techniki od niedawna robię czasami coś takiego, że biegnę powiedzmy minutę sprintu, potem krótki odpoczynek i znowu sprint – w sumie kilka takich cyklów.
Miałem też w planie biegać po terenie pofałdowanym, to się chyba cross nazywa. Wydaje mi się, że taki bieg jest dobry, bo pozwala na pracę w różnych zakresach obciążeń i prędkości. Na razie jednak jestem na etapie poszukiwania miejsca.
Wracając jednak do tematu – jeszcze raz dzięki za porady i zrozumienie. Jak po przerwie kontuzja nie zniknie, to spotkam się z ortopedą.
Mimo to wysłucham chętnie rzeczowych opinii innych użytkowników.
- Fist
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 949
- Rejestracja: 18 lip 2005, 22:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rumia/Gdańsk
- Kontakt:
Moze rozgzrewka nie taka. Jak dojezdzasz samochodem to po wyjsciu musisz zrobic mniej wiecej tak:
intensywny marsz 1-2'
delikatne rozciaganie nog (w tym krazenie kolan) 1-2'
wolny trucht 2-3'
rozciaganie z 5-7' i bieg
po biegu pzred wejsciem do samochodu tez sie troche rozluznij
jezel jedziesz samochodem wiecej niz 20' porozciagaj sie chwile po wyjsciu - chodiz mi o powrot do domu
Nie rozumiem tych rekordow tras. Raz masz rekord przy tetnie 168 a raz 210?
intensywny marsz 1-2'
delikatne rozciaganie nog (w tym krazenie kolan) 1-2'
wolny trucht 2-3'
rozciaganie z 5-7' i bieg
po biegu pzred wejsciem do samochodu tez sie troche rozluznij
jezel jedziesz samochodem wiecej niz 20' porozciagaj sie chwile po wyjsciu - chodiz mi o powrot do domu
Nie rozumiem tych rekordow tras. Raz masz rekord przy tetnie 168 a raz 210?
Mateusz
Dare for more!
Dare for more!
-
- Wyga
- Posty: 54
- Rejestracja: 15 lip 2006, 19:37
Też tego nie rozumiem, tak to po prostu wyszło. Może dlatego, że jedna trasa jest krótsza o 300m od drugiej i cała po płaskim, a druga jest dłuższa i występują dwa podbiegi i zbiegi.Nie rozumiem tych rekordow tras. Raz masz rekord przy tetnie 168 a raz 210?
- Fist
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 949
- Rejestracja: 18 lip 2005, 22:44
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rumia/Gdańsk
- Kontakt:
Zalózmy ze te 210 to twoje maxymalne tetno
Jak biegniesz ma maxa nawet z gorki to powinienes sie choc troche do tego zblizyc poiwedzmy kolo 200 powinno byc. 168 to pewnie bedzie kolo 80%
to prawie rozbieganie zwykle. Cos nie tak z tymi testami
Jak biegniesz ma maxa nawet z gorki to powinienes sie choc troche do tego zblizyc poiwedzmy kolo 200 powinno byc. 168 to pewnie bedzie kolo 80%
to prawie rozbieganie zwykle. Cos nie tak z tymi testami
Mateusz
Dare for more!
Dare for more!
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
I to się nazywa naukowe podejście do własne partnerkigreggor pisze: od kilkunastu miesięcy namawiam moją kobietę do wspólnych biegów, tym bardziej, że zaczyna stopniowo obrastać tłuszczykiem.
