Co do diety Maciek pewnie sam coś napisze. Natomiast w kwestii interwałów, tempa 3:40 i maratonu.
Jak wiecie sam jestem zwolennikiem teorii zwalniania (ba, jestem w ogóle chyba jakimś prekursorem nazwania tego w ten sposób

).
Teoretycznie, oczywiście, zawodnik który planuje maraton w 2:55 powinien biegać 10k w tempie po 3:47, a na 5k utrzymać tempo 3:40 bez problemu.
Ale mamy tutaj sytuację taką, że Maciek pobiegł 15 k powiedzmy w godzinę (zakładając, że biegłby w normalnych warunkach, nie na zmęczeniu to myślę, że bez problemu taki wynik byłby w stanie zrobić).
Czyli tempo 3:40 powinien utrzymać przynajmniej przez 10-12 minut (czyli 3-4 km). Tymczasem Maciek uważa że w tym tempie, nie jest w stanie przebiec więcej niż 2km. Czy powinniśmy się zatem martwić?
Nie. Ale nie dlatego, że Maciek jest tak świetny, tylko, że jak widać, jego wyniki z 15k i interwałów ze sobą nie korespondują.
Nie jest dla mnie dziwne, że widzimy u niego tę rozbieżność, Maciek wychodzi z ultra i tego się nawet spodziewałem.
Oczywiście mam cały czas (a raczej miałem) dylemat, czy nie spróbować "pocisnąć" tych "krótkich temp" żeby podciągnąć jego dychę czy piątkę. Ale jak widać, to wcale nie jest potrzebne do tego, żeby pobiegł 15 km w godzinę, bo już na 15 k te tempa ze sobą nie korespondują.
Teraz, ktoś powie, że: "ale godzina to za mało, żeby biegać 42k w 2h55". To nie o to chodzi. Maciek jest widać bardzo "wypłaszczonym" zawodnikiem (jego krzywa zwalniania jest wypłaszczona) i nie da się przestawić go na inne tory w krótkim okresie (3 miesiące to krótki okres). Jedyne co można zrobić to manipulowanie "długim końcem krzywej" przez trening, rezerwy wagowe się powoli kończą (zakładając, że dochodzimy di tego w krótkim czasie, bo oczywiście do budowy Kenijczyka Maćkowi jeszcze daleko) ale one też będa jeszcze wg mnie "oddawały".