Jak masz ostro w dół, to możesz nie hamować nogami a zamiast tego "zeskakiwać" bardziej pionowo i tłumić całym ciałem. Śmiem jednak twierdzić, że takie skakanie jest mniej efektywne niż gdy suniesz w miarę równolegle do podłoża a nadmiar energii tłumisz głównie czwórkami i pośladem. Że nie trzeba hamować? Przekonałem się dość mocno o tym że trzeba, gdy jesienią na dosyć ostrym zbiegu kopnąłem w jakiś kamień i sporo zachodu mnie kosztowało wyhamowanie prędkości, jakiej przy tym nabrałem. Dość powiedzieć, że paznokcie bolały przez następne kilka dni

Na wystarczająco ostrym zbiegu energia potencjalna zaczyna przekraczać energię potrzebną na to wybicie a różnicę musisz wyhamować, rozpraszając energię w tkankach. Od pewnego stopnia nachylenia zaczynasz tę pracę wyraźnie czuć w mięśniach, jeśli zbiegasz w sposób który opisałem.Poranny Biegacz pisze:A prędkość zbiegu kontrolujesz nie intensywnością hamowania, a owego wybicia. Mięśnie nie są potrzebne:)
Mięśnie są potrzebne nawet do siedzenia.