Biegowy Trening funkcjonalny
- b@rto
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3107
- Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: brak
Powiem tak - sam niedawno byłem u fizjo z którym to zaczęliśmy trochę poprawiać moje dysfunkcje. Stało się to już w momencie pojawienia się bólu, a więc jakby w fazie "ostatecznej". Kto by pomyślał, że np. problem z biodrem może wynikać z napięcia jakiejś powięzi przy przeponie, a nawet w okolicach barku... Bardzo bolesne są te spotkania, ale trening dzień po jest jednym z najlepszych jakie można sobie wyobrazić. Noga luźna, wszystko luźne (na pewno nie wszystko, ale jak na moje amatorstwo to "wszystko").
Co do pytań - na pewno by mi wszystko wyjaśniał, ale w momencie np. rozluźniania łydek wolę pokrzyczeć ewentualnie pogadać o czymś co zajmie mi mózg.
Co do pytań - na pewno by mi wszystko wyjaśniał, ale w momencie np. rozluźniania łydek wolę pokrzyczeć ewentualnie pogadać o czymś co zajmie mi mózg.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Trafna uwaga z tym treningiem dzień po. Pod warunkiem, że nie dopuściło się poważniejszej kontuzji i jest to na zasadzie prewencji, a nie leczenia. Można nawet sprawdzić różnice i potruchtać zaraz po zejściu z kozetki. Pojawienie się uczucia uwolnienia ciała od nadmiernego napięcia, nawet jeśli trwa to tylko chwilę, jest bezcennym doświadczeniem. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że ciało może funkcjonować w odmiennym niż zazwyczaj trybie i ten tryb, to nie tylko zmiany fizyczne lecz również mentalne.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
bardzo bym chciał to poczuć, ale za tym zaraz idzie pytanie co robić na co dzień, żeby dopuszczać do jak najmniejszych dysfunkcji i samemu se pomagać
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Dobry patent, to po treningu wypas kóz. Od rana do popołudnia leżysz na pastwisku i machasz od czasu do czasu kijkiem. Potem zaganiasz do zagrody i idziesz na drugi trening. Metoda się sprawdza. Pełen luz. Relaks ciała i umysłu. Jednym słowem ful wypas.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
mhm, bardzo fajnie, jednak zyjemy tu i teraz, więc licze na propozycje możliwe do zrealizowania.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Ostatnio syn namawiał mnie na jakiś horror. Odpowiedziałem, żeby dał mi spokój, bo się pospinam, a powięź nie zna się na żartach.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 269
- Rejestracja: 11 maja 2017, 13:29
- Życiówka na 10k: 35:20
- Życiówka w maratonie: brak
Wow ameryki nie odkrył. To tak jak z grą na perkusji. Walenie łokciami vs. szybkość/siła wychodzi z nadgarstka. Jak ktoś dobrze bębni to się same nadgarstki ruszają. Zresztą to samo jest jak ktoś dobrze umie skakać na skakance. Ruch jest naprawdę znikomy a pełen ekspresji.yacool pisze:Możesz wrzucić. To nie jest żadna tajemnica. Ja jednak mam mniej entuzjastyczne zdanie o tamtym biegu.
----------------------
Poniżej pozwoliłem sobie wstawić fragment prywatnej korespondencji z biegaczem, który opisał bardzo ciekawą historię pewnego pianisty. Temat odległy od biegania, ale pojawia się w nim coś na co czekam właśnie w odniesieniu do filozofii treningu biegowego.
Z ciekawostek to ostatnio zgadałem się z moim kuzynem który jest zawodowym pianistą i powiedział mi, że nowa szkoła grania jest na zasadzie korzystania ze sprężystości a nie naciskania klawiszy palcami pod wpływem pracy mięśni. I że ta sprężystość idzie jakby z całego ramienia a nie z samych palców.
Powiedział mi, że zajęło mu 10 lat przestawienie się na „sprężystą technikę” grania bo był uczony po staremu ale warto było bo jest zupełnie inne brzmienie i praca ramion. Podobno najwięksi wymiatacze na świecie tak właśnie grają.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Krysia80 a przeczytaj jeszcze raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
kurczę, no to chyba nic nie rady zrobić
yacool, uciekasz w żarty, a jest konkretny temat. jestem szczerze ciekaw jakiegoś konkretu osadzonego w realiach naszej Polszczy, etatu, rodziny i takich tam.
yacool, uciekasz w żarty, a jest konkretny temat. jestem szczerze ciekaw jakiegoś konkretu osadzonego w realiach naszej Polszczy, etatu, rodziny i takich tam.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Nie mam wątpliwości, że wszystkie takie terapie jakos mogą pomóc. Ale wpływ takich terapii na technikę jest wg mnie bardzo pośredni. Gdyby było inaczej to Kenijczyk wracający do biegania po kontuzji wyglądałby jak pokraka, a on dochodzi do swojej normalnej techniki w znacznj większości bez jakiejś terapii manualnej, tzn czasem mają tam jakiegoś masażystę ale to tylko ci zamożniejsi.
No i ciekawy jestem, czy choćby ten Levi z filmu też czuł, że coś się z nim dobrego dzieje? Bo ja miałem w swoim życiu kilka wizyt i poza jednym przypadkiem gdzie miałem jakąś blokadę w skręcaniu głowy (i dlatego poszedłem nie chodziło o sport tylko o normalne funkcjonowanie), nie czułem jakiejś specjalnej różnicy.
No i ciekawy jestem, czy choćby ten Levi z filmu też czuł, że coś się z nim dobrego dzieje? Bo ja miałem w swoim życiu kilka wizyt i poza jednym przypadkiem gdzie miałem jakąś blokadę w skręcaniu głowy (i dlatego poszedłem nie chodziło o sport tylko o normalne funkcjonowanie), nie czułem jakiejś specjalnej różnicy.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Atutem niewątpliwie jest świadomość funkcjonowania ciała w naszych realiach. Tytuł książki Starretta "Skazany na biurko" trafia w punkt. Te realia w zasadzie nie pozostawiają złudzeń, że uciec od niekorzystnych czynników po prostu się nie da. Za bardzo zabrnęliśmy cywilizacyjnie, żeby wrócić do natury. Z drugiej strony zamartwianie się z tego powodu również nie przyczyni się do poprawy. Od razu też przypomina mi się powszechny motyw tzw. biegania dla odstresowania. Jesteśmy zestresowani więc idziemy pobiegać. To może nam się tak spodobać, że istnieje realna szansa wpadnięcia w wyczynowy nałóg, o czym ostatnio było w wywiadzie.
Moim zdaniem oprócz takiej wizyty u dobrego specjalisty powinna nastąpić właśnie większa świadomość tego, że stres ma wpływ na ruch, ale też, że ruch ma wpływ na stres. Ta druga zależność niesie ze sobą potencjał. Będąc maksymalnie rozluźnionym fizycznie bardzo trudno jednocześnie być złym, poirytowanym lub zdenerwowanym. Praca nad ruchem biegowym może więc wpływać na samopoczucie. Nie może to być jednak na zasadzie robienia czegoś na maksa, czy niecierpliwie. Wtedy wszystko znika. Dobrze jest poznać mechanizmy adaptacyjne, a zwłaszcza czas w jakim one zachodzą. To są miesiące w przypadku tkanki miękkiej i lata w przypadku kości. To powinno budzić respekt dla ciała, refleksję nad jego potrzebami i cierpliwość, czyli wszystko to co nie znajduje uznania w świecie natychmiastowych rozwiązań.
Wiedza o możliwościach regeneracyjnych tkanki łącznej staje w kontrze do metod i schematów treningowych. Trenowanie na zmęczeniu, podkręcanie temp, skracanie przerw, wreszcie drugi trening w ciągu dnia lub trening uzupełniający zamiast banalnego położenia się spać. To są czynniki stresujące. Alternatywą jest tzw. trenowanie wg samopoczucia, ale rzeczywiste wyniesienie samopoczucia na szczyt priorytetów wymaga takiego właśnie powolnego odkrywania Ameryki od nowa.
Moim zdaniem oprócz takiej wizyty u dobrego specjalisty powinna nastąpić właśnie większa świadomość tego, że stres ma wpływ na ruch, ale też, że ruch ma wpływ na stres. Ta druga zależność niesie ze sobą potencjał. Będąc maksymalnie rozluźnionym fizycznie bardzo trudno jednocześnie być złym, poirytowanym lub zdenerwowanym. Praca nad ruchem biegowym może więc wpływać na samopoczucie. Nie może to być jednak na zasadzie robienia czegoś na maksa, czy niecierpliwie. Wtedy wszystko znika. Dobrze jest poznać mechanizmy adaptacyjne, a zwłaszcza czas w jakim one zachodzą. To są miesiące w przypadku tkanki miękkiej i lata w przypadku kości. To powinno budzić respekt dla ciała, refleksję nad jego potrzebami i cierpliwość, czyli wszystko to co nie znajduje uznania w świecie natychmiastowych rozwiązań.
Wiedza o możliwościach regeneracyjnych tkanki łącznej staje w kontrze do metod i schematów treningowych. Trenowanie na zmęczeniu, podkręcanie temp, skracanie przerw, wreszcie drugi trening w ciągu dnia lub trening uzupełniający zamiast banalnego położenia się spać. To są czynniki stresujące. Alternatywą jest tzw. trenowanie wg samopoczucia, ale rzeczywiste wyniesienie samopoczucia na szczyt priorytetów wymaga takiego właśnie powolnego odkrywania Ameryki od nowa.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12921
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Było kilka podejść. W tym raz u Marszałka. Po kilku latach biegania Leviego często łapała kolka i czuł napięcie pod żebrami. Rozciągał to, ale wracało więc uznał, że taki jego urok. Okazało się, że kilka lat temu miał konkretny dzwon na rowerze. Przeleciał przez kierownicę i koziołkował kilka razy. Przez lata był w kontrującym napięciu, które pozostało po tamtym wydarzeniu. Był skręcony i skrzywiony. Jedna hardcorowa wizyta u Marszałka uświadomiła mu, że to nie urok tylko dysfunkcja, której można się pozbyć. Potem u Marcina było bardziej kompleksowo i metodycznie.Adam Klein pisze:No i ciekawy jestem, czy choćby ten Levi z filmu też czuł, że coś się z nim dobrego dzieje?
- Tam
- Wyga
- Posty: 91
- Rejestracja: 21 lut 2010, 14:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Podkowa Leśna/ W-wa
Już coraz szerzej w środowisku fizjo pojawia się pojęcie pracy strukturalnej. Pierwszy kongres na temat powięzi odbył się w 2007 roku, więc cały czas temat jest świeży. Jeszcze dużo do odkrycia, guru powięzi Robert Schleip wymyślił Blackroll i fitness powięziowy, tysiące lat temu powstała joga, choć jeszcze nie znano teorii Taśm Powięziowych Myersa. Dr Ida Rolf w latach 50-70-ych stworzyła Integrację Strukturalną (Rolfing), która teraz wchodzi do Polski, a jej hipotezy na temat funkcjonowania tkanki łącznej jako trójwymiarowej sieci teraz są potwierdzane badaniami. W powięzi jest ponad 100 mln wolnych zakończeń nerwowych - to wyniki badań sprzed kilku tygodni, oznacza to, że powięź to organ zmysłowy bardziej wyczulony niż zmysł wzroku. To w powięzi mamy receptory czucia głębokiego, to ona się skleja i modeluje tak by pomóc przeciążonym mięśniom wykonywać funkcję, ale często doprowadza to usztywnień i ograniczenia ruchu np. w chronicznie skróconych zginaczach biodra, które pracują przez ponad 8 godz naszego siedzenia w pracy przy kompie. Powięź to Kopciuszek ortopedii, który teraz stanął w światłach reflektorów. Osteopatia to filozofia patrzenia na całe ciało człowieka. Nie na fragmenty, jak to miało miejsce wcześniej i pochodziło z epoki industrialnej XXw, gdy postrzegano ciało jak maszynę z pompą jako sercem, rurkami i systemem dźwigni. Od kilku lat pojawiło się spojrzenie na cały organizm jako jeden komplet kilku systemów połączonych i współpracujących ze sobą. Dlatego osteopata leczy skutki skręcenia kostki od pracy z mięśniami podpotylicznymi u nasady czaszki.
..lubię ruch powietrza wokół głowy..
-
- Dyskutant
- Posty: 40
- Rejestracja: 14 lis 2016, 10:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
"...ćwiczenia mające na celu poprawę koordynacji, dynamicznej stabilizacji, zwiększenie możliwości tkanek do przejmowania większych przeciążeń i w końcu sprężynowania..."
Moje pytanie: czy gra warta jest świeczki w przypadku amatorów sportu ? Czy to nie jest zbytnie teoretyzowanie ? Porównał bym to trochę do analizy zmienności rytmu serca, którą kiedyś próbowałem analizować ilościowo i czasowo (lf, hf, rmmsd, sdnn, poincare itp). Gdy wydawało mi się, że coś już rozumiem, okazywało się, że jest tyle zmiennych, które wpływają na wyniki, że nie sposób wychwycić, co dany wynik w danej chwili oznacza. Czy w przypadku nauki o powięziach nie jest trochę tak jak z HRV, gdzie brakuje aksjomatów i ustalonych standardów interpretacji stanu patologicznego/optymalnego ? Skoro nadal powięź jest w nauce tematem, w którym jest więcej pytań niż odpowiedzi, czy nie za wcześnie na wprowadzanie programu jej ćwiczeń ? W nauce tworzy się modele pozwalające w przybliżeniu zrozumieć i lepiej opisać skomplikowane zjawiska. Później powstają nowe modele uwzględniające więcej zmiennych, następnie ktoś obala dotychczasowe, spoglądając na zjawisko z innej perspektywy, która uwzględnia jeszcze więcej zmiennych. Ale to wszystko jest tylko naszym uproszczeniem świata, bo nie potrafimy sobie wyobrazić nieskończonej ilości współzależnych zmiennych, które wpływają na ostateczny kształt danej cechy. Im dalej w las tym więcej drzew. Dobrze, że próbuje się zrozumieć jakieś zjawisko, chęć i ciekawość jest prekursorem odkryć. Ale czy to nie jest sztuka dla sztuki ? Można tym się zajmować hobbystycznie, ale czy należy z tego robić celowy trening i umieszczać go w harmonogramie szkolenia ?
Moje pytanie: czy gra warta jest świeczki w przypadku amatorów sportu ? Czy to nie jest zbytnie teoretyzowanie ? Porównał bym to trochę do analizy zmienności rytmu serca, którą kiedyś próbowałem analizować ilościowo i czasowo (lf, hf, rmmsd, sdnn, poincare itp). Gdy wydawało mi się, że coś już rozumiem, okazywało się, że jest tyle zmiennych, które wpływają na wyniki, że nie sposób wychwycić, co dany wynik w danej chwili oznacza. Czy w przypadku nauki o powięziach nie jest trochę tak jak z HRV, gdzie brakuje aksjomatów i ustalonych standardów interpretacji stanu patologicznego/optymalnego ? Skoro nadal powięź jest w nauce tematem, w którym jest więcej pytań niż odpowiedzi, czy nie za wcześnie na wprowadzanie programu jej ćwiczeń ? W nauce tworzy się modele pozwalające w przybliżeniu zrozumieć i lepiej opisać skomplikowane zjawiska. Później powstają nowe modele uwzględniające więcej zmiennych, następnie ktoś obala dotychczasowe, spoglądając na zjawisko z innej perspektywy, która uwzględnia jeszcze więcej zmiennych. Ale to wszystko jest tylko naszym uproszczeniem świata, bo nie potrafimy sobie wyobrazić nieskończonej ilości współzależnych zmiennych, które wpływają na ostateczny kształt danej cechy. Im dalej w las tym więcej drzew. Dobrze, że próbuje się zrozumieć jakieś zjawisko, chęć i ciekawość jest prekursorem odkryć. Ale czy to nie jest sztuka dla sztuki ? Można tym się zajmować hobbystycznie, ale czy należy z tego robić celowy trening i umieszczać go w harmonogramie szkolenia ?