PROJEKT SUB 9
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13117
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
No i tu pojawia się refleksja. Czy dałoby się uzyskać lepsze samopoczucie w inny sposób? Może nawet skuteczniejszy sposób, bo dający lepszy efekt.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Każdy ma wybór, ja mam ochotę poprawić sobie samopoczucie bieganiem a ktoś inny kokainą.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13117
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Dobrze, że napisałeś o tym samopoczuciu. To taki banał, z którym zazwyczaj nic konkretnego się nie łączy, bo jak widać można pod poprawę samopoczucia podciągnąć i bieganie i kokainę. Jeżeli jednak potraktować samopoczucie literalnie, to otwiera się przed nami świat zupełnie zepchnięty na margines świadomości. Samopoczucie, czyli poczucie samego siebie, doświadczanie siebie itp. mistyczne pierdoły. Wchodząc w to jednak głębiej okaże się, że samopoczucie w biegu mamy naprawdę marne. Dużo łatwiej poleżeć i poćwiczyć niespieszną jogę z wczuwaniem się we własny oddech przy okazji bardzo relaksujących asan. Można też zafundować sobie masaż albo fizjo, ale nie każdego na to stać. Zwłaszcza, gdy taki seans miałby zastąpić danielsowski longrun. 2,5 godziny masowania albo zabiegów manualnych u fizjo? Czemu nie. Problemem jest tylko kasa. Joga w tym aspekcie jawi się wtedy jako ciekawa alternatywa do samodzielnego praktykowania.
Ktoś może powiedzieć, że to trzeba umieć dobrze robić. Ok zastąpmy jogę Feldenkraisem. To jest dopiero dowolność wykonywania niespiesznych ruchów! Albo joga postrzegana przez pryzmat Feldenkraisa, Alexandra, czy rollfingu. Metod jest sporo. Wszystkie one mają wspólną cechę - uczą samopoczucia i w dalszej kolejności poprawiają samopoczucie. Dużo skuteczniej niż bieganie.
Ktoś może powiedzieć, że to trzeba umieć dobrze robić. Ok zastąpmy jogę Feldenkraisem. To jest dopiero dowolność wykonywania niespiesznych ruchów! Albo joga postrzegana przez pryzmat Feldenkraisa, Alexandra, czy rollfingu. Metod jest sporo. Wszystkie one mają wspólną cechę - uczą samopoczucia i w dalszej kolejności poprawiają samopoczucie. Dużo skuteczniej niż bieganie.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale są jakieś inne korzyści jakie mi to bieganie daje, godzinny bieg to jakiś jednak konkretny wydatek energetyczny, co pozwoli mi za bardzo nie przytyć a zatem utrzymać samopoczucie na dobrym poziomie.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13117
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Można i w ten sposób się czarować Czemu nie. Jest więcej takich zaklęć. Na przykład biegam, żeby się odstresować, albo żeby zachować zdrowie i sprawność.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6516
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Zgadza się.yacool pisze: Wchodząc w to jednak głębiej okaże się, że samopoczucie w biegu mamy naprawdę marne.
Odnoszę jednak wrażenie - nie po raz pierwszy - że w każdym obszarze, nawet w tak subiektywnym jak własne odczucia, chcesz pokazać innym, że wiesz i czujesz wszystko lepiej od nich. W tym przypadku, że wiesz lepiej co sprawi, że lepiej się poczują.
Ja np. nie mogę powiedzieć, że bieganie jest zajebiste, i nikomu nie powiem, że jego samopoczucie po bieganiu poprawi się znacznie i trwale. Bo tego nie wiem, bieganie to moja potrzeba i inni nie muszą jej mieć. Zgadzam się, że są czynności znacznie bardziej przyjemniejsze. Ale, czasem potrzebuję zrobić rzeczy mniej przyjemne, żeby czuć się później dobrze. Poza tym potrzebuję intensywnego ruchu na świeżym powietrzu, najlepiej wśród zieleni albo chociaż wśród drzew gdy nie ma zieleni bo np. jest zima. Bez ludzi obok, bez sztucznego światła i sztucznych dźwięków itp., za to czasem w deszczu a czasem ws śniegu.
Jogę też lubię, u fizjo fajnie czasem poleżeć, ale czasem muszę sama wykonać jakaś pracę i przemieścić swoje ciało w przestrzeni, a żeby miało to dla mnie sens muszę robić to w miarę regularnie. Być może moi praprzodkowie jakoś szczególnie się przemieszczali, nie wiem i nie zastanawiam się, tylko przemieszczam się, gdy czuję taką potrzebę. Na nogach lub na rowerze.
Jak zaczniemy tu dywagować nad potrzebami ich odczuwaniem, albo może nad tym, że być może sami nie potrafimy dotrzeć do swych realnych potrzeb, to nawet idealna sprężyna nie pomoże.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13117
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Problematyka indywidualnych potrzeb wbrew pozorom wcale nie jest taka rozwlekła. Żyjemy dość podobnie i mamy podobne oczekiwania, bo też w podobny sposób kształtuje nas kultura. Od tego trudno się uniezależnić. Z dużym prawdopodobieństwem można to przewidzieć i nie trzeba być przy tym prorokiem. Wystarczy być choćby doświadczonym fizjoterapeutą. Mowa ciała zdradza ludzką historię. Od czego powinien zacząć swoją przygodę początkujący? Jeśli jest w stanie w jakim sam zauważa, że coś wypadałoby ze sobą porobić, to okres zaniedbać nie jest liczony w latach lecz bardziej w dekadach. Tymczasem z chęci nadrobienia czasu, powrót do formy zajmuje miesiące. Dlaczego tak szybko amator chce się zmienić? Z powodu różnego rodzaju czelendży, które nie mogą czekać.
Po latach taki amator ma na koncie maratony, triatlony i inne ultra. Ma kupę medali, pucharów, biegowych znajomych i nadwagę, a po ruchach wygląda jakby walczył na całym bliskim wschodzie, a wcześniej jeszcze w Wietnamie i Korei.
Po latach taki amator ma na koncie maratony, triatlony i inne ultra. Ma kupę medali, pucharów, biegowych znajomych i nadwagę, a po ruchach wygląda jakby walczył na całym bliskim wschodzie, a wcześniej jeszcze w Wietnamie i Korei.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6516
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
A ja uważam, że ilu ludzi, tyle potrzeb. Kultura do potrzeb indywidualnych ma niewiele, co najwyżej mam wrażenie, że niektórym - słabo osadzonym w sobie, że tak powiem - maskuje ich rzeczywiste potrzeby narzucając inne, zewnętrzne i wmawiając, że tego właśnie powinni potrzebować.yacool pisze:Problematyka indywidualnych potrzeb wbrew pozorom wcale nie jest taka rozwlekła. Żyjemy dość podobnie i mamy podobne oczekiwania, bo też w podobny sposób kształtuje nas kultura.
Co do tych czelenżdy, to zgoda, z tym, że nie każdy amator od raz rzuca się w ich wir. Znam i spotykam wiele osób, które po prostu sobie truchtają/szurają/biegają a czasem realizują też jakieś bardziej wyrafinowane jednostki treningowe, bo mają na to ochotę/jest im do czegoś potrzebne, ale w czelendżach nie biorą udziału.
Więc jednak bym aż tak nie generalizowała.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13117
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Dla wielu czelendżem jest nawet trucht, który w ich przypadku może mieć mało wspólnego ze zdrową aktywnością fizyczną. Swego czasu krzywo patrzyłem na Nordic Walking, ale jak zobaczyłem ich ćwiczenia koordynacyjne, to mnie oświeciło. Oni robią dokładnie taką samą koordynację o której piszę, tyle że w marszu. Zmieniłem zdanie o NW o 180° i szkoda, że nie dało się bardziej, bo z tej eureki to chciałem nawet o 360°. Początkujący i w zasadzie ogromna większość szuraczy powinna zacząć, a nawet poprzestać na NW. Dla zdrowia, a w szczególności jeśli szukają lepszego samopoczucia. Tego przez duże S.
-
- Dyskutant
- Posty: 35
- Rejestracja: 01 gru 2017, 10:41
- Życiówka na 10k: 35:50
- Życiówka w maratonie: 2:59
popularyzacja i dostępność udziału w większości biegów i to z udziałem topowych zawodników (oprócz stadionu) sprawiła, że każdy może wystartować i dostać za to jeszcze medal i inne gadżety, to powoduje że masy/tłumy ludzi zaczyna wierzyć w swój bliski sukces, że ciężkim treningiem też staną się bohaterami sportowymi - z punktu widzenia marketingu niezły efekt i tu widziałbym rozsądne bieganie dla samopoczucia/zdrowia, zadowolenia itp.
natomiast wkraczanie w świat profesjonalnego biegania na wynik wymaga od zainteresowanego również profesjonalnego podejścia i tu już zaczynają się problemy i brak zrozumienia, że bieganie to nie najprostsza forma ruchu
... więc nie wyobrażam sobie rozwoju tylko klepiąc kilometry i zwiększając prędkości - to za mało ... trzeba się całkowicie poświęcić ciałem, sercem i umysłem, podporządkować pod wyznaczony cel swoje życie, swój wizerunek, swoje upodobania, nawyki i zachcianki, trzeba być dla normalnych kontrowersyjnym/indywidualnym i to nie tylko na treningu !!!, nie bać się eksperymentów i zmian !!!
kiedyś świat sportu był dostępny dla nielicznych i tylko zrzeszonych w klubach, dzisiaj startujemy gdzie chcemy
https://www.facebook.com/editeamzgorzelec/
natomiast wkraczanie w świat profesjonalnego biegania na wynik wymaga od zainteresowanego również profesjonalnego podejścia i tu już zaczynają się problemy i brak zrozumienia, że bieganie to nie najprostsza forma ruchu
![smutek :(](./images/smilies/icon_e_sad.gif)
kiedyś świat sportu był dostępny dla nielicznych i tylko zrzeszonych w klubach, dzisiaj startujemy gdzie chcemy
https://www.facebook.com/editeamzgorzelec/
- Woszkowaty
- Stary Wyga
- Posty: 208
- Rejestracja: 13 kwie 2018, 15:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:17:57
- Lokalizacja: Opole
Yacool - zerknij w wolnej chwili na Remi Bonnet'a z teamu Salomona :
https://www.youtube.com/watch?v=IYwZ4hn ... HF3gVc18XQ
Ciekaw jestem opinii na temat jego techniki.
https://www.youtube.com/watch?v=IYwZ4hn ... HF3gVc18XQ
Ciekaw jestem opinii na temat jego techniki.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13117
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Estetykę psuje ta pedalska kamizelka. Nie pokazałbym się w takim wdzianku.
Biega dobrze, z fantazją i polotem, chociaż tu standard wyznacza Walmsley. Przede wszystkim jest szczupły i nie sprawia wrażenia jakoś bardzo pospinanego. Jakbym miał oprzeć się na pierwszym wrażeniu, to z przyjemnością by mi się z nim pracowało nad dopieszczeniem ruchu na płaskim. Możliwe, że to przełożyłoby się na jeszcze większą fantazję w górach.
Biega dobrze, z fantazją i polotem, chociaż tu standard wyznacza Walmsley. Przede wszystkim jest szczupły i nie sprawia wrażenia jakoś bardzo pospinanego. Jakbym miał oprzeć się na pierwszym wrażeniu, to z przyjemnością by mi się z nim pracowało nad dopieszczeniem ruchu na płaskim. Możliwe, że to przełożyłoby się na jeszcze większą fantazję w górach.
- Woszkowaty
- Stary Wyga
- Posty: 208
- Rejestracja: 13 kwie 2018, 15:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 03:17:57
- Lokalizacja: Opole
Obserwuję ich ( Walmsley'a i Bonnet'a ) i podglądam ( chociaż w tych czasach nie jest to może słowo na miejscu
) od dłuższego czasu. O ile z tym pierwszym jest trochę materiałów w sieci, o tyle z drugim jest tego jak na lekarstwo. Ale do rzeczy.
Moje spostrzeżenia, obiektywne, z pozycji całkowitego amatora, starającego się podglądać dobre rzeczy u lepszych:
Walmsley biega dla mnie wzorowo, to taka maszyna, która jak wejdzie w swój rytm ciach-ciach, ciach-ciach, ... ( a wchodzi od razu ) to jedzie jak lokomotywa do przodu, nie zważając na przeszkody i trudności na drodze. Nie ważne, czy z górki czy pod górkę, czy na płaskim. Do przodu ! Terminator ! I najważniejsze - skuteczny Terminator !
Bonnet biega lekko, bez spiny, przeskakując jak po jajkach albo rozgrzanych węglach
. Ma dużo radości w swoim bieganiu, młodości i jakieś takiej młodzieńczej fantazji . Cieszy się tym i sprawia mu to frajdę, przy okazji będąc zawodnikiem na światowym poziomie. I ładnie, i skutecznie.
To takie moje szybkie przemyślenia. Uwaga na przyszłość: pobrać oba DNA i skrzyżować![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Moje spostrzeżenia, obiektywne, z pozycji całkowitego amatora, starającego się podglądać dobre rzeczy u lepszych:
Walmsley biega dla mnie wzorowo, to taka maszyna, która jak wejdzie w swój rytm ciach-ciach, ciach-ciach, ... ( a wchodzi od razu ) to jedzie jak lokomotywa do przodu, nie zważając na przeszkody i trudności na drodze. Nie ważne, czy z górki czy pod górkę, czy na płaskim. Do przodu ! Terminator ! I najważniejsze - skuteczny Terminator !
Bonnet biega lekko, bez spiny, przeskakując jak po jajkach albo rozgrzanych węglach
![oczko :oczko:](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
To takie moje szybkie przemyślenia. Uwaga na przyszłość: pobrać oba DNA i skrzyżować
![:bum:](./images/smilies/bum.gif)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4908
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
Yacool twój Niebieski Keniol biegnie w Kopenhadze HM? Podobno mają atakować rekord świata.
viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13117
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Tak.
Oglądać!
Oglądać!