Rolli to zagraniczniak

a Creatinphophat to znana fosfokreatyna jakby ktoś nie wiedział. Bardziej interesowałem się jej suplementacją w sportach siłowych, ale chyba w większości dyscyplin łącznie z biegami długodystansowymi jest ona używana. Podnosi niestety wagę zawodnika zatrzymując wodę w organizmie, niemniej w dużo mniejszych dawkach niż sztangiści, biegacze długodystansowi też jej używają. Wpływa ona między innymi na spoczynkową ilość ATP w miocycie. Tak jak napisał Rolli jest to pierwszy i natychmiast dostępny substrat do skurczu mięśnia. Działa do tego trochę tak jak bateria na kilka pierwszych sekund wysiłku. Albo ją wykorzystamy ruszając ostro, albo nie, a ona i tak przepadnie. Dlatego właśnie "opłaca się" mocniej wystartować. W maratonie 10 mocniejszych kroków niewiele zmieni, ale w biegu na 5000m czasem daje życiówkę, albo nie.
Dalej w trakcie biegu ponad progiem mleczanowym (którego ponoć nie ma;)) organizm niejako się sypie i zaczyna czerpać energię w coraz mniej efektywny sposób i dlatego zwalnia. Tak jak napisał Rolli, laktaty i kwasica, ale także wzrost temperatury niszczą najbardziej efektywne szlaki skurczu mięśnia i dlatego zwalniamy.
Jest kilka mechanizmów kontrdziałających, jak chociażby redystrybucja krwi do mięśni na skutek właśnie spadku pH i wzrostu temperatury, pełniejsza ekstrakcja tlenu z hemoglobiny (na skutek przesunięcia krzywiej dysocjacji oksyhemoglobinyw prawą). Jednak mechanizmy opisane przez Rollego zdecydowanie przeważają. Mniejsza dostępność Ca ma tutaj zresztą dużo większe niż opisywane znaczenie. Miozyna jest bowiem swoistą ATPazą i sam skurcz mięśnia staje się dużo słabszy. Dodatkowo podnosi się potencjał spoczynkowy, a obniża czynnościowy co oznacza tendencję do niekontrolowanych skurczów mięśni (znane skurcze zmęczeniowe). Dodatkowo wydłuża się okres refrakcji i to zarówno względnej jak i bezwzględniej co w sumarycznym efekcie utrudnia aktywowanie miocyta przez ukł. nerwowy o czym pisze Rolli.
Ameryki tu jednak nie odkrywamy. Wszystko to sprowadza się do znanej wszystkim prawdy, że im dłużej biegniemy tym biednie nam się ciężej. Jednak o ile w maratonie warto włączać te mniej efektywne szlaki metabolizmu jak najpóźniej, o tyle w biegach krótszych może się okazać, że nie warto tego odwlekać, tylko trzeba biec szybko puki najefektywniejsze szlaki jeszcze działają.
Teraz warto zauważyć, że wszystko to możemy trenować. Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że część zawodników, którzy trenowali biegi w niekorzystnych warunkach energetycznych (mocne biegi "na zakwasie") poleci 10km PS, natomiast biegacze, którzy większość biegów robią w tlenie i przez to nie ćwiczą biegu w niekorzystnych warunkach energetycznych, odniosą korzyści z NS nawet na dystansie 10km.
Tylko osoby które na dany dystans osiągnęły idealny balans pomiędzy szybkością, a wydłużeniem będą w stanie pobiec bieg ciągły (chociażby na 15km) w tempie zawodów. Jednak jako, że 15km to dystans bardzo rzadki i niewielu zawodników celuje w takie zawody, a dodatkowo nawet przy treningu specyficznym pod dany dystans rzadko kto osiąga ten złoty środek uważam w dalszym ciągu, że niewielka grupa osób będzie pobiec bieg ciągły 15km w tempie zawodów na 15km
