Komentarz do artykułu Naukowe podejście do treningu nie dla początkujących

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Asiu,

Kilka słów komentarza:

1. bardzo się cieszę, że udało Ci się osiągnąc cele, nie odniosłas kontuzji itd. Serio, super, że jestes i biegasz.
Nadal jednak sądzę, że ten trening nie był optymalny i był niebezpieczny. Tego czy lepsze wyniki osiągnęłabyś przy iinym treningu raz czy rzeczywiście było zagrożenie kontuzjami już nigdy się nie dowiemy, zostawmy więc to :)
2. Część z moich komentarzy Twojego biegania dotyczyła faktu, że bywa, że zachowujecie sie z Wojtkiem w sposób, którzy jedni nazwą niepokornym ale inni już aroganckim. Jest to jednak kwestia osobistego wyczucia itd., więc ten temat również zostawmy.
3. Życzę Tobie wiele sukcesów i trzymam kciuki.

4. Ja nie uważam byś była początkująca, absolutnie. Nasza dalsza dyskusja może nie mieć większego sensu właśnie z tego względu, że inaczej definiujemy pojęcie pod terminem "początkujący".

5. co do listu: nie zgadzam się z autorem. Moim zdaniem trzymanie się częstotliwości konwersacyjnej przez początkującego jest gwarantem właściwego treningu, i tyle. Dalej: wg mnie samopoczucie mowi więcej niż pulsometr a nie mniej, i to pulsometr jest protezą samopoczucia a nie odwrotnie.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
ioannahh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1309
Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
Życiówka na 10k: 39:46
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: sopot
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze: 2. Część z moich komentarzy Twojego biegania dotyczyła faktu, że bywa, że zachowujecie sie z Wojtkiem w sposób, którzy jedni nazwą niepokornym ale inni już aroganckim. Jest to jednak kwestia osobistego wyczucia itd., więc ten temat również zostawmy.
oj.. nie wydaje mi sie, zebysmy gdziekolwiek napisali cos niekulturalnie :) mozesz podac jakis przyklad tego, co masz na mysli?
ja nie uwazam zebys byla poczatkujaca
..ale piszesz duzo o tym, zeby sluchac wlasnego organizmu i robic to, co podpowiada samopoczucie, a nie skrupulatne wyliczenia i powszechnie znane teorie :)
5. co do listu: nie zgadzam się z autorem. Moim zdaniem trzymanie się częstotliwości konwersacyjnej przez początkującego jest gwarantem właściwego treningu, i tyle. Dalej: wg mnie samopoczucie mowi więcej niż pulsometr a nie mniej, i to pulsometr jest protezą samopoczucia a nie odwrotnie.
niektorzy poważani trenerzy, tacy jak Brad Hudson pisza, ze w przypadku mlodych biegaczy bieganie 'z intensywnoscia konwersacyjna' mozna calkowicie wyrzucic i zamiast 'easy' biegac cos w rodzaju 'moderate'. rozumiem, ze piszac o poczatkujacych macie tutaj w wiekszosci na mysli osoby dorosle, ktore wczesniej nie mialy zbyt duzo wspolnego ze sportem, ale pamietajcie tez, ze wsrod biegowych nowicjuszy jest ogromna ilosc ludzi dajacych sie sklasyfikowac jako 'mlodzi'. a dla wielu z nich bieganie nie jest pierwszym starciem z aktywnoscia fizyczna :)
Awatar użytkownika
Katarina
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 464
Rejestracja: 13 mar 2006, 12:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

ad odpowiedź do artykułu.

myślę... że nie potrzebuję sztabu naukowców asystujących mi na każdym kroku, aby z powodzeniem się rozwijać. nie, ja to wręcz wiem. bo myślę. swego czasu nauczyłam się czytać i wykorzystuję tę umiejętność do zapoznawania się z różnymi teoriami. a ponieważ znam swój organizm lepiej niż mój pulsometr, nie pędzę za nimi ślepo implementując w codzienne treningi. skuszę się nieraz na jakieś doświadczenie, jednak nie poddaję się modom.

z natury rzeczy tak mam, że jak już się za coś biorę to rzetelnie i z nastawieniem na rozwój.
jednak naprawdę nie widzę powodu zaczynania przygody z bieganiem od szczegółowych pomiarów. baaa, pokuszę się o stwierdzenie, że takie badanie przyniesie więcej szkody niż pożytku, bo jaka jest wiarygodność takiego badania dla osoby, która właśnie wstała z kanapy? to już lepiej polatać sobie parę miesięcy radośnie, nawet na wyższym tętnie, mierzenie metodą konwersacyjną jest jak najbardziej na miejscu. a potem to już nawet test można zrobić i jego wynik będzie miarodajny.

pulsometru używam, nie zdaję się od niego. nie muszę programować na nim treningów, bo nie mam problemów z zapamiętaniem co mam danego dnia zrobić. pikacze mam wyłączone, bo trzepią baterie
rajcuje mnie za to najbardziej funkcja: powrót do punktu startu. bo lubię czasem pobiec w nieznane. lubię czasem pobiec wedle rytmu dyktowanego muzyką lecącą w słuchawkach.

baaa... nawet lubię raz na ruski rok zrzucić wszystkie dane do excela, wyrysować fikuśne wykresiki i cieszyć się wynikami

bo stawiam na rozwój i plan udaje mi się konsekwentnie realizować. ale, kurka, nadal nie kumam progów mleczanowych, laktatów i tych innych... jeśli kiedyś będę biegać w klasach mistrzowskich i ważyć się będą losy mojego zwycięstwa w ułamkach sekund, włączę bardziej skomplikowane pomiary w trening. na razie jednak śpię spokojnie, raczej mi to nie grozi :bleble: amator jestem, choć ambitny, ale nie zawodowiec
cats do not go for a walk to get somewhere, but to explore
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Asiu, odnośnie pierwszej kwestii, zostawmy to.

co do samopoczucia, to jest wg mnie kwestia wyboru, który moim zdaniem im wcześniej dokonany tym lepiej.

można wybrać pulsometr albo tabele Danielsa albo nos tenera, tylko niech to będzie wybór dokonany w świadomości, ze nie ma jednej właściwej i najlepszej drogi oraz w świadomości, że wbrew pierwszemu wrażeniu bieganie wg samopoczucia nie jest bezrefleksyjna krotochwilą ale rowniez teorią treningową a wskazania organizmu moga być równie, a może nawet bardziej, wiarygodne w porównaniu z pulsometrem.

wg mnie początkujący w moim rozumieniu tego słowa nie potrzebuje nic więcej ponad to, co napisałem w którymś z wcześniejszych postów :) trening z głową wolną od wątpliwości, które na pierwszy etapie, jak Adam napisał, są bezsensowne, będzie bardziej efektywny...
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
bczupa
Wyga
Wyga
Posty: 96
Rejestracja: 22 wrz 2011, 20:43
Życiówka na 10k: 00:49:21
Życiówka w maratonie: 04:47:06
Lokalizacja: Warszawa, Gocław

Nieprzeczytany post

nauka i jej narzędzia (pulsometry, coraz to bardziej wymyślne buty i inne gadżety) to bardzo pożyteczny dodatek do biegania, ale uważam że tylko dodatek, najważniejszy jest człowiek, jego motywacja i zrozumienie własnego organizmu

na początku mojego biegania "bardziej serio", czyli dla uproszczenia biegania regularnego kupiłem sobie pulsometr (najtańszy - najprostszy miernik tętna ze stoperem) i przez długi czas był on dla mnie moim guru - trenerem, nadzorcą, doradcą i najlepszym kumplem. Patrzyłem i obserwowałem moje tętno, po każdym treningu wyznaczałem "fitness level", mierząc posiłkowy spadek tętno, biegałem na "tętno" i cieszyłem się że systematycznie spada tętno konwersacyjnego biegu.

Biegając z pulsometrem "na tętno" zawaliłem kilka startów, bo mądrzejszy ode mnie pulsometr uprzejmie pikał ostrzegając że osiągnąłem maksymalne dla mojego wieku/wzrostu/wagi tętno 198 i dalsze zwiększanie wysiłku jest niezdrowe dla mojego zdrowia ...

Jakiś czas temu pulsometr się zepsuł a ja biegałem dalej ... po pewnym czasie odkryłem że jestem szczęśliwszym człowiekiem i że moje treningi "wyzwolonego niewolnika pulsometru" są teraz inne, może bardziej spontaniczne, ciekawsze, bardziej "barwne"

na pewno kupię wkrótce nowy pulsometr bo jest to przydatne narzędzie, ale z postaram się nie popełniać starych błędów i nie zostać niewolnikiem zegarka

bieganie "na tętno", podobnie jak bieganie konwersacyjne to ślepy zaułek - być może daje gwarancję że nie zrobimy sobie krzywdy, ale spektakularnych postępów też nie osiągniemy, a dodatkowo możemy odebrać sobie sporo z radości jaką może dawać bieganie

dla niektórych, szczególnie początkujących, którym brakuje motywacji, (a w konsekwencji determinacji i konsekwencji) całe to naukowe podejście, gadżety: pulsometry, odpowiednie buty, strój biegowy i cała otoczka po prostu pomaga zacząć biegać, później gdy już możemy o sobie powiedzieć "jestem biegaczem" to rola gadżetów spada, są fajnym uzupełnieniem biegania, ale jak napisałem na początku - tylko dodatkiem do biegania

oczywiście wszystko co napisałem odnosi się do amatorów, u zawodowców jest zapewne inaczej, ale to inna historia
Obrazek
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Myślę, że z samej tej dyskusji powstaje już ciekawy artykuł. :)

To co napisał Negatyw, to rzeczywiście prawda, szybko zapominamy jako to jest być początkującymi.
rosomak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

bieganie.pl pisze:Skomentuj artykuł
Myślę bardzo podobnie.
kulawy pies pisze:nauka o treningu to NIE jest nauka sensu stricte - nie istnieje żaden twardy paradygmat, nie jest falsyfikowalna w sensie Popperowskim, itd, itd.
Ależ mi się podoba to zdanie :spoko:
Serio serio.
Bardziej sarkastycznie:
Cóż, jak już się wydało kasę na sprzęcior to teraz trzeba dorobić jakąś filozofię do jego dalszego używania ... :hej:
Mniej sarkastycznie:
Jak zaczynałem biegać też mnie ciągnęło w kierunku sprzętu. Teraz oceniając swoje podejście sprzed paru lat uważam że ogon kręcił psem. :oczko:

*****************
Ogólnie - czyżby bgzn.pl zdechło i znajome trolle stamtąd dokonały migracji ? :hahaha:
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
rufuz

Nieprzeczytany post

Artykul wywolal dosc ciekawa dyskusje i juz mialem nie wypowiadac sie w tym poscie ale coz bylo zrobic. Dorzucam i ja moje amatorskie wywody, w tym przypadku co do przydatnosci pulsometru.
Kiedy zaczalem biegac wedlug planu pojawily sie OWB1, WB2, WB3, WT, BNP itd. Jak mozna bylo biegac dane zakresy bez pulsometru na tzw czuja bedac amatorem ? OWB1 to jeszcze da rade na "czuja" ale reszta. Przeciez trening w II lub III zakresie polega na tym aby nie biec zbyt wolno lub szybko. Jako amator nie wyobrazam sobie np treningu BNP (18km OWB1 potem 10km WB2) lub WB3 bez pulsometra. Tym bardziej jak sie jest amatorem z zyciowka 3:14 i chce sie zlamac 3h. Pewnie, analizotor kwasu mlekowego to juz inna sprawa. W moim przypadku nie traktuje pomiarow pulsometru w czasie treningu jako ostatecznej wyroczni. Sluzy mi on jedynie jako "pomocnik". Nie raz czytalem, ze wlasnie poczatkujacy maja tendencje do zbyt szybkiego biegania. Pare lat temu bedac poczatkujacym, biegalem bez planu i na "czuja". Niestety mialem tendencje do zbyt szybkiego biegania w wyniku czego bardzo czesto bylem przemeczony, kontuzje itp.
Wedlug mnie, amatora, to zalezy od celu. Jesli ktos od czasu do czasu wychodzi na jogging dla poprawy samopoczucia to faktycznie posiadanie pulsometru moze byc zbedne no ale jak ktos zaczyna z mysla o osiaganiu wynikow to dobry pulsometr byly raczej wskazany. Nie wiem czy jesli ktos poczatkujacy biega aby schudnac to pulsometr bylby wskazany ? W tym przypadku chodzi przeciez aby biegac jak najczesciej w "zakresie tlenowym" czyli I zakresie.
Ufff "wyklepanie" tak dlugiego tekstu na klawiaturze bylo dla mnie mordęga :ble: :ble:
Awatar użytkownika
DOM
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2101
Rejestracja: 11 kwie 2008, 07:13
Życiówka na 10k: 34:27
Życiówka w maratonie: 2:36:045
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Jak zaczynałam biegać to mierzyłam tętno (uderzenia na 15 sekund) i...oszukiwałam. Starałam się pokazać, że jest lepiej niż było. Pulsometr nie dawał już takich możliwości. I to mnie wkurzało :hahaha:
Teraz jestem posiadaczką 2 pulsometrów. Są gdzieś. Były przydatne podczas biegania w ciąży.
A teraz? Co mnie to obchodzi...
Mniej więcej wiem. I zdecydowanie ta wiedza mi wsytarcza.
Resztę podpowiada organizm. Jest już trochę ogarnięty.

Ale ja zapomniałam, oj zapomniałam, jak to jest być początkującym. Nawet po porodzie, gdy 15 minut biegu było wyzwaniem niewiele miałam z początkującym wspólnego.
Do tego początkujący początkującemu nierówny (tak jak amator amatorowi...to do tych z życiówką 2:3xx;)

A list do redakcji FAJNY:)
Spełniona mama dwóch chłopaków.
Miłośniczka Wings For Life;) i biegów górskich.
DOMwBIEGU.pl
rosomak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Trzy kluczowe zdania.
rufuz pisze:Kiedy zaczalem biegac wedlug planu pojawily sie OWB1, WB2, WB3, WT, BNP itd. Jak mozna bylo biegac dane zakresy bez pulsometru na tzw czuja bedac amatorem ? OWB1 to jeszcze da rade na "czuja" ale reszta. Przeciez trening w II lub III zakresie polega na tym aby nie biec zbyt wolno lub szybko.
Innymi słowy:
Kiedy zacząłeś biegać według planu opracowanego pod pulsometr, bazującego na określonej teorii której realizacją w praktyce treningowej są zakresy, w Twoim planie treningowym pojawiły się zakresy które do ich poprawnej realizacji wymagają użycia pulsometru.
Jak je biegać bez pulsometru?
Ależ o to chodzi że nijak. Przecież cały sens tego podejścia opiera się na zakresach kontrolowanych przez pulsometr. :oczko:

PS: Początkujący według mnie musi 1. osiągnąć regularność wychodzenia 2. wzmocnić ciało żeby sprostało przyszłym obciążeniom związanym z przyszłym treningiem. I stawiam diamenty przeciwko orzechom że dla dorosłej osoby 30+ bezpieczna bezkontuzyjna realizacja obu tych (według mnie fundamentalnych) celów to 2-3 sezony biegowe.
Ostatnio zmieniony 09 gru 2011, 12:32 przez rosomak, łącznie zmieniany 1 raz.
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
Awatar użytkownika
Księżna
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3089
Rejestracja: 01 lis 2011, 23:29
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: ...karocą po drogach mknę

Nieprzeczytany post

Podoba mi się post Katariny.
Ale i tak wygrała DOM
Jak zaczynałam biegać to mierzyłam tętno (uderzenia na 15 sekund) i...oszukiwałam
:hahaha:
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

jeszcze ad vocem Iwan i rufuz:

jestem w stanie wszystkie akcenty treningowe (wg szkoły amerykańskiej) czyli Tempo Run, Intervals i Repetitions realizować poprawnie wg samopoczucia. Na Repetitions będzie może malusieński rozjazd.

czyli można :)
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Iwan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1161
Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:jeszcze ad vocem Iwan i rufuz:

jestem w stanie wszystkie akcenty treningowe (wg szkoły amerykańskiej) czyli Tempo Run, Intervals i Repetitions realizować poprawnie wg samopoczucia. Na Repetitions będzie może malusieński rozjazd.
To Ci gratuluję. Jednak nie wszyscy są tak uzdolnieni. Zwłaszcza w początkach swojego biegania. Do tego nie wszyscy realizują plany "wg szkoły amerykańskiej". Dlatego postaraj się czasami spojrzeć na to zagadnienie ich oczami... :usmiech:
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
gasper
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2876
Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Nieprzeczytany post

rosomak pisze:Trzy kluczowe zdania.
Innymi słowy:
Kiedy zacząłeś biegać według planu opracowanego pod pulsometr, bazującego na określonej teorii której realizacją w praktyce treningowej są zakresy, w Twoim planie treningowym pojawiły się zakresy które do ich poprawnej realizacji wymagają użycia pulsometru.
Jak je biegać bez pulsometru?
Ależ o to chodzi że nijak. Przecież cały sens tego podejścia opiera się na zakresach kontrolowanych przez pulsometr. :oczko:
Malinowski też biegał zakresy a nie miał pulsometru - jego rekordy są aktualne do dziś - wystarczyło, że zmierzył palcem tętno po biegu i minute później i wiedział jak wyszedł trening - w trakcie się takimi pierdołami jak tętno nie przejmował
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Iwan tu nie chodzi o zdolności tylko o nauczenie czytania samego siebie, dostępne dla każdego, niezależne od szkoły treningowej, można nauczyć się wyczuwać konkretne tempa, konkretne intensywności, konkretne zakresy tętna, cokolwiek to będzie.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
ODPOWIEDZ