Skrócenie kroku i lądowanie pod środkiem ciężkości też jest bardzo prostą poradą, a do tego łatwą w realizacji. Napisano o niej kilka książek opatrzonych groźnymi konsekwencjami niestosowania się do niej. Jest tylko jeden problem z tą poradą. Nie ma fizycznej możliwości, żeby wylądować pod środkiem ciężkości. Lądowanie będzie zawsze przed środkiem ciężkości.napad pisze:naczytałem się jak szkodliwe jest lądowanie przed środkiem ciężkości.
Jeśli komuś uda się uwolnić od ograniczających myślenie dogmatów, to dostrzeże pewien potencjał w swobodnym poszukiwaniu miejsca dla swojego lądowania. Skrócenie kroku może (choć nie musi) poprawić rytmiczność pracy i naprowadzić na ślad sprężynowania. Krótszy krok to też mniejsze przeciążenie, a więc większa kontrola nad ruchem. Przynajmniej teoretycznie. Można więc wykorzystać potencjalne atuty skróconego kroku w pracy nad ruchem, jako pewne ułatwienie i etap w rozwoju, a nie cel. Celem bowiem jest zachowanie podobnej kontroli nad ruchem podczas wydłużania kroku, a więc w warunkach zwiększania przeciążenia.
Jeśli natomiast pada prosta porada żeby po prostu wydłużyć krok, a struktura nie będzie na to gotowa, to wręcz cofamy się w rozwoju, bo przy braku kontroli nad ruchem tkanka będzie się rozwijać w sobie tylko znany sposób i niekoniecznie po naszej myśli, a może nawet wbrew - prowadząc do kontuzji. Tymczasem praca nad techniką biegu, to kontrola nad przebiegiem tego procesu. Sam proces może pochłonąć do tego stopnia, że wręcz zmienia priorytety biegowe. To potrafi przerodzić się w studia nad materią.