kaligr pisze:Wydaje mi się, że jeżeli ktoś doprowadza się treningiem do kontuzji to z dużą pewniścią trening był za ciężki. Nie było odpowiedniej regeneracji i organizm pada.
Co to znaczy, że trening był za ciężki?
A może nie trening był za ciężki, tylko dany osobnik za dużo siedzi, ma jakieś dysfunkcje, za dużo waży, za mało przykłada wagi do mobilizacji, sprawności, itp. ?
Jeśli ktoś drepcze ogromne ilości km i tylko drepcze, niewiele poza tym robiąc, to trening nie jest za ciężki, tylko jest bezsensowny.
A jeśli trening jest rzeczywiscie za ciężki, to można mieć problem ze snem, można się źle czuć, być zmęczonym itp. ale związek "za ciężkiego treningu" wystąpieniem kontuzji nie jest taki prosty.
kaligr pisze:Łatwiej go zrealizować, bo bieg to czasami musi być szybki marsz, serducho musi w danej jednostce czasu pracować na intensywności tlenowej, obciążenie stawów jest wielokrotnie mniejsze. Teraz czy godzina jazdy rowerem z intensywnością 60% tętna maksymalnego jest trzy razy mniej warta niż bieg z tą samą intensywnością patrząc na układ krążeniowy?
To akurat bzdura, jeśli bieganie to ma być "szybki marsz", to lepiej po prostu wyjść sobie marsz, tzn. na spacer. Bieg to bieg i musi mieć jakąś intensywność (no, chyba że ktoś nie daje rady bo jest bardzo początkujący), a marsz to marsz. A wolne bieganie to akurat bardziej obciąża stawy, niż szybsze i generalnie na jakimś tam poziomie wolne bieganie nie ma sensu. A już na pewno nie można mówić, że "bieg to czasami musi być szybki marsz", bo wcale nie musi.