barcel pisze:Buki osiągnął kolejny stopień desperacji. zostało nam jeszcze tylko 10 miesięcy, trzymajcie się, przetrwamy
nie pisze tylko do marca jak szło przygotowanie dużo bodźców a słaba na wiosnę forma. Dlatego chciałbym by ktoś pomógł gdzie błąd. Bo sam trenuje.
!@#$% się otrenowałeś. Naprawdę kawał roboty. I rok do roku jaki był postęp na 5 i 10 km? W sumie odpowiedź na pytanie czemu słaba forma na wiosnę może się jeszcze kryć w tych kolejnych miesiącach których nie wkleiłeś Na jaki miesiąc/miesiące szykowałeś formę i największą prędkość ?
o dziękuje że chcesz mi pomóc. No szykowałem na wiosnę i chyba wiem dlaczego nie wyszło w marcu źle trenowałem... Na 5 km 17'13 ale to teraz na jesień a na 10 km na tartanie na 89% 37'16. Jutro mam zawody na 10 km i zobaczymy.
1000 2;42'83
1500 m 4;17'59
3000 m 9'44
5000 m 16;49
10000 34'08
Pomóc to za dużo powiedziane, masz tutaj specjalistów pierwszego sortu z większym doświadczeniem w biegach długich, u mnie to była tylko 2 letnia przygoda z biegami na 10 km. I też sam trenowałem.
Wracając do tego co napisałeś. Trudno zobaczać i brać pod uwagę starty o tej porze roku gdy mamy pogodę taką jaką mamy, pewnie będzie piździć a każda kolejna trasa na dychę jest inna od poprzedniej. Ja preferuję sprawdziany w okresie przedstartowym na bieżni z pomocą drugiej osoby i w warunkach które można porównać. Wg mnie startowanie teraz i patrzenie na wynik nic nie wnosi. I nawet możesz się podłamać jak coś pójdzie nie tak. Wrzuć jeszcze te kolejne miesiące, od marca do ostatniego startu który zaliczyłeś na jesień. I nie wrzuciłeś wyników rok do roku. Ile zyskałeś na 5 i 10 km po przepracowaniu tej ostatniej zimy.
No dziś zawody w Tychach do łatwych nie zależały. Dystans 10 kilometrów okazał się wytrawny. Niestety 1 kilometr napaleniec ruszył w 3;24. Po 3 km 10'41 po 5 kilosach 18'08. Tempo było spoko oprócz pierwszego kilosa. Niestety jeśli chodzi o tempo spadło si skończyłem z czasem 37'09 na moje szczęście wygrywając 1 bieg X Gran Prix Tychów na tym dystansie. Biegam po 45 kilosów tygodniowo więc bardzo mało. Nie w tym rzecz na pewno pierwszy kilos za szybko. Pogoda do bani pochmurno, deszczowo. Trasa płaska łatwa lecz po jesiennych butwiejących liściach miejscami było ślisko i grząsko ... Nie w tym rzecz. po 5 kilometrze kolka .... i nie kolka żołądka lub wątroby .... a całego brzucha na raz. Może to że za szybko ruszyłem lub dlatego że na noc zostawiłem bidon z płynem aby się odkaził. Płukałem rano dokładnie 3 razy ale pijać na rozgrzewce wodę, musiałem popić beta-alaninę czułem jakbym pił wodę z płynem... Przychodzę do domu otwieram bidon a tam piana .... pewnie od tego ta cała kolka. Kolka nie była zwyczajna nie mogłem 100% oddychać a krótsze oddechy nie pełne... Wiedziałem że już po biegu na 6 kilometrze. Tętno nie przekraczało 185 a mam HR max 194. Podczas biegu na 6 kilometrze miałem 178-79 i pewnie nie wyższe bo kolka blokowała tempo biegu ...walczyłem, stękałem, umierałem i 37'09... Luz śluz mam wyjeb**** po biegu jeszcze cygarko wypaliłem Za tydzień w piątek bieg to już tuż tuż 11 kilometrów na 11 listopada Oświęcimiu a potem w niedzielę znów trudna trasa city trail 5 km w Katowicach. Muszę poprawić poprzednią 15 lokatę stać mnie na pierwszą dyszkę ziomek
pozdrawiam kibiców
1000 2;42'83
1500 m 4;17'59
3000 m 9'44
5000 m 16;49
10000 34'08
jeszcze się chwal tym cygarem, możesz dostać najlepszą pomoc treningową na świecie, ale póki głowa będzie na poziomie gimbazy to wytrenowane ciało nic nie da. oczywiście szacun, bo ja tak szybko nie biegam i nie wiadomo, czy kiedykolwiek pobiegam.
Dziwne masz podejście do treningu i całej roboty w którą w to wkładasz. Trochę to nie jest po mojemu. Rzuciłem okiem na te treningi Twoje i wydaje mi się że nie było w tym żadnego planu. Robiłeś bez ładu i składu, za dużo, za szybko, bez czasu na regenerację zarówno przed startem jak i po, nie było wyseparowanych akcentów, zatuptałeś się kilometrami na całkiem ładnych prędkościach, wypaliłeś się do marca, z szczytem formy trafiłeś na miesiące zupełnie nie sprzyjające (jak dla mnie) do robienia życiówek, nawet nie dotrwałeś do sezonu żeby móc zacząć kręcić z dużymi prędkościami. Rozumiem że miałeś tam jakieś akcje z pracą itp. Ale na tyle włożonej pracy to trochę zmarnowałeś to wszystko. Trenujesz, startujesz, palisz, pijesz ... Wydaje mi się że szukasz swojego miejsca. Ja bym Ci sugerował wrócić do jakiegoś klubu i konkretnie z kimś opracować plan do przyszłego sezonu ale taki uwzględniający okresy i cykle treningowe, odpoczynek, regeneracje po starcie bo takich rzeczy mi tam brakowało. Widziałem jak biegasz i całkiem przyzwoicie to wygląda, można na tym szybko lecieć.
No i jeszcze jedno. Trenując zakłada się chyba jakiś okres startowy trwający x miesięcy. U Ciebie nawet zimą starty to chleb powszedni. Ja byłem nauczony inaczej. Szczyt formy miał przyjść w drugiej połowie maja max do końca czerwca bo wtedy robiło się minimum do mistrzostw polski, potem dotrenowywało się miesiąc brakujące elementy, startowało na docelowych zawodach, potem znowu trzeba było podbudować trochę siłę i jeszcze jesienią udawało sie coś urwać. Ale Ty trenujesz tak i startujesz jakby MOC miała być z Tobą cały rok na okrągło. Wg mnie tak się nie da. Musisz sobie określić priorytety. Jak trenujesz to nie startujesz. Chyba że w planie pokryje Ci się ładnie mocny trening ze startem ale potem trzeba zrobić pauzę, a Ty naginasz i przed i po zawodach nie dając sobie wytchnienia.
Tyyy, dlaczego w takiej temperaturze biegasz w spodenkach i koszulce??? Jest jakieś racjonalne wytłumaczenie wychładzania mięśni??? Przecież to jest bez sensu w biegach długich, co innego jakbyś po rozgrzewce miał się rozebrać i szybko wystartować na 1 km. Ale tyle czasu w takim zimnie????
Jak to byłeś zarypany przy tętnie 130 ? Znowu pewnie coś eksperymentujesz ze sobą
Jest! Nawet bardzo racjonalne, ale wątpię zeby Buki o tym wiedzial.
Nie mówię po ale w trakcie biegu
Szukanie urazów na siłę mi tylko przychodzi do głowy i większy wydatek energetyczny, krioterapia?
Jak mam zastosować po urazie kompres żelowy z zamrażarki to mnie terepie. Po za tym mam stawy przewiane z roweru i muszę oszczędzać, za późno sobie dokupiłem rękawki. Kumplowi kiedyś z przechłodzenia ściągnęli z kolana łącznie bańkę płynu tak mu spuchło, lekarz powiedział ze z wychłodzenia.
Ja jednak jestem starej daty dziadek i lubię jak wszystko pracuje w cieple
A jakie Ty masz info? Ale chyba i tak nie dam się namówić