Jaca_CH pisze:Wytłumacz czego potrzebujemy gdy trener Janik powie "jak do trójki" a czego potrzebujemy gdyby powiedział "4:00".

Najpierw krótki wstęp.
Można się w treningu ograniczać do pewnej określonej ale zamkniętej liczby środków treningowych. Że całe życie robisz tylko WB1, WB2, przebieżki i zawody plus czasem jakiś interwał określany jako WB3 lub WT. Ale można szukać innych dróg poprawienia pewnych elementów.
Podam Ci dwa przykłady.
1.
Mamy różne potrzeby treningowe, nie tylko związane z tempem, to wiesz, prawda?
Np technika, koordynacja, specyficzna siła. Załóżmy, że chce aby zawodnicy wykonali pewien techniczny trening, na relatywnie dużej szybkości (tzn nie trucht) . Mówię zawodnikowi: biegasz 400 metrowe odcinki starając się biec tak, żebyś aktywizował tylko zginacze kolana (nie będę teraz tłumaczył jak to zrobić, pewnie zastosowałbym porównanie do biegania po rozżarzonych węglach). Jak się zawodnik zapyta: Ale w jakim mam biec tempie? Powiem mu: "Jak do trójki" bo nie chcę, żeby na tym technicznym treningu koncentrował się na tempie, ale na technicznym zadaniu. Tempo nie jest celem.
Już wam pisałem, że za kilka dni pokażę wam relację z takiego treningu dwóch dosyć mocnych zawodników (10k w granicach 31-32 minuty) na którym trzymanie się tempa było by niepotrzebnym utrudnieniem.
2.
Wyobraźmy sobie, że mam zawodnika który szykuje się do 10k, jest w mocnym objętościowym treningu ale który dawno nie startował. Nie chcę mu robić żadnego testu bo nie chcę, żeby się stresował. Ale chciałbym, żeby zrobił jakiś mocny tlenowy bodziec. Nie wiem jednak w jakim faktycznie stanie jest zawodnik wiec proszę go, żeby zrobił: 10x400m (przerwa na zejście tętna do 140bpm) w tempie jak do trójki. Ufam, że zawodnik właściwie dobierze intensywność. Jeżeli ktoś się zapyta, co mi, jako trenerowi ten trening da, to powiem, że nic, poza przeświadczeniem, że był to mocny tlenowy bodziec który wpisuje się w logikę tego treningu (oczywiscie jakieś parametry typu tempo, tętno, zakwaszenie).
Widziałem zbyt wiele treningów i trenerów doświadczających ciągłych porażek (tzn rozjazdu oczekiwań z realiami na zawodach), żeby nie wiedzieć, że takie teoretycznie ścisłe monitorowanie nie jest jakoś statystycznie lepsze. Ważniejsze jest dla mnie, żeby zawodnik pobiegł z właściwą intensywnością. Jeżeli zawodnik jest doświadczony to TYLKO on w tym dniu wie jakie jest właściwe tempo.
-----------------------------
Ja nikogo nie zmuszam do stosowania takich metod. Każdy może sobie wybierać sam.
Ale poprostu podoba mi się taka koncepcja w której bazuje się także na świadomości zawodnika. Jeżeli zawodnik tego nie potrafi to szybko się uczy, bo np jeśli źle oszacuje tempo to będzie wiedział, już na drugim czy trzecim odcinku, że jest źle.
Zresztą, przykładów, że trener z zawodnikiem źle oszacowali tempo treningu czy zawodów, mimo wszystkich dostępnych gadżetów (tętno, mleczan, tempo) mógłbym wam pewnie podawać setki.
Nie będę może sypał nazwiskami bo nie chcę, żeby ktoś poczuł się urażony, jestem trochę jak taki lekarz, który dostaje prywatne informacje ale wypuszcza już tylko informacje statystyczne.
Podam wam przykład typowej porażki treningowej (porażka to w mojej definicji zmarnowany dzień) w wykonaniu czołowego zawodnika i trenera.
Zawodnik miał zrobić 10x1000m w jakimś założonym tempie.
Po pierwszym odcinku na szybko pomiary zakwaszenia, wychodzi wysoko, trener zaleca zawodnikowi, żeby pobiegł jeszcze jeden odcinek a potem się zobaczy.
Zawodnik biegnie.
Zakwaszenie wysoko, zawodnik zmęczony, trener zaleca 600m.
Znowu zakwaszenie wysoko, zawodnik zmęczony, trener zaleca 400m.
Mierzą i kończą trening.
Ten zawodnik był właśnie w dużym, objętościowym treningu.
Narzucanie mu jakichś założeń tempowych nie miało sensu.
W tym dniu TYLKO on był w stanie oszacować właściwe tempo. On był gotowy na mocny, tlenowy bodziec ale dostosowany do jego możliwości w tym dniu.
A tak, dzień został zmarnowany.
Jaca_CH - ja się temu przyglądam od blisko 10 lat. I będąc poprostu na pozycji na jakiej jestem, widzę wiele nielogiczności w treningach, wiele zmarnowanych sezonów, wg mnie tylko dlatego, że ktoś nie potrafi wyjść poza utarty schemat. Skąd wiem, że można wyjść poza ten schemat? Bo obserwuje też innych, inne kraje, metody.
Mam ten komfort, że nie mam zawodników i nikt nie może powiedzieć: "sprawdzam" ale wierze w to, że to moje teoretyzowanie się jakimś trenerom czasem przydaje, nawet jeśli nigdy się do tego nie przyznają.