Że jesteśmy Mistrzami Świata w najbardziej rzeźnickim ćwiczeniu (nie mówię, żeby tego w ogóle nie robić, ale trzeba się najpierw zastanowić) a kiedy rozmawiam z zawodnikami ze świata to nikt tego nie robi, pokazywałem Skip A Kipsangowi, pokazywałem Goumriemu, nigdy nie robili. Różne ćwiczenia robią czasem zawodnicy Colma O'Conella, ale nie zdążyłem pójść na taki trening. Generalnie chodzi o to, że gdzieś u nas następuje to poplątanie, uważamy, że każdy trening musi być w trupa, nawet siła biegowa, zapominając, że to ma być siła a nie wytrzymałość. To nie jest takie bez konsekwencji na resztę tygodnia.gosh pisze:a co do skipów, nie rozumiem twojej uwagi, że "jesteśmy mistrzami świata w robieniu skipu A"
Jak się pytałem czasem dobrych zawodników (możesz poszukać u nas na stronie) po co robią Skip A - to mówili: "żeby się zmęczyć". No to co jest? Siła czy wytrzymałość?
Mi w tym wszystkim chodzi o wykonywanie przemyślanych elementów, dedykowanych konkretnym celom.
No przecież to, że zawodnikowi się noga waha na 90stopni to poza tym, że on musi to wytrzymać wydolnościowo (czy wytrzymałościowo) to musi włożyć w to większą siłę niż gdyby miał utrzymać zakres wahania na 45stopni.
Pamiętam jak mi ktoś opowiadał (już bez nazwisk), jak kilka lat temu pojechał na tzw Obóz Kadry do Szklarskiej.
Prowadził Trener Rolbiecki.
Liderował grupie oczywiście jeszcze wtedy Marcin Chabowski.
I trening "siły biegowej" który robili miał być dokładnie dla wszystkich taki jak dla przeszkodowca, Marcina Chabowskiego.
To powodowało, że dla większości było to trening jakiejś specyficznej siłowej/beztlenowej wytrzymałości, i konsekwencji tego treningu koledzy nie wspominają dobrze.
Zacytuję Zbigniewa Brzezińskiego, którego motto dotyczące polityki okresu zimnej wojny idealnie pasuje do siły biegowej:
"Nauczmy się inteligentnie używać naszych mięśni, ale najpierw naszych głów"