Ja tam osobiście wierzę w talent (nie swój, niestety). Według definicji:
fotman pisze:
Bo najlepsi to ci, co mają talent (rozumiany jako odpowiednie predyspozycje fizyczne i umysłowe), ciężko pracują i jeszcze mają łut szczęścia.
Ewentualnie można łącznik "i" w tej definicji zastąpić "lub".
I to nie tylko w sporcie. Miałem do czynienia z kilkoma dziedzinami zainteresowań. Obserwowałem siebie i innych w dziedzinach takich jak: modelarstwo, muzyka, programowanie, grafika, wędkarstwo. Wszystkimi w jakimś stopniu się zajmowałem lub zajmuję do dzisiaj. Możecie się śmiać, szczególnie z tego wędkarstwa, ale nawet tutaj potrzebny jest talent (z tym, że bardziej rozumiany jako predyspozycje umysłowe niż fizyczne) - znałem wiele osób z szajbą na tym punkcie, ale tylko jedna była na tyle szajbnięta, żeby prawie na każdych zawodach znajdować się w czołówce. Ta szajba kazała mu analizować bezwiednie wszystko co widzi nad (czuje pod) wodą i pozwoliła wyciągać prawidłowe wnioski. Podobnie skrajnym przypadkiem może być modelarstwo.
Przekonujące jest również to:
fotman pisze:
Usain Bolt zawsze był szybki.
Haile Gebrselassie zawsze był wytrzymały.
Szymon Kołecki z natury był silny.
Adam Małysz od małego był skoczny.
itd. itd.
Praca tylko szlifowała te diamenty.
Zastanówcie się czy jest możliwe aby Adam Małysz po wybieganiu w optymalnych warunkach (opisywanych w postach wyżej) tych mitycznych 10 000 h mógł konkurować z Boltem czy Kołeckim w ich dyscyplinach.