Chodzi tu też o gradację trudności (przeciążeń). Skakanka i skakanie na dwóch nogach, potem z odciążeniem jednej itp. To jest ciągły proces doskonalenia lub podtrzymywania struktury. Przypomina to trochę sytuację na stacji kosmicznej, gdzie astronauci przez wiele godzin spowalniają proces zanikania kości. Struktura jaką sobie budujemy jest stanem chwilowym, zmieniającym się w czasie. Stąd tak istotne jest unikanie kontuzji, by zachować ciągłość podtrzymywania jej. Stąd tak istotne jest tworzenie mikrocyklu, gdzie dostarczamy bodziec rozwojowy, który poniekąd niszczy strukturę i dajemy jej potem czas na odbudowę już w bardziej zaadaptowanej formie.
Zostańmy na chwilę przy tym terminie planka biegowego.
Opis biegu w zasadzie można zredukować do naprzemiennego przechodzenia od lewego do prawego planka i z powrotem. To co dzieje się pomiędzy jest albo powinno cechować się dużym stopniem bezwładności poruszających się mas. Taki bieg składa się więc z szybkozmiennych napięć i rozluźnień. Teraz łatwiej będzie zrozumieć to co napisał wcześniej Qba:
przeciętny amator biorący się za bieganie znajduje się w fatalnym stanie fizycznym, jest jednocześnie sztywny i sflaczały.
Ta jednoczesność jest oczywiście skrótem myślowym. U przeciętnego amatora sztywność będzie przypadać na to co dzieje się między plankami, a więc na fazę lotu, a sflaczałość przypadać będzie w czasie planka, czyli fazy podporu. To też rzecz jasna jest dużym uproszczeniem opisu, ponieważ w rzeczywistości bieg amatorski nie ma wyraźnego rozgraniczenia między sztywnością i rozluźnieniem. Chodzi tu jednak o inne przedstawienie idei poprawnego biegu (wzorca biegu), który cechuje się wyraźnym rozgraniczeniem stanu napięcia i rozluźnienia.