Mój pierwszy maraton - czy dam radę?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Przede wszystkim spróbuj pobiec coś dłuższego, jak pisali przedmówcy: maraton to nie są "tylko" 2 półmaratony...to zupelnie inny dystans.
Ja pamietam, jak sobie robilem weekendowe wybiegania "na luziku" 23km w tempie 5:30 i liczylem w głowie: no to w sumie "tylko" jeszcze 19km więcej, żeby się zmieścić w 4h, to "wystarczy" te pozostałe 19km pobiec po 5:54...noooo...24s na kilometr wolniej to przecież tyyyle czasu...co, ja nie dam rady? Jeszcze kilka miesięcy na trening, te 4h powinienem spokojnie złamać!
Co prawda "parametry" miałem trochę gorsze od Ciebie (wiek, waga), czasy też (1:50:29 w HM i trochę poniżej 50min/10km), ale za to prawie 2 lata biegania i jakieś 3200km na liczniku (i co tydzień weekendowy długas min. 20km) i kalkulatory dawały poniżej 4h (ok.3:53)...to był koniec lutego 2016, we wrzesniu pobiegłem "mój pierwszy"...cóż...owszem było 31 stopni, ale zrobiłem tylko 4:37 i myślę, że upał zabrał mi co najwyżej 15 minut...to tyle na temat 4h ;-)) W 2017 dałem radę zrobić 4:21, w tym planuję 4:10 i za rok łamać 4h. Ale przede wszystkim "zrozumiałem" co znaczy bieg na kilometrach powyżej powiedzmy 30go...to zupełnie inna bajka :)
Ale powodzenia, młody jesteś, dasz radę (choć tak jak piszą koledzy: dodać długie weekendowe wybieganie i wystarczy).
--
Axe
Ja pamietam, jak sobie robilem weekendowe wybiegania "na luziku" 23km w tempie 5:30 i liczylem w głowie: no to w sumie "tylko" jeszcze 19km więcej, żeby się zmieścić w 4h, to "wystarczy" te pozostałe 19km pobiec po 5:54...noooo...24s na kilometr wolniej to przecież tyyyle czasu...co, ja nie dam rady? Jeszcze kilka miesięcy na trening, te 4h powinienem spokojnie złamać!
Co prawda "parametry" miałem trochę gorsze od Ciebie (wiek, waga), czasy też (1:50:29 w HM i trochę poniżej 50min/10km), ale za to prawie 2 lata biegania i jakieś 3200km na liczniku (i co tydzień weekendowy długas min. 20km) i kalkulatory dawały poniżej 4h (ok.3:53)...to był koniec lutego 2016, we wrzesniu pobiegłem "mój pierwszy"...cóż...owszem było 31 stopni, ale zrobiłem tylko 4:37 i myślę, że upał zabrał mi co najwyżej 15 minut...to tyle na temat 4h ;-)) W 2017 dałem radę zrobić 4:21, w tym planuję 4:10 i za rok łamać 4h. Ale przede wszystkim "zrozumiałem" co znaczy bieg na kilometrach powyżej powiedzmy 30go...to zupełnie inna bajka :)
Ale powodzenia, młody jesteś, dasz radę (choć tak jak piszą koledzy: dodać długie weekendowe wybieganie i wystarczy).
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Zadna 30tka w tempie BSanie nie oddaje zmęczenia na zawodach
Do przebiegniecia maratonu nie trzeba wybiegań 30+
Do przebiegniecia maratonu nie trzeba wybiegań 30+
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 407
- Rejestracja: 23 maja 2006, 13:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pozwolę sobie się nie zgodzić. Do pokonania trasy maratonu nie są, ale do przebiegnięcia w rozsądnym czasie bez zapaści w końcówce tak! W najlepszym sezonie mając po czterdziestce na karku (18 lat temu
), w którym biegałem wg jakiegoś australijskiego planu robiłem długie wybiegania po 36-43 km, a w planie były nawet treningi po 50 km. Po takim treningu maraton to była przyjemna przebieżka i walka z czasem a nie dystansem. W zeszłym roku tu był wątek "czy przebiegnę bez długich wybiegań". Też młody, ambitny. Mimo, że szanse były minimalne, faktycznie przebiegł poniżej 4 godz. Ale gdyby nie poratowała go nieznajoma żelem, kiedy widziała, że po 30 km zaraz odjedzie (karetką?), to resztę trasy w najlepszym razie by przeszedł. Organizm musi być przyzwyczajony do intensywnego wysiłku trwającego co najmniej 3 godziny. A pomysł, że 3 musy owocowe wystarczą, bo żele są niesmaczne to mnie śmieszy do łez
Ja przy wadze ok 72 kg mam wyliczony wydatek kaloryczny w czasie maratonu prawie 2900 kcal. Jeśli ktoś myśli, że to się weźmie z zapasów, to się grubo myli. Ale życzę powodzenia, chociaż wyniki na 10 km i połówkę przy takich parametrach wiek, wzrost, waga, delikatnie mówiąc naprawdę nie powalają 



-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 908
- Rejestracja: 24 cze 2018, 16:34
- Życiówka na 10k: 44:09
- Życiówka w maratonie: 4:11:10
6 musów - energetycznie to to samo co 6 żeli - tyle, że objętość większa. Musy dla sportowców, więc wzbogacone witaminami z grupy B, maltodekstryną i czymś tam jeszcze. Czytałem, że żel należy wsiorbać po kazdych 6 km. Wychodzi 6-7 torebek. Jakieś inne sugestie? Dodać do tego batoniki?
Biegam od lipca 2017
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
5 km - 21:10 (IX 2019)
10 km - 44:09 (III 2020)
HM - 1:42:42 (VI 2019)
M - 4:11:10 (IX 2019)
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 23 sie 2016, 09:02
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
To żeby było trochę optymistycznie, jako wyjątek potwierdzający regułę posłuży mój brat, z którym biegam od ~7 lat (rekreacyjnie).
Jak się zabierał do przygotowań do maratonu to miał 34 lata, jakieś 80kg przy 184cm. Życiówka w półmaratonie 1h48, na dyszkę bliżej nieznana bo w sumie nigdy ostro nie biegliśmy dyszek. No i już kilka lat biegania w nogach.
Luty - rozgrzewka po zimie, jakieś 30km
Marzec - już w miarę "regularnie" 2-3x w tygodniu. Dłuższe biegi dwa, półmaraton w połowie i 28km na koniec marca
Kwieceń - tak jak w marcu, w porywach 40km w tygodniu, dwa dłuższe biegi, na koniec kwietnia start.
Te tak zwane treningi były biegane po dosyć pagórkowatym terenie, w tempach między 5:00 a 5:20
i 30 kwietnia skubany przebiegł maraton w 3h50, biegnąc od początku do końca w miarę równym tempem.
Jak sobie patrzę na jego treningi teraz (wrzuciłem na szybko poskładane podsumowanie) to w sumie jakaś kpina jest a nie przygotowania do maratonu.. no ale jak widać lepsze geny dostał.. anyway kontuzji się nie nabawił, biegamy do dzisiaj, czas w połówce poprawił, dyszkę poniżej 50 minut też przebiegł i jakoś żyje
Jak się zabierał do przygotowań do maratonu to miał 34 lata, jakieś 80kg przy 184cm. Życiówka w półmaratonie 1h48, na dyszkę bliżej nieznana bo w sumie nigdy ostro nie biegliśmy dyszek. No i już kilka lat biegania w nogach.
Luty - rozgrzewka po zimie, jakieś 30km
Marzec - już w miarę "regularnie" 2-3x w tygodniu. Dłuższe biegi dwa, półmaraton w połowie i 28km na koniec marca
Kwieceń - tak jak w marcu, w porywach 40km w tygodniu, dwa dłuższe biegi, na koniec kwietnia start.
Te tak zwane treningi były biegane po dosyć pagórkowatym terenie, w tempach między 5:00 a 5:20
i 30 kwietnia skubany przebiegł maraton w 3h50, biegnąc od początku do końca w miarę równym tempem.
Jak sobie patrzę na jego treningi teraz (wrzuciłem na szybko poskładane podsumowanie) to w sumie jakaś kpina jest a nie przygotowania do maratonu.. no ale jak widać lepsze geny dostał.. anyway kontuzji się nie nabawił, biegamy do dzisiaj, czas w połówce poprawił, dyszkę poniżej 50 minut też przebiegł i jakoś żyje

Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Ale tutaj kluczowe może być zdanie "kilka lat biegania w nogach".
"Aparat ruchu" dostosowuje się koło roku (no dobra, u młodszych trochę szybciej) i nawet jak ktoś jeździł na rowerze, grał w piłę, czy w kosza, to to jest zupełnie inny rodzaj ruchu niż bieg...w dodatku przez 4h.
Co do żeli: polecam "ALE", nie są gęste, nie tak słodkie, w smaku róznicy wielkiej między musem nie zobaczysz. Na maraton zużywam 4 (od 12km co 8km), z tym, że trochę wybiegania mam, więc organizm potrafi sobie dociągnąć trochę z "zapasów" (przynajmniej starałem się go tego nauczyć ;-) )
--
Axe
"Aparat ruchu" dostosowuje się koło roku (no dobra, u młodszych trochę szybciej) i nawet jak ktoś jeździł na rowerze, grał w piłę, czy w kosza, to to jest zupełnie inny rodzaj ruchu niż bieg...w dodatku przez 4h.
Co do żeli: polecam "ALE", nie są gęste, nie tak słodkie, w smaku róznicy wielkiej między musem nie zobaczysz. Na maraton zużywam 4 (od 12km co 8km), z tym, że trochę wybiegania mam, więc organizm potrafi sobie dociągnąć trochę z "zapasów" (przynajmniej starałem się go tego nauczyć ;-) )
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 23 sie 2016, 09:02
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
To, plus należy pamiętać, że "dowód" anegdotyczny jest zasadniczo niewiele wartaxe pisze:Ale tutaj kluczowe może być zdanie "kilka lat biegania w nogach".
"Aparat ruchu" dostosowuje się koło roku (no dobra, u młodszych trochę szybciej) i nawet jak ktoś jeździł na rowerze, grał w piłę, czy w kosza, to to jest zupełnie inny rodzaj ruchu niż bieg...w dodatku przez 4h...

Co do rekreacyjnego biegania maratonów, no to ja mam do tego stosunek zbliżony do większości tu komentujących. Jak będę go w stanie przebiec (osobiście czuje, że biegnę przy 5:20 i szybciej) to będę biegł, na razie nie dam rady odpowiedniego treningu zrobić.
Z drugiej jednak strony, weźcie poprawkę na fakt, że paradoksalnie trening (jakkolwiek szkodliwy) do maratonu w tempie 5:40 bądź wolniej, jest prostszy od treningu do 10km w tempie 4:30 lub szybciej. Autor wątku biega już szybciej niż potrzebuje do osiągnięcia celu, jedyne co musi zrobić to wydłużyć dystanse i przygotować organizm na obciążenia. Gdyby chciał biegać 10km znacznie szybciej niż obecnie (dajmy na to 40 minut na 10km) to musiałby nauczyć się szybko biegać, a to boli i jest ciężkie i też będzie wymagało więcej niż 2 treningów w tygodniu.
Także tak, co kto lubi. Moim zdaniem próba biegu maratonu tempem na poziomie 6:00 lub nawet wolniej, jak się półmaraton przebiegło w okolicach 5:10 ma mniejsze szanse na powodzenie, ale to tez na przykładzie brata. Jego pierwsze wybiegania, gdzie specjalnie na płaskie podjechał, pilnował tempa i tętna i biegł znacznie wolniej niż zazwyczaj skończyło się totalnym zgonem (w sensie nogi odmówiły posłuszeństwa) po 25km i ledwo doczłapał do 28km. Tydzień później biegł 20sec na km szybciej (czyli tak jak zwykle) i nie miał żadnych kryzysów.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Do przebiegnięcia maratonu w dobrym czasie nie są potrzebne ani długie wybiegania (20+), ani żele/musy.PawelS pisze:Pozwolę sobie się nie zgodzić. Do pokonania trasy maratonu nie są, ale do przebiegnięcia w rozsądnym czasie bez zapaści w końcówce tak!
A pomysł, że 3 musy owocowe wystarczą, bo żele są niesmaczne to mnie śmieszy do łez![]()
Jest potrzebny dobry, konsekwentny i wszechstronny trening.
Autorowi wątku maraton bym odradzała, ale i tak zrobi, co będzie uważał. Tylko nie wiem, po co w takim razie zakłada wątek.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4945
- Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
- Życiówka na 10k: 37:59
- Życiówka w maratonie: 2:59:13
- Lokalizacja: Tychy
Do przebiegnięcia maratonu w dobrym czasie nie są potrzebne ani długie wybiegania (20+), ani żele/musy.beata pisze:
Jest potrzebny dobry, konsekwentny i wszechstronny trening.
I tak i nie

W przypadku kolegi nie wystarczy. Jego organizm nie wie nawet co to jest 35km a od tej wartości zaczyna się bieganie

Nawet tempo 6:30 go załatwi bez długich wybiegań
viewtopic.php?f=28&t=58398 Komentarze
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4982
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Moim zdaniem i z doswiadczenia 6 zeli to jednak troche za duzo.Pixa pisze:6 musów - energetycznie to to samo co 6 żeli - tyle, że objętość większa. Musy dla sportowców, więc wzbogacone witaminami z grupy B, maltodekstryną i czymś tam jeszcze. Czytałem, że żel należy wsiorbać po kazdych 6 km. Wychodzi 6-7 torebek. Jakieś inne sugestie? Dodać do tego batoniki?
Abstrahujac od tego, to gdzie Ty chcesz 6 musow schowac? W plecaku?
1 mus objetosciowo, to jak 2-3 zele, masakra.
Tak czy owak, przecwicz dobrze przyswajanie w czasie mozliwie instensywnego biegu,
zeby potem w czasie zawodow nie bylo niespodzianki.
A co do samych zelow, to maja rozne konsystencje i smaki.
Ostatnio coraz bardziej popularne sa gele ISO, ktore nie sa takie geste (sa wrecz wodniste)
i nie trzeba ich popijac to raz, a dwa, ze nie sa tak slodkie i klejace (no i sa ofc rozne smaki).
Ja mam dobre doswiadczenia z zelami SIS i High5.
Bardzo cenie tez sobie Activ3 (sa z dodatkiem soli i w zamykanej tubce, super na rowerze), ale nie wiem czy sa dostepne w PL.
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 8915
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Pierwotnie zadałeś pytanie "czy dam radę?" - nie pytałeś o żadne porady.Pixa pisze:... Bardziej liczyłem na rady - w stylu: "masz jeszcze dwa miesiące - dorzuć trzeci trening, popracuj nad tym i nad tamtym żeby było ci łatwiej", a nie na mówienie, że na bank to nierealne....
To też nie jest pytaniem o porady:
Tak jak już napisałem uważam, że jesteś w stanie zrealizować założenia: "zmieścić się między 4h-4h30 min."Czy realizując ten plan faktycznie mam szansę przebiec maraton w około 4 godziny?
Inne aspekty tego pomysłu już zostały raczej omówione.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
To żele ALA są takie wlasnie jak ISO: wodniste (nie gęste) i nie za slodkie (jest tez dodatek soli)...są też wersje z kofeiną, ale na mnie na przykład kawa działa "przeczyszczająco", więc żelu z kofeiną chyba nie będę ryzykował ;-)))
--
Axe
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
- Arek Bielsko
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1004
- Rejestracja: 12 wrz 2005, 14:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
kawa a kofeina to 2 różne sprawy 

"co nas nie zabije, to nas wzmocni"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
"odrobina cierpienia jeszcze nikomu nie zaszkodziła"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Wiem, ale nie będę ryzykował...zawsze mam wtedy w pamięci pewne "słynne" zdjęcie maratończyka ;-))))
--
Axe
--
Axe
Endomondo: https://www.endomondo.com/profile/16400095
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 26 cze 2018, 10:42
- Życiówka na 10k: 48:30
- Życiówka w maratonie: 3:52
Z doświadczenia (w debiucie wiek większy waga również wzrost zbliżony) po 2 latach biegania powiedzmy sobie rekreacyjnego, po debiucie w połówce przyszedł czas na maraton - bez skonkretyzowanego planu i z kilkoma dłuższymi wybieganiami pod 32 km - debiut w maratonie 5h ile min nie pamiętam, ale ledwo zmieściłem się w limicie - od 25 km nie byłem wstanie biegać, na szczęście jeden pan (z bardzo dużym doświadczeniem biegowym) powiedział to idziemy do mety (po drodze zabraliśmy jeszcze jednego pana z dużym doświadczeniem biegowym).
Do kolejnego maratony przygotowałem się znacznie lepiej bez konkretnego planu, oczywiście z długimi wybieganiami, podbiegami, tempówkami i.....na 25 km nie byłem w stanie biegać i tak mnie trzymało do ok 37 km i od tego momentu truchtem ze łzami w oczach zmieściłem się w 4h29 min.
Dopiero w zeszłym roku zacząłem trenować do maratonu z planem treningowym (bardzo intensywnym) czas 5h52 min. (po drodze zaliczając debiut w górskim ultra) i mój nieszczęsny 25 km minąłem bez żadnych rewolucji (od 25 km nikt mnie nie wyprzedził), a na mecie jak to stwierdziła moja rodzina byłem jedynym biegaczek, który wyglądał jakby biegł 10 km, a nie maraton.
Ten wywód nie ma na celu krytykowanie nikogo anie krytykowanie jego przygotowań - to tylko moje skromne doświadczenie opisujące przygotowania do maratony, a wnioski niech każdy wyciągnie sam
Do kolejnego maratony przygotowałem się znacznie lepiej bez konkretnego planu, oczywiście z długimi wybieganiami, podbiegami, tempówkami i.....na 25 km nie byłem w stanie biegać i tak mnie trzymało do ok 37 km i od tego momentu truchtem ze łzami w oczach zmieściłem się w 4h29 min.
Dopiero w zeszłym roku zacząłem trenować do maratonu z planem treningowym (bardzo intensywnym) czas 5h52 min. (po drodze zaliczając debiut w górskim ultra) i mój nieszczęsny 25 km minąłem bez żadnych rewolucji (od 25 km nikt mnie nie wyprzedził), a na mecie jak to stwierdziła moja rodzina byłem jedynym biegaczek, który wyglądał jakby biegł 10 km, a nie maraton.
Ten wywód nie ma na celu krytykowanie nikogo anie krytykowanie jego przygotowań - to tylko moje skromne doświadczenie opisujące przygotowania do maratony, a wnioski niech każdy wyciągnie sam
