
czy ktoś kiedyś próbował ustalić jakieś kategorie, co kiedy warto robić? co i kiedy jest "zrabialne"? Kiedy warto tłuc te skipy, a kiedy marsz z wysoko unoszonymi kolanami? kiedy jest czas na podbiegi? Patrząc na siebie wiem jedno, na pewno dla mnie to nie jest jeszcze ten czas.

Ale.... czy żeby stwierdzić, że jestem gotów już teraz na skipy czy na "coś tam" potrzebny mi trener, czy mogę sam sobie próbować wyznaczyć harmonogram wprowadzania nowych elementów? co jest tym kryterium decydującym? prędkość? sylwetka biegowa? staż biegowy? dystans do jakiego się szykujemy?
Czym my, tuptacze, mamy się kierować, żeby ładnie i szybko tuptać

Bardzo lubię systematyzować wiedzę, dlatego tak dopytuję. Lubię też trenować, ale nie lubię robić rzeczy zbytecznych lub niepotrzebnych (lub prowadzących do kontuzji, bo nie jestem na nie gotów fizycznie). Bez sensu z tego co piszecie byłoby teraz robienie dla mnie skipów, bo to i tak mi nic nie da dzisiaj (może to i lepiej.. nie lubię skipów:) ). Ale kiedyś chyba w końcu nadejdzie czas i na to... Wszystkie plany treningowe, opisy dla początkujących biegaczy mówią ile trzeba maszerować, ile potem biegać, wszędzie mamy %bpm %maxV %Vdot %......... nigdzie nie spotkałem artykułu, jak tuptacz ma przez pierwszy rok tuptać, żeby miało to ręce i nogi (poza cegłą Skarżyńskiego którą sobie kupie za parę miesięcy, jak bieganie mi się nie znudzi)
