Dokładnie. Po tym, jak kilkanaście osób produkowało się w tym wątku, a autor podsumował to wciągniętym ciastem, bo tylko tym może się najeść, pomyślałem to samo.małymiś pisze:Nie chce Ci się poczytać nawet. Nie zawracaj głowy.
Bieganie, utrata brzucha - porady
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 26 sie 2014, 23:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale dlaczego reagujecie tak ostro, jakbym Wam rodzinę obraził?
Słówko-klucz: motywacja.
Żeby zacząć biegać wystarczyło ruszyć dupę i przebiec tyle ile dam radę. I tak stopniowo coraz więcej i więcej. A przy diecie jest od razu z grubej rury - rewolucja, a zasady, których należy przestrzegać nie są proste, tylko skomplikowane. Od razu się odechciewa.
Niskie IG mają jakieś borówki, gruszki, śliwki. No ja się tym nie najem. A chleb i ziemniaki, które mają wysokie IG to jakieś 90% mojego jedzenia. Nie sądzę, żeby było trudno w takim wypadku zrozumieć moje zniechęcenie.
Do tego dochodzi fakt, że wciąż mieszkam z rodzicami i bratem i nikt nie będzie się do mnie dostosowywał z robieniem obiadów tłuszczowych, węglowodorowych czy innych.
Jeśli ktoś poczuł się urażony to przepraszam, ale nie to było moim celem.
Słówko-klucz: motywacja.
Żeby zacząć biegać wystarczyło ruszyć dupę i przebiec tyle ile dam radę. I tak stopniowo coraz więcej i więcej. A przy diecie jest od razu z grubej rury - rewolucja, a zasady, których należy przestrzegać nie są proste, tylko skomplikowane. Od razu się odechciewa.
Niskie IG mają jakieś borówki, gruszki, śliwki. No ja się tym nie najem. A chleb i ziemniaki, które mają wysokie IG to jakieś 90% mojego jedzenia. Nie sądzę, żeby było trudno w takim wypadku zrozumieć moje zniechęcenie.
Do tego dochodzi fakt, że wciąż mieszkam z rodzicami i bratem i nikt nie będzie się do mnie dostosowywał z robieniem obiadów tłuszczowych, węglowodorowych czy innych.
Jeśli ktoś poczuł się urażony to przepraszam, ale nie to było moim celem.
- mirass
- Stary Wyga
- Posty: 166
- Rejestracja: 12 kwie 2014, 20:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Też obecnie mieszkam w domu, bo wróciłem na wakacje do domu (studia) i o dziwo przez ten miesiąc schudłem, a jem obiady, które robi babcia (przepyszne), z tym, że odłożyłem chleb na bok, czasem tylko zjem, a resztę posiłków (poza obiadem) przygotowuje sobie sam. Nie zmieniłem diety drastycznie, bo nie mam aż tak dużego samozaparcia i nie zwracam uwagi na jakieś parametry jedzenia (na to kiedyś przyjdzie pora), ale na początku wprowadziłem do swoich posiłków więcej warzyw, jajek, serka. Odrzuciłem m. in. żółty ser, a przede wszystkim najpopularniejsze w diecie studenta kanapki z masłem i szynką. Rano jem jak król, wieczorem jak biedak i może nie osiągam takich efektów jak inni tu na forum, ale nie przygotowuje posiłków z wagą i uruchomionym komputerem tylko jem to co mi smakuje i efekty powoli przychodzą.
Życzę powodzenia
Życzę powodzenia

- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Pisałem ci żebyś wywalił produkty mleczne a ty pytasz czy serek jest ok. Dla ciebie produkty mleczne nie są ok, możesz je jeść raz w tygodniu i wtedy będą ok. Nic jedzone codziennie przez miesiące i lata nie jest ok. Rano zjedz jajecznice na słonince do tego pomidor lub ogórek kiszony lub to i to. Obiad kawał mięsa z surówką, na kolacje garść kaszy gryczanej z warzywami. Jedz różnorodnie, jednego dnia kurczak innego wołowina, ryba. Wszystkie zielone warzywa są ok , kalafior z masłem też jest ok., podobnie fasolka szparagowa. Trzy posiłki dziennie z tych produktów i będziesz syty i będziesz gubił brzuszek nawet bez biegania. Jedz powoli, długo przeżuwaj by nieprzegapić momentu gdy bedziesz już syty ( teraz masz rozepchany żołądek który daje ci znać że jesteś syty gdy go napchasz a jedząc pokarmy tłuste łatwo zjeść sporo za dużo bo dają dużo energi przy małej objętości). Bardzo dobre są wszelkie wywary mięsno warzywne ( rosoły), możesz je popijać gdy dopadnie cię głód.
- Aelion
- Stary Wyga
- Posty: 226
- Rejestracja: 16 lis 2009, 17:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Erlangen
Homo to może i dobre ale dla chłopaków spod tęczy na Placu Zbawiciela w Wawie :D :D :DZakrza pisze:A co jesz zamiast chleba? Ja np. zawsze rano zjadam serek homogenizowany, a na wieczór to różnie. Serek homo jest dobry?
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
O matko, Ci znowu swoje, diety, srety, liczenie, mierzenie, tabelki.
Ja Ci się zakrza nie dziwię że ogłupiałeś, jedzenie powinno być proste jak oddychanie. Bierzesz i oddychasz.
Skoda ze nie wrzuciłes fotki, waga i BMi mówi mało, bo ludzie tego samego wzrostu mają różne sylwetki.
Brzuch Ci mogło wywalić z różnych powodów.
Może to zła dieta, może jakas nietolerancja pokarmowa, może piwsko, może pasożyty (przy w miarę szczupłej sylwetce i nieproporcjonalnie duzym brzuchu warto zbadac się na obecność własnego zoo, bo to może byc objaw bytności jakiegoś lokatora, a ścislej- tasiemca)
Zamiast się wazyć, lepiej się mierzyć, a jeszcze lepiej- fotografować. Serio, raz w miesiącu fotka w tej samej pozie: przód, bok, jak ktoś może pomóc to i z tyłu i porównywać.
Z dieta na początek , to po prostu uprość jak najbardziej. Jedz rzeczy jak najprostsze, w jak najbardziej podstawowej, nie przetworzonej postaci.
Druga zasada- jest jedzenie i sa łakocie. Nie jedz łakoci jak jestes głodny, jak potezbujesz się najeść- jedz jedzenie.
lŁakocie od czasu do czasu, z głową. Nie 3 kawalki ciasta, tylko 1. Po co Ci 3 na raz?
To tylko lakomstwo i chciwość. Drugi i 3ci nie smakowały inaczej jak pierwszy.
Podstawa jedzenia
warzywa i owoce
mięso ptaków, ssaków, ryb, owoce morza, podroby
strączkowe
jaja, ukwaszony nabiał (twaróg, kefiry, jogurty NATURALNE - żadne smakowe)
tłuszcze: smietana, masło, oliwa
orzechy i nasiona
wypełniacze: kasza jaglana, gryczana, ziemniaki, płatki owsiane
Możesz uzupełnić to razowym pieczywem, makaronem gotowanym al dente (półtwardo)
lakocie to wszelkie ciastka, słodycze, alkohole, fastfoody, pizze, słodzone napoje (tak samo kawa z cukrem jak kupne typu cola, czy nesti) słone przekąski, słodkie serki, jogurciki, soki, białe pieczywo, bułeczki, dżemy, nutelle, czipsy
Bądz ze sobą szczery, jak jestes głodny i siegasz po ciasto, to po prostu szczerze sobie powiedz: jem ciato nie dlatego że jestm głodny, tylko dlatego ze z lenistwa i niedbalstwa nie zadbałem o to, zeby mieć do zjedzenia cos sensownego.
A to wcale nie musi byc jakiś nie wiem jaki cymes. Wystarczy owoc i porcja orzechów/migdałów. kanapka z razowego chleba z jajkiem, masłem, pomidorami. Jak Ci nie szkodzi- serek wiejski i jakies warzywo: rzodkiewki np.
Było by łatwiej, jakbyś napisał jakies przykładowe jadłospisy z 2-3 dni.
Bez ilosci, tylko co kiedy zjadasz. Ale tak szczerze, wszytko i bez ściemy- tak jak zwykle jadasz a nie jakies wybrane "lepsiejsze" pozycje.
Mięsnie brzucha - jak zyję, nie wiedziałam zeby ktoś dorobił się sensownego wyglądu brzucha przez jego miejscowe katowanie ćwiczeniami. Ładne mięsnie brzucha to raczej wynik ogólnej sprawności i siły. postawiłabym na Twoim miejscu na jakies ogólnorozwojówki a nie 6weidera.
Pompki, podciagnięcia na drążku, "malinki", wykroki, deski, wskoki na podwyzszenia.
Ja Ci się zakrza nie dziwię że ogłupiałeś, jedzenie powinno być proste jak oddychanie. Bierzesz i oddychasz.
Skoda ze nie wrzuciłes fotki, waga i BMi mówi mało, bo ludzie tego samego wzrostu mają różne sylwetki.
Brzuch Ci mogło wywalić z różnych powodów.
Może to zła dieta, może jakas nietolerancja pokarmowa, może piwsko, może pasożyty (przy w miarę szczupłej sylwetce i nieproporcjonalnie duzym brzuchu warto zbadac się na obecność własnego zoo, bo to może byc objaw bytności jakiegoś lokatora, a ścislej- tasiemca)
Zamiast się wazyć, lepiej się mierzyć, a jeszcze lepiej- fotografować. Serio, raz w miesiącu fotka w tej samej pozie: przód, bok, jak ktoś może pomóc to i z tyłu i porównywać.
Z dieta na początek , to po prostu uprość jak najbardziej. Jedz rzeczy jak najprostsze, w jak najbardziej podstawowej, nie przetworzonej postaci.
Druga zasada- jest jedzenie i sa łakocie. Nie jedz łakoci jak jestes głodny, jak potezbujesz się najeść- jedz jedzenie.
lŁakocie od czasu do czasu, z głową. Nie 3 kawalki ciasta, tylko 1. Po co Ci 3 na raz?
To tylko lakomstwo i chciwość. Drugi i 3ci nie smakowały inaczej jak pierwszy.
Podstawa jedzenia
warzywa i owoce
mięso ptaków, ssaków, ryb, owoce morza, podroby
strączkowe
jaja, ukwaszony nabiał (twaróg, kefiry, jogurty NATURALNE - żadne smakowe)
tłuszcze: smietana, masło, oliwa
orzechy i nasiona
wypełniacze: kasza jaglana, gryczana, ziemniaki, płatki owsiane
Możesz uzupełnić to razowym pieczywem, makaronem gotowanym al dente (półtwardo)
lakocie to wszelkie ciastka, słodycze, alkohole, fastfoody, pizze, słodzone napoje (tak samo kawa z cukrem jak kupne typu cola, czy nesti) słone przekąski, słodkie serki, jogurciki, soki, białe pieczywo, bułeczki, dżemy, nutelle, czipsy
Bądz ze sobą szczery, jak jestes głodny i siegasz po ciasto, to po prostu szczerze sobie powiedz: jem ciato nie dlatego że jestm głodny, tylko dlatego ze z lenistwa i niedbalstwa nie zadbałem o to, zeby mieć do zjedzenia cos sensownego.
A to wcale nie musi byc jakiś nie wiem jaki cymes. Wystarczy owoc i porcja orzechów/migdałów. kanapka z razowego chleba z jajkiem, masłem, pomidorami. Jak Ci nie szkodzi- serek wiejski i jakies warzywo: rzodkiewki np.
Było by łatwiej, jakbyś napisał jakies przykładowe jadłospisy z 2-3 dni.
Bez ilosci, tylko co kiedy zjadasz. Ale tak szczerze, wszytko i bez ściemy- tak jak zwykle jadasz a nie jakies wybrane "lepsiejsze" pozycje.
Mięsnie brzucha - jak zyję, nie wiedziałam zeby ktoś dorobił się sensownego wyglądu brzucha przez jego miejscowe katowanie ćwiczeniami. Ładne mięsnie brzucha to raczej wynik ogólnej sprawności i siły. postawiłabym na Twoim miejscu na jakies ogólnorozwojówki a nie 6weidera.
Pompki, podciagnięcia na drążku, "malinki", wykroki, deski, wskoki na podwyzszenia.
-
- Wyga
- Posty: 70
- Rejestracja: 25 sie 2014, 22:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jedz jak najmniej produktów przetworzonych. Czytaj skład, za nim kupisz dany produkt. Napoje gazowane, soki itd zastąp wodą. Zastąp słodyczami owoce, najlepiej jedz je do godziny 15. Ale jeśli ćwiczysz wieczorem, od razu po trening zjedz owoc, najlepiej banan. Staraj się jeść regularnie co 2-3 godziny.
pamiętaj, robie brzuszków nie zrzucić bebecha!
pamiętaj, robie brzuszków nie zrzucić bebecha!

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 26 sie 2014, 23:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Oto mój brzuch: 
Jeśli chodzi o przykładowy jadłospis:
ok. 10:00-11:00 Śniadanie. Lekkie. Jak już pisałem serek, ewentualnie dżem. Rzadziej jajka. Jakieś trzy skibki chleba pszennego lub żytniego posmarowane masłem.
ok. 14:00-15:00 obiad. Zazwyczaj ziemniaki, mięso (najczęściej drób), surówka lub mizeria lub kalafior. Czasami zamiast ziemniaków frytki. Ryba średnio raz w tygodniu. Czasem spaghetti, jakieś pierogi, lasagne. Zapiekanki, hamburgery, pizze, własnej roboty. Zupy: pomidorowa, barszcz, żur. Rosołu nie jem, bo mnie po nim głowa boli (wiem, dziwny jestem).
ok. 19:00-20:00 Kolacja. Różnie. Czasami to co zostanie z obiadu. Zazwyczaj jednak znowu 3-4 skibki chleba z masłem i jakiś ser, serek topiony, szynka, kiełbasa.
Ciasto jadam okazjonalnie. Imieniny, urodziny, goście. W soboty babcia przyjeżdża i jest kawa (ja kawy nie pijam), ale zazwyczaj jest to rano i nie chce mi się jeść ciasta przed lub bezpośrednio po śniadaniu.
Jabłka jem po kolacji, chyba, że jestem mocno obżarty.
Tak to wygląda mniej więcej. Możliwe, że od piwa mi wywaliło, dlatego ostatnio piwa nie pijam. Z alkoholi wolę wino. Oczywiście wytrawne.

Jeśli chodzi o przykładowy jadłospis:
ok. 10:00-11:00 Śniadanie. Lekkie. Jak już pisałem serek, ewentualnie dżem. Rzadziej jajka. Jakieś trzy skibki chleba pszennego lub żytniego posmarowane masłem.
ok. 14:00-15:00 obiad. Zazwyczaj ziemniaki, mięso (najczęściej drób), surówka lub mizeria lub kalafior. Czasami zamiast ziemniaków frytki. Ryba średnio raz w tygodniu. Czasem spaghetti, jakieś pierogi, lasagne. Zapiekanki, hamburgery, pizze, własnej roboty. Zupy: pomidorowa, barszcz, żur. Rosołu nie jem, bo mnie po nim głowa boli (wiem, dziwny jestem).
ok. 19:00-20:00 Kolacja. Różnie. Czasami to co zostanie z obiadu. Zazwyczaj jednak znowu 3-4 skibki chleba z masłem i jakiś ser, serek topiony, szynka, kiełbasa.
Ciasto jadam okazjonalnie. Imieniny, urodziny, goście. W soboty babcia przyjeżdża i jest kawa (ja kawy nie pijam), ale zazwyczaj jest to rano i nie chce mi się jeść ciasta przed lub bezpośrednio po śniadaniu.
Jabłka jem po kolacji, chyba, że jestem mocno obżarty.
Tak to wygląda mniej więcej. Możliwe, że od piwa mi wywaliło, dlatego ostatnio piwa nie pijam. Z alkoholi wolę wino. Oczywiście wytrawne.
- małymiś
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1527
- Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
- Życiówka na 10k: 0:53:02
- Życiówka w maratonie: brak
Odstaw na miesiąc alko i zobaczysz różnice. Drążek by Ci się przydał.
Ziemniaki, frytki zastap kalafiorem, brokułami, brukselka. Mamę przekonasz
A pizza, hamburger czy kanapka - to właściwe jest to samo
bomba kalorii na jeden raz. Mąka, mięso, warzywo. Nuda 
Makaron raz na tydzień - jeśli częściej to koniecznie al dente i raczej nie carbonAra tylko taki Napoli albo arabiatta albo alio olio (ostatecznie). To są i tak bomby kaloryczne.
Ziemniaki, frytki zastap kalafiorem, brokułami, brukselka. Mamę przekonasz

A pizza, hamburger czy kanapka - to właściwe jest to samo


Makaron raz na tydzień - jeśli częściej to koniecznie al dente i raczej nie carbonAra tylko taki Napoli albo arabiatta albo alio olio (ostatecznie). To są i tak bomby kaloryczne.
Ostatnio zmieniony 01 wrz 2014, 21:53 przez małymiś, łącznie zmieniany 1 raz.
- małymiś
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1527
- Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
- Życiówka na 10k: 0:53:02
- Życiówka w maratonie: brak
A nie masz placu zabaw w okolicy? Tam zwykle są takie dziwne rzeczy jak pozostałość po huśtawce. Albo jeśli trafisz na te siłownie pod chmurką to serie na wyciskaczu (takie siedzisko podnoszone siła własnych rak). 6 x 10 serii wyciskacza / 2 razy tygodniowo zmienia cała obręcz barkową.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
rojass pisze:Gdybym miał taki brzuch jak ty, nie miałbym żadnych problemów. Ubieraj buty i biegaj, ta nadwyżka której się tam doszukujesz po miesiącu zniknie.
Tyle że on nie ma nadwyżki, tylko ma porażające NIEDOBORY.
On nie powinien redukować, tylko wziąć się za nabudowywanie. Nie nabuduje masy mięśniowej na redukcji.
Zakrza, Twoim podstawowym problemem nie jest dieta i brzuch, tylko tragiczny styl życia.
Podsumuję to tak: "to smutne bardzo ciało, wysiłku nie widziało".
Potrzebujesz nie diety redukcyjnej, tylko budować masę mięśniową.
Bieganie To dobry początek, ale Tobie przede wszystkim potrzeba masy mięśniowej, której nie masz w stopniu dramatycznym!
Kobieta w takiej formie to dramat, młody mężczyzna... brak mi słów nawet.
Jak zdjąć z Ciebie tłuszcz który masz, to zostanie sama skóra i kości.
Nie potrzebujesz redukcji bo ta Cię po prostu dobije, potrzebujesz ćwiczeń siłowych i ogólnorozwojowych, i _więcej _ jedzenia ogólnie.
Ale jedzenia, nie śmieci.
Przede wszystkim, potrzebujesz ruchu: więcej zwykłego chodzenia . Zadbaj żeby chodzić przynajmniej te 7 km dziennie, codziennie, zdecydowanym tempem.
+ więcej sportu ogólnie. Samo bieganie nie wystarczy, masz do odbudowania właściwie wszystkie mięśnie. Potrzebujesz odbudować mięśnie tej smutnej, zapadniętej klatki piersiowej, plecy i tyłek pewnie też leżą i płaczą. Na ramionach to nawet ja mam więcej mięśni bo na tułowiu/brzuchu to mam nieporównywalnie więcej mięśni a pewnie mogłabym być Twoją matką. :/
Malo kiedy to robię, ale Ciebie bym naprawdę szczerze namawiała, na postawienie na ćwiczenia typowo siłowe z wolnymi ciężarami, żeby robić i masę i odbudowywać głębokie mięśnie stabilizujące- bo pewnie też nie masz żadnych.
Przynajmniej na początek. Bo słabo to wygląda ogólnie, a nie że "brzuch".
(piszę to drugi raz, nie wiem gdzie jest mój pierwszy wpis, może wysłałam komuś przypadkowo na priv- to przepraszam, a może "Amba zjadła" i on się jeszcze pojawi, to też przepraszam za ewentualnego dubla)